W erze niskich stóp procentowych część oszczędności warto trzymać poza bankiem. Ale gdzie? Nie mając dużego doświadczenia w samodzielnym zarządzaniu oszczędnościami jesteśmy skazani na pośredników, którzy za swoje usługi pobierają dodatkowe opłaty. Najpopularniejsze z nich są fundusze inwestycyjne. Jak znaleźć firmę zarządzającą pieniędzmi, która nie obciąży nas wysokimi opłatami, a fachowo zaopiekuje się powierzonymi oszczędnościami? Dziś szukam odpowiedzi na to pytanie
Trzy rzeczy tak naprawdę decydują o tym, jakie długoterminowe – w perspektywie 20-30 lat – wyniki przyniesie nasza inwestycja na rynku kapitałowym. Pierwsza z nich to sposób lokowania oszczędności. W ostatnich 200 latach akcje spółek przynosiły mniej więcej 7-8% w skali roku (wliczając w to wypłacane przez spółki dywidendy i wzrost ich wartości rynkowej).
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
Z kolei obligacje pozwalały wycisnąć 4-5% (pod warunkiem, że był to zgrabny miks obligacji rządowych i wypuszczanych przez renomowane firmy), mniej więcej tyle samo można było długoterminowo zarobić na nieruchomościach (dochód z najmu i wzrost wartości), nieco mniej na metalach szlachetnych.
Co decyduje o tym, ile możesz zarobić na lokowaniu swoich pieniędzy?
To wszystko są oczywiście dane historyczne, które w przyszłości nie muszą się powtórzyć, bo – zwłaszcza jeśli chodzi o lokowanie pieniędzy w obligacje – zerowe stopy procentowe sporo zmieniły, obniżając możliwości generowania zysków z tego sposobu inwestowania.
Tym niemniej, lokując pieniądze w określony sposób musimy spodziewać się określonej wahliwości (największa jest zawsze w przypadku akcji) i określonej, długoterminowej zyskowności. Im większa wahliwość, tym większa spodziewana zyskowność w długim terminie oraz tym większe ryzyko w krótkim.
Drugi czynnik to kwestia jakości zarządzania pieniędzmi. Zdając się na pośrednika – czy będzie to firma zarządzająca aktywami zamożnych klientów, fundusz inwestycyjny, czy dostawca ETF-a (czyli instrumentu pozwalającego lokować oszczędności „hurtem” we wszystkie akcje lub obligacje z danego rynku) – zawsze w większym lub mniejszym stopniu zależymy od jego doświadczenia.
Jedna firma będzie skuteczniej „wyciskała” zyski z danego sposobu lokowania pieniędzy, a inna mniej skutecznie. Dlatego wybierając pośrednika (np. fundusz inwestycyjny) warto wybrać ten, który w długim terminie pokazał już jakość – w internecie można znaleźć rankingi „jakości” poszczególnych funduszy, jak również porównywać ich wykresy na tle innych, podobnych funduszy (najbardziej renomowaną taką „porównywarką” są Analizy.pl.
Ile może kosztować fundusz? I za co bierze pieniądze?
Trzeci czynnik to opłaty za owo pośrednictwo w lokowaniu naszych oszczędności. Są dwa rodzaje opłat – jednorazowa, którą płacimy przy zakupie danego rozwiązania (funduszu lub ETF-a, czy np. akcji) oraz te, które płacimy przez cały czas za zarządzanie pieniędzmi.
Obie opłaty łącznie mogą w dużym stopniu wpłynąć na zyskowność naszej inwestycji – zwłaszcza w połączeniu z niezbyt wysoką jakością zarządzania (czyli czynnikiem drugim) oraz niskim potencjałem samego rynku, w który lokujemy oszczędności (czyli czynnik pierwszy).
Najgorsze, co nas może czekać, to inwestycja na rynku, z którego nie da się „wycisnąć” więcej, niż 2-3% zysku, kiepsko zarządzana (czyli dająca długoterminowo mniej, niż 2%, a nie więcej, niż 3%) oraz droga w opłatach i prowizjach.
Im niższe są „możliwości zysku’ oferowane przez dany rynek, tym ważniejsze jest, żeby inwestycja nie była „droga w utrzymaniu” (można to porównać do mieszkania z niskim czynszem w dobrej dzielnicy lub do mieszkania z wysokim czynszem w kiepskiej – wiadomo, że pierwsza opcja jest korzystniejsza).
To też ciekawe: Jak ochronić pieniądze przed inflacją i… zarabiać na koronawirusie? Oto jeden z pomysłów
Z dwóch składników kosztu pośrednictwa w inwestowaniu oszczędności stosunkowo łatwiejsza do ominięcia jest opłata dystrybucyjna. Przeważnie wystarczy wybrać zakup danego funduszu inwestycyjnego przez internet, a opłata dystrybucyjna nie zostanie naliczona (bądź też zostanie bardzo mocno obniżona). Poza tym: ona jest jednorazowa. Sprawia co prawda, że pracuje dla nas mniejsza kwota, niż ta, którą chcieliśmy zainwestować, ale jeśli rozłożyć ten uszczerbek na wiele lat trzymania funduszu – jej znaczenie spadnie (choć oczywiście lepiej jej nie płacić w ogóle).
———————–
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku rozmawiamy o tym, jak zabrać się do oszczędzania pieniędzy i w jaki sposób bezpiecznie można wmontować w swój plan oszczędzania fundusze inwestycyjne (oraz ewentualnie czym kierować się przy ich wyborze). Rozmawiają Maciej Samcik i Łukasz Bugaj.
Kliknij baner powyżej lub niniejszy link, żeby odsłuchać.
———————–
Wybierzesz drogi fundusz? Możesz oddać jedną czwartą zysku!
Najważniejszą kwestią jest opłata za zarządzanie pieniędzmi. Ma ona ogromne znaczenie dla ostatecznego wyniku inwestycji. Jeśli mam dwa fundusze, które inwestują moje pieniądze na tym samym rynku, na którym oczekiwana roczna stopa zysku wynosi np. 3% i jeden z tych funduszy pobiera 0,5% opłaty za zarządzanie rocznie, a drugi np. 1%, to w perspektywie wielu lat inwestowania oznacza to ogromną różnicę w osiągniętym wyniku.
Jak dużą? Jeśli miesięcznie wpłacałbym do takiego funduszu 500 zł (systematyczne wpłaty do funduszy są najlepszym sposobem lokowania w nich pieniędzy, bo pozwalają wyeliminować ryzyko wejścia na rynek w złym momencie), to przy stopie zwrotu netto – czyli już po potrąceniu opłat – w wysokości 2,5% (czyli dla funduszu, który „wykręca” średnio 3% i ma opłatę za zarządzanie w granicach 0,5%) po 20 latach dostanę do ręki mniej więcej 156.000 zł. Z tego 120.000 zł to będzie kwota wpłacona przeze mnie, zaś 36.000 zł to czysty zysk.
W przypadku identycznego funduszu, identycznej kwoty wpłaty miesięcznej i takiego samego czasu oszczędzania, ale gdy opłata za zarządzanie wynosi 1%, uzbierana kwota spada do 147.500 zł (czysty zysk wynosi więc tylko 27.500 zł). Mamy więc sytuację, w której wyłącznie z tytułu minimalnie (o ledwie 0,5%) niższej opłaty za zarządzanie pieniędzmi może nam „wyparować” (albo i nie) jedna czwarta osiąganego zysku. Jedna czwarta!
A przecież mówimy o wynagrodzeniu za tę samą pracę i za taki sam wynik. To tak, jakbym pracował razem z kolegą i robilibyśmy dokładnie to samo, a on dostałby o jedną czwartą wyższą pensję. Kiepska wizja, prawda?
Powyższe wyliczenie dotyczy jednej z najmniejszych różnic w opłacie za zarządzanie funduszami, na jakie możecie się natknąć. Bywają i większe. I wtedy trzeba oddać znacznie większą część osiągniętego zarobku.
Więcej o tym: Jak opłaty za zarządzanie pieniędzmi i prowizje manipulacyjne wpływają na wynik inwestycji? Przeczytaj ten artykuł
Dobremu funduszowi warto płacić. O ile nie przesadza z ryzykiem
Oczywiście: o opłatach – zarówno tych dystrybucyjnych, jak i za zarządzanie – nie można mówić w oderwaniu od wyników, które w zamian osiągają poszczególne fundusze. Jeśli miałbym trzymać pieniądze, który wykręca systematycznie o 1% wyższy zysk, niż wszystkie inne i pobiera za to o 0,5% wyższą roczną opłatę za zarządzanie, to byłbym gotów ją płacić.
Kłopot w tym, że takie cuda rzadko się zdarzają, zwłaszcza na rynku obligacji, gdzie pole do radykalnego zwiększenia dochodu z oprocentowania przeważnie wiąże się z wyższym ryzykiem niewypłacalności emitentów obligacji. Fundusze, które inwestują w bardziej ryzykowne obligacje, mogą przez rok, czy dwa być gwiazdami sezonu, ale rzadko kiedy są w stanie utrzymać wyższą zyskowność przez 20 lat bez przerwy.
Zarządzający porządnymi funduszami starają się nie przesadzać z ryzykiem, żeby nie nadwerężyć zaufania ludzi, którzy powierzyli im pieniądze, stąd różnice między wynikami ich pracy przeważnie nie są duże. A wtedy o tym, czy inwestor w ciągu 20 lat będzie miał o tę jedną czwartą wyższy, czy niższy zysk, decydują właśnie opłaty za zarządzanie.
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
Gdzie w funduszach zaczyna się taniość?
Gdybym miał wyróżnić dwie najważniejsze informacje o funduszu inwestycyjnym, które każdy powinien otrzymać przed zainwestowaniem weń pieniędzy, to wymieniłbym wskaźnik SRRI (określa on w skali od 1 do 7 wahliwość funduszu, czyli odczuwalne w krótkim terminie ryzyko) oraz właśnie opłaty za zarządzanie. No, może zerknąłbym też na ranking funduszu w porównaniu z podobnymi – publikuje je strona Analizy.pl.
Czytaj więcej o tym: Jak z wielu funduszy inwestycyjnych wybrać ten najlepszy? Warto spojrzeć na ten jeden parametr – SRRI. Gdzie go znaleźć i na jakie pytanie odpowiada?
W Polsce pojawiły się ostatnio ETF-y, tańsze w opłatach za zarządzanie, niż większość funduszy (ETF to taki „automatyczny fundusz”, który kupuje wszystko jak leci, nie selekcjonuje akcji lub obligacji), ale i w funduszach sporo się zmieniło. Co najmniej kilka firm zarządzających funduszami inwestycyjnymi ogłosiło wprowadzenie do sprzedaży bardzo tanich w zarządzaniu funduszy (wśród nich jest m.in. PZU, które oferuje rozwiązania indeksowe, strategią zbliżone do ETF-ów i AXA, która proponuje fundusze zarządzane aktywnie). One mają opłaty za zarządzanie porównywalne z ETF-ami.
Gdzie w funduszach zaczyna się „taniość” jeśli chodzi o opłaty za zarządzanie? Jeśli chodzi o fundusze stosunkowo mało wahliwe (bazujące na kupowaniu obligacji) to progiem przyzwoitości wydaje się być opłata na poziomie 0,5%. Gdy jest wyższa, szanse na sensowny, długoterminowy zysk, nieokupiony wyższym ryzykiem wpadki, spadają. W przypadku funduszy bazujących na akcjach, gdzie potencjał długoterminowego zysku jest większy (historycznie wynosił wspomniane na początku tekstu 7-8% rocznie), opłata za zarządzanie rzędu 1,5-2% rocznie nie jest złym pomysłem (a są fundusze, które jeszcze niedawno pobierały 4,5%).
————————
ZAPROSZENIE:
Jeśli chodzi o fundusze, to już trzeci rok zwracam uwagę czytelników „Subiektywnie o finansach” na jedne z najtańszych na polskim rynku – a przy tym dobrze zarządzane – fundusze AXA TFI. Przystępując w tym towarzystwie funduszy do programu „Tanie oszczędzanie” gwarantujecie sobie możliwość inwestowania bez opłat startowych (dystrybucyjnych) oraz bardzo niskie opłaty za zarządzanie pieniędzmi, zaczynające się już od 0,5% w skali roku (to niezwykle ważne w długiej perspektywie, nieprzekonanym lub nieświadomym polecam ten artykuł). A więcej szczegółów o „Tanim oszczędzaniu” znajdziecie tutaj.
Poniżej daję dwie tabelki, w których znajdziesz wysokość opłat za zarządzanie pieniędzmi przez fundusze AXA. Uczestników „Taniego oszczędzania” obowiązują opłaty dla jednostek uczestnictwa kategorii D. W większości funduszy jest to właśnie 0,5% w skali roku – jak na polskie warunki to bardzo mało. Oczywiście, te opłaty i tak są wliczane w wyniki osiągane przez fundusze, więc w pewnym sensie i tak są „niewidoczne”. Ale liczą się – i to bardzo – jeśli zaczniemy porównywać zyski, które poszczególne fundusze przynoszą swoim klientom. Case study, czyli konkretny przykład wpływu niskich opłat na wyniki funduszu, znajdziecie w tym tekście.
To nie wszystko. Jest jeszcze zniżka przygotowana specjalnie dla czytelników „Subiektywnie o finansach” w ramach mojej współpracy z AXA TFI. Możesz dostać dwa razy po 200 zł, wpłacając pieniądze na konta IKZE oraz IKE – czyli inwestując w ramach „opakowania emerytalnego” związanego z gwarantowaną przez polski rząd ulgą podatkową. Szczegóły tej promocji znajdziesz pod tym linkiem. Warto wpisać przy rejestracji kod promocyjny „msamcik2020” (działa zarówno przy promocji 200 za 2000 przy wpłatach do IKE, jak i do IKZE). Regulamin promocji dotyczącej IKZE jest tutaj, a regulamin dotyczący promocji IKE – tutaj.
Zapraszam do poczytania: Najważniejsze wiadomości dotyczące podstaw oszczędzania i inwestowania pieniędzy znajdziesz na stronie akcji edukacyjnej „Wyciskanie emerytury”
źródło obrazka tytułowego: Artem Belialkin/Unsplash
————————————
Artykuł jest częścią cyklu „Wyciskanie emerytury”, którego Partnerem są fundusze inwestycyjne AXA