Wypowiedzieć umowę tu, podpisać tam, pamiętać o terminach, a na koniec cieszyć się z oszczędności. Podpowiadamy jak w czterech prostych krokach zmienić sprzedawcę prądu. Różnice w cenach u różnych dostawców już teraz są niemałe, a przecież idą podwyżki. A po nich nawet największym rozrzutnikom przestanie być wszystko jedno od kogo „tankujemy” prąd
Prąd jest jak internet, czy telewizja kablowa – możesz zdecydować od kogo go kupisz – Urząd Regulacji Energetyki od ponad 10 lat wbija konsumentom do głowy, że mogą zmienić sprzedawcę prądu. Chętnych jest mniej, niż tych, którzy zmieniają firmę telekomunikacyjną, ale więcej, niż tych, którzy przenoszą się z kontem do innego banku.
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Kto umie liczyć już dziś szuka tańszej oferty, by zostawić sobie w kieszeni 200 lub 300 zł w skali roku. A ci, którzy tego nie robią, zapewnie zaczną wraz ze wzrostem cen energii.
O tym, że idzie drożyzna mówi się już na szczytach władzy: ceny hurtowe prądu już wzrosły i to o ponad połowę w ciągu roku – firmy energetyczne zastanawiają się na kogo przerzucić koszty? Na przedsiębiorców, którym ceny można podnieść bez ograniczeń, czy na konsumentów, którym można to zrobić tylko prosząc o zgodę Urząd Regulacji Energetyki.
Jeśli jesteś z tych bystrzejszych i już sprawdziłeś/sprawdziłaś na swoich fakturach, że mógłbyś/mogłabyś płacić mniej, a także wytypowałeś/wytypowałaś firmę, która pozwoli zmniejszyć rachunki, to dziś czas na poradnik. Jak się przygotować do zmiany sprzedawcy prądu krok po kroku. W czterech ruchach konika szachowaego.
Masz pytania o swój rachunek za prąd? Nie wiesz, czy jest wysoki czy niski? I czy mógłbyś zaoszczędzić? Napisz do mnie e-maila, spróbuję pomóc, dojaśnić, podpowiedzieć. Czekam pod adresem: ireneusz.sudak@subiektywnieofinansach.pl.
Zaproszenie: Sprawdź ofertę sprzedaży prądu od firmy Fortum, energetycznego giganta z Finlandii, który jest partnerem porad dla czytelników „Subiektywnie o finansach” w sferze oszczędzania na domowych rachunkach. W Polsce Fortum oferuje m.in. pakiet „Włącz prąd zawsze 20% taniej”, czyli taryfę z gwarancją ceny o 20% niższej od najtańszej na rynku (tutaj szczegóły, a tutaj nasze prześwietlenie tej oferty).
Krok 1. Wybór nowego sprzedawcy
To kluczowy element całego procesu – w zasadzie reszta to już tylko formalności. Eksperci szacują, że zdecydowana większość z 580.000 decyzji ludzi o zmianie sprzedawcy prądu była wynikiem namowy klientów przez akwizytorów, pracowników firm, znajomych. A nie z przemyślanej samodzielnie i zaplanowanej decyzji klienta. To charakterystyczne dla rynku, który jeszcze raczkuje. Do zmiany sieci komórkowej nie trzeba nikogo namawiać – o możliwości zmiany sprzedawcy prądu trzeba przypominać.
Tym większe należą się brawa dla tej garstki osób, która zdecydowała się zejść z utartego szlaku i zmieniła sprzedawcę na tańszego sama, bez jakichkolwiek podszeptów. Prąd jest trochę jak pieniądze. Wszędzie płynie taki sam. Dlaczego płacić więcej, skoro można mniej?
W tej wyliczance brakuje jednego, zasadniczego elementu – ceny sprzedaży energii. Obecnie ceny wahają się mniej więcej w widełkach 0,22 zł-0,40 zł za kilowatogodzinę w zależności od oferty. Czyli różnice są duże! Do tego trzeba brać pod uwagę opłatę handlową, która jest stała, niezależna od zużycia prądu i płacisz ją w cyklu miesięcznym.
Zobacz kalkulator URE: Nie jest bezbłędny, ale mniej więcej możesz się z niego zorientować czy bierzesz prąd tani czy drogi
Na co jeszcze zwrócić uwagę szukając energetycznej alternatywy? Gdzie są pułapki? Opisałem to szczegółowo w tekście: Przyszedł lub zadzwonił sprzedawca z ofertą tańszego prądu. Okazja? Jak go sprawdzić? O co zapytać? Na co uważać? Radzimy!
W telegraficznym skrócie powinniśmy szczególnie zwrócić uwagę na:
- długość i kary za wcześniejsze zerwanie
- stosowany okres rozliczeniowy
- forma i czas wypowiedzenia umowy
- terminy wypowiedzeń
- wysokość dodatkowych opłat – miesięcznej opłaty handlowej
Do tego szukajmy bonusów i dodatków: np. gwarancji ceny (szczególnie wtedy gdy spodziewamy się podwyżek taryf), ubezpieczenia assistance, gwarancji pomocy w razie zachorowania, itp.
Krok 2. Czas się rozstać
Wiemy już mniej więcej na czym stoimy. Teraz czas na trochę papierkowej roboty. Jeśli nigdy nie zmienialiśmy sprzedawcy prądu spółki z tej samej grupy dostarczały nam prąd i świadczył usługę dystrybucji: na przykład Innogy i Innogy Stoen Operator; PGE Obrót i PGE Dystrybucja. Dzięki temu dostawaliśmy jedną fakturę.
Przez całą procedurę może nas przeprowadzić nowy sprzedawca energii. Firmy mają specjalnych konsultantów, którzy przesyłają gotowe do wypełnienia formularze, odbierają je od klientów i zajmują się maksymalnym ułatwieniem procesu przenosin od starego sprzedawcy do nowego. Wszystko, co piszę poniżej, dotyczy przede wszystkim osób, które z takiego „konsultingu” nie będą korzystały i chcą wszystko załatwić samodzielnie.
Czas się rozstać? Zaczynamy od przerwania (ale tylko na chwilę) umowy z dystrybutorem i (na stałe) z dotychczasowym sprzedawcą. W przypadku pierwszej zmiany sprzedawcy klient wypowiada tzw. umowę kompleksową, czyli obejmującą zarówno warunki sprzedaży energii elektrycznej, jak i świadczenia usługi dystrybucji.
W formularzu wypowiedzenia są groźnie brzmiące zapisy dotyczące demontażu licznika – spokojnie nie musimy ich wypełniać. Pisemko składamy w biurze obsługi klienta, albo wysyłamy listem poleconym.
Musi zawierać oczywiste dane takie jak imię, nazwisko, nasz adres, ale też adres punktu poboru energii (tam gdzie jest licznik), adres na który dotychczasowy sprzedawca ma przesłać rozliczenie końcowe (bo to tej pory płaciliśmy według prognoz, więc z końcem umowy zapłacimy już według rzeczywistego zużycia), czasami też numer klienta.
Wypowiedzenie zwykle odnosi skutek na koniec miesiąca kalendarzowego następującego po miesiącu, w którym oświadczenie wpłynęło do sprzedawcy.
Uspokajam: nowa umowa sprzedaży powinna wejść w życie z dniem wygaśnięcia umowy sprzedaży z dotychczasowym sprzedawcą – takie rozwiązanie gwarantuje ciągłość sprzedaży. Nawet jeśli się spóźnimy nikt nie odetnie nam prądu. Firmy energetyczne mają specjalne instrukcje na wypadek gdy jakiś roztargniony klient przeoczył terminy i został chwilowo bez sprzedawcy.
Na co zwrócić uwagę? Jeśli to jest nasza pierwsza zmiana sprzedawcy, niemal na pewno umowa sprzedaży jest na czas nieokreślony, bo przecież nigdy nie majdrowaliśmy w umowach.
Jeśli natomiast już kiedyś wybraliśmy inną firmę niemal na 100% mamy umowę na 2 lub 3 lata. Wtedy, żeby nie narażać się na kary umowne, pokornie czekajmy do jej wygaśnięcia. Na marginesie – tych terminów warto pilnować, bo po wygaśnięciu umowy na czas określony zwykle kończy się promocja i „wjeżdża” wyższy cennik.
Czytaj też: Energetyczne Centrum z cofniętą koncesją na handel gazem. Akwizytorzy firmy robili klientów w bambuko
Krok 3. Czas się związać na nowo
Ponieważ jednak nie chcemy zostać bez prądu to musimy zawrzeć nową umowę z firmą dystrybucyjną. To formalność, ale możemy zrobić to na dwa sposoby.
Pierwsze rozwiązanie jest takie, że możemy podpisać dwie różne umowy: jedną na dostarczanie prądu od dystrybutora (tego samego, co poprzednio, bo firmy dystrybucyjne – właściciele „drutów” – są niezmienni) i drugą na sprzedaż prądu z nowym sprzedawcą.
Drugie rozwiązanie przewiduje, że możemy podpisać nową umowę kompleksową – stroną tej nowej umowy będzie już jednak nasz nowy sprzedawca prądu. To wygodne, bo wtedy – tak jak dotychczas – będziemy dostawali jedną fakturę, a nie dwie (będziemy płacili za dostęp do sieci energetycznej naszemu sprzedawcy, a on rozliczy się z dystrybutorem-właścicielem „drutów”). Jest jednak warunek: nowy sprzedawca musi mieć zawarte w tej sprawie stosowane porozumienie z dystrybutorem. Czy je ma można to sprawdzić na stronach firm.
Gdy już raz podpisaliśmy nową umowę na świadczenie usług dystrybucji (czyli skorzystaliśmy z rozwiązania numer jeden), to przy każdej kolejnej zmianie sprzedawcy prądu ta umowa pozostaje w mocy i nie musimy się już zajmować jej wypowiadaniem i podpisywaniem na nowo. Zmieniamy tylko sprzedawcę, a umowy dystrybucyjnej już nie ruszamy. Musimy tylko pamiętać o formalnym informowaniu dystrybutora o każdej kolejnej zmianie naszego sprzedawcy (o tym w dalszej części artykułu).
Umowa z dystrybutorem. Czy możemy być zaskoczeni?
Podpisanie nowej umowy z dystrybutorem może nas czymś zaskoczyć? Usługi dostarczania prądu są ściśle nadzorowane przez państwo, więc firma nie za bardzo może coś przy nich „kręcić”. Najpierw musimy wysyłać do naszego OSD wniosek, na podstawie którego firma przygotowuje umowę. Na co zwrócić uwagę we wniosku?
Z istotniejszych rubryk znajduje się tam „moc umowna”. Powinna pozostać bez zmian, wartość powinniśmy znaleźć na poprzednich dokumentach/fakturach. Jest to ilość energii, która jest dostarczana do punktu poboru energii, w mieszkaniach wynosi zazwyczaj 3kW.
Poza tym to już na tym etapie wybieramy taryfę (całodobową, albo dwustrefową, pozwalającą taniej „tankować” prąd w nocy) – to bardzo ważny wybór, bo taryfa będzie wiążąca i dla dystrybutora i dla sprzedawcy.
Musimy jeszcze wskazać sprzedawcę rezerwowego. O tym, że jego wybór również ma niebagatelne znaczenie przekonali się klienci firmy Energetyczne Centrum, które z dnia na dzień przestało świadczyć usługi sprzedaży prądu, a klienci wpadli do kilkukrotnie droższej, taryfy rezerwowej.
Sprzedawca rezerwowy przejmuje obsługę klienta, gdyby temu głównemu powinęła się noga. Może to być:
- firma określona w umowie, którą podpisujemy z nowym sprzedawcą, np. inny alternatywny sprzedawca prądu, pod warunkiem, że ma on podpisaną umowę z dystrybutorem.
- sprzedawca z urzędu – czyli spółka z tej samej grupy, która jest dystrybutorem prądu – czyli właścicielem „drutów” na danym terenie. Na przykład sprzedawcą rezerwowym dla klientów Energi Operator jest Energa Obrót. Dla klientów PGE Dystrybucja – PGE Obrót. Dla klientów Innogy Polska – Innogy Stoen Operator.
Krok 4. Czas się rozliczyć
Zmierzamy do szczęśliwego finału. Jeśli nie podpisaliśmy umowy kompleksowej, tylko dwie oddzielne, to jesteśmy zobowiązani do tego, żeby poinformować naszego dystrybutora o tym, kto nam będzie sprzedawał prąd. Wystarczy zwykłe zgłoszenie według wzoru, który powinien być na stronie internetowej firmy dystrybucyjnej, czyli właściciela „drutów”.
Zgłoszenie zawiera informacje o stronach umowy oraz planowane ilości dostaw energii. Ale uwaga – w chwili wysłania zgłoszenia powinniśmy mieć już podpisaną umowę ze sprzedawcą.
Istnieje prawdopodobieństwo, że w wyniku zmiany sprzedawcy trzeba będzie zmienić licznik – to już nie nasz problem. Urządzenie pomiarowe jest własnością firmy dystrybucyjnej (przynajmniej w przypadku gospodarstw domowych, małych i średnich firm), więc wszelkie koszty z tym związane bierze ona na siebie.
Czytaj też: Zmiana taryf na prąd to tylko kwestia czasu. Zdradzamy sposoby, jak się bronić przed podwyżkami!
Na finał musimy rozliczyć się z dotychczasowym sprzedawcą. W tym celu inkasent składa nam dodatkową wizytę w dzień zakończenia umowy. W praktyce prawo dopuszcza, że to ostatnie rozliczenie nastąpiło według wskazań licznika nawet 5 dni po wygaśnięciu umowy. Pracownik OSD przekazuje odczyt poprzedniemu i nowemu sprzedawcy. W ciągu miesiąca powinniśmy dostać fakturę rozliczeniową – jeśli prognozy były zawyżane, możemy żądać zwrotu w gotówce.
Radzi nasz ekspert, Sylwia Walterska z Fortum:
Dlaczego ludzie niechętnie zmieniają sprzedawcę prądu, nawet jeśli tem, z którego usług od lat korzystają, ma wysokie ceny? Składają się na to dwa główne elementy.
Po pierwsze – przeświadczenie, że zmiana sprzedawcy to coś skomplikowanego, a wcale takie nie musi być. Pewne zawiłe elementy procesu zmiany sprzedawcy wynikają z przepisów prawa. Zmiana sprzedawcy prądu powinna być tak prosta jak podpisanie umowy o konto bankowe. Na zachodzie zmiana sprzedawcy już odbywa się przez internet i do tego powinniśmy dążyć.
Po drugie, na razie nie ma wystarczającego bodźca finansowego – cieszymy się jeszcze tanim prądem. Ale należy się liczyć z groźbą podwyżek cen prądu. Wynika to z rosnących cen na runku hurtowym.
Na Zachodzie zmiana sprzedawcy jest czymś oczywistym i popularnym. Na przykład w Wielkiej Brytanii działają strony brokerskie, coś na kształt naszych porównywarek, za pośrednictwem których klienci zmieniają sprzedawcę bez wychodzenia z domu, bez wysyłania dokumentów. W takiej rzeczywistości konkurencja jest olbrzymia. Oferty są jeszcze bardziej zróżnicowane niż u nas – wszelkie dodatkowe pakiety, typu assistance, to standard. O ile u nas ceny obowiązują przez rok, czy nawet dwa to tam, ceny zmieniają się z miesiąca na miesiąc dostosowując do warunków rynkowych.
Partnerem porad dla czytelników „Subiektywnie o finansach” w sferze oszczędzania na domowych rachunkach jest firma
źródło zdjęcia: Pixabay/Bru-nO