Zajęcie niewielkiej kwoty przez komornika na zlecenie Urzędu Skarbowego skończyło się dla pana Jerzego finansowym paraliżem i brakiem możliwości wykonywania przelewów. Czy bank musiał zablokować wszystkie pieniądze na koncie i je „zamrozić”, zamiast zrobić blokadę windykowanej kwoty? Zła wola? A może bank jednak miał jakieś powody, by się tak zachować?
Mandaty, długi, karne odsetki… wszelkie zobowiązania trzeba płacić w terminie. Niestety, czasem zdarza nam sie błąd. Mi też dawno temu zdarzyło się zapomnieć uregulować w terminie 100 zł mandatu, czego efektem była interwencja komornika. W moim przypadku była ona na szczęście mało odczuwalna. Nie może tego powiedzieć pan Jerzy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Spotkało go całkowite odcięcie od zgromadzonych na koncie osobistym pieniędzy, mimo, że windykowana kwota była względnie niewielka. Nasz czytelnik uważa, że bank – nawet jeśli dostał zlecenie od komornika – nie powinien i nie musiał zachować się aż tak nadgorliwie:
„BNP Paribas stosuje bardzo nieprzyjazną praktykę, o której warto wiedzieć i z którą boleśnie się właśnie zderzyłem. Jeśli następuje zajęcie komornicze zlecone przez Urząd Skarbowy – w moim przypadku było to 2% salda rachunku – to bank, niezależnie od kwoty roszczenia blokuje możliwość wykonywania jakichkolwiek przelewów online. Jeśli chcę dostać się do moich pieniędzy, to muszę udać się do kasy. Trafiło mnie to akurat wtedy, gdy byłem za granicą. Zostałem bez pieniędzy, pozostawiony sam sobie przez mój bank”
To, co spotkało naszego czytelnika, jest zjawiskiem znanym nie od dziś. Banki często decydują się blokować możliwość robienia przelewów internetowych nawet przy drobnych kwotach zajęcia komorniczego. Po zawiadomieniu od komornika działającego na zlecenie np. Urzędu Skarbowego z automatu blokują wszystkie konta klienta – tak na wszelki wypadek.
Związek Banków Polskich tłumaczył kiedyś, że nawet jeśli tak się dzieje, to jest to tylko przejściowa blokada, utrzymywana jedynie do czasu otrzymania przez bank pełnej dokumentacji od komornika. W przypadku naszego czytelnika rzecz niestety nie była chwilowa.
Czytaj też: Klient PKO, by uniknąć komornika, proponuje ugodę. I przekonuje, że czas to pieniądz. Co bank na to?
Czytaj też: Komornik-leń, przypadkowy klient i… trzy banki. Każdy zachował się inaczej! Który zdał egzamin?
„Art of war” zajęcia konta
Blokada rachunku, czyli ograniczenie swobody dysponowania naszą własnością, to nie jest taka prosta sprawa, bo regulują ją aż trzy akty prawne: ustawa o postępowaniu egzekucyjnym, prawo bankowe i kodeks cywilny.
Szczegółowe regulacje służą temu, by gdy już dojdzie do zajęcia, nie przypominało ono wolnej amerykanki, czy walki w klatce, ale elegancki sparing bokserski. Te „zasady walki” to m.in. zezwolenie dłużnikowi na wypłatę pensji swoim pracownikom, wypłatę zaliczek na podatki, składki ZUS, czy też zachowanie na koncie minimum pieniędzy potrzebnego do życia – ustawodawca wycenił to na 75% pensji minimalnej, która wynosi w 2019 r. 2250 zł, czyli będzie to ok. 1690 zł brutto.
Czytaj też: „Piła” przy tym to pieszczota. Windykator, komornik, dwa banki i… przypadkowy klient. Na koń!
Czytaj też: Od trzech lat walczy o pieniądze, które ktoś wyłudził na jej dane. Ma wyrok sądu, ale co z tego?
Na logikę bank nie powinien więc całkowicie blokować możliwości robienia przelewów – jeśli na przykład mam 115 zł długu i 5.000 zł na koncie, to dlaczego mam mieć zablokowaną całość, a nie tylko ułamek środków? Problemem blokad rachunków interesowało się nawet Ministerstwo Finansów po zapytaniu jednego z posłów poprzedniej kadencji. Oto co napisał ówczesny wiceminister finansów w odpowiedzi na interpelację:
„Banki deklarują podjęcie prac mających na celu zmianę w procedurach i systemach informatycznych. Jednakże zdarzają się przypadki, w których banki powołują się na treść wzorców umów, zgodnie z którymi bank w sytuacji otrzymania zajęcia egzekucyjnego rachunku ma prawo do zablokowania wszystkich środków z rachunku”
Czyli: bank może być bardziej przyjazny klientowi, o ile jego systemy informatyczne i procedury są proklientowskie, albo może być mniej przyjazny jeśli ma mniej rozwinięte systemy i procedury. Wróćmy do historii pana Jerzego. Poproszony przez nas o komentarz BNP Paribas pisze tak:
„Bank BNP Paribas stosuje różne rodzaje blokad, do czego uprawniają nas przepisy prawa. W przypadku zajęcia kwoty przez Urząd Skarbowy czy komornika, na rachunku pozostawiana jest kwota, która nie wchodzi do zajęcia, o ile nie zachodzą inne okoliczności uprawniające bank do zajęcia również tej kwoty (odmowy wykonania zlecenia płatniczego czy zablokowania instrumentu płatniczego)”
Komornik plus bank. I klient między młotem a kowadłem
Z wyjaśnień banku wynika, że zachowuje się tak, jak w przypadku pana Jerzego jedynie wtedy, gdy nie ma innego wyjścia. Ale czy to rzeczywiście tak wygląda, czy też jest jedynie oficjalnym wytłumaczeniem, by bank nie musiał przyznawać się do nieprzyjaznej procedury?
Czy jest wyjście z sytuacji, w której bank „idzie na całość”? Cóż, można co najwyżej wybrać się do oddziału i tam złożyć dyspozycję wypłaty ustawowej kwoty minimalnej. A jeśli rzeczywiście okaże się, że to nie był przypadek, tylko bank dla własnej wygody zachowuje się gorzej, niż by mógł, to można co najwyżej zagłosować nogami.
Warto jednak pamiętać, że są sytuacje, w których bank nie może się inaczej zachować, np. wtedy, gdy uzyska niepełne informacje od komornika, albo gdy ten komornik wyraźnie o to poprosi i będzie to prośba solidnie umotywowana. A najprościej po prostu płacić rachunki, podatki i mandaty w terminie.
Czytaj też: Głupia sytuacja? Gdy komornik się pomyli, bank się zagapi…
Czytaj też: Perpetum mobile? Gdy komornik zablokuje puste konto, a bank nie chce go zamknąć
źródło zdjęcia:PixaBay