Bitcoin jest coraz popularniejszym sposobem lokowania pieniędzy, także wśród Polaków. Ostatnio ogłoszono nawet powołanie polskiego funduszu inwestycyjnego, który ma śledzić ceny bitcoina. Większość inwestorów traktuje bitcoina jako inwestycję o charakterze spekulacyjnym (dziś kupię, za miesiąc sprzedam), ale są i tacy, dla których jest to część inwestycji na emeryturę. Tych ostatnich może zmrozić ostatnie oświadczenie BlackRock. Największa firma inwestycyjna świata dostrzegła komputery kwantowe jako nowe zagrożenie dla przyszłości bitcoina
Jedni uważają bitcoina za aktywo technicznie bezwartościowe (nie wypracowujące dywidendy i nie mające powszechnej akceptacji do płatności), a wzrost jego ceny – jak największą w historii świata piramidę finansową. Inni uważają, że warto mieć bitcoina jako zabezpieczenie na wypadek utraty zaufania do tradycyjnych walut. I argumentują: bitcoin jest antyinflacyjny, bo nie można go dodrukować. A więc im większe będzie zagrożenie inflacją, tym bardziej będzie cenny (podobnie jak złoto).
- Jaką część dochodów oszczędzać, a jaką wydawać na przyjemności? Rozwiązuję odwieczny spór między ciułaczami i utracjuszami [POWERED BY UNIQA TFI]
- Jak lokować 10 000 zł, jak 100 000 zł, a jak milion? Czym się różni strategia lokacyjna dla małych i dużych pieniędzy? [POWERED BY RAISIN]
- Skąd wziąć pieniądze na inwestycje i jak „uruchomić” Polaka-inwestora? Może… pokazać siłę naszego kapitału? Oni mają na to pomysł [POWERED BY PZU]
Kto ma rację? Przekonamy się o tym za jakiś czas. Na razie bitcoin powoli wchodzi do mainstreamu – półtora roku temu zostały dopuszczone do obrotu pierwsze ETF-y lokujące bezpośrednio w bitcoina. Dziś szefowie największych banków inwestycyjnych świata wprost zalecają klientom posiadanie kilku procent pieniędzy w bitcoinie (najczęściej mówi się o udziale 1-2% w portfelu).
Największym zagrożeniem w przypadku cyfrowej waluty jest oczywiście możliwość jej „złamania”, czyli rozszyfrowaniu algorytmu pozwalającego potwierdzić autentyczność transakcji kryptowalutą. Bitcoin jest oparty na kryptografii, a dodatkowo jest zdecentralizowany – „archiwum” transakcji jest przechowywane jednocześnie na wszystkich komputerach w sieci. „Odszyfrowanie” bitcoinowej kryptografii mogłoby zakwestionować najważniejszy atut cyfrowych coinów – niemożność ich sklonowania lub „dodrukowania”.
I właśnie na takie ryzyko zwrócił niedawno uwagę BlackRock, największa firma inwestycyjna świata, która również powołała do życia największy pod względem aktywów fundusz ETF inwestujący w bitcoina. W aktualizacji dokumentów rejestracyjnych funduszu ETF iShares Bitcoin ETF (na giełdzie notowanego pod symbolem IBIT) BlackRock uznał komputery kwantowe za ryzyko dla klientów inwestujących w ETF-y tego typu.
Asset manager uważa, że nowe technologie, w tym komputery kwantowe, mogą potencjalnie sprawić, że kryptografia zabezpieczająca bitcoina i inne sieci blockchain stanie się nieskuteczna. To pierwszy raz, kiedy jakikolwiek zarządzający aktywami wyraźnie wskazał takie ryzyko w swoich dokumentach rejestracyjnych. iShares Bitcoin ETF zebrał od inwestorów ok. 64 mld dolarów aktywów.
„Jeżeli technologia obliczeń kwantowych będzie w stanie się rozwinąć, może to potencjalnie podważyć wykonalność wielu algorytmów kryptograficznych wykorzystywanych w światowej infrastrukturze informatycznej, w tym algorytmów kryptograficznych wykorzystywanych w przypadku aktywów cyfrowych, takich jak bitcoin”
– tak dokładnie brzmi fragment dopisany do czynników ryzyka. Oczywiście: to nie jest tak, że właśnie coś zmieniło się w kwestii siły zabezpieczeń kryptograficznych bitcoina. Firmy zarządzające pieniędzmi ludzi muszą uwzględniać każde możliwe ryzyko dla danej inwestycji, nawet takie, które jest niezwykle mało prawdopodobne. Aczkolwiek można się zastanawiać, dlaczego właśnie teraz coś tknęło prawników BlackRock, żeby dopisać nowy czynnik ryzyka.
O tym, że komputery kwantowe, z ich mocą obliczeniową, mogą być zagrożeniem dla kryptowalut, od czasu do czasu mówią i piszą przedstawiciele branży krypto. W lutym tego roku Paolo Ardoino – prezes Tether, największego emitenta stablecoinów (cyfrowych „monet” opartych na dolarze) – oświadczył, że komputery kwantowe umożliwią hakerom włamanie się do nieaktywnych portfeli bitcoin i „odzyskanie” uśpionych monet.
Nie jest chyba jednak tak, że prezes Ardoino obawia się, że bitcoin może zostać wkrótce złamany, bo spółka Tether (emitent stablecoina USDT) posiada w swoim cyfrowym skarbcu ponad 100 000 bitcoinów, wartych aktualnie ponad 10 mld dolarów (inna sprawa, że ma też 50 ton fizycznego złota w sztabkach, czyli nie stawia wszystkiego na jedną, cyfrową kartę).
O tym, że posiadacze kryptowalut powinni zacząć interesować się rozwojem technologii kwantowej przekonują choćby ostatnie wypowiedzi inżynierów IBM. Podczas niedawnej konferencji w Warszawie jeden z nich dowodził, że już trzy kubity (najmniejsze, niepodzielne jednostki informacji kwantowej) mogą znacznie ulepszyć bankowy algorytm do wykrywania oszukańczych transakcji. Więcej o tym tutaj:
Komputer kwantowy może łamać hasła szybciej, bo nie „myśli” zero-jedynkowo, lecz „na wszystkie możliwe sposoby jednocześnie”. W klasycznym labiryncie sprawdzasz każdy korytarz po kolei, aż w końcu trafia się ten, który prowadzi do wyjścia – tak działają dziś urządzenia. Z kolei komputery kwantowe działają tak, że sprawdzają wszystkie korytarze naraz. Dzięki temu znalezienie wyjścia jest znacznie szybsze.
Większość dzisiejszych zabezpieczeń opiera się na faktoryzacji (rozbijaniu dużej liczby na mniejsze, „pierwsze” czynniki) albo na krzywych eliptycznych, które również wymagają żmudnej matematyki. Algorytmy napisane specjalnie dla maszyn kwantowych, potrafią rozwiązać problem faktoryzacji błyskawicznie, co łamie relatywnie proste szyfry takie jak RSA.
Ale znane dziś komputery nie potrafią poradzić sobie z szyfrowaniem wykorzystującym klucz 256-bitowy SHA. Jego złamanie wymagałoby gigantycznej, dziś nieistniejącej jeszcze maszyny kwantowej. Szyfrowanie 256-bitowe jest też wykorzystywanie w kryptografii bitcoina.
Miguel Moreno, założyciel firmy technologii obronnych Senspex, w książce „Cyfrowa Ekonomia” dowodzi, że ludzkość jeszcze długo nie będzie miała mocy obliczeniowej pozwalającej złamać algorytm bitcoina. Jego zdaniem nawet gdyby istniał komputer bazujący na całej dostępnej dla człowieka energii, to wciąż niemożliwe byłoby wykonanie obliczeń pozwalających na złamanie SHA-256. Więcej o jego teorii było niedawno w „Subiektywnie o Finansach”.
Ale amerykańskie instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo już ogłosiły plan przejścia na post-quantum cryptography. A więc na zbiór nowych algorytmów „odpornych” na komputery kwantowe. Od 2027 r. sprzęt i oprogramowanie sprzedawane amerykańskim instytucjom rządowym będzie musiało wykorzystywać te algorytmy. A więc można zakładać, że także w przypadku bitcoina szyfrowanie może być „wzmocnione” w razie potrzeby.
Przeczytaj też o tym, że Polska jest w kwantowej czołówce dzięki… kluczom QKD:
Ten wyścig trwa i nie ma pewności, że zawsze będą wygrywać „obrońcy tajemnicy”. Dlatego niektórzy znani inwestorzy odradzają długoterminowe inwestycje w bitcoina. Dave Ramsey, najbardziej znany edukator w „branży” finansów osobistych w USA, w wywiadzie dla TheStreet powiedział dlaczego, jego zdaniem, ludzie powinni ostrożnie podchodzić do inwestycji w bitcoina — zwłaszcza, gdy w grę wchodzą pieniądze na przyszłą emeryturę.
„Inwestowanie oznacza długoterminowy horyzont czasowy. Historia bitcoina jest nieistniejąca, istnieje od zaledwie kilku lat. Bitcoin nie może być inwestycją długoterminową — nie ma wystarczającej historii, aby móc tak go nazwać. Jeśli mówisz, że bitcoin jest inwestycją, to ja mówię, że to szaleństwo, a nie inwestycja”.
– powiedział Dave Ramsey. Z jego punktu widzenia ryzyko, że algorytm bitcoina zostanie kiedyś rozszyfrowany, jest wystarczającym argumentem, by wykluczyć go z inwestycji o horyzoncie emerytalnym. Dla wielu „tradycjonalistów” finansowych znacznie pewniejszą inwestycją alternatywną (a więc na wypadek zniszczenia wartości pieniędzy takich jak dolar czy euro) jest złoto.
Ale i tutaj są kontrowersje. Niedawno nadeszła informacja od naukowców pracujących przy Wielkim Zderzaczu Hadronów w Szwajcarii. Po raz pierwszy w historii zsyntetyzował on złoto z ołowiu – spełniając tym samym odwieczne marzenie alchemików. Jednak proces ten jest na razie niezwykle nieefektywny – wytworzenie jednej uncji złota (31,1 g) wymagałoby aż 33,9 miliarda lat pracy urządzenia. Ale czy kiedyś proces ten nie stanie się bardziej efektywny?
Dajcie znać co myślicie o ryzyku „zhakowania” bitcoina. Czy to, że największa firma inwestycyjna świata zobaczyła takie ryzyko, jest powodem, by „zdewaluować” myślenie o bitcoinie jako o zabezpieczeniu na wypadek kryzysu tradycyjnych walut? Zapraszam też do przeczytania o tym, że bitcoina już kiedyś… sfałszowano.
Zobacz też wideo o tym jak kupowałem bitcoina w kantorze kryptowalutowym. Takie miejsca zapewniają przede wszystkim bezpieczeństwo i prywatność:
Zobacz też jak technologie kwantowe pomagają w geolokalizacji. Naukowcy opracowali lokalizację GPS aż 50-krotnie dokładniejszą od tej, którą dziś mamy np. w telefonach komórkowych:
zdjęcie tytułowe: Pixabay, Canva