Czy i kiedy kryptowaluty wejdą do portfeli zwykłych Polaków? Na to pytanie nie znam odpowiedzi, ale wygląda na to, że coraz bardziej się do tej wiekopomnej chwili zbliżamy. Są już co najmniej dwa projekty oparte na cyfrowym pieniądzu, które już działają i będą próbowały podbić nasze serca. Czy im się uda? Czy któraś z nich stanie się „polskim Bitcoinem”?
Billon? EraCoin? O co tu chodzi?
Od kilku dni każdy może stać się posiadaczem kryptowaluty (podobno krypto-, bo nie mam na to twardych dowodów :-)) EraCoin, której twórcą jest spółka BitEvil (notowana na warszawskiej giełdzie akcji NewConnect). Wystarczy wziąć do łapki smartfona z Androidem, wejść do sklepu Google’a, ściągnąć aplikację i się w niej zarejestrować. Na początku saldo EraCoinów wynosi zero, ale dość łatwo można je „wykopać”. A po co? O tym za chwilę, bo rzeczy wygląda co najmniej dziwnie ;-).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Polskim pieniądzem cyfrowym, który możecie już wypróbować, jest Billon. Istnieje już od kilku lat, ale dopiero ostatnio wypływa na szersze wody. Tu nic się nie „kopie”, w ten pieniądz można się zaopatrzyć jako w inną formę „zwykłych” polskich złotych, używając przelewu ekspresowego lub BLIK-a. Złotówkami w formie Billona można płacić za zakupy w sklepach internetowych i wspomagać nimi streamerów, czyli ludzi prowadzących transmisje w internecie.
Za EraCoinem stoi Maria Belka, córka byłego premiera w rządzie SLD oraz byłego szefa Narodowego Banku Polskiego. Z kolei Billon to przedsięwzięcie firmowane przez Andrzeja Klesyka (byłego długoletniego prezesa PZU), Andrzeja Horoszczaka i Wojciecha Kostrzewy (byłego prezesa BRE Banku i ITI). Billon niedwno dostał 2 mln euro z programu Komisji Europejskiej Horizon 2020, który wspiera innowacyjne przedsięwzięcia.
Po co komu kryptowaluta? Zwykła nie wystarczy?
Zarówno Billon (na pewno), jak i EraCoin (podobno) to cyfrowe pieniądze. Po co komu one? Do tej pory kasę można było trzymać z dwóch formach: gotówce (banknoty i monety) oraz jako pieniądz elektroniczny na koncie bankowym.
Gotówki używamy bezpośrednio, a pieniędzy elektronicznych poprzez pośredników (banki, organizacje płatnicze, firmy rozliczające transakcje). Pierwsza forma jest tania i niewygodna, a druga – dla odmiany wygodna i droga (bo wymaga tłumu pośredników pobierających prowizje).
Pieniądz cyfrowy to odpowiednik banknotów i monet, ale zamkniętych w pliku komputerowym i wyposazonych w kryptografię. Ta kryptografia jest odpowiednikiem znaków wodnych i tego wszystkiego, co odpowiada za zabezpieczenie banknotów. Otrzymując od kogoś banknot ocenia się czy jest prawdziwy na podstawie fizycznych zabezpieczeń. Otrzymując cyfrowy pieniądz – za pomocą algorytmów kryptograficznych i tzw. rejestru rozproszonego (informacje o „banknotach” są przechowywane na wielu komputerach jednocześnie).
Podstawowym zastosowaniem cyfrowego pieniądza jest więc przenoszenie wartości między jego użytkownikami bez pośrednictwa banków. Wysyłam komuś określoną liczbę coinów, a odbiorca dostaje je niemal natychmiast i nie płaci wysokich prowizji (zaś kayptografia potwierdza „tożsamość” coinów).
W dodatku – to druga różnica z przelewem bankowym – cyfrowy pieniądz może być anonimowy. Tak samo jak nie muszę się przedstawiać przekazując komuś stówkę, nie muszę też wysyłając cyfrowy pieniądz.
Najsłynniejszy pieniądz cyfrowy świata to bitcoin, który przez rządy i banki w wielu krajach świata traktowany jest z dużym dystansem bądź nawet delegalizowany. To pieniądz prywatny, którego nie gwarantuje żaden bank, ani kraj, więc nie ma też go kto bronić. Jest w pewnym sensie konkurencją dla tradycyjnych walut, a w dodatku z jego użyciem załatwia się często nielegalne interesy, więc trudno się dziwić, że nie jest kochany.
Generalnie kryptowaluty są prywatnym pieniądzem, który wypuszczają prywatne firmy. Gdybym się uparł, to mógłbym wyemitować SamcikCoiny i mieć za złe, że nikt nie chce ich przyjmować jako prawnego środka płatniczego ;-)). To podstawowy zarzut do wszelkich „coinów”. I powód, dla którego ostrzegają przed nimi NBP i KNF.
Czytaj też: Afera bitcoinowa w BZ WBK. Zamknięty rachunek za handel kryptowalutą. Czy fani bitcoina mają problem?
Czytaj też: Bliskie spotkania na półlegalu czyli płaciłem bitcoinem za kawę
Billon, czyli jak zapłacić za skiny i przelać pięć groszy streamerowi?
Wróćmy do naszych „baranów”. Uruchomiony kilka dni temu EraCoin to (podobno, bo chyba nie widziano jego kodu źródłowego) klasyczna kryptowaluta – prywatny e-pieniądz, który jest gwarantowany wyłącznie przez jego emitenta, spółkę giełdową o nieustalonej reputacji. Billon to nie kryptowaluta, bo nie jest prywatnym pieniądzem, tylko cyfrowym odzwierciedleniem złotego. To po prostu nowa forma złotówek – nie ma wewnętrznej wartości, innej, niż złote.
Z tych dwóch pomysłów łatwiejsze do ogarnięcia zastosowania ma Billon. Tu celem jest najzwyklejsze w świecie stworzenie ekosystemu wygodnych płatności bez posiadania konta bankowego. Prawie za darmo można przesłać nawet 1 grosz w ciągu kilku sekund do dowolnie wybranego miejsca na świecie. Wygodne zakupy online, wspieranie blogerów oraz streamerów, płatności za subskrypcje treści w internecie, wypłata premii lub nagród w programach lojalnościowych…
Pisałem o Billonie: Płacenie w sieci wreszcie bez drogich pośredników? Rusza Billon, pierwsza polska oficjalna kryptowaluta
Przelałem sobie kilka złotych na konto w Billonie i kupiłem „skrzynie ze skarbami” w sklepie Sklep-Skiny.pl, który sprzedaje gadżety do gier komputerowych na platrofmie Steam. Co prawda wymagało to trochę zachodu (zarejestrowanie się w sklepie, połączenie konta z platformą Steam), ale potem już tylko wybrałem „skrzynię” oraz formę płatności pt. Billon i zatwierdziłem w aplikacji mobilnej zakup. Transakcja nie była szybsza, niż e-przelewem lub BLIK-iem, ale nie musialem mieć konta bankowego.
EraCoin, czyli „pieniądze” (???) „kopią się” same
Z EraCoinem jest dziwniej. Jego nie wymienia się na złotówki, tylko „kopie” – tak jak Bitcoina. Jednak w odróżnieniu od niego to „kopanie” nie wymaga angażowania mocy obliczeniowej komputerów, ani dużej energii. Wystarczy, że mam zainstalowaną aplikację, a już EraCoiny „kopią się” same. Jeśli chcę to wyraźnie przyspieszyć – muszę polecić aplikację innym użytkownikom, za co zostanie mi wypłacona nagroda, w EraCoinach oczywiście.
W praktyce wygląda to tak, że przez trzy dni, gdy miałem zainstalowaną apkę EraCoin na moim smartfonie saldo urosło do prawie 10 ERC. Za jednego pozyskanego przeze mnie nowego użytkownike mógłbym dostać 5 ERC. A za 20 kliknięć w link dotyczący EraCoina, który wstawiłbym na Facebooku, dostałbym 2 ERC. Trochę to przypomina piramidę finansową, ale mimo wszystko zakładam, że nie jest powtórką z DasCoina.
A na co „wykopane” lub zarobione EraCoiny mogę przeznaczyć? Na zakupy w sklepie internetowym systemu, w którym na sprzedaż są m.in.koszulki, power banki, pamięci USB. A w zasadzie to nie „między innymi”, tylko po prostu one. Nic więcej. Ceny niestety na razie wyrażone są w euro, więc zakładam, że ich przeliczenie na ERC dopiero nastąpi jak już będzie z grubsza wadomo z jaką liczbą uczestników system wchodzi w pierwszy etap „życia”.
Czytaj też: Kupiłeś coś? Pochwal się na Fejsie i… odbierz rabat. Tak w XXI wieku będzie wyglądała lojalność
Tak naprawdę jest to najzwyklejszy w świecie program lojalnościowy, tyle że podobno oparty na kryptowalucie (to modne) zamiast na punktach, pieczątkach, hologramach i innych „nośnikach” lojalności klienta. Zamiast płacić prawdziwymi pieniędzmi za dane i za możliwość bycia w naszych smartfonach, płacą „koralikami”. Sprytne.
Cała kryptografia (o ile jest w ogóle zawarta w EraCoinach) służy głównie do tego, żeby „kodować” przyznawane za lojalność korzyści. Dziś posiadacze aplikacji dostają EraCoiny w zamian za jej polecanie innym ludziom, ale w niedalekiej przyszłości zapewne będzie można dostać EraCoiny robiąc zakupy w jakimś wybranym e-sklepie, a nawet w stacjonarnym.
Niedawno opisywałem pomysł rosyjskiego BurgerKinga, który dorzuca posiadaczom swojej aplikacji WhopperCoiny do kanapek. Po co? To proste: żeby te WhopperCoiny stały się zaczątkiem programu lojalnościowego. Właściciel Burger Kinga to duża, globalna firma, więc ma szansę, żeby zbudować całkiem duży „świat korzyści”.
Czytaj też: Szaleństwo? Burger King ogłosił, że dorzuci do kanapek… własną kryptowalutę. WhopperCoina. Po co?
Czytaj też: Czy kryptowaluty wyprą karty płatnicze? Zrobiłem bilans i…
Jeśli tego typu kryptowaluta rzeczywiście okaże się kryptowalutą, a nie picem na wodę i nabierze masy, to może mieć wręcz wartość rynkową, bo posiadacze dużych jej ilości będą mieli dostęp do korzyści, które są niedostępne dla innych. Mamy więc do czynienia z platformą, która emituje prywatny pieniądze (coś w rodzaju żetonów w kasynie) i liczy na to, że te żetony będą przydatne w tak wielu miejscach, iż zaczną być masowo pożądane i handlowane.
Opisywałem niedawno: DasCoin, czyli kryptowaluta podejrzewana o to, że z kryptowalutą ma tyle wspólnego co koparka na budowie z koparką bitcoinów.
Cyfrowe pieniądze i kryptowaluty: czy przestaniemy potrzebować starego, poczciwego złotego?
Zabawa się zacznie, gdy swoje coiny wyemituje jakiś „duży miś”, np. PKN Orlen, duży bank, platforma lojalnościowa typu Payback. One przykryją „plankton” wielką kołdrą milionów klientów. Docelowo może się okazać, że powstanie tak duży „ekosystem kryptowalutowy”, iż jego użytkownicy stosunkowo rzadko będą mieli potrzebę z niego wychodzić (czyli wymieniać cyfrowy pieniądz na „normalny”). I to dopiero będzie rewolucja.
Czytaj: Za pomocą takich kart można płacić bitcoinem lub ethereum w każdym sklepie. Czas się bać?
W przypadku Billona wyznacznikiem sukcesu będzie w większym stopniu popularyzacja mikropłatności, wzrost popularności blogerów, youtuberów i streamerów grających za pieniądze i liczby millennialsów oraz młodszych osób bez konta bankowego.
Na razie możemy na żywo oglądać początek rewolucji. Może za rok, a może za pięć zacznie się wielka bitwa na kryptowaluty.
Chcesz więcej o wygodnym płaceniu? Czytaj mój specjalny serwis informacyjny na ten temat! „O wygodnym płaceniu, czyli niezbędnik nowoczesnego konsumenta”