Coraz więcej mam w smartfonie aplikacji ułatwiających parkowanie. Jedną z nich jest aplikacja Apcoa Flow, która w znakomitym stopniu „organizuje” parkowanie na prywatnych parkingach. Ułatwia nawet wtedy, gdy parkuje… ktoś inny. Przez błąd w zaprojektowaniu aplikacji nie mogę z niej korzystać, chociaż bym chciał
Choć sporo na rynku jest aplikacji do parkowania, wciąż nie ma takiej, która pozwoliłaby mi zarezerwować miejsce na konkretnym parkingu z wyprzedzeniem, wjechać jak król na ten parking i nie musieć wykonywać żadnych dodatkowych czynności. To oczywiście wymagałoby całego ekosystemu, a nie tylko samej aplikacji – miejsca musiałyby być monitorowane, spięte z bazą danych o rezerwacjach, wyposażone w specjalne słupki automatycznie wsuwające się i wysuwające w razie potrzeby.
- Jak zacząć inwestować? Jak kupić swój pierwszy ETF? Gdzie go znaleźć i na co uważać? Przewodnik krok po kroku dla debiutantów [POWERED BY XTB]
- Prawdziwym królestwem gotówki nie są Niemcy. Jest nim dalekowschodni gigant znany z nowych technologii. Ludzie wolą tam banknoty. Dlaczego? [POWERED BY EURONET]
- Ile kosztuje nas drogowa brawura? Podliczyli koszty zbyt szybkiej jazdy w skali kraju. Jak „zaoszczędzić” życie i pieniądze? Technologia na pomoc [POWERED BY PZU]
Albo żeby chociaż była aplikacja, w której byłoby widać wszystkie dostępne (miejskie i prywatne) parkingi i liczbę wolnych miejsc na nich – to wymagałoby tylko bazy danych i czujników informujących o „zajętości” miejsca. Nie wiem, jak w Waszych miastach, ale w Warszawie (gdzie mieszkam od ponad 20 lat) parkingów jest mnóstwo, a mimo wszystko wiele aut jest parkowanych w niewłaściwych miejscach, w tym na trawnikach i chodnikach. Może dlatego, że rozstrzał cenowy miejsc na parkingach jest ogromny – od 6 zł za godzinę do 30 zł za godzinę.
Do tej pory najczęściej przydawała mi się aplikacja Apcoa Flow, która należy do firmy zarządzającej licznymi parkingami prywatnymi (w tym w galeriach handlowych i pod biurowcami). Będąc zarejestrowanym użytkownikiem tej apki i mając przypiętą metodę płatności, przynajmniej na niektórych parkingach wystarczy po prostu zameldować się przy szlabanie wjazdowym. System sam rozpoznaje po tablicach, że klient „jest w aplikacji” i otwiera szlaban. Przy wyjeździe to samo – szlaban sam się otwiera i z karty ściągana jest opłata.
Wygodne, przyjemne, oszczędza czas. Niestety nie na wszystkich parkingach działa to tak automatycznie – na niektórych trzeba wejść do aplikacji i zadeklarować czas postoju na danym parkingu. Ale to i tak mniej czasochłonne niż wychodzenie z samochodu i poszukiwanie parkomatu. Takie automatyczne systemy parkowania powinny być standardem w XXI wieku, przynajmniej w dużych miastach, gdzie ruch na parkingach w centrum jest spory.
Aplikacji Apcoa Flow więc dość często używałem. Ale niestety od pewnego czasu już używać jej nie mogę, bo ma pewien defekt. Otóż ta aplikacja prawdopodobnie nie bierze pod uwagę, że jednego samochodu może używać więcej niż jedna osoba. I nie sprawdza, gdzie znajduje się posiadacz aplikacji. Zachowuje się tak, jakby to samochód sam płacił za parkowanie.
Jakiś czas temu mojego samochodu używał ktoś z mojej rodziny i zaparkował auto na podziemnym parkingu jednego z warszawskich hoteli, gdzie miał spotkanie. Ta osoba oczywiście nie wiedziała, że na tym parkingu można płacić przez aplikację, więc zapłaciła za parkowanie najbardziej tradycyjnie, jak się da – u portiera, pokazując bilet wjazdowy.
„Przygoda” bez żadnego znaczenia, o której nawet zapewne bym się nie dowiedział, gdyby nie „powiedziała” mi o tym aplikacja Apcoa Flow w moim telefonie. Otóż w aplikacji – przy okazji kolejnej próby skorzystania z niej – zobaczyłem komunikat, że jeśli chcę nadal jej używać, to muszę uiścić płatność za poprzednie parkowanie na parkingu hotelowym. Kwota była wysoka, bo to parking z tych najdroższych w Warszawie.
Jak to możliwe, że dostałem drugi raz rachunek za to samo parkowanie? Wygląda na to, że aplikacja zarejestrowała wjazd samochodu przez szlaban, zarejestrowała jego wyjazd, ale nie zarejestrowała płatności. Nie zarejestrowała, bo nie mogła – płatność odbyła się zupełnie innym kanałem, u portiera parkingowego. Zapewne na kwitku parkingowym był numer rejestracyjny auta, ale widocznie system rozliczeniowy parkingu nie jest połączony z bazą danych, z której korzysta aplikacja Apcoa Flow.
Co więcej, aplikacja nie sprawdza w momencie wjazdu i wyjazdu z parkingu, gdzie jest użytkownik aplikacji (czyli w jakim miejscu geolokalizuje się jego telefon). Bo gdyby sprawdzała, to nie chciałaby pobrać opłaty za to parkowanie. Byłem w tym czasie zupełnie gdzie indziej i nie mogłem być w tym czasie w samochodzie. To, że był w nim ktoś, komu na to pozwoliłem, nie oznacza, że to ja muszę zapłacić. Zwłaszcza że użytkownik samochodu już to zrobił za mnie.
To, że aplikacja nie ma funkcji geolokalizacji (albo że można jej nie włączać), jest co do zasady zacne – nie lubimy aplikacji, które nas śledzą (co nie oznacza, że z obrzydzeniem pozbywamy się z telefonów aplikacji platform społecznościowych, które śledzą nas permanentnie). Natomiast fakt, że od miesiąca nie mogę z niej korzystać, mimo iż wysłałem ścieżką dostępną w aplikacji wyjaśnienie sytuacji, już nie jest taki zacny.
Mamy więc świetną aplikację, która nie bierze pod uwagę, że do samochodu zarejestrowanego w systemie może wsiąść osoba, która nawet nie wie, że główny użytkownik auta płaci przez aplikację (a więc ta osoba może zapłacić za parkowanie w inny sposób). Apcoa Flow najwyraźniej automatycznie zakłada, że jeśli na parking działający w jej sieci wjeżdża zarejestrowany w aplikacji samochód, to musi być w nim użytkownik aplikacji. I że to on zapłaci za parkowanie.
Kłopot większy polega na tym, że kiedy już takie „niedopasowanie” się wydarzy, to aplikacja jest kompletnie niekomunikatywna. A więc nie reaguje na próby wyjaśnienia sytuacji. Żąda haraczu, czyli zapłacenia drugi raz za to samo. Chyba będę musiał ją odinstalować i przeprosić się z tradycyjnym parkomatem. Technologia chce mnie wyrzucić poza nawias, o ile nie zapłacę jej haraczu.
———————————-
ZOBACZ NASZE NOWE WIDEOCASTY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
————————-
ZOBACZ CO NOWEGO W HOMODIGITAL:
Obok „Subiektywnie o Finansach” stoi w internetach multiblog Homodigital.pl, czyli subiektywnie o technologii. Opowiadamy w nim to, co ważne dla Twojego cyfrowego bezpieczeństwa i jestestwa. Opowiadamy tak, jak w „Subiektywnie o Finansach” – czyli tylko to, co istotne i tak, żeby każdy zrozumiał. Jeśli korzystasz z technologii, to wpadaj na Homodigital.pl, czytaj i komentuj artykuły, pomóż nam się rozwijać.
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————-
zdjęcie tytułowe: Apcoa, Canva