Fintechy – wbrew obiegowej opinii – nie będą miały łatwo w walce o klientów banków. Nie stoi za nimi ani wypracowana latami reputacja, ani przyzwyczajenie i tradycja, ani wiarygodność wynikająca z bycia pod pręgierzem regulacji. Będą musiały zaprezentować naprawdę rewolucyjny pakiet usług, by skusić większą grupę konsumentów.
Fintechem, któremu ta sztuka się do tej pory udaje, jest Revolut. To prosta aplikacja do płacenia w internecie i w realu, która jednakże oferuje rzeczy niedostępne w bankach. Możliwość zasilania konta w czasie rzeczywistym (np. przelewem z przypiętej karty kredytowej) to pikuś.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale zakładanie subkont w wielu walutach (nie tylko tych najpopularniejszych), zamawiania do nich wielowalutowych kart wirtualnych lub plastikowych oraz wymiany walut w czasie rzeczywistym bez prowizji, ani spreadów – to absolutny hit. Dokładnie tak samo jak dolary, czy euro, można kupić kryptowaluty: bitcoina, czy ethereum.
Czytaj też: Revolut, czyli jedna karta do wszystkich walut i przesuwanie kasy między walutami bez opłat. To hit!
Czytaj też: mBank chce być jak Revolut. Na taką kartę jeszcze żaden bank się nie zdecydował. Jest jedno „ale”
System antyfraudowy? Karta, którą nie zapłacisz, gdy nie masz przy sobie… smartfona
Do tego dochodzi zarządzanie posiadanymi kartami poprzez włączanie i wyłączanie różnych ich funkcji z poziomu aplikacji. Można np. wyłączyć możliwość płacenia zbliżeniowego, korzystania z bankomatów albo używania paska magnetycznego w karcie. Można wyłączyć możliwość płacenia kartą w internecie lub w ogóle czasowo zablokować kartę. Jednym ruchem palca mogę dostosować sposoby wykorzystania karty do moich potrzeb.
Wśród nieoczywistych funkcji kart płatniczych w aplikacji Revolut jest też wyłącznik możliwości realizacji transakcji poza miejscem mojego pobytu. A więc mogę mieć własny „system antyfraudowy”. Nawet jeśli ktoś mi zabierze kartę (i jeśli nie korzystam z zarządzania funkcjami karty, np. czasowego zablokowania), to przy każdej transakcji system będzie sprawdzał czy lokalizacja terminala zgadza się z lokalizacją smartfona z aplikacją. Takie proste, a takie sprytne.
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach„, zapisz się na newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie
Teraz Revolut dostawił jeszcze ciekawą funkcję do płatności internetowych. Aplikacja pozwala na „produkowanie” jednorazowych kart wirtualnych. Mogę jednym kliknięciem stworzyć kartę pod konkretną transakcję. Zaraz po zapłaceniu tą kartą w sieci mogę ją „zniszczyć”. Nawet więc gdyby dane karty wpadły w ręce złych ludzi, to i tak nie zrobią z nich żadnego użytku, bo karty po prostu już nie będzie.
Oczywiście: równie dobrze można korzystać w sieci z wirtualnych „skarbców”, czyli usług typu MasterPass lub Visa Checkout (podaje się wtedy w sklepie internetowym hasło do „skarbca”, a nie dane karty). Jakiś czas temu Getin Bank oferował kartę ze zmiennym kodem CVC (w plastiku był wyświetlacz, który zmieniał cyferki, przez co karta de facto przy każdej transakcji miała inne parametry). Tym niemniej rozwiązanie zaproponowane przez Revoluta wydaje się być najprostszym z możliwych.
Czytaj też: W tych bankach możesz już podpiąć do konta e-kantor. Cikciarz z Walutomatem mogą zwijać interes?
Czytaj też: Bankierzy jak piraci? Zapłacił kartą za bilet. Trzy przewalutowania i 280 zł prowizji
Przewaga Revolut. Tutaj to klient „włącza” i „wyłącza”
Karty w Revolut są więc maksymalnie „zarządzalne”. Pod względem możliwości modyfikowania ich funkcji i dostosowywania ich do indywidualnych potrzeb żadna bankowa aplikacja nawet się do Revoluta nie zbliża.
To samo zresztą dotyczy ubezpieczeń podróżnych, które zostały ostatnio wprowadzone do apki. Ubezpieczenie samo „wie” kiedy się ma aktywować, a kiedy wyłaczyć. I płaci się tylko wtedy, gdy się jej używa. Trzeba Wam wiedzieć, że wkrótce prawdopodobnie ruszy program lojalnościowy (czyli będzie można zbierać punkty za zakupy i wymieniać je na nagrody). Już teraz w apce pojawiła się stosowna ikonka.
Wszystko to oznacza, że choć Revolut nie ma choćby odrobiny wiarygodności banku, to oferuje usługi oferujące tak znaczącą wartość dodaną, że trudno go nie zauważyć. Dlatego będzie to jedna z tych aplikacji fintechowych, które realnie będą podkryzać banki. Zresztą bankowcy już o tym wiedzą, bo zaczynają wprowadzać usługi, które choć trochę Revoluta mają przypominać.
Jest tylko jeden problem: Revolut jest za darmo, bez prowizji i bez spreadów. Ma ponad milion klientów i traci mnóstwo pieniędzy. Jak temu zaradzić? Pomysł jest następujący: niech jak największa grupa użytkowników korzysta z wersji premium, oferującej jeszcze więcej, ale w zamian za opłatę.
Czytaj też: Chcą być jak Revolut, czyli karta pre-paid przypięta na stałe do kantoru walutowego. Ale jest jeden problem
Revolut szykuje konto platynowe? Z metalową kartą i cashbackiem w kryptowalucie?
Na tym się nie skończy. Revolut przeprowadzał niedawno wśród swoich klientów premium ankietę z pytaniem za jakie usługi byliby w stanie płacić jeszcze więcej. W planach jest pakiet Platinum, który kosztowałby 12 funtów brytyjskich miesięcznie lub 120 funtów rocznie (w przeliczeniu na złocisze byłoby to 60 zł miesięcznie).
Jakie usługi byłyby rozważane w tym pakiecie? Wszystko co w pakiecie premium (turbo przelewy do dowolnego banku na świecie bez spreadów, możliwość handlowania kryptowalutami oraz większe możliwości wypłacania pieniędzy z bankomatów) oraz dodatkowo kilka innych bonusów.
Wśród nich Revolut rozważa prestiżowe, metalowe karty z funkcją zbliżeniową, 1% cashbacku wypłacanego kryptowalutami za każdą transakcję kartą poza krajem „domowym” oraz 0,1% krypto-cashbacku przy transakcjach w swoim kraju. Do tego saloniki lotniskowe za friko lub z niewielką dopłatą oraz concierge.
Ciekaw jestem czy Revolut zdoła skonwertować choćby część swoich użytkowników na wariant premium lub – w przyszłości – platynowy. Od tego, tak naprawdę, zależy los tego fintechu, bo oferowanie zupełnie za darmo usług niedostępnych w bankach nawet za pieniądze to nie jest to, co finansowe misie lubią najbardziej.