Każdy poseł ujawnił oświadczenie majątkowe. Lektura tych dokumentów ma sens nie tylko z tego powodu, iż pozwala zaspokoić czystą ludzką ciekawość i daje namiastkę skandynawskiej przejrzystości majątkowo-podatkowej (chcielibyście, żeby Wasze wynagrodzenia i majątek też każdy mógł „podglądać”?). Oświadczenie majątkowe pozwala też uzyskać wiedzę i ocenić, na ile wybrańcy Narodu są ludźmi umiejącymi rozsądnie zarządzać własnymi pieniędzmi. Czego się spodziewają dla Polski i dla siebie? No to sprawdźmy
Warto wiedzieć to i owo o pieniądzach parlamentarzystów. Dlaczego bowiem odpowiedzialność polegającą na regulowanie nam życia i decydowanie w sprawie regulacji, które kierują naszym życiem, mielibyśmy powierzać ludziom nieogarniętym, którzy nawet własną kasą nie potrafią się porządnie zająć? Albo gorzej: nie potrafili jej zarobić. Bo żeby zarządzać krajem, trzeba najpierw pokazać, że się umie zarabiać pieniądze. Jeśli ktoś ma już zapewniony byt, to może się skupić na pracy na rzecz społeczeństwa, nie musi ganiać „za fuchami”.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W ostatnich godzinach media dobrze się bawią, plotkując na temat tego, ile który poseł ma pieniędzy. Oraz ile kto w zeszłym roku zarobił. Analizowani są najbardziej znani politycy, a także ci, którzy są znani z tego, że są zamożni. Ja postanowiłem spojrzeć na oświadczenia majątkowe posłów systemowo. I skupić się na najpopularniejszych błędach w zarządzaniu pieniędzmi, które popełniają wybrańcy Narodu.
>>> Po pierwsze: znikające pieniądze. Nie wiadomo, czy to rozrzutność czy zapobiegliwość, czy też transfer zamożności do młodszych pokoleń w rodzinie, ale obaj premierzy – obecny Mateusz Morawiecki i przyszły Donald Tusk – mają w portfelach mniej pieniędzy niż powinni, jeśli spojrzymy na ich zawodowe kariery. O Mateuszu Morawieckim rozpisywały się media. Z żoną zawierali transakcje nieruchomościowe, które pozwalają szacować ich majątek na 100 mln zł. Wiemy też, że premier Morawiecki dużą część majątku przepisał na żonę. A w oświadczeniu majątkowym wykazał pieniądze i nieruchomości warte jakieś 11 mln zł.
A Donald Tusk? On też kilka lat temu przepisał na żonę trzy nieruchomości. I jego oświadczenie majątkowe nie pokazuje całości tego, czego dorobił się w Brukseli. Przypomnijmy, że pełniąc funkcję przewodniczącego Rady UE, zarabiał jakieś 1,6 mln zł rocznie, czyli 6-8 mln zł w ciągu pięciu lat. W roli przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej zarabiał ok. 30 000 zł miesięcznie (a tę funkcję pełnił przez dwa lata).
W jego oświadczeniu jest jednak tylko 285 000 euro oraz 112 000 zł oszczędności. Ale są też całkiem przyjemne świadczenia emerytalne. Po osiągnięciu wieku emerytalnego Bruksela wypłaca Donaldowi Tuskowi dożywotne świadczenie w euro, w równowartości ok. 20 000 zł miesięcznie. Tusk ma też już polską emeryturę – jakieś 4300 zł miesięcznie. W zeszłym roku przyszły premier otrzymał 65 000 euro (280 000 zł) i 52 000 zł świadczeń emerytalnych z Brukseli i z Polski. A do tego niecałe 180 000 zł tantiem ze sprzedaży książki, którą wydał.
Ale to jednorazowy bonus. Liczy się to, że Donald Tusk ma do końca życia zapewnione 25 000 zł miesięcznych świadczeń emerytalnych z Polski i z Brukseli. A mimo to wciąż ma ochotę taplać się w politycznym błocie – widać pieniądze to nie wszystko, liczy się też rywalizacja.
>>> Po drugie: brak pieniędzy. Jak wiadomo, posłowie nie zarabiają mało. Oświadczenia majątkowe za 2022 r. zdradzają, że rocznie do kieszeni posłów zawodowych (razem z dietą) wpada niecałe 200 000 zł. Można więc żyć na niezłym poziomie i sporo zaoszczędzić. Zwłaszcza że wypłata jest gwarantowana przez cztery lata. Ale po trzech latach funkcjonowania w Sejmie posłowie powinni mieć jakiś majątek. Tak szczerze pisząc, powinni go mieć już przed wejściem do Sejmu – bo parlamentarzystami powinni być ludzie sukcesu.
Ale np. posłanka Olga Semeniuk-Patkowska w 2022 r. była absolutnie… bezmajętna. Nie miała nic a nic – zero gotówki, zero papierów wartościowych, zero nieruchomości, zero udziałów w spółkach. Jedyną niezerową pozycją są kredyty gotówkowe w wysokości łącznie 125 000 zł.
>>> Po trzecie: niezainwestowane pieniądze. Spora część posłów ma pokaźne, liczone w setkach tysięcy złotych oszczędności. Ale takich, którzy coś z nimi zrobili – jest niewielu. Większość prawdopodobnie „kisi” się na depozytach bankowych. Jeśli już posłowie mają jakieś inwestycje finansowe, to są to udziały w funduszach inwestycyjnych. Nie udało mi się natrafić na żadnego posła, który miałby ETF-y. Portfel akcji złożony z kilkunastu spółek ma np. Adam Szłapka, który w skali kraju uzyskał trzeci najlepszy wynik w wyborach.
Bardzo dziwne, że wśród posłów prawie nie ma takich, którzy zainwestowaliby pieniądze w obligacje skarbowe, zwłaszcza te antyinflacyjne. Prawie każdy poseł ma kilkadziesiąt albo kilkaset tysięcy złotych oszczędności w polskiej walucie, ale nie znalazłem prawie żadnego, który przyznałby się w inwestycję w obligacje.
Chlubnym wyjątkiem jest premier Mateusz Morawiecki, który poza kilkoma nieruchomościami wykazał 88 000 zł oszczędności „podręcznych” oraz 4,5 mln zł oszczędności ulokowanych w obligacjach skarbowych. Trzeba zakładać, że średnia rentowność tego portfela wynosi 10% rocznie (tak szacuję, patrząc na swój portfel obligacji), wpadnie premierowi spora sumka z odsetek. Dlaczego inni posłowie postanowili zrezygnować z takiego zarobku?
Niektórzy posłowie mają część pieniędzy w IKZE, znalazłem kilku oszczędzających w PPK, nie udało mi się trafić na nikogo, kto chciałby unikać podatku Belki i inwestowałby w IKE. No ale IKZE to natychmiastowa ulga podatkowa odliczana w zeznaniu PIT.
>>> Po czwarte: brak dywersyfikacji inwestycji pieniędzy. Po przejrzeniu papierów kilkudziesięciu posłów dochodzę do wniosku, że ich oświadczenia majątkowe dowodzą nieumiejętności (albo niechęci do) dywersyfikowania aktywów. Bardzo duża część posłów ma majątek składający się dwóch części: gotówki na rachunku bankowym i nieruchomości. Te ostatnie położone wyłącznie w Polsce.
Bardzo często oprócz zamieszkiwanego (większego lub mniejszego) mieszkania posłowie mają jeszcze jedną, dwie nieruchomości, czasem trzy. Przeważnie są to mieszkania na wynajem albo odziedziczone domy. Jakieś 90-95% ich majątku stanowi jedna tylko kategoria aktywów. I to zlokalizowana w jednym tylko miejscu na świecie, generującym mniej więcej 1% światowego PKB. Jakkolwiek tzw. home bias (czyli skłonność do inwestowania pieniędzy „u siebie”) jest znanym wytłumaczalnym zjawiskiem, to jednak w tym przypadku osiągnęło ono przesadne rozmiary.
Chlubnym wyjątkiem jest np. Sławomir Nitras z Koalicji Obywatelskiej, którego głównym składnikiem majątku – jak mówi oświadczenie majątkowe – jest 150-metrowe mieszkanie (ograniczone znaczenie „inwestycyjne”, bo jest to lokal zamieszkiwany przez posła i jego rodzinę), ale już całe aktywa finansowe – nota bene niewielkie jak na osobę, która ma od wielu lat wysokie dochody z posłowania – są podzielone na: 50 000 zł w złociszach oraz 40 000 euro i ponad 6000 dolarów. A więc poseł ze Szczecina w dużej części się zeuroizował.
Były europoseł (a obecny poseł do polskiego Sejmu) Bartosz Arłukowicz nie zasypia gruszek w popiele i pieniądze z europarlamentu traktuje jako oszczędności długoterminowe. Ma niecałe 450 000 zł w złotych polskich i 610 000 euro (czyli 2,7 mln zł). Uważam, że powinien też mieć część oszczędności w dolarach i złocie. Do tego 2,6 mln zł w nieruchomościach. Można więc powiedzieć, że elementarna dywersyfikacja jest, ale warto byłoby popracować nad inwestycjami kapitałowymi (w oświadczeniu posła w pozycji „papiery wartościowe” jest tylko pozycja „Lokata Edyta Arłukowicz” – ponad 350 000 zł)
Z kolei marszałek Sejmu Szymon Hołownia ma 29 000 zł oszczędności „podręcznych” w banku, ale także 21 500 dolarów i 13 000 euro i mniej więcej 57 000 zł w funduszach inwestycyjnych PKO TFI. Jest dywersyfikacja walutowa na dobrym poziomie, są inwestycje kapitałowe (tylko symboliczne), ale jednak ponad 90% jego majątku to nieruchomości. Marszałek zapisał w oświadczeniu dom (255 m2) wart 2,9 mln zł oraz mieszkanie (65 m2) warte 1,6 mln zł. Zaledwie 2-3% jego majątku stanowią inne aktywa niż nieruchomości.
Była sportsmenka Jagna Marczułajtis ma przy duszy 12 000 zł w gotówce, jej inwestycje zaś nieruchomościowe są warte 7 mln zł (6 mln w czterech domach i milion w ziemi). Rzecznik PiS Rafał Bochenek ma 560 000 zł w banku i 400 000 zł w działkach, czyli w „banku ziemskim”. Można i tak, ale przydałyby się do tego jakieś fundusze, ETF-y, złoto, dolary i euro… Na wypadek, gdyby Donald Tusk – a przecież tak codziennie mówi w telewizji Rafał Bochenek – miał zniszczyć Polskę. Pan Rafał w tej właśnie Polsce wyłącznie oszczędza pieniądze.
Tak się zastanawiam: jeśli większość posłów ma jakieś mieszkania na wynajem i czerpie dochody z najmu to jakie jest prawdopodobieństwo wprowadzenia podatku katastralnego? Hę? I druga wątpliwość: jak to jest, że duża część posłów Zjednoczonej Prawicy obawia się zniszczenia niepodległości Polski, a trzyma w tej Polsce wszystkie swoje aktywa.
A konkretnie trzyma je w polskim złotym, który niechybnie zostanie zamieniony na „okupacyjną” walutę euro i w nieruchomościach, które na „okupowanych” terenach stają się zwykle niehandlowalne albo mocno tracą na wartości. A może posłowie Zjednoczonej Prawicy w głębi duszy – choć w telewizji Wam tego nie powiedzą – liczą na to, że ta „brukselska okupacja” im się… opłaci? Jak sądzicie? Czy są po prostu finansowymi gamoniami czy to wyrachowana strategia?
>>> Po piąte: brak inwestycji alternatywnych. Asem dywersyfikacji nie jest też Sławomir Mentzen, którego majątek prawdopodobnie plasuje go na podium, jeśli chodzi o najbardziej zamożnych posłów. W banku trzyma 700 000 zł, jakieś 70 000 zł ma w walutach obcych, 75 000 zł w akcjach trzech spółek, a cała reszta jest w nieruchomościach (dwa domy i jedno mieszkanie) o łącznej wartości 5 mln zł (i kredyty na ten „majdan” – 1,2 mln zł), kolejne 5 mln zł poseł Mentzen ma zaś ulokowane w bitcoinach (33,7 bitcoina). Było jeszcze więcej, ale bitcoiny o wartości 5,3 mln zł poseł sprzedał w 2022 r.
Nieruchomości i bitcoiny o łącznej wartości 10 mln zł oraz niecały milion w gotówce, walutach i inwestycjach kapitałowych – nie jest to doskonale zdywersyfikowany portfel, ale za to być może odzwierciedla to, w co poseł wierzy – cegła i aktywa cyfrowe. I dużo emocji do tego, bo w zeszłym roku bitcoin stracił 75% wartości (spadek z 65 000 dolarów do niemal 15 000 dolarów), w tym wzrósł zaś dość mocno (130% w górę). Poseł ma więc w portfelu istny roller-coaster: a to minus kilka milionów złotych, a to plus kilka.
Od razu zaznaczę, że Sławomir Mentzen najwięcej pieniędzy ma i tak zainwestowane w swoją firmę – Kancelaria Menzten – oraz w Menzten Holding. Taka sytuacja zawsze „zmiękcza” zarzuty o brak dywersyfikacji finansowej części portfela. Niemniej jednak na miejscu pana Sławomira wziąłbym do portfela trochę obligacji skarbowych i jakieś dwa ETF-y – globalnych i polskich akcji.
Trochę podobną sytuację ma Ryszard Petru, którego oświadczenie majątkowe wskazuje, iż nie jest jakoś wyjątkowo dobrze zdywersyfikowany (150 000 zł i niecałe 8000 euro w bankach, dom wart 4 mln zł i dwa mieszkania wyceniane na 4,6 mln zł), ale z działalności doradczej w ramach firmy Petru Finanse wycisnął w 2022 r. dochód w wysokości 3,2 mln zł. Jest więc tylko bank i nieruchomości, ale jest też dobrze prosperująca działalność gospodarcza. Na szczęście nie ma bitcoinów.
Posłowie nie poważają inwestycji alternatywnych. Nie znalazłem nikogo, kto – jak wskazywałoby jego oświadczenie majątkowe – miałby pieniądze ulokowane w złoto, alkohole inwestycyjne. Jest kilku posłów mających bardzo drogie samochody (za kilkaset tysięcy), ale po nazwach czytam, że nie są to egzemplarze kolekcjonerskie. Choć np. poseł Łukasz Schreiber (którego majątek ogranicza się do 50 000 zł gotówki, co jest trochę dziwne) pochwalił się biblioteką dzieł składającą się z 1200 tomów, której wartość szacuje się na 35 000 zł. Szanuję.
Oświadczenia majątkowe wszystkich posłów przeczytasz tutaj (trzeba wybrać profil posła, kliknąć i pojechać na dół ekranu, gdzie znajduje się pozycja „oświadczenie majątkowe”).
———————–
ZAPLANUJ SWOJĄ ZAMOŻNOŚĆ. Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej.
———————–
Czytaj też o tym, że naukowcy oszacowali, w jakim wieku masz największe szanse na udane decyzje finansowe. „Moment Eureka” i „Wiek rozumu”. Kiedy ten czas u Ciebie nadejdzie?
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie i technologiach” – przy porannej kawie przeczytasz najważniejsze wieści, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
zdjęcie tytułowe: Sejm RP