W cyklu „Bez znieczulenia o ubezpieczeniach” sprawdzam jak ubezpieczenia – pod warunkiem, że są dobrze skrojone, właściwie zakomunikowane i uczciwie sprzedane – mogą pomóc nam mądrzej i bezpieczniej ułożyć sobie życie. W poprzednich odcinkach było m.in. o tym co zrobić, by z udziałem prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych zażegnać nieuchronne załamanie, które czeka nas w ochronie zdrowia. Oraz o tym jak przedsiębiorcy mogą użyć ubezpieczenia jako „suszarki”, gdy dopadną ich deszczowe dni.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Tutaj znajdziesz: wszystkie teksty w ramach cyklu „Bez znieczulenia o ubezpieczeniach”
Dziś dwa słowa o naszych przyszłych emeryturach. Nawet jeśli nie sprawdzą się czarne przewidywania o tym, że nie będzie ich w ogóle, to chyba trzeba się powoli przygotowywać do scenariusza, w którym będą mikre. Już dziś deficyt ZUS wynosi jakieś 30-40 mld zł rocznie (w zależności od tempa rozwoju gospodarki), a według pesymistycznych prognoz za kilkanaście lat może się zwiększyć do 60-80 mld zł rocznie.
Na razie budżet państwa stać – choć przychodzi to z dużym trudem, np. kosztem służby zdrowia – na to, by ten deficyt pokrywać, ale jak będzie w przyszłości? Nie wierzę w scenariusz, w którym państwo przestanie w ogóle wypłacać emeryturę, ale nie wykluczałbym opcji, w której za jakiś czas – najpierw przejściowo, a później na stałe – rząd, ze względu na trudną sytuację budżetu państwa, wprowadza emeryturę obywatelską w wysokości 1000 zł dla każdego. Albo np. 800 zł.
Czytaj też: Masz firmę? Zarządzaj ryzykiem! Przegląd najważniejszych ubezpieczeń dla firm. Które najbardziej warto mieć?
Ile zaoszczędziliśmy na emeryturę poza ZUS-em? Policzyłem i…
A co my na to? Polacy mają 700-800 mld zł oszczędności (to niewiele, raptem 25.000 zł na osobę), ale większość z nich to krótkoterminowe zaskórniaki lub oszczędności co najwyżej średnioterminowe. Na zakup samochodu, domu, albo na wyuzdaną konsumpcję. Takich oszczędności, które są przeznaczone stricte na emeryturę, jest niewiele.
Są zgromadzone m.in. na kontach IKE oraz IKZE, czyli dobrowolnych kontach emerytalnych, mających preferencje podatkowe od państwa (pieniądze – jeśli ich posiadacz chce skorzystać z ulg podatkowych – trzeba trzymać do emerytury).
Jaka jest rola firm ubezpieczeniowych w przekonywaniu nas do dodatkowego oszczędzania na emeryturę w IKE i IKZE? Z kwoty 7,5 mld zł, zgromadzonych na kontach IKE, mniej więcej 2,5 mld zł jest zarządzane przez firmy ubezpieczeniowe. Z kolei spośród 1,5 mld zł zgromadzonego kontach IKZE mniej więcej 500 mln zł znajduje się pod zarządzaniem ubezpieczycieli.
Są jeszcze Pracownicze Plany Emerytalne (PPE), czyli dodatkowe programy emerytalne prowadzone przez pracodawców, w których pracownicy zebrali do tej pory ok. 13-14 mld zł. W sumie więc – podsumowując IKE, IKZE, PPE – zebraliśmy na dodatkowe emerytury jakieś 23 mld zł (mniej niż 1000 zł na osobę…).
Gdyby wypłacać te pieniądze każdemu posiadaczowi konta w IKE, IKZE lub PPE w porcjach po 1000 zł miesięcznie (np. na dodatkową emeryturkę), to wystarczyłoby ich na pięć-siedem miesięcy. Tymczasem na emeryturze spędzimy najpewniej kilkanaście albo i ponad 20 lat. No i mówimy tylko o tym milionie ludzi, którzy korzystają z wyżej wymienionych rozwiązań. A co z resztą?
Od przyszłego roku mają do tej palety rozwiązań dołączyć Pracownicze Plany Kapitałowe, czyli projekt premiera Mateusza Morawieckiego sprowadzający się do potrącania nam z pensji netto małego procentu pieniędzy i przekazywaniu do funduszy inwestycyjnych. W ten sposób nasze dobrowolne oszczędności emerytalne mają rosnąć o 8-9 mld zł rocznie.
Tutaj więcej: PPK i dodatkowe oszczędzanie na emeryturę wystartuje w 2019 r. Komu opłaci się obniżka pensji?
Ile pieniędzy może – ale nie musi – zasilić nasz emerytalny budżet?
Jest jeszcze niecałe 200 mld zł zgromadzone w OFE. Jeśli rząd nie zmieni planów, 75% tych pieniędzy zostanie przekazanych na specjalnie utworzone konta IKZE, z których jednak nie będzie można ich wycofać przed emeryturą. Nowe IKZE od OFE będą się różniły tym, że mają to być już nasze, prywatne pieniądze – a nie „środki publiczne” (taki status mają pieniądze na naszych kontach w OFE).
Może rzeczywiście nasze oszczędności emerytalne skokowo zwiększą się o 150 mld zł dzięki „prywatyzacji” OFE, ale – znając polityków – nie przywiązywałbym się do tej myśli. Wystarczy, że koniunktura w gospodarce się pogorszy, a powróci myślenie o tym jak by te 200 mld zł przerzucić do kasy państwa.
Omówiłem powyżej wynik naszego oszczędzania w „produktach celowanych”, które są przeznaczone wybitnie pod dodatkową emeryturę. Ale przecież są jeszcze produkty oszczędnościowe, które co prawda nie mają „celowanej” konstrukcji emerytalnej, lecz nie można wykluczyć, że Polacy używają ich właśnie jako dodatkowych wehikułów emerytalnych.
Kilkadziesiąt miliardów złotych (pewnie między 60 a 80 mld zł) trzymamy w różnego rodzaju planach systematycznego oszczędzania „opakowanych” w polisy ubezpieczeniowe. Niektóre oferują gwarantowaną wypłatę, czyli określoną z góry prywatną emeryturę. Inne są oparte na inwestowaniu pieniędzy na ryzyko klienta – w ich przypadku wypłata nie jest określona z góry. Każdy dostanie tyle, ile uzbiera.
Ze względu na konstrukcję tych produktów są to oszczędności długoterminowe – z terminem wypłaty świadczeń (jednorazowo lub w ratach) przypadającym niekiedy na wiek emerytalny klienta. Nie ma jednak żadnych statystyk, z których dałoby się wyczytać jaka część pieniędzy zdeponowanych w polisach inwestycyjnych będzie uwolniona w wieku emerytalnym posiadaczy tych polis.
Być może jakaś część ze 150 mld zł zgromadzonych w funduszach inwestycyjnych (TFI) też jest przeznaczona na emeryturę, ale raczej są to inwestycje krótko- i średnioterminowe. Wartość pieniędzy, które są przez nas trzymane w funduszach z przeznaczeniem na emeryturę szacowałbym na 5-10% łącznej kwoty inwestycji.
W sumie więc do 22-23 mld zł „celowanych” inwestycji emerytalnych można próbować dodać od 20-30 mld zł (wariant minimalistyczny) do nawet 200-250 mld zł (wariant „bajkowy”) pieniędzy, które być może również zostaną przeznaczone na emeryturę. Osobiście skłaniam się ku tej drugiej opcji.
Dodatkowa emerytura od ubezpieczyciela?
Czy ubezpieczyciele mogą w przyszłości stać się najważniejszym „dostawcą” wyższej emerytury oraz wyższego komfortu życia po zakończeniu naszych karier zawodowych? Jeśli powstanie większa liczba prostych w konstrukcji planów oszczędzania, nie obarczonych wysokimi opłatami, atrakcyjnie komunikowanych i dających możliwość lokowania pieniędzy w ciekawych miejscach (np. w złoto, czy nieruchomości), to znaczenie firm ubezpieczeniowych w budowaniu naszej długoterminowej zamożności może się zwiększyć.
Za ubezpieczycielami stoi ważna właściwość ich produktów – wymagana systematyczność wpłat. Polisy zawsze są długoterminowe i zawsze opierają się na konieczności wpłacania składek przez kilkanaście, a często i kilkadziesiąt lat. Pieniądze przechowywane na koncie oszczędnościowym w banku albo w funduszu inwestycyjnym tej cechy nie mają. Nie są zablokowane, a poza tym nie wymagają systematyczności wpłat.
Atutem branży ubezpieczeniowej w dostarczaniu produktów emerytalnych jest na całym świecie również bezpieczny profil inwestycyjny. Ubezpieczyciele – o ile przejmują odpowiedzialność za emerytalne wypłaty dla swoich klientów – nie ścigają się na stopy zwrotu. Biznes ubezpieczeniowy jest nastawiony na dziesięciolecia, co ma wpływ na profil ich działalności na rynku inwestycyjnym. Jeśli na rynku są produkty emerytalne, które charakteryzują się stosunkowo niskim ryzykiem, to zwykle ich dostawcą są firmy ubezpieczeniowej.
Biorąc pod uwagę niską świadomość Polaków jeśli chodzi o konieczność oszczędzania pieniędzy oraz niski stopień naszej edukacji ekonomicznej (czyli brak wiedzy o tym co mozna z pieniędzmi zrobić, by się bezpiecznie mnożyły) wydaje się, że ubezpieczyciele mają argumenty, by przekonywać nas do budowania długoterminowej zamożności.
Proponuję zerknąć na to w jaki sposób oszczędzają pieniądze Japończycy – trzecia po Amerykanach i Szwajcarach najbogatsza nacja świata. Zobaczcie jaki procent ich aktywów finansowych stanowią oszczędności emerytalne, a jaką ryzykowne aktywa.
Plany oszczędzania na emeryturę oferowane przez ubezpieczycieli mają też kilka innych potencjalnych zalet. To jedyna z popularnych form oszczędzania, która daje możliwość przekazania zgromadzonych pieniędzy wskazanej osobie z pominięciem procedury spadkowej.
Jak ubezpieczenia wpływają na nasze życie i na funkcjonowanie gospodarki? Zobacz raport Polskiej Izby Ubezpieczeń oraz Deloitte. Skróconą wersję tego raportu znajdziecie pod tym linkiem.
Czytaj też: Jak ubezpieczenia wpływają – i jak mogłyby wpłynąć, gdyby rządzący Polską chcieli – na polską służbę zdrowia i na jakość naszego leczenia? Piszę o tym w poprzednim tekście z cyklu „Bez znieczulenia o ubezpieczeniach”. Przeczytaj, a dowiesz się jak skrócić kolejki do lekarzy
Ile wynosi prowizja od przyszłej emerytury?
Po drugiej stronie są oczywiście dodatkowe opłaty wynikające z tego, że ubezpieczyciel jest de facto pośrednikiem pomiędzy klientem, a dostawcami różnych rozwiązań inwestycyjnych. Zbiera te rozwiązania pod jednym dachem, ułatwia klientowi wybór (np. poprzez tworzenie automatycznych algorytmów zarządzających lokatami), a czasem dokłada też ochronę ubezpieczeniową lub oferuje gwarantowaną wypłatę, przejmując od klienta ryzyko wynikające z inwestowania składek.
Jeśli dodatkowe opłaty nakładane przez ubezpieczyciela nie są wysokie, to z punktu widzenia klienta-laika, nie mającego wiedzy o rynku finansowym, taka polisa może mieć sens. Zysk będzie mniejszy, niż przy samodzielnym inwestowaniu, ale za to jest to sposób gromadzenia pieniędzy na emeryturę dostępny dla każdego, nawet kompletnie nie interesującego się finansami konsumenta.
W moim prywatnym portfelu inwestycji znajdują się obecnie dwie polisy ubezpieczeniowe o charakterze inwestycji emerytalnej. Co prawda funduszy inwestycyjnych o takim charakterze mam kilkanaście, ale tania i oferująca wartość dodaną polisa jest zawsze u mnie w cenie. Zwłaszcza, że – tak samo, jak 99% Polaków – mam skłonności, żeby od czasu do czasu z moich inwestycji emerytalnych coś sobie podebrać. A polisy – jako się rzekło – są na to „impregnowane” poprzez ograniczony dostęp do pieniędzy.
Czytaj też: Siedem pytań, które musisz zadać agentowi zanim kupisz jakiekolwiek ubezpieczenie
Niskie prowizje, proste produkty, dodatkowa emerytura
Długość życia wynosi dzisiaj w Polsce 77,3 lat. Według prognoz Eurostatu w 2060 r. Polacy mają żyć przeciętnie 85,6 lat. Wydłuży się też okres, jaki przeżywamy na emeryturze. Osoba przechodząca na emeryturę w wieku 65 lat w 2060 r. przeżyje 23 lata (dzisiaj to 18 lat).
To oznacza, że potrzebujemy też zmienić nieco nasze domowe budżety – większą ich część przeznaczać na budowanie poduszki finansowej pozwalającej na dobre życie w okresie, gdy spadną nasze dochody (emerytura zamiast pensji). Tymczasem, według badań cytowanych przez raport Polskiej Izby Ubezpieczeń, obecnie jedynie 6% Polaków systematycznie oszczędza na emeryturę z dużym wyprzedzeniem.
Oszczędzać byłoby z czego. Co prawda jedna trzecia rodzin ledwo wiąże koniec z końcem, ale 15% gospodarstw domowych ma już na tyle wysokie dochody, że nie wydaje „na życie” wszystkich pieniędzy, choć niczego sobie nie odmawia. Zaś jakieś 30-40% konsumentów wydaje wszystkie pieniądze, choć przy odrobinie wysiłku mogłaby przeznaczać część kasy na oszczędności.
Mimo tego wszystkiego w ostatnim czasie rocznie nasze oszczędności rosną o kilkadziesiąt miliardów złotych. I byłoby dobrze, gdyby przynajmniej ich część lądowała na długoterminowych z definicji programach oszczędnościowych. Czy ich dostawcami będą banki, fundusze inwestycyjne czy ubezpieczyciele? Trudne pytanie, choć – jak pokazałem powyżej – branża ubezpieczeniowa ma w tej rywalizacji spore potencjalne atuty.
Czy je wykorzysta? Wiele zależy od tego w jaki sposób ubezpieczyciele skalibrują swoje nowe produkty oszczędnościowo-emerytalne. Czy postawią na niskie prowizje, proste i zrozumiałe produkty, nowoczesne kanały sprzedaży oraz budowanie efektu skali? W ten sposób udało się jakiś czas temu stworzyć modę na oszczędzanie emerytalne np. we Francji.
Nowe technologie mogą sprzyjać coraz lepszym produktom oszczędnościowo-emerytalnym. Smartfony dają dziś konsumentom możliwość łatwego zarządzania swoimi inwestycjami, zaś dostawcom usług finansowych – łatwego komunikowania się z klientami. Z kolei roboty, automatyczne algorytmy i sztuczna inteligencja mogą pomóc w zbudowaniu dla każdego klienta inwestycji „pod klucz”.