Oszczędzanie na paliwie i możliwość płacenia za nie bezpośrednio przy dystrybutorze, bez stania w kolejce do kasy – z taką obietnicą dla klientów wchodziła na rynek dosłownie kilka dni temu aplikacja JustDrive. Narobiła dużo szumu, po czym… w piątek po południu przestała działać. Klienci po zalogowaniu się do aplikacji zaczęli otrzymywać komunikat, iż.. tankowanie i płacenie za jej pośrednictwem będzie „przez kilka dni” niemożliwe.
Nie słyszałeś o JustDrive? Tutaj garść szczegółów o tym jak działa ta usługa
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To bardzo rzadka sytuacja: aplikacja, która z wielkim hukiem weszła na rynek już po kilku dniach zawiesza działanie i to z góry zapowiadając, że przerwa potrwa kilka dni? Firma w komunikacie rozesłanym do klientów twierdzi, że to efekt ogromnego zainteresowania uzytkowników. Czyli, że została zadeptana, jak karp przed Świętami w Lidlu.
„Ogromne zainteresowanie JustDrive przyczyniło się do przejściowych problemów technicznych. Płacenie za paliwo nie będzie możliwe przez kilka najbliższych dni. Poinformujemy od razu jak to będzie możliwe, przepraszamy za utrudnienia”
– taki komunikat otrzymałem od zespołu Just Drive. Może i zainteresowanie było wielkie, ale to na pewno nie jest cała prawda. Z powodu dużego zainteresowania aplikacja może wolniej działać, zawieszać się na dłuższą chwilę (minuty, godziny), ale raczej nie bywa wyłączana na kilka dni.
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd kont bankowych ułatwiających oszczędzanie
Kto nie jest gotowy na wygodne płacenie za paliwo?
Druga hipoteza pojawiła się po informacjach, że na stacjach Orlenu – jedynego paliwowego partnera aplikacji – mają jakąś grubszą awarię informatyczną – w piątek na części stacji nie działały płatności kartowe i BLIK-iem. Tyle, że awarię szybko opanowano, a JustDrive jak nie działał, tak nie działa. W niedzielę na profilu aplikacji na Facebooku pojawił się wiele mówiący komentarz podpisany przez zespół aplikacji:
„Pół roku pracowaliśmy po kilkanaście godzin na dobę, żeby Wam, kierowcom, tankowało się lepiej i łatwiej. Wystartowaliśmy w czwartek i Polska od razu się nami zachwyciła, jednak nie wszyscy byli na to gotowi. Już w piątek byliśmy zmuszeni Was poinformować o chwilowym zatrzymaniu usługi”
Czytając między wierszami można dojść do wniosku, że to nie kwestia przeciążenia serwerów z powodu nadmiernego zainteresowania użytkowników aplikacji JustDrive, ani nie kwestia awarii informatycznej po stronie Orlenu, tylko „sabotażu” zaordynowanego przez naszą narodową sieć stacji paliw. Orzeł potrafi być drapieżny, ale żeby aż tak?
Ludzie zarządzający aplikacją nabrali wody w usta i nie odpowiadają na pytania ani o prawdziwe przyczyny zatrzymania aplikacji zaledwie nazajutrz po jej uruchomieniu, jak i o możliwy termin włączeniu. Z komunikatów mówiących o kilkudniowym przestoju można przypuszczać, że sytuacja jest poważna i że dopiero następne dni przyniosą odpowiedź na pytanie o co tu chodzi.
Czytaj też: Cashless.pl o kłopotach JustDrive
JustDrive uwiera szefów Orlenu? O co może chodzić?
Dlaczego Orlen mógłby być niezadowolony z wprowadzenia na swoich stacjach usługi łatwiejszego tankowania? Zwłaszcza, że sam wcześniej podpisał z JustDrive umowę ne te usługi? Na pierwszy rzut oka takich powodów brak. Aplikacja działa jak zewnętrzny pośrednik, który „przywozi” Orlenowi hurtowo klientów w zamian za obietnicę łatwiejszego tankowania. W zamian paliwowy potentat udziela rabatu na paliwo (klienci tankują z 5-groszową zniżką).
Gdzie może być problem? W dwóch miejscach. Po pierwsze Orlen ma własną aplikację mobilną (służy do zbierania punktów, ale przecież nie ma przeszkód, by można było nią płacić) oraz własny program mFlota dla firm. Na wprowadzenie do oferty JustDrive może więc patrzeć nie tylko jako na okazję do przyciągnięcia klientów tankujących na codzień u konkurencji, ale też jako na utratę okazji, by bezpośrednio przejąć otwartych na nową technologię klientów.
Drugi powód jest bardziej przyziemny: klient, który tankuje i płaci od razu przy dystrybutorze, nigdy nie kupi kawy, hot-doga, ani coli w sklepie znajdującym się przy stacji. A to właśnie na tym najwięcej zarabia każda stacja paliw. Inna sprawa, że klienci na usługę typu JustDrive i tak nie są podatni na spontaniczne zakupy (inaczej nie kusiłaby ich 5-groszowa zniżka).
Gorzej, że w swoim spocie wizerunkowym JustDrive bezpośrednio odniósł się do kwestii kawy i hot-doga – w ostatnich jego sekundach lektor mówi w imieniu występującego w spocie klienta: „a kawę sam zrobię sobie w pracy”. To musiało zaboleć orlenowców, bo jest łagodniejszą wersją stwierdzenia typu „nie bądź frajerem, nie kupuj nic na stacji poza paliwem”.
Czytaj też: To ostre przegięcie czy genialny pomysł? Ubezpieczyciel zdalnie sprawdzi czy nie gadasz, gdy kierujesz!
Kto daje i odbiera…
Twórcy aplikacji wzięli na siebie niemałe ryzyko wybierając model biznesowy oparty na współpracy z jedną tylko – choć największą – siecią stacji paliw. Z jednej strony to miało zapewnić możliwość udzielania klientom zauważalnych rabatów (wyłączność mogła skłonić Orlen do większych ustępstw finansowych), z drugiej strony można było uniknąć kosztownej i czasochłonnej integracji z systemami informatycznymi innych sieci paliw.
To zalety. A wady właśnie się uwidoczniły. Z punktu widzenia sieci paliwowej – zwłaszcza takiej, która ma własną aplikację mobilną i całą infrastrukturę do prowadzenia identycznego modelu płatności pod własną marką – sytuacja jest bardzo nieoczywista. A bilans kosztów i korzyści zależy od spojrzenia. Groźnego spojrzenia orła.
W krótkim okresie na pewno jest to dla Orlenu szansa na sprzedanie więcej paliwa, ale w długiej – być może jest ryzyko oddania części własnych klientów pośrednikowi, który będzie z tych klientów czerpał korzyści (oferując im również inne usługi związane z samochodami).
Czytaj też: Zamiast kupować samochód na kredyt… wynajmij go na trzy lata. I płać tylko wtedy, gdy używasz
Czytaj też: Ile kosztuje jeżdżenie własnym autem? Wyliczenia
Sytuacja dla obu stron jest podbramkowa. Orlen, utrącając aplikację pozwalającą taniej i łatwiej tankować, wykazałby się małostkowością i działaniem na szkodę konsumentów. Co to za narodowy czempion, który otwarcie zwalcza rozwiązania technologiczne, które pozwalają klientom oszczędzać czas i pieniądze?
JustDrive zaś popełnia kosztowny falstart, bowiem pierwsze tabuny klientów, które przetoczyły się z tą aplikacją przez stacje benzynowe (i wciąż się przetaczają) są odsyłane z kwitkiem. Każdy dzień przerwy w działaniu apki to utrata coraz większej części efektu nowości, który powoduje napływ klientów.
Najlepiej dla obu stron byłoby się dogadać i ewentualny rozwód – o ile będzie konieczny – przeprowadzić po cichu, później. Sabotowanie aplikacji, która daje oszczędności i dużą wygodę nie zaszkodzi tylko tej aplikacji (co oczywiste), ale też będzie ciężkim strzałem wizerunkowym w sam Orlen. Bo kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera.
Epilog. Koniec złudzeń. Orlen wypowiada umowę
Dwa tygodnie po publikacji tego wpisu – po kilku spotkaniach i wielu godzinach negocjacji z zarządem Orlenu i przedstawcielami ministerstw mamy smutny epilog tej historii. Orlen wypowiedział umowę o współpracy z operatorem JustDrive bez zachowania okresu wypowiedzenia.
W oświadczeniu operator aplikacji pisze, że przez dwa tygodnie rozmów nie otrzymała od paliwowgo koncernu odpowiedzi na pytanie o to które parametry umowy są niezgodne z jego interesem. „Na spotkaniach mediacyjnych nie dostaliśmy ani precyzyjnych odpowiedzi, ani żadnej propozycji rozwiązania sytuacji, która pozwoliłaby nam przywrócić usługi dla kierowców”.
Aplikacja została wycofana z marketów Appstore i Google Play. Prawdopodobnie będzie drugie otwarcie, ale jeszcze nie wiadomo kiedy. Przykry epilog ciekawej historii. Tańce z państwowymi firmami bywają ryzykowne, zwłaszcza jeśli się próbuje tańczyć nie w tym tempie, co państwowy moloch.