28 kwietnia 2023

Zwrot pieniędzy za rezerwację: ponad pół roku bojów z właścicielem „apartamentu”, platformą Booking.com i bankiem. Jaki wynik?

Zwrot pieniędzy za rezerwację: ponad pół roku bojów z właścicielem „apartamentu”, platformą Booking.com i bankiem. Jaki wynik?

Pani Jadwiga przez ponad pół roku walczyła o zwrot pieniędzy za rezerwację dokonaną na Booking.com. Najpierw odmówiła platforma rezerwacyjna, potem bank. Ale nasza bohaterka nie odpuszczała. Jaki jest zaskakujący finał tej historii? Warto walczyć do końca

Tego artykułu możesz również posłuchać w naszym kanale podcastowym. Czyta Maciej Samcik

Zobacz również:

O blaskach i cieniach platform rezerwacyjnych było już na „Subiektywnie o Finansach” nie raz i nie dwa. Z jednej strony są tutaj niekiedy niższe ceny („hurtowe”) niż przy zakupie bezpośrednim, z drugiej strony – znacznie większy wybór niż w systemach poszczególnych sieci hotelowych, a z trzeciej – są tam nie tylko oferty hoteli, ale też apartamentów i pensjonatów. Często też wygoda i przyzwyczajenie do jednego, przewidywalnego standardu przeglądania, rezerwowania i płacenia. Plus programy lojalnościowe – nie trzeba się trzymać konkretnej marki hotelowej, żeby zbierać punkty i rabaty.

Ciemna strona oczywiście wynika z prostego faktu, że pośrednik jest tylko pośrednikiem. W sieciach hotelowych znacznie łatwiej ugrać upgrade, late checkout i inne udogodnienia, jeśli nie jest się klientem „od pośrednika”. A jeśli coś pójdzie nie tak, to może się zdarzyć, że będziemy odsyłani od Annasza do Kajfasza, bo w tym biznesie znacznie chętniej dzielą się zyskami niż kłopotami.

Zwrot pieniędzy za rezerwację na Booking.com: pani Jadwiga w pułapce?

Moja czytelniczka znalazła się po ciemnej stronie tej rzeczywistości. W czerwcu zeszłego roku zamówiła, przy pomocy Booking.com, pobyt w jednym z warszawskich obiektów. Nie był to hotel, lecz mieszkanie do wynajęcia położone przy ul. Nowolipki. Pobyt miał być czterodniowy, a miejsce – luksusowe. Pani Jadwiga zapłaciła kartą kredytową 1066 zł (jak łatwo policzyć – ponad 350 zł za dobę) i oczekiwała dnia przyjazdu, spodziewając się najlepszego.

„Szukałam nowego mieszkania w centrum Warszawy z wysoką oceną wśród wynajmujących. Na Booking.com obiekt ma opinie znakomite, a jego opis brzmiał: nowe mieszkanie w Centrum Warszawy, położone na cichym i zielonym Muranowie. W opisie pojawiało się też słowo „apartament”, co wskazywało na wysoki standard wynajmowanego obiektu.”

Gdy nadeszła pora i pani Jadwiga przyjechała do Warszawy, oprócz niej samej pojawiło się w „apartamencie” rozczarowanie. Apartament okazał się bowiem mieszkaniem przyzwoitej, ale nie najwyższej jakości. Cóż, zresztą cena na to wskazywała, ale pani Jadwiga najwyraźniej myślała, że „ustrzeliła” okazję:

„Gdy zobaczyłam budynek, w którym znajdował się mój „apartament”, już poczułam, że zostałam oszukana, ponieważ w opisie było nowe mieszkanie, a blok dość zużyty. Klatka schodowa była stara, w mieszkaniu wyczuwalny był zapach kurzu i śmierdziało. A gdy podeszłam do okna w salonie, aby je otworzyć, zobaczyłam brudną dziurawą firankę i czarne od brudu okno. Sofa budziła obrzydzenie, cała w plamach niewiadomego pochodzenia. W łazience używane już kosmetyki z drogerii bez dozowników.”

Pani Jadwiga postanowiła niezwłocznie zadzwonić do właściciela. Właściciel o brytyjsko brzmiącym nazwisku nie odebrał, trzeba było prowadzić z nim korespondencję poprzez SMS-y. Początkowo zresztą po angielsku, co było o tyle trudne, że pani Jadwiga tym językiem nie włada. W opisie obiektu zaznaczone było, że właściciele porozumiewają się w języku polskim, angielskim i chińskim, ale najwyraźniej polski nie był na pierwszym miejscu pod względem ważności.

„Hi, I am sorry you felt that way and our apartment didn’t meet your expectations. Honestly, we host many guests since years and it was the first time we receive such feedback. if you choose not to continue your stay, you can cancel it on booking and i will cooperate with you fully. No problem. Sorry I need to type in english because my wife is polish and she is not around now.”

Pani Jadwiga nie zrozumiała, ale właściciel kolejne komunikaty przepuszczał już przez translator. Jest mu bardzo przykro, jest zaskoczony i zaoferował odwołanie rezerwacji oraz pełną chęć współpracy w celu odzyskania przez panią Jadwigę pieniędzy. Cóż, jak to mówią – shit happens. Grunt, że po drugiej stronie jest wola współpracy. Przynajmniej pozornie, bo okazało się, że anulowanie rezerwacji nie było najlepszym pomysłem:

„Uwierzyłam słowom tego pana i anulowałam rezerwację, bo chciałam jak najszybciej opuścić to brudne mieszkanie i odzyskać moje pieniądze. Chciałam również dać możliwość właścicielowi na wynajęcie ponowne mieszkania osobom, którym może takie warunki nie przeszkadzają. Jednakże po anulowaniu rezerwacji właściciel już przestał być skory do współpracy i pomocy, a moje anulowanie zostało potraktowane tak, jakby z mojej winy rezerwacja została odwołana. Właściciel, udając miłego i skorego do współpracy, nakłonił mnie do anulowania rezerwacji, dobrze wiedząc, że zgodnie z polityką Booking.com nie będzie przysługiwał mi zwrot zapłaconej kwoty, o czym mnie nie poinformował, a taki obowiązek miał”

– opowiada pani Jadwiga. Straty były duże, bo trzeba było na cito wynająć inne lokum (co pochłonęło 1300 zł), wydać pieniądze na taksówkę, ponownie kupić bilety na wydarzenie, na które – z powodu całego zamieszania – pani Jadwiga nie dotarła, a potem jeszcze przebukować podróż powrotną z Warszawy.

„Centrum Obsługi Klienta Booking.com argumentuje, że właściciel obiektu ma same dobre opinie i nigdy nie było sygnałów, że jest inaczej. Przeanalizowałam na Booking.com opinie o obiekcie i okazało się, że mimo iż ma status „wyjątkowy” i punktację 9,0, to wśród dobrych opinii są też negatywne. Niestety, są ukryte głęboko, a Booking.com wyświetla na samej górze tylko te pozytywne.”

Pani Jadwiga liczyła jednak, że sprawa zakończy się pozytywnie, bo właściciel obiecał jej „pełną współpracę”. Ale nie wywiązał się z tego, co sam zadeklarował i nie przelał pieniędzy. Pani Jadwiga znów napisała do Centrum Obsługi Klienta pytanie, kiedy otrzyma zwrot. Dostała najpierw odpowiedź, że ma czekać, bo pieniądze najpierw dostanie Booking.com i dopiero on prześle je do pani Jadwigi, a potem…

„Uprzejmie informujemy, że anulowali Państwo rezerwację samodzielnie online po zameldowaniu, akceptując warunki anulacji. Niestety nie udało się Państwu udowodnić zastanych warunków w obiekcie. Nie przesłali Państwo np. zdjęć obiektu.”

Pani Jadwiga dostała zwrot w wysokości… 40 zł. Wnioskowała do Booking.com o udostępnienie danych wynajmującego, ale Booking.com odmówił, pozostawiając tylko możliwość kontaktu poprzez platformę, na której właściciel jej nie odpisuje. Reklamacja w Booking.com została ostatecznie odrzucona, więc pani Jadwiga chwyciła się ostatniej deski ratunku – procedury chargeback.

Czytaj też: Pułapka na Booking.com? Jak odwołać klientowi nocleg w ostatniej chwili i mieć czyste ręce. Nie dajcie się tak podejść na wakacjach!

Czytaj też: Rezerwacja przez Booking.com wyszła taniej niż rezerwacja przez Booking.com… ze zwrotem w wysokości 4%. Jak to możliwe?

Czytaj też: Przez spóźniony samolot pani Anna nie zdążyła się zameldować w apartamencie. Przepadła kasa za… pięć dni pobytu! Co na to Booking.com?

Czytaj też: Rezerwujesz hotele na portalach takich jak Booking.com? I myślisz, że zawsze oszczędzasz? Cztery bolesne przygody

A może chargeback pomoże?

Sprawa trwała już wtedy ponad pięć miesięcy, ale – chwalić Boga oraz każdy inny Absolut – pani Jadwiga zapłaciła kartą, więc w przypadku, gdy usługa opłacona kredytówką nie została wykonana, przysługuje jej zwrot. Niestety tutaj pojawiły się kolejne przeszkody. Bank-wydawca karty (VeloBank) po kilku tygodniach od przesłania roszczenia, udzielił wykrętnej, lecz negatywnej odpowiedzi:

„Aktualnie nie mamy podstaw, żeby uznać Pani reklamację, która dotyczy transakcji z 25.06.2022 r. Nasze stanowisko może jednak ulec zmianie. Aby rozpatrzyć Pani zgłoszenie, musimy uzyskać od agenta rozliczeniowego informacje na temat kwestionowanej transakcji. Wystąpiliśmy już z takim zapytaniem. Niestety, zgodnie z prawem organizacje płatnicze mają więcej czasu niż my na rozpatrzenie tych zgłoszeń. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy niezbędnych informacji.”

A więc: jest niedobrze, lecz nie beznadziejnie. Beznadziejnie zrobiło się dopiero wtedy, gdy przyszła z banku ostateczna odmowa. Zdaniem banku sprawa została załatwiona na linii Booking.com – pani Jadwiga.

„Nie mamy podstaw, żeby zwrócić Pani kwotę 1026 zł za transakcję z 25.06.2022 r. W zgłoszeniu poinformowała nas Pani, że 25.06.2022 r. wykonała Pani transakcję na kwotę 1066,00 zł. Następnie anulowała Pani rezerwację, a usługodawca zwrócił tylko 40 zł. Skontaktowaliśmy się z usługodawcą, aby wyjaśnić sprawę. Usługodawca nie uznał Pani reklamacji i przysłał dokumenty dotyczące transakcji. Prosimy, aby zapoznała się Pani z załączonymi dokumentami. Jeżeli będzie Pani nadal podtrzymywała reklamację, to prosimy, aby: opisała Pani swoje stanowisko w tej sprawie oraz odniosła się do załączonych dokumentów.”

Do odpowiedzi dołączony został jeden załącznik w języku angielskim, którego pani Jadwiga się nie uczyła. To dokument dotyczący transakcji, który wygląda na potwierdzenie rezerwacji i odwołanie rezerwacji. I nic więcej! A pani Jadwiga przesłała do banku 23 strony wyjaśnień, do których nikt się nie odniósł.

Po dwóch odrzuconych reklamacjach pani Jadwiga postanowiła jeszcze raz się zmobilizować i powalczyć o zwrot pieniędzy za rezerwację. Przesłała bankowi informację, że fakt, iż anulowała rezerwację, wynikał jedynie z wprowadzenia ją w błąd przez właściciela miejscówki. Przesłała też screenshoty z korespondencją z właścicielem. Szanse wyglądały na małe, bo przecież dwie odrzucone reklamacje przez Booking.com, dwie przez bank… A tymczasem:

„Dziś dostałam informację, że moje odwołanie zostało rozpatrzone pozytywnie i dostałam już zwrot całej kwoty. Mogą się oczywiście Państwo posłużyć moją historią, może to komuś pomoże w nierównej walce z Booking.com z wykorzystaniem procedury chargeback, pozdrawiam serdecznie, Jadwiga.”

Osiem miesięcy walki o zwrot pieniędzy za rezerwację na Booking.com, cztery reklamacje, żeby odzyskać nieco ponad 1000 zł. Stracony czas (który można było przeznaczyć na coś bardziej produktywnego, np. zarobić jakieś pieniądze), stracone kilkaset złotych w związku z koniecznością wynajęcia innego miejsca, przemieszczania się po mieście oraz opóźnionego powrotu. Czy to powinno tak wyglądać? Z dobrych wiadomości: udało się odzyskać pieniądze, a cierpliwość i waleczność została nagrodzona. Wyciągnijcie wnioski!

————

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:

>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy  zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.

>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.

————

Subscribe
Powiadom o
34 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
QVX
1 rok temu

Ciekawi mnie, czy ta pani nie oglądała zdjęć (jej wypowiedzi wskazują, że raczej to i mamy osobę o mentalności oszukanych na Vinted/OLX niestety) czy też były one „poprawiane”.

Tomasz
1 rok temu

Ja poprzez booking.com trafiłem zamiast do pokojów gościnnych do zwykłego hostelu w Elblągu. Do dziś nie odzyskałem pieniędzy za rezerwację więc odinstalowałem aplikację i przestałem dawać zarabiać już temu pośrednikowi 🙂

Stef
1 rok temu

Pani Jadwiga to taka amerykańska „Karen” po naszemu tzw. Grażyna. „myślała że upolowała okazję”. Nie było zdjęć bloku z zewnątrz? Nie można sprawdzić w Google maps adresu? Tu jest polska tu nie mkzna zaufać nikomu.

Wedle definicji apartament to luksusowo urządzone mieszkanie, może być i w bloku z 1946 roku albo w 100 letniej kamienicy, więc wiek/stan budynku nie ma znaczenia.
Proszę zarezerwować apartament w Gruzji lub na Ukrainie, blok z zewnątrz rozpadający się, klatka jak z horroru ale w mieszkaniu biznacjum.

Ps
Komentarzy też pani nie przeczytała.?

Ola
1 rok temu
Reply to  Stef

No przecież były 'głęboko ukryte’ 😉

Ppp
1 rok temu

Czy NAPRAWDĘ nie było podobnej jakości i ceny miejsca w hotelu czy pensjonacie? Od lat sam sobie szukam i rezerwuję spanie na wyjazdach i żaden „booking” nigdy nie był mi do tego potrzebny. W większości przypadków płaciłem po przyjeździe oraz zobaczeniu pokoju.
W tym momencie „booking” nie sprawdza się nawet jako wyszukiwarka – „Google Maps” wystarcza mi w zupełności.
Pozdrawiam.

Pawceluto
1 rok temu

Ale to są jeszcze ludzie którzy w dobie Google Street View nie sprawdzają jak takie miejsce wygląda w rzeczywistości i łapią się na niby „okazje”? Booking domyślnie zawsze segreguje komentarze po „najtrafniejsze” (według własnej definicji) więc to też nie jakaś niespodzianka, że aby znaleźć te negatywne trzeba kliknąć zmianę ich wyświetlania. To jest tragedia jak ludzie coraz mniej od siebie wymagają, a potem miesiącami tracą czas na odkręcanie czegoś co było banalne do uniknięcia.

Stef
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale tej pani m. in. Stary budynek nie pasował.

Radosław
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju oczywiście ma Pan rację ale myślę, że Pawceluto odniósł się do tego zarzutu Pana czytelniczki: „Gdy zobaczyłam budynek, w którym znajdował się mój „apartament”, już poczułam, że zostałam oszukana, ponieważ w opisie było nowe mieszkanie, a blok dość zużyty. Klatka schodowa była stara, w mieszkaniu wyczuwalny był zapach kurzu i śmierdziało”

jsc
11 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Google rzadko się aktualizuje… np. w Grodzisku Mazowiecki na jesieni otwarto Halę Widowiskowo-Sportową… a na zdjęciach satelitarny nie widać nawet… przygotowań do inwestycji… https://www.google.com/maps/search/grodzisk+mazowiecki+hala+widowiskowo+sportowa/@52.0977407,20.6175661,266m/data=!3m1!1e3

Last edited 11 miesięcy temu by jsc
Piotr
1 rok temu

Powiem szczerze, że nie do końca rozumiem powód istnienia tego artykułu. Wspomina Pani Jadwiga popełniła wszystkie możliwe błędy w takiej sytuacji. Raczej powinniście zwrócić uwagę nie na to, że uporczywość pozwala od czasu do czasu wyrolować bank, bo zwrot z tej strony absolutnie się nie należał. Zacznijmy od końca: chargeback należałby się w sytuacji kiedy usługa nie doszłaby do skutku z winy sprzedawcy/pośrednika. Samodzielne anulowanie rezerwacji pod to nie podlega. tutaj od początku sprawa powinna się rozegrać na linii Booking – Pani Jadwiga, tyle że takie sprawy najlepiej załatwiać przez konsultanta. Mam namyśli, skonsultować się z Booking, wyjaśnić co zastało… Czytaj więcej »

John
11 miesięcy temu
Reply to  Piotr

No tak nie do końca. Jeśli zastaniesz w lokalu myszy, to co?
Przecież dostałeś klucze, czemu narzekasz… Sprzedawca czy pośrednik się wywiązał i udostępnił lokal.
Chargeback przewiduje też zwrot jeśli usługa jest niezgodna z opisem lub sprzedający wprowadził kupującego w błąd.
I tu powstaje problem, bo sprzedający będzie stał na stanowisku, że było ok, kupująca będzie twierdzić inaczej. I już nie wnikam co kupująca mogła wynająć za 350 zł bo to drugorzędna sprawa w tym momencie. I też uważam, że wszystko powinno się odbyć na linii pośrednik – kupujący. Ale jak widać nie zawsze to działa.

Julek
8 miesięcy temu
Reply to  John

Myszy? No ale przecież jest google street view, o którym wszyscy tu piszą. Trzeba było oglądać mieszkanie na gsv.
Po komentarzach widać, że wciąż w PL winny jest ten oszukany. Taki naród

Last edited 8 miesięcy temu by Julek
Jacek z apartamentu
1 rok temu

W ogłoszeniach pośredników typu Booking bardzo często jest nadużywane słowo „apartament”. Akurat po angielsku apartment to po prostu mieszkanie, natomiast często jest błędnie, ale celowo tłumaczone na polski jako ów apartament, co od razu klientowi kojarzy się z lokalem o wyższym standardzie. To kłamstwo i umyślne oszukiwanie klientów przez pośredników, nie dajcie się na to łapać.

Stef
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Wg definicji apartament to luksusowe mieszkanie.

Michał
1 rok temu

Z doświadczenia chargeback’ów, im lepsza karta tym lepiej rozpatrywane, im lepszy status klienta tym bardziej na korzyść klienta rozpatrywanie. Z ciekawszych case’ów: Booking, miało być załóżmy 2500 (rezerwacja w PL), a zostało pobrane 3000 i booking nie bardzo potrafił to wytłumaczyć, a reklamacje odrzucił „bo tak”. Płacone KK world, zgłoszony chargeback z przekazaniem odrzucenia reklamacji ze strony bookingu. W ciągu paru dni wpłynęło 500 zwrotu na kartę, a jakoś tydzień później 500zł rabatu na booking i przeprosiny bookingu 😉 Kolega kredytówka ing (zwykła), zgłaszał podobny przypadek (tylko jemu symboliczne 25 czy 30zł więcej pobrał booking). Chargeback został odrzucony, reklamacja też,… Czytaj więcej »

Hieronim
1 rok temu
Reply to  Michał

Nie jestem pewny, czy dobrze rozumiem przypadek – booking miał autoryzację na kwotę X, a pobrał X+Y?

Tom
1 rok temu

Jeśli chodzi o adres mieszkania to Booking udostępnia go dopiero po zakupie usługi, wcześniej klient widzi tylko ulicę przy której znajduje się mieszkanie.
Warto szukać negatywnych komentarzy, booking umożliwia ich wyświetlanie, wystarczy odpowiednio posortować.

Jakub
1 rok temu

Naprawdę w mieszkaniu też Grażynce śmierdziało? Może zamarzyła sobie pomieszkać kilka dni w nowym mieszkaniu w Warszawie, zobaczyła przedwojenne budownictwo, klatka, jak klatka i zaraz drama

Julek
8 miesięcy temu
Reply to  Jakub

Nie każdy jest przyzwyczajony do mieszkania w jakubowej oborze

Jejjeje
1 rok temu

Współpracuję z booking od wielu lat, na wielu obiektach. Spośród wielu sytuacji, które się nie wydarzyły, ta nie wydarzyła się najbardziej.
Odwołanie rezerwacji, w trakcie pobytu? A to ciekawe, bo nie ma takiej możliwości.
Często też czytam o odwołaniach rezerwacji przez właścicieli obiektów. To też jest ciekawe, bo nie ma takiej możliwości. Właściciel może jedynie poprosić gościa o odwołanie i ten musi się zgodzić.
Bajdurzycie i tyle.

Joanna
1 rok temu

Ja wyciągam wnioski – kobieta nie wie, że apartament to określenie mieszkania i odróżnia je od pokoju hotelowego. Innymi słowy kolejna Grażyna biznesu, która nie wie, nie czyta, nie zna się, a pyskuje. Powinni tę reklamację odrzucić w 109%

Scodes
1 rok temu

1% ludzi jest jak Pani Grażyna. Upolować okazję.

Ass
1 rok temu

Mialem identyczną sytuację w Sopocie. Okazało się, że nocleg jest w bezpośrednim sąsiedztwie torów kolejowych. Z racji tego, że kilka lat wcześniej nieco dalej spędziliśmy noc przy torach nawet nie wchodziłem do lokalu tylko telefonicznie poinformowałem, że rezygnuje. 4 miesiące trwała korespondencja z booking i bankiem. Obiecywanki itp. Całe szczęście chargeback pomógł.

Wujek Władek
1 rok temu

Czego nie rozumiecie? Jak w ogłoszeniu jest luksusowy apartament to ma być luksusowy apartament, nic mniej, nic więcej. Jak dasz ogłoszenie, że sprzedajesz kilo dobrej jakości ziemniaków to ma być kilo dobrej jakości ziemniaków a nie zgnite albo z pędami. Brawo dla tej Pani za umiejętność bronienia swojego interesu i wytrwałosci.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu