„Czy muszę podpisać ten aneks?”. W sprawie aneksów dotyczących wskaźnika referencyjnego banki poczynają sobie coraz odważniej. Już nie proponują nam uprzejmie zawarcia takiego aneksu, lecz nam go podsuwają do podpisu i dają na to konkretny termin. Używają przy tym słów, które sugerują, że aneks podpisać trzeba i nie ma innego wyjścia. Widać, że niejeden spec od perswazyjnego języka siedział nad tym, co banki wysyłają swoim klientom. Dziś odpowiedzi na najważniejsze pytania, które Was dręczą po przeczytaniu listów z banków
Dostałam od swojego banku informację, że przygotowali dla mnie aneks. I że wynika to z (proszę wstać) rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej (można spocząć). „Musimy go z Tobą zawrzeć, aby dać Ci pewność, jak będziemy obliczać oprocentowanie Twojego kredytu, jeśli w przyszłości zniknie wskaźnik referencyjny” – piszą. Nie „powinniśmy”, ani „chcielibyśmy”, lecz „musimy”.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nie ma ani słowa o tym, że przez niedopatrzenie prawników banku w proponowanej pierwotnie treści umowy – tej, którą dwustronnie z bankiem podpisałem – brakuje ważnego komponentu: co będzie, gdy wskaźnik, na którym oparte jest oprocentowanie kredytu, przestanie być publikowany. Można było przewidzieć, że jeśli oprocentowanie opiera się na zewnętrznym wskaźniku, to warto by mieć w umowie procedurę na wypadek, gdyby nie dało się go wykorzystać.
Gdyby tak sprawę przedstawili, miałbym pewnie więcej wyrozumiałości. Ale niestety jako jedyny powód podali nowe wymysły Unii Europejskiej (na złą Unię powołuje się co drugi dzień premier i politycy partii rządzącej, gdy znów im coś nie wyjdzie). Wspaniałomyślnie dają mi do wyboru, w jaki sposób mam podpisać aneks (nie dają do wyboru „czy”, ale „jak”). Mogą wysłać go pocztą, mogą zostawić w wybranej przeze mnie placówce banku. Niestety nie proponują – mimo tego że mamy już XXI wiek – podpisania aneksu przez internet.
Później jest kolejne dictum: „na podpisanie aneksu masz 30 dni”. I że sposób podpisania aneksu można wybrać w bankowości internetowej. I jeszcze na koniec jest rozczulająca informacja, że wiadomość jest automatyczna i nie mam na nią odpowiadać. Bo i po co, skoro oni muszą, ja muszę, to o czym tutaj gadać… Jeśli mam pytania, mogę skontaktować się z infolinią.
Każdy aneks jest zawierany zgodnie przez dwie strony, które pragną go podpisać. Skoro bank pragnie, a ja nie muszę pragnąć, to nie powinni do mnie pisać w takim trybie, jakbym nie miał nic do gadania. Rozumiem, dlaczego to robią, ale nie podobają mi się takie gry i zabawy, wolałbym, żeby bank traktował mnie jak poważnego partnera, a nie dzieciaka, który musi założyć śliniaczek i zjeść zupkę, żeby był duży i silny.
Podobne wątpliwości i pytania ma pan Arkadiusz, czytelnik „Subiektywnie o Finansach”, który otrzymał podobne dictum i ma takie przemyślenia, że z jednej strony nie ma potrzeby czegokolwiek podpisywać, zaś z drugiej – obawia się, że jak nie podpisze, to będzie miał kłopoty. Poniżej kilka konkretnych pytań od pana Arkadiusza. Głowę daję, że wielu z Was zadaje sobie podobne:
Czy w ogóle muszę podpisać ten aneks? Nie, to nie jest obowiązek. Można go podpisać, jeśli się chce ułatwić życie bankowi, ale jeśli nie ma się takiego celu, to oczywiście żadne prawo ani żaden regulamin nie zobowiązuje klientów do podpisywania wszystkich przygotowywanych przez banki aneksów.
Czy jeśli nie podpiszę aneksu, to mogą mnie do tego zmusić, np. grożąc, że wypowiedzą kredyt z tego tytułu? Po pierwsze powody, z których bank może wypowiedzieć kredyt, są wymienione w umowie i nie ma tam na pewno odmowy podpisania aneksu przez klienta.
Zresztą – przy całej powadze, z którą wiąże się aneks – bank woli zarabiać na spłacanym w terminie kredycie niż go wypowiadać, bo klient nie chce czegoś podpisać. Kasa płynąca z tego, że bank wziął od ludzi pieniądze po 3% i udzielił kredytu na 9% jest z punktu widzenia bankowców wartością nadrzędną.
Czy bank może z powodu niepodpisania aneksu mnie nękać? Teoretycznie może, ale – patrz punkt poprzedni. Owszem, bank w każdej chwili może zbadać zdolność kredytową klienta, może też w dowolnym momencie zażądać od niego potwierdzenia lub aktualizacji danych dotyczących jego sytuacji finansowej. Może restrykcyjnie egzekwować obowiązek dostarczenia potwierdzenia zapłaty składki polisy ubezpieczeniowej mieszkania. Tylko to wszystko kosztuje i obniża zysk banku z udzielenia kredytu.
Czy jeśli nie podpiszę aneksu, a pojawi się jakaś ustawa wprowadzająca do umów kredytowych inny wskaźnik, np. WIRON – bank z automatu będzie uwzględniał przy naliczaniu rat ten nowy? Tak, jeśli nowy wskaźnik referencyjny „wymusi” ustawa, to będzie dla banków podstawa do automatycznego przeliczenia wysokości rat. Ustawy są bowiem nadrzędne wobec umów kredytowych.
Co się stanie, jeśli nie podpiszę aneksu, nie pojawi się żadna ustawa, a WIBOR zniknie? Czy już do końca umowy będzie stosowana jego ostatnia opublikowana wartość? To jest możliwe i prawdopodobnie właśnie tego obawiają się banki, podsuwając nam aneksy.
Skoro oprocentowanie kredytu oparte jest na wskaźniku WIBOR, a jego wartość przestała być aktualizowana, to zapewne będzie stosowane ostatnie ze znanych wskazań. To nie musi być korzystne dla klienta, bo stopy procentowe, określane innymi wskaźnikami, mogą np. spadać, a wraz z nimi może spadać oprocentowanie innych kredytów. A tego opartego na WIBOR bank nie skoryguje.
Bank w aneksie informuje, że ewentualny wskaźnik alternatywny będzie stosowany „z korektą”. Czy to nie pułapka? Nie, niezależnie od tego, w jakim trybie do umów kredytowych zostanie wprowadzony np. WIRON, prawo nakazuje zapewnienie porównywalnych warunków realizacji kontraktów opartych na „starym” wskaźniku. To oznacza, że do WIRON-u będzie doliczana korekta. W tym sensie niepodpisanie aneksu nie uchroni przed korektą.
Jak widać, zmiana wskaźnika referencyjnego i tak nas nie minie. Aneksów dziś podpisywać nie trzeba (jeśli mamy w planach kwestionować „prawomocność” WIBOR-u w umowach, to taki aneks może to utrudnić). Ale można, pod warunkiem, że nie znajdziemy tam żadnych dodatkowych „wrzutek”. Prawdopodobieństwo, że zasady dotyczące zmiany wskaźnika referencyjnego aneks ureguluje mniej korzystnie niż np. jakaś ustawa, oczywiście istnieje, aczkolwiek nie oceniam go zbyt wysoko. Decyzję w sprawie podpisania lub niepodpisania aneksu niech każdy podejmuje sam.
————
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
————