3 lutego 2023

Rząd zapędził się w kozi róg? Ryzykowne kombinacje z państwowym długiem. Czy będą kłopoty ze sfinansowaniem zbrojeń i dopłat do naszych rachunków za energię?

Rząd zapędził się w kozi róg? Ryzykowne kombinacje z państwowym długiem. Czy będą kłopoty ze sfinansowaniem zbrojeń i dopłat do naszych rachunków za energię?

Sytuacja na rynkach finansowych się uspokoiła, więc Ministerstwo Finansów znowu jest w stanie finansować deficyt państwowego budżetu nie płacąc za obligacje paskarskich cen. Kłopot w tym, że mnóstwo wydatków wyjęto do różnych funduszy pozabudżetowych. A prowadzącym je instytucjom inwestorzy nie chcą pożyczać pieniędzy tak chętnie. Nie ma np. chętnych na obligacje BGK. Na domiar złego rządowa „poduszka płynnościowa” kurczy się coraz bardziej. Co to oznacza dla finansów publicznych, rynku obligacji i naszych oszczędności?

Tego artykułu możesz również posłuchać w naszym kanale podcastowym – czyta Maciej Jaszczuk.

Zobacz również:

W październiku zeszłego roku rentowność polskich obligacji skarbowych, a więc procent, po jakim inwestorzy byli gotowi pożyczać polskiemu rządowi pieniądze, sięgnęła ponad 9%. Premier Mateusz Morawiecki postanowił wziąć rynek na przeczekanie – wstrzymano wówczas na jakiś czas emisję nowego długu, w oczekiwaniu, że to tylko przejściowe zaburzenie, a nie trwały trend.

I okazało się, że rząd w pewnym zakresie wygrał tę wojnę nerwów. Trzy miesiące później oczekiwania inwestorów wobec stopy zwrotu z polskich obligacji spadły do około 6%, a więc o jedną trzecią. To zdecydowana ulga dla budżetu – za zaciągany dzisiaj dług będziemy płacili mniejsze odsetki.

Sytuacja nie wygląda jednak wcale tak różowo. W ostatnim czasie pojawiły się trzy informacje, które pokazują, że rządowi wcale nie będzie tak łatwo znaleźć pieniądze na wszystkie zapowiadane przez premiera i jego ministrów wydatki. Z finansowaniem jakich wydatków będą mieli największy problem?

Ministerstwo Finansów pogodziło się z rynkami

Rządowe wydatki są zazwyczaj wyższe niż wpływy z podatków. Tę różnicę nazywa się deficytem budżetowym. I żeby ją załatać, trzeba pożyczyć pieniądze od inwestorów. Robi się to, sprzedając obligacje. W ostatnich latach, dzięki poprawieniu się oferty detalicznych obligacji skarbowych, rząd zadłuża się u obywateli na kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie.

Choć ta kwota znacząco wzrosła, nadal większość potrzeb pożyczkowych zaspokajana jest przez emisje obligacji dla inwestorów instytucjonalnych. A dla tej grupy Ministerstwo Finansów organizuje regularne aukcje skarbowych papierów wartościowych. Działa to w uproszeniu w ten sposób, że inwestorzy zgłaszają za ile i przy jakim oprocentowaniu chcą kupić obligacje, a Ministerstwo przyjmuje lub odrzuca te oferty.

W analogicznym trybie BGK, czyli państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego, pozyskuje finansowanie na zarządzane przez siebie fundusze – np. Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 czy powołany niedawno Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych.

W takim mechanizmie może się więc zdarzyć (i jest tak bardzo często), że zgłoszony przez inwestorów popyt przekracza ostateczną sprzedaż – czasami może być tak, że jest więcej chętnych niż limit podaży, który na aukcję ustaliło Ministerstwo (wtedy MF może wybierać najkorzystniejsze dla siebie oferty), a czasami tak, że oczekiwania cenowe kupujących i sprzedającego rozjeżdżają się tak mocno, że większość odchodzi z kwitkiem.

W drugiej połowie stycznia przeprowadzono dwie aukcje obligacji. Ministerstwo Finansów ogłosiło, że chce pozyskać 5-9 mld zł ze sprzedaży papierów skarbowych. Inwestorzy zgłosili popyt ponad 12 mld zł, a ostatecznie rząd pozyskał 8,5 mld zł przy rentowności poniżej 6%. Biorąc pod uwagę, że główna stopa procentowa NBP wynosi 6,75% a inflacja ponad 16% – to całkiem niezły wynik.

Trudno o chętnych na obligacje BGK. Dlaczego?

Drugą aukcję przeprowadził BGK. Chciał w ten sposób pozyskać środki na Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Chwila-moment, powiecie, przecież oficjalnie stan epidemii zakończył się w Polsce w maju 2022 r. Czemu tu jeszcze przeciwdziałać?

Prowizorki i rozwiązania tymczasowe mają tendencję do trwania, zwłaszcza w krajach słabszych instytucjonalnie. I tak jest z Funduszem Przeciwdziałania COVID-19. Powołany został doraźnie, żeby finansować różnego rodzaju tarcze antypandemiczne, ale okazał się na tyle wygodnym narzędziem, że rząd zaczął do jego zadań dodawać kolejne punkty. I w obecnie z tego funduszu finansowane są np. dopłaty i rekompensaty związane z wysokim cenami energii i paliw.

Dlaczego w ten sposób? Ano dlatego, że jeśli rząd wyrzuci te wydatki z budżetu centralnego do funduszu zarządzanego przez BGK, może się potem chwalić niższym deficytem budżetowym. Sprytnie prawda? No właśnie nie bardzo. Bo okazuje się, że na obligacje z serii FPC (czyli Funduszu Przeciwdziałania COVID-19)… nie ma za wielu chętnych. A przynajmniej nie po takich cenach, jakich życzyłby sobie sprzedający.

Jakie były wyniki styczniowej aukcji BGK? Inwestorzy chcieli kupić obligacje za 5 mld zł, ale bank sprzedał obligacje jedynie za 220 mln zł. I to przy rentowności ok. 6,5%, czyli o pół punktu procentowego wyższej niż ta, po której sprzedawał papiery skarbowe.

Można podejrzewać, że chętni na te instrumenty się zgłosili, ale oczekiwali oprocentowania dużo wyższego, niż sprzedający byli skłonni zaakceptować. Jest to o tyle ciekawe, że jedne i drugie obligacje pozornie niewiele się od siebie różnią – te emitowane przez BGK są gwarantowane przez Skarb Państwa, a więc ich ryzyko jest takie same jak skarbowych papierów wartościowych.

Przeczytaj też: Polski rząd znalazł niezawodny patent na to, żeby chronić złotego przed spadkami? Jak to działa? Oto trzy triki na umocnienie złotego i… trzy rachunki do zapłacenia

Czego obawiają się inwestorzy?

Z czego wynika więc różnica w oczekiwaniach inwestorów? Z trzech czynników. Po pierwsze, jeszcze do niedawna obligacje skarbowe były zwolnione z podatku bankowego, a BGK-owe – nie. Od początku tego roku weszły przepisy, które objęły wyłączeniem także te drugie, chociaż pomysł ten skrytykowała nawet sama Komisja Nadzoru Finansowego. Rządowi wydawało się, że jak zrówna opodatkowanie, to będzie mógł sprzedawać oba rodzaje obligacji po tych samych cenach. I miał rację. Wydawało mu się.

Po drugie, inwestorzy zagraniczni nie kupują obligacji BGK. Dlaczego? Czasami dlatego, że mają w swoją politykę inwestycyjną wpisane wyłącznie dług rządowy. A obligacje funduszy celowych państwowego banku rozwojowego mogą się w tę kategorię nie mieścić. Poza tym – jak w znanym sloganie reklamowym – skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Dodanie do portfela nowej kategorii instrumentów wymagałoby od instytucjonalnego inwestora przeprowadzenia osobnych analiz, wyceny ryzyka i przeprowadzenia innych, zazwyczaj kosztownych, procedur.

Po trzecie, płynność obligacji BGK jest niższa niż tych rządowych. Płynność rozumiana jako wartość czy też wolumen obrotu na rynku wtórnym. A skoro inwestorzy rzadziej nimi handlują, to znaczy, że w razie czego trudniej jest się ich pozbyć. I każda większa transakcja może mocniej wpływać na cenę rynkową. Dlatego też inwestor, który kupuje taką obligację, oczekuje wyższego oprocentowania, żeby skompensować ryzyko, że trudniej mu będzie upłynnić taką pozycję.

Czy rząd ograł sam siebie? Jak sfinansować wydatki, gdy obligacje BGK nie są w cenie?

Trzecia wiadomość, która brzmi niepokojąco, to mocny spadek środków na rachunkach budżetowych, czyli poduszki płynnościowej rządu. W styczniu zasób dostępnych pieniędzy skurczył się o ponad 22 mld zł i jest najniższy od kwietnia 2022 r.

 

To jeszcze samo w sobie nie świadczy o jakimś dramacie, pieniędzy na razie wystarczy, nawet gdyby przez kilka miesięcy nie udało się pożyczyć choćby złotówki na rynku. Przecież cały czas wpływają do budżetu pieniądze z podatków – a im wyższa inflacja, tym te przychody szerszym płyną strumieniem.

Gdyby jednak okazało się, że poduszki płynnościowej w kasie państwa z miesiąca na miesiąc ubywa, to byłby sygnał nawet nie tyle do niepokoju, ile raczej przejaw poważnych kłopotów. Co wtedy musiałby zrobić rząd?

Pierwsze rozwiązanie to zrezygnować z tych wydatków, które wyciągnął poza budżet – i nie chodzi tylko o dopłaty do cen prądu czy gazu. Na ten rok planowane jest zaciągnięcie ok. 50 mld zł długu na Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych. A po nieudanej próbie wyemitowania obligacji na ten cel w październiku 2022 r. (czyli w szczycie wyprzedaży polskiego długu), kolejnej próby nie podjęto.

Drugie rozwiązanie to dosypać pieniędzy do tych funduszy z budżetu państwa. Dla rządu to jednak działanie niewygodne, bo w roku wyborczym musiałby pokazać ogromny deficyt budżetowy, a przecież kampania wyborcza dopiero się rozpoczyna.

Trzecie rozwiązanie polegałoby na znalezieniu alternatywnych źródeł finansowania. Pierwsze co przychodzi na myśl, to odblokowanie napływu środków unijnych w ramach KPO, czyli Krajowego Planu Odbudowy. Patrząc na to, jak do uchwalania ustaw, które wpisane są jako kamienie milowe, zabiera się rządząca koalicja – mam wątpliwości, czy to się uda.

Wygląda też na to, że w sprawie pozyskiwanie od inwestorów środków na zbrojenia, resort finansów się poddał i będzie szukał „pozarynkowych” źródeł finansowania. Jakich? Pewnie dowiemy się po fakcie, chyba że ktoś uzna oprocentowanie takich pożyczek za tajemnicę państwową.

Inną opcją jest być może głębsze sięgnięcie po oszczędności obywateli. W jaki sposób? Na znaczące podniesienie podatków pewnie nie należy się nastawiać (w końcu wybory za pasem), ale gdyby oferta obligacji detalicznych została znowu podrasowana, to przy braku innych opcji może udałoby się kolejne miliardy pozyskać.

I to dla indywidualnego inwestora byłoby chyba najlepsze ze złych rozwiązań.

Przeczytaj też: Co nam mówi odwołany przetarg na „wojskowe” obligacje BGK? Chwilowe zawirowanie czy pierwsze sygnały, że Polsce grozi niewypłacalność? Wyjaśniam w pięciu punktach

Źródło zdjęcia: MF, Pixabay

Subscribe
Powiadom o
30 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Niepewny
1 rok temu

Kto się w Polsce przejmuje deficytem?Garstka ekonomistów,dla reszty społeczeństwa ważne są:13,14 tki,dopłaty,500+,300+,wczesniejsze emeryturki.A skąd się to bierze powie nam TVP,która dla większości jest prawdą objawioną -niestety.

Admin
1 rok temu
Reply to  Niepewny

Chyba, że pieniądze zaczną się kończyć, ich pożyczanie stanie się drogie albo ich drukowanie spowoduje nie inflację, lecz hiperinflację

Niepewny
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

W Turcji jest hiperinflacja a Erdogan trwa.Jesteśmy na tym samym poziomie manipulacji,szarego,prostego,człowieka nie obchodzi budżet centralny,nawet nie wie,że coś takiego istnieje.Jak będzie coś nie tak to się zwali na Tuska,UE,Putina.Przerabialiśmy tę narrację za komuny .Ci sami ludzie nami rządzą teraz.Moraiecki niczym się nie różni od kmunistycznych kacyków.

Admin
1 rok temu
Reply to  Niepewny

W Argentynie mają od 30 lat wysoką inflację, a wciąż wygrywają tam wybory populiści. Niektóre narody po prostu mają za słabe wykształcenie ekonomiczne.

T-1000
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

To nie ma żadnego znaczenia ani dla elektoratu ani dla reżimu, liczy się wyłącznie utrzymanie władzy.

Laszlo Kret
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

To wina Tuska, bo wywołał Putinflację.

Admin
1 rok temu
Reply to  Laszlo Kret

Proszę nie podrabiać Magdy Ogórek 😉

Hottie
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Hiperinflacją będą się martwić po wygranych wyborach . Póki co wciskać tyle ciemnoty ile się da by masy szumnie zagłosowały za jedyną partią.

Admin
1 rok temu
Reply to  Hottie

To prawda, cztery lata przy władzy wygrać, a potem będziemy się martwić. Orban na Węgrzech zaraz po wyborach zaczął przykręcać śrubę, żeby jednak inflację jakoś opanować

Hieronim
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Redaktorze, proszę nie spojlować…
Inna sprawa, że w zapowiedzi zbicia inflacji poniżej 10% na koniec 2023 to ja w ogóle nie wierzę. Ale ze mnie to żaden ekspert, mogę pisać, na co mam ochotę 😉

Admin
1 rok temu
Reply to  Hieronim

Też mi się to nie spina, ale jak widzę spadający popyt konsumpcyjny… Ceny są tak wysoko, że spadek inflacji nawet do zera to nie jest rocket science. Wystarczy tylko, że ceny przestaną rosnąć i już. A jak popyt spada, to bardzo szybko przestają

Andre
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale już obecnie wiele grup z budżetówki domaga się podwyżek płac nie mówiąc o mundurówce która dostaje podwyżki oraz finansowe zachęty do dalszej służby. To samo górnicy domagający się 20% podwyżek .Miliony zł rozdawanych z celowych funduszy np. Fundacja+ . Wypływ nowych środków na rynek będzie pobudzał inflację i napędzał spiralę inflacyjną .

Admin
1 rok temu
Reply to  Andre

Jest to dość prawdopodobne

Tobiasz
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Proces przejścia z wysokiej inflacji do hiperinflacji zajął w Turcji mniej więcej 3-4 lata. Wcale nie jesteśmy od tego dalecy. Trzeba się pogodzić, że nie stać nas na bzdetne, populistyczne programy i populistyczne inwestycje typu CPK. Kwestia wydatków na zbrojenia też jest jasna – nie stać nas na to na tym etapie i to również trzeba zaakceptować.

Admin
1 rok temu
Reply to  Tobiasz

To prawda, nie ma żadnej gwarancji, że nie przejdziemy tej drogi co Turcja, od kilkunastoprocentowej do kilkudziesięcioprocentowej inflacji.
To się wciąż może zdarzyć. Lekarstwem na to jest combo: złoto plus dolar

fpc1140
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

A jak Pan się zapatruje na ten papier fpc1140 i czy właśnie on nie mówi wyraźnie hiperinflacja przed nami ?

Admin
1 rok temu
Reply to  fpc1140

Kiedyś chyba o nich wspominaliśmy na „Subiektywnie o Finansach” jak były po 50% nominału. Teraz, jak widzę, są po prawie 60% nominału. Jeśli ktoś wierzy w Polskę jako jeden z głównych krajów tego obszaru świata (a mi się wydaje, że my jeszcze możemy ruszyć z kopyta gdybyśmy zmienili władze z populistycznych na prorozwojowe), to to może być złoty strzał. Na oprocentowaniu można wziąć 2,4% rocznie, a na niedowartościowaniu rynkowym – ponad 3% rocznie. To daje spokojne 5,5% rocznie przez niecałe 20 lat. Inflacja średnioroczna normalnie nie przekroczyłaby 3%, załóżmy, że przez najbliższe 20 lat może być np. 4,5% rocznie. Mimo… Czytaj więcej »

fpc1140
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale jeśli scenariusz będzie 15% inflacji co roku a na taki właśnie sie zanosi od 22-27 r to te obligacje będą nic nie warte…najlepszy interes zrobił bgk sprzedając w 2021 po cenie nominału nie pokoi mnie też fakt że na obecnych aukcjach bgk je sprzedaje na rentowności 7% a i tak nie na nich kupca ostatnia aukcja sprzedali tylko za 200mln co prawda popyt był na 5mld ale kupujący chcieli wieksze dyskonto zastanawiające jest też to że są gwarantowane przez SP a jednak nie chcą płacić inwestorzy jak zamzwile obligacje czy to nie pokazuje że przed nami kilka lat wysokiej… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  fpc1140

Te trudno sprzedające się obligacje BGK rzeczywiście są zastanawiającym tematem. Może coś złego dzieje się z wiarygodnością Polski na arenie międzynarodowej. Przy inflacji rzędu 15% rocznie oczywiście obligacje o stałym oprocentowaniu są pułapką. Ale nie jest to dla mnie scenariusz podstawowy, powiem szczerze

fpc1140
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

A co do wartości PLN jakie jest Pana zdanie jaka jest jego wartość ?w usd np w ciągu ostatnich 3 dni było 4,28 jest 4,4 one co Pana zdaniem warto zainwestować aby inflacja całkiem nie zrobiła z nas dziadów

Admin
1 rok temu
Reply to  fpc1140

Jakieś 10-20% poduszki finansowej warto mieć w walutach. Właśnie na taką okolicznośc

Bartłomiej
1 rok temu
Reply to  fpc1140

dzień dobry.
Tylko taka uwaga dotycząca rentowności FPC1140: jeżeli kupujemy np. za 55% wartości nominału, to odsetki w wysokości 2,38% rocznie się zgadzają-ale od 100% nominału. Czyli nabywca płacący przykładowe 55% nominału ma rocznie około 4,3% ( 55% x 2,38% a nie 100% x 2,38%). Reszta się mniej więcej zgadza.
Pozdrawiam serdecznie.

marcin
1 rok temu
Reply to  Tobiasz

Kto mieszka w pobliżu lotniska Chopina ten wie że CPK to nie bzdura, CPK to cisza dla warszawy i rozwój dla łodzi. Jest takie chińskie przysłowie: buduj drogi a będziesz się bogacił. Populistyczne to mogą być 500+ bo są po prostu przejadane (to za mało żeby faktycznie w dziecko zainwestować), inwestycje w infrastrukturę będą procentować. Warszawa to dobry przykład na to że nawet mało trafiona na początku inwestycja (np. stacja metra na wypizdowie) potrafi dać potężnego kopa dla rozwoju lokalnego biznesu.

Admin
1 rok temu
Reply to  marcin

Chętnie poznałbym biznesplan, czyli kiedy to się zwróci i jakie wolumeny pasażerów musza do tego czasu przepłynąć przez CPK.
Chociaż – zgadzam się – są analizy, które mówią, że nie jest to inwestycja z d…
https://subiektywnieofinansach.pl/wyruszasz-w-podroz-pociag-samolot-autobus-nasze-transportowe-dylematy-raport-pekao/

Jacek
1 rok temu
Reply to  Tobiasz

Przy całej ignorancji ekonomicznej Erdogana Turcja przynajmniej prowadzi trzeźwą politykę międzynarodową i wykorzystuje geopolityczne atuty.
Niestety nasi obecni włodarze doprowadzili nas do stanu, w którym nie dość, że ubożejemy, to jesteśmy skonfliktowani z większością naszych sąsiadów i nie prowadzimy samodzielnej polityki zagranicznej. Jesteśmy potencjalnym polem bitwy w ramach realizacji koncepcji proxy war 🙁

Admin
1 rok temu
Reply to  Jacek

Fakt, ekonomicznie to jest dureń i kretyn, ale geopolitycznie manewruje bardzo sprawnie. Ale to wkurzające, że z jednej strony jest wielka radość jak turecka firma podaruje Ukraińcom za nasze pieniądze bayraktara, a potem Turcja dogaduje się w poważniejszych sprawach handlowych z Putinem

Andre
1 rok temu
Reply to  Tobiasz

Hiperinflacja w Turcji wystrzeliła w ciągu jednego roku . Turcy mieli w końcu 2021 inflację 10% która nagle w ciągu roku osiągnęła ponad 80% – https://galeria.bankier.pl/p/b/a/9a9ed41f45fb10-948-440-0-0-1469-683.webp

Admin
1 rok temu
Reply to  Andre

Ale wcześniej przez kilka lat była dwucyfrowa. To jest tak, że jeśli się dwucyfrowej inflacji szybko nie zbije, to ona się utrwala i jeśli nadal nic z tym nie robisz – wybija do hiperinflacji

Jacek
1 rok temu
Reply to  Niepewny

Zlikwidować wszystkie te socjale!

Robert
1 rok temu

Czego spodziewać się po bandzie ignorantów.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu