Podatek za handel na Vinted i innych tego typu platformach będzie trudniejszy do uniknięcia? Mnóstwo Polaków wystawia swoje rzeczy lub usługi na Vinted, OLX, Allegro Lokalnie, Fixly, Booking, HoppyGo… Ale nie wszyscy rozliczają się z fiskusem. Platformy cyfrowe będą musiały raportować taką sprzedaż. Czy mamy się czego bać, jeżeli czasem z nich korzystamy? Kiedy trzeba zapłacić podatek?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Tego artykułu możesz również posłuchać w naszym kanale podcastowym – czyta Michał Wachowski.
Wielokrotnie radziłem Wam, że warto spieniężyć nieużywane rzeczy, by optymalizować zawartość szaf oraz cash flow (np. w tym tekście o zarządzaniu budżetem domowym). W każdym gospodarstwie domowym można znaleźć nieużywane lub rzadko używane przedmioty, które są całkiem sporo warte i – sprzedane – mogą podreperować Waszą sytuację materialną. Warto się nad tym zastanowić szczególnie w trudnych czasach, które nastały.
Co można sprzedać? Pierwsze co przychodzi mi do głowy, to elektronika, gry, książki, ubrania, wyposażenie domu. Ale zdziwilibyście się, co ludzie kupują na platformach sprzedażowych (osobiście sprzedałem m. in. zużyte opony, źle zwymiarowane moskitiery i jakiś film DVD, który był dodatkiem do gazety).
Wielu z Was już teraz to robi, a niektórzy zajmują się tym quasi zawodowo i nie tylko wystawiają dziesiątki ofert (znam osoby, które sprzedają wszystko, co chwilowo nie jest im potrzebne), ale nawet kupują coś tylko w celu dalszej odsprzedaży. Jeden z naszych czytelników zwrócił uwagę na ważne zmiany, które właśnie wchodzą w życie.
„Od stycznia weszły w życie nowe przepisy unijne, według których platformy e-commerce typu OLX, Vinted czy Allegro będą raportować do Urzędu Skarbowego obroty użytkownika ze sprzedaży przedmiotów. Są pewne ograniczenia, ale i tak Urząd Skarbowy ostatecznie może zapukać do podatnika i naliczyć karę. Mam wrażenie, że o tym temacie jest w Polsce cicho, a – w dobie inflacji i trzymania się za kieszeń – popularność rzeczy z drugiej ręki będzie tylko rosła. Sporo osób może więc mieć problem z urzędami skarbowymi”
Jakie konkretnie przepisy się zmieniły i czy faktycznie okazjonalne sprzedawanie nieużywanych rzeczy może narazić nas na problemy podatkowe? I dlaczego o temacie jest „cicho”, jak alarmuje czytelnik?
Podatek za Vinted? Operatorzy będą raportować naszą sprzedaż
Nowe przepisy powstaną (a w zasadzie już powinny powstać) w następstwie tzw. dyrektywy DAC7. Operatorzy platform internetowych będą zobligowani do sporządzania rocznych raportów o działalności swoich użytkowników. Raporty będą zawierać całkiem sporo danych, ale najważniejsze jest to, że platformy cyfrowe będą musiały podać łączne wynagrodzenie uzyskane za ich pośrednictwem w każdym kwartale danego roku. Ustawa przewiduje raportowanie do Szefa Krajowej Administracji Skarbowej.
Czyli jeżeli ktoś sprzedał ubrania na Vinted za 10 000 zł, to taka kwota zostanie przekazana do organów skarbowych. Taka osoba może być (i pewnie będzie) potem skontrolowana pod kątem rozliczenia podatkowego. Kogo obejmie nowe prawo? My osobiście nie będziemy musieli nic zmieniać w naszym życiu, ale platformy pośredniczące w transakcjach zostaną zobligowane do raportowania odpowiednich informacji. Dotyczy to pośredników ułatwiających:
- najem nieruchomości lub miejsc parkingowych (np. Booking, Trivago, Airbnb itp.);
- usługi świadczone osobiście (np. Fixly, Usterka.pl itp.);
- sprzedaż towarów (np. Allegro, Amazon, Aliexpress, Vinted, OLX itp.);
- najem środka transportu (np. HoppyGo).
Jak widzicie, nowe przepisy obejmą nie tylko sprzedaż, ale też najem i usługi. Jeżeli wynajmujecie pokoje poprzez Booking lub myjecie u kogoś okna, a klientów szukacie za pomocą Fixly, to zmiany w ustawach też Was dotyczą. Przepisy obejmą zarówno firmy z Unii Europejskiej, jak i takie, które po prostu działają w Unii Europejskiej (np. AliExpress).
Pierwsze raporty mają być wysłane do końca stycznia 2024 r. za wynagrodzenie uzyskane w 2023 r. Czyli teoretycznie to co sprzedaliście od początku 2023 r. też będzie już zaraportowane. Używam sformułowania „teoretycznie”, bo rządzący na razie nie spieszą się z wdrożeniem tych przepisów.
W lipcu pojawiły się jedynie założenia do ustawy i rozpoczęto prekonsultacje społeczne. Dyrektywa powinna zostać zaimplementowana do końca 2022 r. i takie mieliśmy zapowiedzi ze strony rządzących, ale konsultacje publiczne ruszyły dopiero 8 lutego tego roku. Nie ma pewności, jak będzie wyglądać gotowa ustawa, ani kiedy Ministerstwo Finansów zdecyduje się ją wdrożyć (obecnie wejście w życie ustawy zapowiadane jest na 1 maja 2023 r.).
Jeżeli w tym momencie nabraliście nadziei, że pierwsze raporty obejmą dopiero 2024 r., to muszę Was zmartwić. Z projektu ustawy wynika, że pierwszym okresem sprawozdawczym jest okres od 1 stycznia 2023 r. do 31 grudnia 2023 r. Oczywiście przedwyborcze zamieszanie może wszystko opóźnić, ale musicie się liczyć z tym, że Wasza obecna sprzedaż też zostanie zaraportowana.
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to…
Skąd się wzięło całe zamieszanie? Oczywiście chodzi o pieniądze, a konkretnie o nasze pieniądze. Nie ma co ukrywać, że niektórzy zrobili sobie z handlu w internecie źródełko, od którego nie trzeba odprowadzać podatków. Wynajmują pokoje, kupują tanie ubrania i sprzedają je z zyskiem lub świadczą płatne usługi i albo w ogóle się nie rozliczają, albo wykazują tylko część dochodów. Teraz oszukiwanie będzie znacznie trudniejsze, bo organy skarbowe z pierwszej ręki otrzymają informacje o wysokości uzyskanego wynagrodzenia.
A platformy cyfrowe raczej będą stosować się do nowego prawa, bo to one zapłacą ewentualną karę za brak takiego raportu. A kary będą dotkliwe. Zaproponowano je w przedziale od 100 000 zł do nawet 5 mln zł. Kary będą zależeć m. in. od możliwości finansowych operatora, a to zwykle nie są małe firemki.
Czy to oznacza, że zostaniemy obdarci z prywatności i każda sprzedana książka i sukienka zostaną zaraportowane do organów skarbowych? Na szczęście nie. W projekcie przewidziane są wyłączenia. Jeżeli wykonaliśmy w ciągu roku mniej niż 30 transakcji na danej platformie na łączną kwotę nie przekraczającą 2 000 euro, to nie zostaną one zaraportowane. Jeśli okazjonalnie pozbywacie się ubrań z szafy, to raczej jesteście bezpieczni.
Jeżeli dobrze rozumiem zapisy projektu, to takie wyłączenie dotyczy tylko sprzedaży towarów. Innymi słowy, usługi świadczone osobiście będą raportowane niezależnie od tego, jak często je wykonujemy i za jaką kwotę. Jeżeli źle to interpretuję, to chętnie poznam Wasze opinie w komentarzach.
Sprzedaż na Vinted a podatek. Czy trzeba się rozliczać?
Takie wyłączenie wynika z tego, że okazjonalna sprzedaż w ogóle nie jest w Polsce opodatkowana. Oczywiście pod pewnymi warunkami, które niestety są mocno ocenne. W opisaniu rozliczeń podatkowych z okazjonalnej sprzedaży i okazjonalnego świadczenia usług pomógł mi radca prawny Daniel Szczubełek (na zdjęciu) z kancelarii Doradztwo Prawne Ewa Sułkowska.
Po pierwsze, ważny jest czas, przez który posiadamy daną rzecz. Aby sprzedaż nie stanowiła źródła przychodu, to musimy posiadać ją przez minimum pół roku. Najczęściej tak faktycznie jest, ale łatwo o tym zapomnieć (przykładowo sprzedając nietrafione prezenty, których przecież chcemy pozbyć się jak najszybciej). Prawdopodobnie nikt nas nie będzie ścigał za nieopodatkowaną sprzedaż książki, ale dla bezpieczeństwa lepiej poczekać pół roku.
„W przypadku gdy, dokonujemy sprzedaży przedmiotów lub sprzętów domowego użytku, które stanowią naszą własność, a sprzedaż następuje w czasie krótszym niż pół roku od dnia zakupu (licząc od końca miesiąca, w którym nastąpiło nabycie) i generuje zysk, należy zapłacić podatek od tzw. sprzedaży okazjonalnej. W takiej sytuacji opodatkowanie sprzedaży następuje według zasad ogólnych. Transakcję sprzedaży, która spełnia powyższe warunki należy wykazać w rocznym zeznaniu podatkowym – PIT-36 – także w przypadku, gdy nie osiągniemy dochodu. Powyższy sposób rozliczenia transakcji nie ma zastosowania jeśli sprzedaż nastąpiła w ramach prowadzonej działalności gospodarczej”
– zauważa pan Daniel. Po drugie, ważny jest zamiar. Jeżeli kupowaliście jakieś przedmioty z zamiarem dalszej odsprzedaży, to też spoczywa na Was obowiązek podatkowy. Ponadto, jeżeli dużo sprzedajecie i w danym miesiącu Wasz przychód przekroczy połowę minimalnego wynagrodzenia, to będziecie musieli zarejestrować działalność gospodarczą:
„Co do zasady w sytuacji, gdy sprzedaż rzeczy dokonywana jest w sposób zorganizowany i ciągły, we własnym imieniu i na własny lub cudzy rachunek, w celu zarobkowym, to spoczywa na nas obowiązek zarejestrowania działalności gospodarczej. Jeżeli w danym miesiącu przychód przekroczy kwotę stanowiącą równowartość 50% minimalnego wynagrodzenia za pracę, to począwszy od tego dnia należy zarejestrować działalność gospodarczą w terminie 7 dni od dnia, w którym nastąpiło przekroczenie”
– wyjaśnia mi pan Daniel. Niestety cel zarobkowy nie zawsze jest prosty do zdefiniowania. Są oczywiste sytuacje, w których ktoś nabywa 20 identycznych zestawów klocków Lego i trzyma je oryginalnie zapakowane w garażu, ale zwykle jednak trudniej udowodnić zamiar odsprzedaży. Sama kwota nie ma znaczenia.
W połowie 2021 r. dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej wydał interpretację dotyczącą osoby, która w ramach swojego hobby zgromadziła ponad 6 000 przedmiotów i stwierdził w niej, że ich późniejsza sprzedaż nie stanowiłaby źródła przychodów, a więc nie podlegałaby opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych.
Minimalne wynagrodzenie w 2023 r. wynosi 3490 zł, a od lipca zostanie podniesione do 3600 zł (kwoty brutto). To oznacza, że nie musimy rejestrować działalności gospodarczej, jeśli nasze przychody należne z takiej działalności nie przekroczą w żadnym miesiącu kwoty 1745 zł (a od lipca 1800 zł). W przeciwnym razie mamy siedem dni na rejestrację działalności.
Zwróćcie uwagę, że mówimy o przychodzie należnym, a nie o dochodzie! Dobrze jest jakoś dokumentować sobie te przychody, aby nie przekroczyć limitu. To ważne szczególnie od tego roku, bo fiskus dostanie na tacy dane z platform pośredniczących. Daniel Szczubełek podkreśla, że powyższa kwota dotyczy też okazjonalnego świadczenia usług.
„Jeśli świadczenie tego typu usługi generuje niski poziom przychodów może stanowić tzw. działalność nierejestrowaną nawet jeśli wypełnia ustawowe przesłanki pozarolniczej działalności gospodarczej. Aby prowadzić taką działalność nie trzeba dokonywać jej rejestracji. Przychody z działalności nierejestrowej należy rozliczyć w zeznaniu rocznym PIT-36. Dochody uzyskiwane w ramach tej działalności są kwalifikowane do przychodów z innych źródeł i podlegają opodatkowaniu na zasadach ogólnych zgodnie ze skalą podatkową. Osoby prowadzące działalność nierejestrową mogą skorzystać ze zwolnienia z VAT, jeśli ż ich sprzedaż w roku poprzedzającym rok podatkowy nie przekracza kwoty 200 000 zł i nie obejmuje sprzedaży towarów i usług wymienionych w ustawie o VAT, które podlegają wyłączeniu z tego zwolnienia”.
Jest jeszcze jedno ograniczenie. Jeśli chcecie prowadzić działalność nierejestrowaną, to przez ostatnie 60 miesięcy nie mogliście wykonywać działalności gospodarczej. Czyli nie możecie zamknąć swojej firmy, która generowała niskie przychody i dalej prowadzić działalność już w formie nierejestrowanej. No i oczywiście nie możemy wykonywać nierejestrowanej działalności, która jest ograniczona przez inne ustawy (np. nie można okazjonalnie sprzedawać alkoholu).
Co to dla nas oznacza? Jakie będą skutki nowego prawa?
Po pierwsze, zmniejszy się szara strefa. Więcej ludzi zacznie legalnie rozliczać się ze sprzedaży i z wykonywanych usług (a więc płacić podatek za Vinted, OLX, Fixly itd.). Inni być może całkiem zrezygnują z takiej działalności, bo przestanie im się opłacać. Będzie to stopniowy proces, bo niektórzy o nowym prawie dowiedzą się zapewne dopiero w momencie pytań przesłanych przez Urząd Skarbowy.
Po drugie, zwiększą się wpływy podatkowe. Część osób po prostu zacznie się rozliczać i odprowadzać podatek za sprzedaż na Vinted i innych platformach. Po trzecie, mogą wzrosnąć ceny najmu, usług i przedmiotów używanych. Legalnie działający wykonawcy będą mieli przecież wyższe koszty, które z pewnością przerzucą na klientów.
Wreszcie, po czwarte, mogą wzrosnąć opłaty za korzystanie z platform handlowych, bo przecież te systemy raportowania trzeba będzie zaprojektować, wdrożyć i obsługiwać. Obecnie operatorzy są zobowiązani do udostępniania informacji na żądanie odpowiednich organów. Teraz będą udostępniać takie informacje o wszystkich sprzedawcach. Innymi słowy, może być drożej.
Zdjęcie główne: congerdesign / pixabay