Szalejąca inflacja, bank centralny na usługach rządu i słabnąca waluta – to idealny przepis na… najlepszą giełdę na świecie! Tureckie akcje w 2022 r. dały najwyższą stopę zwrotu, nawet po uwzględnieniu kursu liry. To anomalia? A może fundamenty tych wzrostów są trwałe? Czy turecka giełda to nadal dobra inwestycja? A jeśli tak – to w jaki sposób to zrobić?
197% – o tyle wzrósł w 2022 r. BIST 100, indeks giełdy w Stambule. To kosmiczny wynik, biorąc pod uwagę, że wskaźnik MSCI Emerging Markets, czyli benchmark dla rynków wschodzących, stracił w zeszłym roku 22%. Dla porównania WIG skończył rok na minusie o 17%, a WIG20 o 21%.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
I to wszystko w warunkach, które można uznać za daleko odbiegające od normy. Inflacja w Turcji sięgnęła prawie 90%, a bank centralny reagował na to… obniżkami stóp procentowych. To oczywiście pokłosie wyznawanych przez prezydenta Recepa Erdoğana nieortodoksyjnych (mówiąc delikatnie) poglądów gospodarczych.
A że Turcji daleko od standardów demokratycznych Zachodu, więc bank centralny jest jedynie narzędziem w rękach prezydenta, a nie niezależną instytucją. Stąd też pewnie wynika sceptyczne podejście inwestorów do możliwości i gotowości do ochrony tureckiej waluty przez organ do tego powołany.
Lira osłabiła się wobec dolara w zeszłym roku o 40%, co wcale nie było najgorszym wynikiem w ostatnim czasie. Rok wcześniej – w 2021 r. – notowania USDTRY wzrosły o 80%. Mimo to gospodarka Turcji rosła od pandemii w solidnym tempie i zaczęła zwalniać dopiero w drugiej połowie 2022 r. – z ponad 7% do niecałych 4%.
Dlaczego turecka giełda tak rosła? Są trzy wyjaśnienia
Co wywołało taką hossę? Jednym z wyjaśnień jest… brak alternatywy inwestycyjnej. Oprocentowanie lokat bankowych było śmiesznie niskie w zestawieniu z inflacją, a władze nałożyły różnego rodzaju obostrzenia dotyczące możliwości inwestowania przez obywateli w waluty obce. Inwestowanie w nieruchomości przy bardzo wysokiej inflacji i w warunkach politycznej dyktatury też nie gwarantuje realnego zarobku.
Obywatelom pozostała więc giełda. A więc bycie udziałowcem firm, które – inaczej niż w przypadku banków przyjmujących pieniądze na stały procent – starają się wliczyć inflację w ceny swoich produktów, co zwiększa ich zyski i pozwala wypłacać dywidendy. Liczba krajowych inwestorów wzrosła w Turcji o 60% w 2022 r., a wartość ich portfela – o 250%. W tym samym czasie inwestorów zagranicznych przybyło o 30% (głównie pod koniec roku), a zgromadzone przez nich aktywa zwiększyły się o 120%.
Podstawowym powodem wzrostów był więc zwiększony popyt na tureckie akcje – i to przede wszystkim z rynku wewnętrznego. Zastanawialiśmy się przez cały zeszły rok, co się w Polsce dzieje z pieniędzmi, które klienci TFI wycofują z funduszy, albo z wypływającymi z banków depozytami. Gdybyśmy mieli giełdę z prawdziwego zdarzenia, to może byłaby ona w stanie przyciągnąć ten kapitał. A tak dziesiątki miliardów złotych trafiło do kasy państwa – poprzez detaliczne obligacje skarbowe. I zamiast finansować rozwój firm, pozwala na… no właśnie. Nie bardzo wiadomo na co.
I w przeciwieństwie do warszawskiej giełdy, ta w Stambule zrobiła przez rok duży postęp. Kapitalizacja spółek notowanych w Turcji na początku roku była mniejsza niż na GPW (ok. 150 mld USD tam do ok. 190 mld USD u nas), ale przez rok zwiększyła się o kilkanaście procent, licząc w dolarach, podczas gdy na nasz parkiet skurczył się o prawie 50%! Miały na to wpływ zarówno spadki notowań, jak i osłabienie złotego, a także wycofania z obrotu – wielka konsolidacja państwowych koncernów oraz przejęcia zdrowych, choć przecenionych krajowych firm.
Turcy biją nas na głowę tym, co jest kwintesencją rynku finansowego: płynnością. Z danych Światowej Federacji Giełd (WFE, World Federation of Exchanges) wynika, że w 2022 r. miesięczne obroty na GPW sięgały kilku miliardów dolarów miesięcznie – więcej na początku rok (ok. 6-7 mld USD), mniej w drugiej połowie (ok. 4 mln USD).
Tymczasem na tureckiej giełdzie już na początku roku handel był 10 razy większy niż w Warszawie (cały czas mówimy w przeliczeniu na dolary) i sięgał 60 mld USD, a w drugiej połowie roku przekroczył nawet próg 100 mld dolarów – i to przy walucie osłabiającej się o kilkadziesiąt procent!
Jest popyt, są obroty – ale czy takie wyceny mają uzasadnienie? Wygląda na to, że… tak! Financial Times podał, że zyski spółek z BIST 100 za 2022 r. miały się potroić względem 2021 r.! A przywoływane przez gazetę dane JP Morgan wskazują, że nawet 200-procentowy wzrost notowań może być za niski. A więc spółki perfekcyjnie przerzuciły wysoką inflację na klientów.
Dlaczego? Sugerują to wskaźniki wyceny (o tym, jak je interpretować, pisałem w tym artykule). Nawet przy obecnych poziomach cen akcji inwestorzy kupują spółki z indeksu BIST 100 za sześciokrotność przewidywanego zysku na przyszły rok, podczas gdy wieloletnia średnia wskaźnika C/Z wynosi 8. A to oznacza, że wycena spółek względem generowanych przez nie wyników jest niższa niż zazwyczaj. Czyli potencjalnie ma przestrzeń do dalszych wzrostów.
Jak długo może potrwać ta hossa? Trzy czynniki, które zdecydują, czy turecka giełda nadal będzie szła w górę
Jedną z fundamentalnych zasad inwestowania jest to, żeby nie kierować się historycznymi wynikami – a przynajmniej nie zakładać, że jak coś rosło do tej pory, to będzie rosło nadal. Turecka giełda zeszły rok miała rewelacyjny. W poprzednich trzech indeks BIST 100 również rósł solidnie (po 25-30%), ale wtedy cieszyć się mogli jedynie tamtejsi inwestorzy, bo słabnąca lira zjadała większość lub nawet cały zysk. Co się musi wydarzyć, żeby polski inwestor nadal mógł nieźle zarobić na inwestycji w akcje znad Bosforu?
Po pierwsze, popyt krajowy na akcje musi się utrzymać. To szansa i zagrożenie jednocześnie. Wysoka inflacja może nadal skłaniać Turków do inwestowania na giełdzie, a bajeczne zyski w 2022 r. utwierdzać ich w przekonaniu, że to łatwy i skuteczny sposób na walkę o utrzymanie wartości swojego portfela.
Z drugiej strony widać hamowanie wzrostu gospodarczego – nie tylko w Turcji przecież. Niższa dynamika PKB to słabszy rynek pracy, mniej wolnych środków w kieszeniach obywateli i kurczący się margines tego, co można przeznaczyć na oszczędności, a w efekcie – wyschnięcie strumienia napływu nowego kapitału na giełdę.
Po drugie, może pojawić się zagraniczny kapitał. Dotychczas instytucjonalni inwestorzy ze świata patrzyli krzywo na Turcję. Rządy Erdogana są nieprzewidywalne, a wahania liry zbyt ryzykowne. Czy sytuacja może się zmienić? Taka hossa nie przejdzie bez echa w inwestycyjnym świecie. Klienci wielkich firm zobaczą, że wśród jednolicie czerwono świecących się giełd na świecie jeden rynek zacznie wybijać się na zielono i to z takim przytupem – i zaczną zadawać pytania swoim dostawcom funduszy.
ETF-y na tureckie akcje są dostępne, a sam rynek jest mimo wszystko na tyle niewielki w skali światowych przepływów kapitału, że wystarczy nawet decyzja o zwiększeniu ekspozycji o ułamek procenta przez kilku największych graczy, by dostarczyć paliwa do dalszych wzrostów.
Jednocześnie – gdyby rzeczywiście inwestorzy zagraniczni zaczęli lokować środki na giełdzie w Stambule – napływ kapitału mógłby hamować osłabianie się liry. A jak dodamy jeszcze do tego, że już w II połowie 2022 r. turecka waluta ustabilizowała się (relatywnie do wcześniejszych dramatycznych spadków) – mamy kolejny argument dla inwestorów i funduszy z USA.
Po trzecie, wybory w Turcji muszą przebiegać w miarę spokojnie. Chociaż nie jest to kraj w pełni demokratyczny, to wybory w nim się wciąż odbywają, a prezydent Erdogan wcale nie może być pewny zwycięstwa. Zapowiada się więc ostra walka o utrzymanie władzy. A jak to się przełoży na rynki finansowe – nie podejmuję się przepowiadać.
Turcja jest krajem w bardzo złożonym geopolitycznie miejscu, zaangażowanym w kilka konfliktów. Czy sprawujący władzę autokrata zdecyduje się rozdawać kiełbasę wyborczą i stymulować gospodarkę? Czy może będzie próbował przekonać wyborców pokazem siły militarnej? Nie wiadomo.
A nad scenariuszami rozwoju sytuacji, gdyby to opozycja wygrała w głosowaniu, głowią się pewnie sztaby analityków na całym świecie. Wiadomo jednak jedno – będzie się działo dużo i mocno. A takie wydarzenia zawsze odbijają się na rynkach finansowych.
Jak z Polski zainwestować w tureckie akcje? Są trzy sposoby
Są argumenty za tym, że turecka giełda będzie nadal szła w górę: gospodarka zwalnia, ale nadal rośnie; spółki poprawiają wyniki; wyceny są historycznie niskie; osoby oszczędzające w tym kraju nie mają alternatywy w lokowaniu oszczędności, a akcje dały świetne wyniki. Po drugiej stronie są ryzyka: inflacja drenuje portfele Turków, a zbliżające się wybory mogą odstraszać kapitał zagraniczny.
Dla inwestorów z Polski jest to więc niewątpliwie podwójnie ryzykowna opcja: po pierwsze trzeba obstawić pozytywny rozwój sytuacji wewnętrznej w Turcji, a po drugie założyć, że wzrosty na giełdzie będą wyższe niż osłabienie liry. Gdyby się jednak decydować, by dodać ten rynek do swojego portfela inwestycyjnego, to gdzie szukać produktów, które na to pozwalają?
1. Fundusze inwestycyjne. Oferta polskich TFI jak zwykle trzyma poziom. Jest funkcjonujący od lat subfundusz Investor Turcja od Investors TFI i… to wszystko. Jeszcze kilka lat temu funkcjonowały np. dedykowane stambulskiej giełdzie Generali Akcje Turcja (obecnie Generali Surowców), Quercus Turcja (obecnie: Quercus Dłużny Krótkoterminowy), Santander Akcji Tureckich (obecnie Santander Akcji Spółek Wzrostowych) czy Caspar Akcji Tureckich (zlikwidowany).
Investor Turcja wypracował w 2022 r. zysk w wysokości 108% (BIST 100 w przeliczeniu na złote wzrósł o 128%), a to już po uwzględnieniu 2% opłaty za zarządzanie. Co ciekawe, w składzie portfela funduszu, który ma zaledwie 72 mln zł aktywów, aż 86% stanowią akcje tureckich spółek. Dlaczego to zwraca uwagę? Ponieważ dość powszechną praktyką jest lokowanie przez zarządzających środków klientów niemal wyłącznie w ETF-y.
Na przykład portfel Investor Niemcy czy Investor Indie i Chiny składają się w 90% z jednostek uczestnictwa w fundusze reprezentujące te rynki. Dlatego zarządzającym z funduszem Investor Turcja należą się brawa za ambicję i poważne podejście do swoich obowiązków.
2. ETF-y. Nawet wymieniony wyżej subfundusz Investor Turcja kilkanaście procent aktywów ulokował w dwa ETF-y naśladujące indeksy tureckiego rynku. A skoro robią tak profesjonaliści, czemu nie mielibyśmy i my?
Można je znaleźć w ofercie polskich biur maklerskich. Na przykład Bossa daje dostęp do trzech takich funduszy: HSBC MSCI Turkey UCITS ETF (denominowany w dolarze), Lyxor MSCI Turkey UCITS ETF oraz iShares MSCI Turkey UCITS ETF (oba w euro), a BM mBanku i Wealthseed mają na liście tylko ten ostatni.
O ile w przypadku funduszu inwestycyjnego to TFI zarządza ryzykiem walutowym (może wykupić jakieś zabezpieczenie, czyli hedgować ryzyko kursowe, co oczywiście odbija się na wynikach funduszu, bo hedging kosztuje), o tyle w przypadku ETF-u wystawiamy się na ryzyko wahliwości liry. Jeśli jednak i tej zmienności chcielibyśmy uniknąć – w tym artykule podpowiadam, jak to zrobić.
3. Tureckie akcje Dla najbardziej ambitnych inwestorów zostaje kupowanie akcji bezpośrednio. Przy czym wykazać trzeba się ambicją ponadprzeciętną, ponieważ nie znalazłem w ofercie żadnego z polskich biur maklerskich dostępu do tureckiej giełdy. A Wy znacie na to sposób?
————
MACIEJ SAMCIK POLECA PORZĄDNE OFERTY:
>>> Prosto i tanio inwestuj w porządnych funduszach inwestycyjnych TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet – kliknij w ten link. W TFI UNIQA konto IKZE ma Maciek Samcik.
>>> Waluty obce kupuj po dobrych kursach na Cinkciarz.pl. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl, oferujący m.in. usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna karta (15 zł za wydanie, bez opłat za obsługę) lub wirtualna karta (za darmo, służy do płatności w internecie oraz zbliżeniowych płatności telefonem czy zegarkiem). Zarejestruj się tutaj i przetestuj portfel walutowy Cinkciarz.pl, łatwiej już nie będzie.
Źródło zdjęcia: Anna Berdnik/Unsplash