Na palcach jednej ręki można policzyć waluty, które w ostatnich dwóch tygodniach nie uległy sile dolara: dolar hongkoński, indonezyjska rupia, meksykańskie peso i rosyjski rubel. Ale są to egzotyczne lub ręcznie sterowane waluty. Wszystkie najważniejsze tracą na wartości w stosunku do dolara. Po raz pierwszy od 20 lat kurs euro spadł poniżej 1 dolara. Co może powstrzymać zwycięski pochód amerykańskiej waluty? I czy możemy mieć dolara nie tylko po 5 zł, ale nawet po 6 zł?
Dlaczego dolar jest tak silny? Bo reprezentuje wszystko, czego inwestorzy szukają, inwestując w walutę. Po pierwsze: potężną gospodarkę. Największą na świecie i – wygląda na to – najbardziej odporną na kryzys. Taką, która w dwóch recesyjnych (!) kwartałach tego roku, stworzyła ponad 2 mln nowych miejsc pracy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Po drugie: wiarygodny bank centralny, który mimo przejściowych problemów, potrafił przyznać się do błędu (Fed też, podobnie jak inne banki centralne, mówił, że inflacja jest „przejściowa”) i pokazać determinację w walce o spowolnienie wzrostu cen.
Te dwa składniki składają się na trzeci – Rezerwa Federalna może sobie pozwolić na podnoszenie stóp i nie bać się o bezrobocie. Spółki amerykańskie są na tyle mocne, że w większości wytrzymają wyższy koszt pieniądza. A wyższe stopy procentowe przyciągają kapitał jak magnes. Jest też w tym element samospełniającej się przepowiedni. Powszechna wiara w dolarowe aktywa (samą walutę, amerykańską giełdę i obligacje rządu USA) napędza na nie popyt, popyt podnosi wyceny, a to tylko utwierdza rynki w przekonaniu, że nie ma alternatywy.
Jak nie dolar to co? Czy euro stanie w szranki?
No właśnie – alternatywa. Który blok gospodarczy jest w stanie rzucić rękawicę dolarowi? Raczej nie strefa euro. Inflacja w „klubie” euro cały czas rośnie, za chwilę wejdzie na dwucyfrowy poziom, a Europejski Bank Centralny ma bardzo małe pole manewru, by coś z tym zrobić.
Europejscy bankierzy centralni ogłosili w lipcu nowy program skupu obligacji nazwany Transmission Protection Instrument (TPI) – czyli instrument ochrony transmisji. Ale nie chodzi o oglądanie Ligi Mistrzów, ale o transmisję polityki pieniężnej, czyli o przełożenie decyzji banku centralnego na gospodarkę.
EBC, w przeciwieństwie do Rezerwy Federalnej, ma z tym problem, bo podnoszenie stóp procentowych – konieczne do zwalczania inflacji – zwiększa koszty obsługi długu w państwach, w których walutą jest euro. A dla niektórych krajów może być to nie do udźwignięcia – chodzi przede wszystkim o Włochy. Tak więc Europejski Bank Centralny stoi przed wyborem – walczyć z inflacją, ale doprowadzić kraj członkowski do niewypłacalności, albo odpuścić walkę o wypełnienie mandatu.
Program TPI miałby pozwolić na skupowanie włoskich obligacji i stabilizowanie ich wycen przy jednoczesnym podnoszeniu kosztu pieniądza dla całej strefy euro. I początkowo to zadziałało, rentowność 10-letniego włoskiego długu spadła z 3,5% do 3%, ale od połowy sierpnia zaczął się ponowny ruch w górę.
A na to wszystko nakłada się widmo kryzysu energetycznego w Europie. Ceny prądu i surowców energetycznych wystrzeliły w górę, zakłady przemysłowe wstrzymują produkcję (w Polsce ostatnio ogłosiły to Azoty), a magazyny gazu wciąż świecą pustkami. Ameryka ma własną ropę i gaz, więc żaden szalony dyktator nie może im wstrzymać dostaw.
Unia Europejska miała pół roku na zerwanie więzi z Rosją i znalezienie alternatywy. Jednak zamiast zrobić to raz a dobrze i wykorzystać lato na uruchamianie nowych źródeł dostaw gazu i ropy oraz na aktywowanie wygaszonych elektrowni atomowych i węglowych – wolała kunktatorskie układy i kolejne dziurawe pakiety sankcji. A Putin „w nagrodę” co chwila zakręca kurki w „czysto ekonomicznym projekcie” Nord Stream.
I teraz gospodarki Unii Europejskiej ledwo przędą, a inflacja bije rekordy. A nie ma chyba mądrego, który by w tej sytuacji wymyślił sposób rozwiązania tych problemów.
Jak mocno może się jeszcze umocnić dolar? Przebije barierę 5 zł, a może 6 zł?
Co może sprawić, by dolar przestał się umacniać? Jest kilka możliwości, jedna mniej prawdopodobna od drugiej. Gospodarka USA teoretycznie wciąż może nie wytrzymać podwyżek stóp procentowych i wpaść w głęboką recesję. A za to strefa euro niespodziewanie wyjść na prostą. Albo na świecie mógłby nagle zapanować pokój, a zwaśnione narody mogłyby podać sobie ręce – wówczas kapitał mógłby się rozlać po całym globie w poszukiwaniu wyższych stóp zwrotu.
Jest też opcja, że Europa odkryje wielkie złoża ropy i gazu ziemnego dostępnego od ręki. A jeszcze lepiej od razu złoża benzyny i LPG, optymalnie – od razu w cysternach. Albo budowany na południu Francji reaktor termojądrowy okaże się tak spektakularnym sukcesem, że da nam prawie darmową i niemal nieograniczoną energię. Ale przydałby się jakiś przełom technologiczny, który pozwoli naukowcom przeskoczyć kilka dekad planowanych testów.
Jeśli żaden z tych scenariuszy nie wydaje się Wam szczególnie prawdopodobny, nastawcie się na dalsze umacnianie dolara. Jak daleko może ono zajść? Niektórzy analitycy mają w tej sprawie jasny pogląd.
80 centów za euro: co taka prognoza oznaczałaby dla kursu złotego? Łatwo to przeliczyć. W chwili, gdy piszę niniejszy tekst, kurs EUR/PLN wynosi 4,77, zaś kurs EUR/USD – 0,995. A z kolei USD/PLN to 4,795. Gdyby notowania złotego do euro pozostały na tym samym poziomie, to przy „eurodolarze” na poziomie 0,8, jeden dolar kosztowałby… 5,96 zł.
Ale to nie wszystko. Jeśli euro słabnie w stosunku do dolara, to przeważnie złoty słabnie jeszcze bardziej (bo jesteśmy gospodarką rozwijającą się i reagujemy na złe dla Europy wieści tak jak euro, tylko bardziej). Szanse na to, że złoty nie osłabi się do euro w takich warunkach są znikome. Przy euro za 5 zł (co przecież nie jest jakimś science fiction, już to widzieliśmy w tym roku), za dolara trzeba będzie płacić 6,25 zł.
Przypomnij sobie jak to było: Kurs euro przekroczył 5 zł! Szaleństwo w kantorach wymiany walut. Spready trzy razy większe niż zwykle. Czy kupujący euro i dolary nie wpadają w pułapkę?
Byłyby to oczywiście ogromny impuls proinflacyjny. Cena ropy na światowych rynkach musiałaby spaść o jedną czwartą, żeby w przeliczeniu na złote nie zdrożała. To samo z innymi surowcami – metalami przemysłowymi, energią elektryczną, żywnością itd. W górę poszłyby ceny wszystkiego co importowane – elektronika, nieeuropejskich samochodów, a nawet ubrań. Niedawno pisaliśmy na „Subiektywnie o Finansach” o pięciu ofiarach słabego złotego.
Z drugiej strony – inwestycyjnie to byłaby szansa na dużą tzw. dźwignię dla tych, którzy część swoich oszczędności mieliby zainwestowane w akcjach, funduszach inwestycyjnych albo ETF-ach, których wartość jest wyrażona w dolarze (a także np. w złocie). Jednostka ETF-a denominowanego w dolarze, która poszłaby w górę o 10%, w naszej walucie dałaby 43% na plusie. Co więcej, nawet jej spadek o 10% w przeliczeniu na złote przyniósłby 17% zysku.
Tu się jednak nie ma z czego cieszyć. Bo gdyby rzeczywiście polska waluta miała się tak osłabiać, pewnie musiałby reagować NBP – czy to przez interwencje walutowe (które wyczerpują nasze rezerwy walutowe), czy przez silne podwyżki stóp procentowych w celu zahamowania ucieczki kapitału.
Przerażające jest, że ten – jeszcze do niedawna – katastroficzny scenariusz, powoli zaczyna pojawiać się w prognozach głównego nurtu. Jak macie jakieś niemalowane drewno – pukajcie w nie z całych sił! Nie życzymy Amerykanom źle, ale też nie może być u nich za dobrze, bo inaczej u nas będzie bardzo źle.
—————
Posłuchaj nowego odcinka podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W najnowszym, 118. odcinku „Finansowych sensacji tygodnia” Maciej Danielewicz (debiut w roli prowadzącego) rozmawia z Przemysławem Gerschmannem, doradcą zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, o kondycji i perspektywach rozwoju warszawskiej giełdy oraz o tym, jak powinien zachować się inwestor indywidualny w tak trudnych czasach, jakie dziś mamy. Przemysław Gerschmann od wielu lat jest też aktywnym inwestorem. W podcaście opowiada o swojej długoterminowej strategii inwestycyjnej i o ewolucji, jaką ona przeszła: od inwestowania na bazie analizy fundamentalnej po inwestowanie pasywne. Bo – jak mówi Gerschmann – w inwestowaniu kluczowy jest czas. Zapraszamy do odsłuchania pod tym linkiem!
—————
Zapisz się do „Niezbędnika Bezpieczeństwa Finansowego”
Witaj, tu Maciek Samcik, dziś mam dla Ciebie propozycję udziału w wyjątkowym przedsięwzięciu. Wspólnie z Tomkiem Piekielnikiem, doradcą podatkowym, inwestorem i ekonomistą, przygotowujemy „Niezbędnik Bezpieczeństwa Finansowego„. To zestaw mini-poradników, z których dowiesz się:
- jak ochronić oszczędności przed inflacją i kryzysem,
- jak poszczególne sposoby inwestowania poradzą sobie w kryzysie,
- co naprawdę dzieje się w finansach Polski i świata i czym to grozi dla Twojego portfela,
- czy dziś jest dobry moment do inwestowania i jak ograniczyć do minimum ryzyko.
Po dołączeniu do „Niezbędnika Bezpieczeństwa Finansowego” przygotujemy Cię na turbulencje w świecie finansów i odpowiemy na najważniejsze pytania, które Cię nurtują.
Jeśli zapiszesz się do udziału w naszej akcji edukacyjnej, otrzymasz bezpłatnie:
- pakiet mini-poradników, które będziemy wysyłać Ci codziennie – na zmianę z Tomkiem;
- zapisy wideodyskusji w inwestycyjnym ringu: Samcik vs. Piekielnik, dotyczących tematów, które nas dzielą jeśli chodzi o lokowanie oszczędności;
- bezpłatną wejściówkę na webinarium, w którym opowiemy o akcjach, obligacjach, nieruchomościach, złocie, kryptowalutach w czasie kryzysu oraz przedstawimy nasze pomysły na antykryzysowy portfel inwestora;
- COŚ specjalnego na koniec cyklu.
Dlaczego warto? To wyjątkowe przedsięwzięcie, ponieważ mamy z Tomkiem Piekielnikiem zupełnie inne style inwestowania. Już przygotowując program „Niezbędnika…” pokłóciliśmy się z pięć razy. Mamy różne poglądy na inwestowanie w akcje, obligacje, inaczej widzimy nieruchomości w naszych portfelach – dużo nas dzieli, ale i trochę łączy. Będziesz mógł wybrać z naszych sposobów na ochronę majątku i oszczędności przed kryzysem to, co najbardziej Ci pasuje.
Osobiście uważam, że zanosi się na porządną, ale inspirującą i bardzo ciekawą dla Ciebie awanturę o inwestowanie w kryzysie oraz o sposoby na ochronę majątku w trudnych czasach. Wiesz, że tam, gdzie jest Samcik, tam jest jakość, konkret i dobra robota, więc nie przegap okazji. Zapisz się do akcji teraz i nie przegap żadnego miniporadnika!
Do usłyszenia, zobaczenia i poczytania (mam nadzieję!)
————-
Boisz się inwestowania? Skorzystaj z bankowych promocji
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi leżącymi w banku na 0,00001%? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
—————
Źródło zdjęcia tytułowego: Foto-Rabe/