Po pół roku trwania inwazji na Ukrainę rosyjska gospodarka słabnie w wyniku sankcji nałożonych przez zachodni świat. Ale – mimo takich nadziei – wciąż nie ma zamiaru się całkiem zawalić. W dwóch sektorach Rosja jest na razie silna i pielęgnuje swoje przewagi. To eksport surowców energetycznych i żywności, szczególnie zbóż. Ile jeszcze dzieli Rosję od gospodarczej katastrofy? Czy sankcje na Rosje działają? I jak Polska może skorzystać na osłabieniu imperium?
Zgodnie z prognozami Międzynarodowego Funduszu Walutowego PKB Rosji w tym roku może spaść o 6%, choć jeszcze w kwietniu – tuż po inwazji Rosji na Ukrainę – MFW oczekiwał spadku rosyjskiej gospodarki nawet o 8,5%. Taki spadek raczej nie zagrozi Rosji, a także – niestety – nie zmusi jej do szybkiego zakończenia działań wojennych.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Bardziej optymistyczne, ale zapewne urzędowo optymistyczne, są prognozy rosyjskiego banku centralnego, choć i one zakładają spadek rosyjskiego PKB, lecz raczej o 4-6%. Sankcje gospodarcze nakładane przez kraje zachodnie nie spowodowały gwałtownego załamania gospodarki rosyjskiej, ale ją osłabiły. I być może zadziałają mocniej w dłuższym terminie.
Pół roku inwazji Rosji na Ukrainę. A Rosja nie chce zbankrutować
Pół roku po rozpoczęciu nowej fazy konfliktu – czyli regularnej inwazji Rosji na Ukrainę – można pokusić się o wstępne podsumowania zmian na mapie gospodarczej. Główny wniosek jest taki, że Rosja – mimo nakładanych na nią kolejnych pakietów sankcji (sama Unia Europejska nałożyła ich już siedem) – przetrwała pierwsze ciosy. Słabnie, ale powoli.
Sankcje na Rosję nie wpłynęły na zatrzymanie rosyjskich działań wojennych, są one kontynuowane z różnym natężeniem od pół roku, a obecnie spora część południowo-wschodnich terenów nad Morzem Czarnym i w regionie Donbasu znajduje się pod kontrolą rosyjskich wojsk. Być może część rosyjskiej machiny wojennej jest obecnie finansowana zwiększonymi wpływami do rosyjskiego budżetu z eksportu surowców energetycznych sprzedawanych po znacznie wyższych w tym roku cenach do Europy.
Niestety na razie Europa w tym kluczowym obszarze nie może nałożyć całkowitych blokad, a sama czeka na ciężką zimę z powodu spodziewanych trudności w zaopatrzeniu w gaz ziemny i ropę naftową. Sankcje na Rosję są więc niepełne.
Wiosną tego roku, tuż po ataku na Ukrainę Rosja zastosowała szereg działań ochronnych dla swojego systemu finansowego – wprowadziła kontrolę przepływów kapitałowych i podniosła stopy procentowe banku centralnego, co ustabilizowało kurs rubla. Wsparciem dla rosyjskiej gospodarki było utrzymanie i nawet zwiększenie eksportu paliw do Chin, Indii i Turcji.
Z większości analiz wynika, że te alternatywne kierunki eksportu nie są w stanie skompensować potencjalnej utraty przez Rosję rynku europejskiego. Od dziesięcioleci był om kluczowym obszarem działania rosyjskiej machiny surowcowej, skierowanej najpierw do państw bloku wschodniego, a następnie na Zachód (w największym stopniu – do Niemiec).
Część firm zachodnich, które zadeklarowały wyjście z Rosji, utrzymuje niektóre aktywności, np. sprzedaż przez internet. Z kolei sama Unia Europejska od początku deklarowała, że celem sankcji nie jest pogłębianie globalnych trudności w sektorach wrażliwych społecznie i zwiększanie kryzysu żywnościowego, więc zezwala na eksport z Rosji żywności i farmaceutyków. Ostatnio, po zgodzie Rosji na eksport zboża z Ukrainy, UE jeszcze bardziej osłabiła sankcje w zakresie eksportu rosyjskiej żywności.
Również eksport przez Rosję surowców energetycznych jest wyłączony z sankcji, choć niektóre kraje unijne nawołują do całkowitego wstrzymania dostaw gazu i ropy naftowej z Rosji. Jednak w obecnej sytuacji znacznego niedoboru tych surowców na rynku europejskim nie jest to możliwe.
Dwa sektory – rolny i paliwowy – są w ten sposób na razie atutami Rosji. Zapewniają też temu krajowi dopływ sporej ilości walut. UE nie chce sprawiać wrażenia, że przyczynia się do kryzysu żywnościowego na świecie, a sama z kolei potrzebuje wciąż gazu i ropy naftowej, więc nie ma mowy o zakazie importu tych surowców.
Na pewno sankcje na Rosję nie miały na celu natychmiastowego załamania rosyjskiej gospodarki, tylko jej stopniowe osłabianie. I to się dzieje. Jesteś za sankcjami na Rosję? To wspaniale. Jesteś zawiedziony, że Rosja jeszcze nie zbankrutowała? Sprawdźmy, jakie koszty ponosi Rosja.
Najsłynniejszy raport świata: sankcje na Rosję działają?
Najsłynniejszym na świecie w tym roku raportem o skutkach sankcji nałożonych na gospodarkę rosyjską po agresji Rosji na Ukrainę był opublikowany pod koniec lipca raport ekspercki Yale School of Management. Grupa naukowców, w tym przede wszystkim trzech młodych Polaków studiujących w USA, pod kierunkiem prof. Jeffreya Sonnenfelda stwierdziła, że sankcje bardzo negatywnie oddziałują na gospodarkę Rosji, nawet jeśli tego na pierwszy rzut oka nie widać. Skutki sankcji trzeba jednak rozpatrywać jako działania w długim terminie, a nie natychmiastowe efekty.
Największa wartość raportu z Yale polega na tym, że badacze zebrali dane ze źródeł nieoficjalnych. Rosja ukrywa wiele niekorzystnych danych, ogranicza zakres publikowanych wskaźników i prezentuje oficjalnie tylko pozytywne sygnały świadczące o nieskuteczności sankcji.
Atutem badaczy była ich znajomość języka rosyjskiego, możliwość wykorzystania kanałów nieoficjalnych, półprywatnych. Starali się oni dotrzeć do niekonwencjonalnych danych wewnętrznych z gospodarki rosyjskiej, analizowali komunikaty partnerów handlowych Rosji, porównywali aktywność gospodarczą sprzed i po inwazji na Ukrainę.
Raport jest próbą pokazania w miarę szerokiego zakresu rzeczywistości gospodarki rosyjskiej po 5 miesiącach wojny. Wnioski są jednoznacznie negatywne dla Rosji: Rosja osuwa się w przepaść. W jakich dziedzinach najbardziej? Zobaczmy.
Sześć dziedzin, w których Rosja straciła na sankcjach
>>>Rosyjski eksport surowców energetycznych jest mniejszy niż przed wojną. Ogólnie eksport surowców jest ważniejszy dla Rosji niż dla reszty świata. Np. udział kluczowych surowców jak ropa naftowa, gaz i węgiel nie przekracza – każdego z tych surowców – po 10% światowego zapotrzebowania. Podobnie tak ważne dla globalnej gospodarki metale jak nikiel to zaledwie 6%, aluminium 4%, a miedź 2%. Ale dla budżetu rosyjskiego eksport wszystkich surowców to aż 60% ogólnych wpływów. Bez wypchnięcia surowców w świat budżet rosyjski właściwie nie ma szans funkcjonować.
Mitem natomiast jest przekonanie, że Rosja może zgrabnie wywinąć się sankcjom, przekierowując eksport surowców w kierunku azjatyckim, głownie do Chin czy Indii. Po pierwsze brak w tych kierunkach odpowiedniej infrastruktury dla eksportu ropy naftowej i gazu, a ceny, jakie Rosja może uzyskać, są o 30% niższe niż te osiągane na głównym rynku, jakim dla Rosji była dotąd, i jest na razie jeszcze, Europa.
Przed wojną w Ukrainie Europa wchłaniała aż 83% gazu rosyjskiego, a Chiny tylko 2%. Z kolei dla Europy rosyjski gaz był potrzebny w 46%, Norwegia zapewniała 25%, kraje arabskie 10%, a USA ok. 19%. Do tej struktury handlu dostosowana jest sieć przesyłowa budowana przez dziesięciolecia. Ale macki rosyjskich ropociągów i gazociągów kończą się na Niemczech i Austrii na zachodzie, a Turcji na południu.
Zachodnia część Europy nie jest podłączona do sieci przesyłu z Rosji, a ostatnie sygnały wskazują, że większe dostawy np. gazu mogą zapewnić kraje takie jak Norwegia, Algieria czy Katar. Zwiększane są też dostawy gazu skroplonego LNG z USA.
>>> Import zachodniego przemysłu i myśli technicznej do Rosji załamał się. Tu Rosja straciła biznesowo na razie najwięcej ze względu na ogromny uszczerbek nowych technologii, innowacyjnych rozwiązań, ale również półproduktów, części zamiennych i towarów, np. elektroniki, AGD czy samochodów. Nawet tradycyjne rosyjskie przemysły surowcowe w sporej części uzależnione są od importu myśli technicznej z zachodnich rynków.
Mitem jest przekonanie, że zachodnie produkty mogą być zastapione importem z Chin. Np. z powodu braku części zamiennych do samolotów demontowane są części z maszyn, które są w eksploatacji. Import towarów ze świata spadł o ponad 50% od chwili wybuchu wojny. A chiński eksport do Rosji, który miał być rodzajem kompensacji dla Moskwy, spadł z 8 mld dol. w grudniu 2021 r. do niecałych 4 mld dol. w marcu.
>>> Produkcja i sprzedaż niektórych rzeczy w Rosji spadła o połowę, a ceny wystrzeliły. Spada dostępność towarów z zachodnich krajów, ceny eksplodowały, inflacja w Rosji wzrosła do ponad 20%, a w niektórych kluczowych sektorach, jak technologiczny, usługi medyczne, motoryzacyjny czy sprzęt elektryczny, wzrost cen wynosi ok. 40-60%. Za tym z kolei idą mniejsze zakupy Rosjan, które spadły od marca do końca maja o 20%, mimo że wcześniej przez wiele lat konsumpcja prywatna rosła o ok. 5-10% rocznie. Np. sprzedaż samochodów utrzymująca się w poprzednich latach co miesiąc na poziomie ponad 100 000 spadła od kwietnia do ok. 40 000 miesięcznie.
Dramatyczny jest spadek konsumpcji i produkcji spowodowany trudnościami w podaży półproduktów i części zamiennych, wzrostem cen i bezprecedensowym spadkiem siły nabywczej społeczeństwa, a także możliwości finansowania firm. Oznacza to, że firmy są zmuszone zwalniać pracowników, co jest na razie maskowane „sztucznymi” urlopami
>>> Nastąpiła blokada związków biznesowych ze światem. Około tysiąc firm wycofało się z Rosji. Jest to równowartość ok. 40% rosyjskiego PKB. Od pracy z tymi firmami było uzależnionych ok. 5 mln miejsc pracy Rosjan. Ok. 70 mld dolarów wypłynęło z Rosji tylko w pierwszym kwartale tego roku. Być może najpoważniejszym skutkiem exodusu firm zachodnich z Rosji jest zapaść sektora wysokich technologii. O ile hamburgery i hot-dogi amerykańskie można zastąpić podróbkami rosyjskimi, o tyle świat wysokich technologii i innowacji jest dla Rosji na razie nie do podrobienia. Nie pomogą nawet Chiny.
Rosję opuściło ok. pół miliona specjalistów pracujących w sektorze technicznym i ok. 15 000 specjalistów określanych jako specjaliści najwyższego poziomu technologicznego. Ogółem można powiedzieć, że ok. 20% rosyjskiego potencjału ludzkiego w zakresie myśli technicznej wyparowało z Rosji.
>>> Nastąpiła izolacja rosyjskich rynków finansowych. Wymusiła ona sztuczne wspieranie giełdy, rubla, a także kontrolę przepływów kapitałowych. Rosja odcięta została w dużej części od systemów rozliczeń bankowych, nie ma dostępu do zewnętrznego finansowania. Odbywa się za to bezprecedensowa stymulacja fiskalna gospodarki. Wydatki państwa wzrosły o ok. 35%. Zarówno w ujęciu budżetu centralnego jak i regionów. Podaż pieniądza M2 skoczyła z ok. 650 mld rubli na początku tego roku do 1100 mld rubli w czerwcu.
Słynne, jedne z największych na świecie, rezerwy walutowe, które miały tak chronić Rosję przed sankcjami, okazały się niewypałem. Połowa zasobów została zablokowana w pierwszych pakietach zachodnich sankcji. W tej grupie niemal całe zasoby w walutach zachodnich – dolarze, euro, franku szwajcarskim, funcie brytyjskim i jenie japońskim, ogółem równowartość ok. 300 mld dolarów, czyli więcej niż 50% całych rezerw.
Pozostała część to m.in. trudno zbywalne złoto i rezerwy w juanie chińskim. Od marca do czerwca rezerwy walutowe Rosji spadły o 75 mld dolarów. Budżet państwa zanotuje natomiast w tym roku deficyt ok. 2% PKB. Można powiedzieć, że to niewiele w porównaniu np. z Polską, ale dotychczas Rosja miała zazwyczaj spore nadwyżki budżetowe, poza rokiem pandemicznym 2020.
>>> Rosyjski rynek kapitałowy i finansowanie wewnętrzne są w zapaści. Wycena spółek notowanych na giełdzie drastycznie spadła, podobnie jak możliwości pozyskiwania przez nie kapitału poprzez emisje akcji i obligacji. Brak debiutów na rynku giełdowym sprawia, że giełda umiera, nie ma też emisji obligacji, bo nie ma ich komu kupować. Indeks giełdy spadł o ok. 50% od początku wojny do czerwca 2022 r. O połowę spadły m.in. notowania takich gigantów rosyjskiego przemysłu jak koncerny paliwowe Rosnieft czy Gazprom. Spadają także notowania innych mniejszych firm.
Po siódme: załamanie kulturalne i naukowe. To też pieniądze!
Raport z Yale co prawda koncentruje się tylko na sferze finansowej i biznesowej, ale trudno nie zauważyć, że ze świata zachodniego wyparowała rosyjska kultura, przez ostatnie dziesięciolecia skutecznie obecna we wszystkich najważniejszych dziedzinach życia zachodnich społeczeństw i elit intelektualnych.
Od lutego trwa niespotykany nigdy wcześniej, nawet po rewolucji bolszewickiej, bojkot rosyjskich kontaktów kulturalnych ze światem zachodnim. Blokada obejmuje wydarzenia muzyczne, filmowe, teatralne, literackie. Zablokowany jest też dostęp do mediów rosyjskich, w tym również do tych czysto propagandowych, o charakterze newsowym, jak Russia Today, ale też do wszystkich innych mediów.
Blokowana jest wymiana edukacyjna a nawet konferencje i seminaria naukowe. Doszło do tego, że z list uczestników wydarzeń naukowych na świecie wykreślane są nazwiska naukowców rosyjskich, ale też w ogóle… usuwany jest język rosyjski jako język, w którym wygłaszane miały być referaty czy publikowane artykuły i książki.
Można powiedzieć, że to nie biznes czy finanse, ale tylko kultura i nauka… Ale długofalowo to również gigantyczne straty finansowe, blokada myśli technicznej, wymiany naukowej i edukacji, a to w dłuższej perspektywie zaowocuje kolejnymi problemami również w biznesie i potencjalnym ogromnym zapóźnieniem edukacyjnym, naukowym i technologicznym Rosji.
Nie mówiąc już o stratach wizerunkowych dla Rosji. Rosja osunie się w ten sposób do kategorii wielkiej obszarowo, bliskiej nam geograficznie Korei Północnej.
Sankcje na Rosję i sankcje Rosji. Polska też straci, ale potem… zyska
Relacje gospodarcze Polski z Rosją w ostatnim czasie to głównie nasz import surowców energetycznych z tego kierunku. Od wielu lat zresztą mieliśmy w handlu z Rosją duży deficyt handlowy, spowodowany tym, że właściwie coraz mniej do Rosji eksportowaliśmy, natomiast nasze potrzeby surowcowe dynamicznie rosły.
Dla Polski efekty sankcji wprowadzonych przez Unię Europejską po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym tego roku to gównie konieczność dalszej dywersyfikacji importu paliw – ropy naftowej, gazu i węgla.
Skała importu paliw z Rosji była tak duża, że zapewniało to temu krajowi siódme miejsce wśród naszych najważniejszych partnerów handlowych. Wyżej niż np. USA. To jednocześnie trzeci kierunek importu do Polski. Jeszcze w ubiegłym roku wzrost tego importu wyniósł oszałamiające 66%, najwięcej spośród krajów, z którymi Polska współpracuje handlowo. Jeszcze w styczniu i lutym tego roku import rósł dynamicznie, po czym po 24 lutego zaczął gwałtownie spadać. Podobnie eksport do Rosji, który spadł do symbolicznych wartości.
Skutki załamania handlu z Rosją dla Polski są widoczne głównie w trudnościach z podażą węgla, który obecnie importujemy z innych kierunków, czasem z bardzo odległych krajów. Kontrakt jamalski na gaz kończy się na jesieni tego roku, Polska nie zamierza go odnawiać, licząc na dostawy z gazociągu Baltic Pipe i gazu skroplonego LNG. Zresztą rura jamalska i tak już jest sucha, bo Rosja odcięła dostawy. Natomiast ropa naftowa ma płynąć docelowo głównie przy wykorzystaniu transportu morskiego przez terminal w Gdańsku, ale na razie płynie jeszcze rurociągiem „Przyjaźń”.
Ponieważ tegoroczne sankcje nie są pierwszymi ograniczeniami we współpracy handlowej między Rosją a krajami europejskimi, polska gospodarka przez lata uniezależniała się od wschodniego sąsiada, z którym jeszcze 30 lat temu łączyło nas gospodarczo bardzo dużo. W wyniku rosyjskich sankcji ucierpiało już wcześniej rolnictwo, np. eksport jabłek i innych owoców, ale obecnie nie wydaje się, żeby jakieś branże były od eksportu do Rosji mocno uzależnione.
Braki paliw będą uciążliwe również dla całej Europy, a może szczególnie dla kraju, który wiązał największe nadzieje z rosyjskim gazem. Dla Niemiec. A jeśli niemiecka gospodarka zostanie uderzona przez gigantyczne podwyżki cen energii i gazu, to spowolni również Polska. Już teraz spadek eksportu i importu widać we wskaźnikach polskiego handlu zagranicznego (do Niemiec wysyłamy niemal 30% naszego eksportu).
Polska, przymuszona do ograniczenia importu ze wschodniego kierunku, może wykorzystać tę sytuację do wzmocnienia swojego bezpieczeństwa energetycznego, ale nie tylko poprzez zwiększoną dywersyfikację źródeł dostaw strategicznych paliw, ale też do prawdziwego zwrotu w polityce energetycznej.
Warto zbudować naprawdę silną bazę energetyki odnawialnej, w czym pomóc miały środki z Krajowego Planu odbudowy. Co prawda na razie środki te nie są wypłacane, ale być może realizacja KPO wreszcie kiedyś nastąpi.
Nieoczekiwanie Polska cierpiąca na brak pracowników i zapaść demograficzną uzyskała premię wojenną w postaci ok. 3 mln Ukraińców, którzy przybyli do naszego kraju w poszukiwaniu spokoju, bezpieczeństwa i dobrobytu. To ogromny potencjał, który odpowiednio wykorzystany będzie wielkim wsparciem rozwoju gospodarczego naszego kraju, ale w przyszłości może też zbudować silniejsze i korzystne dla nas relacje gospodarcze z Ukrainą.
Trudno przewidywać, kiedy i jak zakończy się wojna, ale wydaje się, że Rosja jest – chyba trwale – na wiele lat straconym polem działania dla naszej gospodarki, natomiast Ukraina – jest wielkim potencjałem i obiecującą perspektywą.
Polska musi teraz wydać więcej pieniędzy na ropę naftową, gaz i węgiel, ale może wyjść silniejsza, jeśli wykorzysta obecną sytuację do rozbudowy zielonej energetyki i większej dywersyfikacji dostaw paliw. Szansą dla Polski może być też zasadnicza poprawa bilansu demograficznego dzięki zwiększonej fali imigracji Ukraińców, wśród których jest wielu specjalistów w poszukiwanych w naszym kraju zawodach.
—————
Posłuchaj nowego odcinka podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W najnowszym, 118. odcinku „Finansowych sensacji tygodnia” Maciej Danielewicz (debiut w roli prowadzącego) rozmawia z Przemysławem Gerschmannem, doradcą zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, o kondycji i perspektywach rozwoju warszawskiej giełdy oraz o tym, jak powinien zachować się inwestor indywidualny w tak trudnych czasach, jakie dziś mamy. Przemysław Gerschmann od wielu lat jest też aktywnym inwestorem. W podcaście opowiada o swojej długoterminowej strategii inwestycyjnej i o ewolucji, jaką ona przeszła: od inwestowania na bazie analizy fundamentalnej po inwestowanie pasywne. Bo – jak mówi Gerschmann – w inwestowaniu kluczowy jest czas. Zapraszamy do odsłuchania pod tym linkiem!