Czy powinniśmy pomagać kredytobiorcom? Rząd PiS lubi wsłuchiwać się w sondaże, ale w tej sprawie ma twardy orzech do zgryzienia. Na początku maja większość Polaków uważała, że państwo powinno pomagać. Ale z innego sondażu, przeprowadzonego na początku czerwca, wyłania się zupełnie inny obraz – pomoc tak, ale tylko najbardziej poszkodowanym w wyniku wzrostu inflacji i stóp procentowych
Na czerwcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,75 pkt proc. Główna stopa – referencyjna – od czwartku wynosić będzie 6%. Ta decyzja za chwilę przełoży się na wyższy wskaźnik WIBOR, co z mniejszym lub większym opóźnieniem podwyższy oprocentowanie kredytów i miesięczne raty.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Robi się coraz mniej wesoło. W wyniku wszystkich podwyżek stóp procentowych w tym cyklu niektórym kredytobiorcom raty wzrosły już o ponad połowę. A przecież rośnie nie tylko koszt obsługi kredytu, ale też koszty codziennego życia. Dane Biura Informacji Kredytowej nie wskazują jeszcze na to, by wzrosła grupa kredytobiorców mających problem ze spłatą rat. Tylko 1,1% kredytów hipotecznych spłacanych jest z opóźnieniem przekraczającym 90 dni. Dla porównania ten wskaźnik dla kredytów gotówkowych wynosi 9%, a dla chwilówek ponad 30%.
Z analiz BIK wynika, że największe „szanse” na wpadnięcie w tarapaty finansowe mają kredytobiorcy, których raty kredytowe przekraczają połowę dochodów, zaciągnęli kredyt „solo”, a nie np. ze współmałżonkiem, oraz ci, którzy pożyczyli pieniądze w ostatnich dwóch latach, a więc przy prawie zerowych stopach procentowych (początkowo kredyt był bardzo tani, w krótkim czasie stał się bardzo drogi).
W gorszej sytuacji są też osoby, które nie mają siły przebicia – ich kompetencje zawodowe nie pozwalają wywalczyć podwyżki wynagrodzenia, która zamortyzowałaby choćby częściowo wzrost rat. Jeszcze w kwietniu BIK szacował tę zagrożoną grupę na ok. 90.000 osób.
Masz problem? Rząd rzuci ci koło ratunkowe
Rząd widzi problem rosnącej inflacji, a podwyżki stóp procentowych mają służyć jej dławieniu, przez co po nosie obrywają kredytobiorcy. PiS jeśli czegoś się boi, to z pewnością niezadowolenia potencjalnych wyborców. Dlatego rzuca nam przeróżne koła ratunkowe, by nieco złagodzić „gniew ludu”.
Mamy więc tarcze antyinflacyjne czy dotowanie kosztów energii. Kredytobiorcom rząd postanowił rzucić kilka takich kół. Chce wymienić WIBOR na inny wskaźnik, dzięki czemu w portfelach kredytobiorców ma zostać (według szacunków rządu) jakiś miliard złotych rocznie.
Kolejnym kołem ratunkowym są wakacje kredytowe, czyli możliwość odroczenia spłaty kilku rat w tym i przyszłym roku. Te wakacje mają sfinansować banki. Nie zdziwmy się więc, że za chwilę przykręcą kurek z kredytami. Pierwszy bank zresztą podjął już taką decyzję.
Nie trzeba być politologiem czy uważnym obserwatorem sceny politycznej, żeby wiedzieć, że rząd PiS rządzi, kierując się sondażami. Jeśli z badań wynika, że jakaś grupa jest niezadowolona, a zwłaszcza jego żelazny elektorat, rząd rusza na pomoc, rzucając kolejne koło ratunkowe. Przykład? Gwałtownie rosną ceny węgla. Co robi PiS? Podczas ostatniej konwencji prezes Jarosław Kaczyński obiecał, że Polacy kupią węgiel po starych, niższych cenach.
Przeczytaj też: Płatności odroczone rozpędzają się na polskim rynku. To pomoc w zakupach czy prosta droga do narobienia sobie długów?
Czy powinniśmy pomagać kredytobiorcom?
Wiadomo też, że PiS nie lubi konsultacji społecznych przy projektowanych ustawach. Zdarza się, że ważne ustawy potrafi przepchnąć przez parlament w kilka godzin. Ale – jak już wspomniałem – boi się „gniewu ludu”, którego głos wyraża się w sondażach. Mam wrażenie, że firmom czy zrzeszającym je organizacjom łatwiej wpłynąć na polityków partii rządzącej argumentami popartymi badaniami opinii publicznej niż żmudnymi konsultacjami społecznymi.
Tylko na które sondaże rząd powinien zerkać, jeśli ich wyniki w danej sprawie diametralnie się różnią? Mam na myśli opinię Polaków na temat tego, czy państwo powinno pomagać kredytobiorcom złotowym poszkodowanym w wyniku wzrostu stóp procentowych. W połowie maja „Dziennik Gazeta Prawna” opublikował wyniki sondażu na ten temat, który w dniach 6–7 maja zrealizowała firma United Surveys.
Wynika z niego, że aż 58,8% Polaków uważa, iż państwo powinno wspierać kredytobiorców (raczej tak – 32,6%, zdecydowanie tak – 26,2%). Zdecydowanych przeciwników takiej pomocy jest 8,7%, a 23,5% mówi „raczej nie”, czyli generalnie na „nie” jest 32,2% Polaków. Można więc założyć, że rząd widział ten sondaż (albo zlecił przeprowadzenie swojego, z którego płynęły podobne wnioski) i wziął się ostro do roboty, czyli do rzucenia kredytobiorcom kół ratunkowych.
Przeczytaj też: Karta wielowalutowa czy bezspreadowa? Którą lepiej zabrać na zagraniczne wakacje, żeby nie przepłacić?
Dwa sondaże, ten sam problem – dwa wnioski
Mija kilka tygodni. Warszawski Instytut Bankowości zleca przeprowadzenie podobnego sondażu (badanie wykonuje Minds & Roses na reprezentatywnej próbie 1000 Polaków na początku czerwca). Co Polacy sądzą o pomaganiu kredytobiorcom? O ile w poprzednim badaniu większość była za udzieleniem wsparcia, to ten sondaż wskazuje, że staliśmy się sceptyczni.
Aż 66% badanych Polaków uważa, że państwo powinno wprowadzić kryterium dochodowe w ustawie o wakacjach kredytowych, aby pomocy udzielić wyłącznie osobom w trudnej sytuacji, z czego 33% zdecydowanie popiera ten postulat.
„Co ciekawe, wysokie poparcie dla ograniczenia wakacji kredytowych odnotowano wśród beneficjentów planowanej ulgi. Aż 62% kredytobiorców złotowych jest za ograniczeniem wakacji kredytowych tylko dla osób w trudnej sytuacji finansowej, z czego 30% zgadza się z takim poglądem w sposób zdecydowany”
– napisano w komunikacie opisującym wyniki sondażu. Tylko 16% badanych nie zgadza się na wprowadzenie kryterium dochodowego dla wakacji kredytowych. Pozostałe 18% nie ma na ten temat zdania. Przypomnę tylko, że rząd planuje przyznać wakacje kredytowe wszystkim kredytobiorcom „jak leci”. Za pomocą skierowaną do najbardziej potrzebujących lobbują oczywiście banki, ale też bank centralny.
Rząd PiS, który za chwilę ma podjąć decyzję o ostatecznym kształcie wakacji kredytowych, ma więc twardy orzech do zgryzienia. Z jednego sondażu wynika, że Polacy pełnym sercem popierają pomoc dla kredytobiorców, z drugiego zaś, że pomoc powinna być skierowana tylko do garstki potrzebujących.
Czy powinniśmy pomagać kredytobiorcom? „Jeśli 20 mld zł wyparuje, możemy nie udzielić miliona kredytów”
Chciałbym, żebyście potraktowali ten felieton z przymrużeniem oka. Zdaję sobie sprawę ze „sztuczek badawczych”. Wystarczy odpowiednio sformułować pytania albo odpowiednio dobrać grupę respondentów, żeby uzyskać określony wynik. Ciekaw jestem, co o pomocy kredytobiorcom sądzą czytelnicy „Subiektywnie o Finansach”? Pomagać, nie pomagać? Piszcie w komentarzach.
Bankowcy mają na ten temat swoje zdanie, bardzo wyraźne. I trudno odmówić im choćby częściowo racji. Podczas Europejskiego Kongresu Finansowego prezes mBanku Cezary Stypułkowski – przypominając szacunki Komisji Nadzoru Finansowego, które mówią, że koszt wakacji kredytowych dla banków wynosi 20 mld zł – oszacował, że „wyparowanie” tej kwoty spowodowałoby zmniejszenie „mocy” banków do udzielania kredytów hipotecznych o ponad milion kredytów.
Krótko pisząc: bankowcy rysują taką alternatywę, w której, jeśli nastąpi pomoc dla 2,5 mln kredytobiorców złotowych, z których, co jest poza dyskusją, nie wszyscy pomocy potrzebują, kolejny milion klientów może kredytu w ogóle nie dostać. Brzmi groźnie.
Z całą pewnością wzrost rat kredytowych uderzył po kieszeni wszystkich kredytobiorców w znacznie szybszym tempie, niż dzieje się to zwykle. Z całą pewnością jest to efekt błędów w polityce państwa. Z całą pewnością byłoby fair, gdyby można było każdemu klientowi zaproponować mechanizm, który złagodziłby wzrost rat (nic im nie umarzając, tylko rozkładając podwyżki w czasie).
Z całą pewnością nie byłoby fair, gdyby wprowadzono mechanizm pozwalający każdemu „przy okazji” obniżyć sobie koszt kredytu. I z całą pewnością można byłoby to zrobić lepiej, niż jest robione – np. nie przesuwać płatności z tytułu odsetek na koniec harmonogramu (stąd – jeśli dobrze rozumiem – wspomniane wyżej 20 mld zł kosztów banków), tylko rozłożyć spłatę „wakacji” na dwa kolejna lata, może z jakąś karencją.
Pytanie brzmi, czy da się wypracować mechanizm, który pogodzi te racje. Może to być równie trudne, jak ustalenie, który z sondaży – ten, z którego wynika, że Polacy pragną pomagać kredytobiorcom, czy ten, z którego wynika coś dokładnie odwrotnego – odzwierciedla nasze prawdziwe „stanowisko w sprawie”.
Zdjęcie tytułowe: Pixabay