Wojna w Ukrainie trwa już trzy miesiące. Ilu Ukraińców w tym czasie przyjechało do Polski, a ilu wyjechało? Gdzie mieszkają Ukraińcy: u polskich rodzin, u znajomych Ukraińców czy wynajmują mieszkania na warunkach komercyjnych? I kto za to płaci?
Dokładnie trzy miesiące temu – 24 lutego – Rosja rozpoczęła zbrojną inwazję na Ukrainę. Ukraińcy, głównie kobiety i dzieci, zaczęli masowo uciekać z kraju przed putinowskimi bombami. Siłą rzeczy głównym kierunkiem emigracji Ukraińców stała się Polska. W szycie migracji, a więc w pierwszej połowie marca, polsko-ukraińską granicę przekraczało 100 000 – 140 000 osób dziennie. Pod koniec marca ten przepływ ustabilizował się na poziomie ok. 20 000 osób dziennie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Pierwszym wyzwaniem było sprawne przyjęcie Ukraińców: zapewnienie im opieki medycznej i psychologicznej, wyżywienia, a przede wszystkim tymczasowego zakwaterowania. Podsunęliśmy kilka pomysłów na to, gdzie znaleźć dach nad głową kilku milionom osób. Co zrobić, żeby właściciele mieszkań na wynajem, hoteli, pensjonatów, udostępnili lokale uchodźcom.
Zastanawialiśmy się, jak zachęcić Polaków, by przyjęli do siebie gości zza wschodniej granicy. Proponowałem np., by Ukraińców przyjmowały do siebie osoby starsze na zasadzie „mieszkanie za opiekę”. Szukałem dachu nad głową również na polskich wsiach. Więcej o tych pomysłach przeczytacie w tym artykule.
Minęły już trzy miesiące wojny. Co stało się z Ukraińcami w Polsce? Ilu z nich osiedliło się w naszym kraju? Ilu podjęło pracę? Gdzie mieszkają i w jakiej formule? Postanowiłem znaleźć odpowiedź na te pytania.
Przeczytaj też: Premier Morawiecki o „nadmiarowych zyskach” i „żerowaniu na wojnie” Norwegów. Tak „negocjuje” gaz dla Baltic Pipe? Ryzykowne
Migracje Ukraińców: ilu przyjechało, ilu wyjechało?
Zacznę od liczby Ukraińców w Polsce. Szacuje się, że przed wybuchem wojny mieszkało i pracowało w Polsce ok. 1,5 mln Ukraińców. Jak podaje Straż Graniczna, od 24 lutego do 23 maja do Polski z Ukrainy wjechało 3,551 mln osób. Ukraińską populację w Polsce należałoby więc szacować na ok. 5 mln osób.
Ta liczba jest zawyżona z dwóch powodów. Po pierwsze od wybuchu wojny z Polski do Ukrainy wróciło blisko 1,2 mln osób, głównie mężczyzn. Po drugie dla sporej grupy Ukraińców Polska była tylko miejscem przesiadkowym. Kiedy obserwowałem sytuację na Dworcu Zachodnim w Warszawie, sporo autokarów zabierało Ukraińców do Czech, Niemiec, Austrii, Francji, a nawet Hiszpanii czy Portugalii. Migracje wewnątrz Unii Europejskiej trudno zmierzyć, ponieważ przekroczenie granicy Polski z krajami Unii Europejskiej nie jest odnotowywane.
Polska stała się głównym celem migracji Ukraińców, ale oczywiście nie jedynym. Z danych Wysokiego Komisarza ONZ ds. uchodźców wynika, że do 22 maja 961 270 Ukraińców przedostało się do Rumunii, prawie 919 934 do Rosji, 644 474 na Węgry, 471 223 wjechało do Mołdawii, 442 316 na Słowację, a 27 308 na Białoruś. Czyli łączna liczba ukraińskich uchodźców sięga już prawie 7 mln osób.
Przeczytaj też: Gazprom listy pisze, zwykłe, polecone… Czy Putin ukorzył się przed Europą w sprawie płatności za gaz? I co z tym bankructwem Rosji?
Smartfon powie, gdzie mieszkają Ukraińcy w Polsce
W pierwszych dniach wojny Ukraińcy wjeżdżali do polski głównie swoimi samochodami. Znali cel podróży, czyli wynajęte mieszkanie lub dach nad głową u ukraińskich znajomych, którzy wcześniej osiedlili się w Polsce. Z czasem chaos był coraz większy. Do Polski zaczęły wjeżdżać autokary z ludźmi bez żadnego planu.
Część osób „przejmowali” Polacy już na granicy, oferując im transport i tymczasowe zakwaterowanie. Inni docierali do dużych miast, a stamtąd wolontariusze i organizacje humanitarne organizowali im tymczasowe zakwaterowanie. Sam zarwałem kilka nocy, rozwożąc ludzi z dworców do prywatnych mieszkań, szkół, ośrodków kultury czy hal targowych, które stały się dla Ukraińców tymczasowym schronieniem.
Gdzie konkretnie trafili? Odpowiedzi możemy szukać w raporcie opublikowanym na początku kwietnia przez Unię Metropolii Polskich im. Pawła Adamowicza, która zrzesza Białystok, Bydgoszcz, Gdańsk, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Poznań, Rzeszów, Szczecin, Warszawę i Wrocław. Do zbadania zjawiska wykorzystano m.in. geotrapping. Co to takiego?
„Najprościej rzecz ujmując, metoda ta polega na przyglądaniu się nie tyle ludziom, co ich smartfonom. Na podstawie informacji z urządzeń mobilnych możemy dowiedzieć się wielu rzeczy o ludziach, między innymi, gdzie i kiedy przebywali. Rynek reklamowy wykorzystuje te informacje, żeby lepiej targetować kampanie reklamowe”
– mówi cytowany w raporcie dr Paweł Cywiński, pracownik Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, który jest współautorem raportu.
„Genialność pomysłu, by wykorzystać tę metodę do badania populacji Ukraińców w Polsce, polega na tym, że smartfon jest jednym z najważniejszych przedmiotów każdego uchodźcy i migranta – pozwala mu szukać informacji, przemieszczać się po nieznanych obszarach, a przede wszystkim kontaktować się z rodziną i bliskimi, którzy zostali na miejscu. Metoda ta więc pozwala uzyskać nam precyzyjne dane”.
Paweł Cywiński wyjaśnia, że w tej metodzie Ukraińca od Polaka można odróżnić dzięki językowi ustawionemu w telefonie.
Przeczytaj też: Po inwazji Rosji na Ukrainę w biurach podróży pełno niewiadomych. Kto w tym roku pojedzie na wakacje? I czy będzie nas na nie stać?
Już co trzeci mieszkaniec Rzeszowa to Ukrainiec
Jaki obraz wyłania się z raportu UMP? Wiemy z niego np., że 79% Ukraińców w Polsce (przebywających w Polsce 1 kwietnia) to osoby dorosłe i młodzież (powyżej 15. roku życia), a 21% to dzieci.
Autorzy raportu wyróżniają trzy główne motywacje dotyczące wyboru miejsca osiedlenia się Ukraińców w naszym kraju. Pierwsza to znajomość miejscowości. Uchodźcy kierowali się do miasta, które w przeszłości odwiedzili lub w którym np. studiowali lub pracowali albo po prostu znali miasto z samej nazwy. Druga motywacja to znajomość ludzi, a więc Ukraińcy wybierali miejscowości, w których od jakiegoś czasu mieszkali już ich znajomi lub krewni. Trzecią motywacją jest spontaniczny wybór, czyli np. oferta pomocowa ze strony osób prywatnych.
W raporcie podkreślono, że trzecia motywacja wiąże się z brakiem strategii w tej kwestii ze strony państwa (brak systemowej relokacji wewnętrznej uchodźców) i równoczesną gigantyczną oddolną mobilizacją zwykłych Polaków. Dla sporej grupy uchodźców wpływ na wybór danej miejscowości miała siatka pomocowa zorganizowana oddolnie na granicy polsko-ukraińskiej.
W których częściach Polski osiedlili się uchodźcy z Ukrainy? Najwięcej Ukraińców – 470 000 – 1 kwietnia przebywało w obszarze metropolitalnym Warszawy. Na drugim miejscu znalazły się Katowice (302 963 osób), a dalej Wrocław (302 467 osób) i Gdańsk (223 952 osób).
Siłą rzeczy Warszawa przyjęła najwięcej Ukraińców, ale stanowią oni „zaledwie” 13% mieszkańców stolicy. Pod tym względem rekord należy do Rzeszowa (zapewne przez bliskość polsko-ukraińskiej granicy), którego aż 35% mieszkańców stanowią Ukraińcy. Od wybuchu wojny populacja miasta wzrosła aż o 53%. W Gdańsku i Katowicach co czwarty mieszkaniec ma ukraiński paszport. Na drugim biegunie – w Łodzi, Białymstoku i Bydgoszczy – Ukraińcy stanowią 11% populacji. Średnia dla Polski to 8%.
Przeczytaj też: Choć w polskie domy nie trafiają rakiety wroga, to wojna w Ukrainie już promieniuje na nasz rynek nieruchomości. Jak się zmienia?
U znajomych, u Polaków, w hotelach… Gdzie mieszkają Ukraińcy?
W pierwszych dniach wojny zastanawialiśmy się nie tylko, gdzie geograficznie zapewnić Ukraińcom dach nad głową, ale też w jakiej formie. Czy nasi sąsiedzi znajdą zakwaterowanie w najmowanych mieszkaniach na warunkach komercyjnych, u ukraińskich znajomych i krewnych, w lokalach zapewnionych np. przez samorządy, a może u polskich rodzin.
Niestety, nie znajdziemy na ten temat precyzyjnych danych. Nieco światła na ten problem rzuca badanie zlecone przez Urząd Miasta Wrocławia. Publikacja pełnych wyników badania planowana jest na „100 dni wojny w Ukrainie”. Dzięki uprzejmości Urzędu (dziękuję szczególnie Arkadiuszowi Filipowskiemu) fragment raportu mogę upublicznić już teraz.
Badanie zostało przeprowadzone na początku kwietnia przez Beeline Research & Consulting na reprezentatywnej grupie 428 ukraińskich uchodźców. Trzeba podkreślić, że dane dotyczą osób, które za cel wybrały Wrocław i okolice. Do tego miasta trafiło ponad 187 000 uchodźców, którzy to stanowią 23% populacji miasta.
Najwięcej – 27,7% respondentów – deklarowało, że mieszkają w mieszkaniach prywatnych współdzielonych z gospodarzami, przy czym gospodarze to znajomi lub krewni. Co piąty ankietowany (19,8%) mieszkał w prywatnym mieszkaniu, ale u nieznanych wcześniej gospodarzy-Polaków. Na trzecim miejscu (16,9% wskazań) znalazło się samodzielne mieszkanie w mieszkaniu prywatnym. Tu zapewne chodzi o najem mieszkania na warunkach komercyjnych. 8,8% Ukraińców znalazło schronienie w hotelu lub hostelu, a o 8,6% w miejskim punkcie zakwaterowania zbiorowego. 18,1% ankietowanych wskazało „inne miejsce”.
Z badania zleconego przez wrocławski magistrat dowiadujemy się też, w jaki sposób finansowane jest zakwaterowanie. 23,9% Ukraińców deklarowało, że pobyt opłacają całkowicie z własnych środków. 22,7% ankietowanych przyznało, że za mieszkanie nie płacą ani grosza – goszczą ich wrocławianie.
Podobnie jest w przypadku 21,4% Ukraińców, którzy nie płacą za mieszkanie, tyle że pobyt finansują im ukraińscy znajomi lub krewni, u których mieszkają. 14,2% ankietowanych przyznało, że częściowo pokrywają koszt zakwaterowania z własnej kieszeni, a w przypadku 5,1% respondentów koszt pokrywa państwo polskie.
Wychodzi więc na to, że po trzech miesiącach trwania wojny tylko jedna czwarta uchodźców jest całkowicie „usamodzielniona”, a 40% przynajmniej częściowo usamodzielnionych. Większość jest wciąż na utrzymaniu innych osób. Państwo wciąż nie wzięło za to żadnej odpowiedzialności.
Blisko połowa Ukraińców mieszka za darmo
Jeśli ekstrapolujemy wyniki tej ankiety na całą Polskę, okaże się, że blisko połowa Ukraińców, która w ostatnim czasie przybyła do Polski, mieszka u znajomych Ukraińców lub Polaków na ich koszt. A taka sytuacja nie może trwać wiecznie, bo z czasem może prowadzić do konfliktów. Na ten problem zwracają zresztą uwagę eksperci z Unii Metropolii Polskich:
„Nie chcemy budować wielkich hal, w których tymczasowy nocleg znajdą setki uchodźców – chcemy budować nowe miejsca zamieszkania oraz stworzyć system, który pozwoli rozlokowywać ich w przestrzeniach, które już są. Taki system służyć będzie nie tylko uchodźcom i migrantom z Ukrainy, ale również Polkom i Polakom. Dzięki temu pozwoli zachować lub zwiększyć dotychczasowy standard życia, a w efekcie – zapobiec potencjalnym konfliktom społecznym. Będzie przydatny także po zakończeniu wojny, bez względu na to, jakim zmianom ulegnie struktura demograficzna ukraińskiej społeczności w Polsce”.
Ale do osiągnięcia tego celu potrzebne są rozwiązania systemowe, m.in. łatwiejszy dostęp do rynku pracy. Firma Personnel Service szacuje, że ostatecznie na rynek pracy może wejść nawet 700 000 osób. Aktywizacja zawodowa uchodźców wymaga jednak wprowadzenia ułatwień i pokonania kilku barier.
Rozwiązania dla uchodźców, które proponuje Personnel Service, to m.in. masowa i szybka organizacja nauki języka polskiego dla obywateli Ukrainy, kampania informacyjna o miejscach pracy w regionach (np. praca w wakacyjnych kurortach), programy przebranżowienia, profesjonalizacja powiatowych urzędów pracy wspierająca obsługę Ukraińców, stworzenie długofalowych strategii migracyjnych, których – okazuje się – w Polsce nie ma, czy stworzenie bazy kompetencji obywateli Ukrainy.
Zdjęcie tytułowe: Autorem rysunku jest pięcioletni Ilia, który z mamą Maryną i babcią Tamarą w marcu przyjechał z ostrzeliwanego Kijowa do Warszawy. Wraz z żoną staramy się im pomagać odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. Ilia chodzi do polskiej szkoły. Rodzina mieszka w pokoju udostępnionym przez Politechnikę Warszawską w jednym z akademików. Sami płacą za zakwaterowanie.