Obligacje korporacyjne kuszą wysokimi zyskami, ale niosą ryzyko utraty całości kapitału w przypadku bankructwa firmy. Z kolei papiery skarbowe są bezpieczne, ale oprocentowanie bywa niższe. A gdyby dało się wziąć „najlepsze z obu światów”? Chyba jest taka opcja – to obligacje samorządowe. Dlaczego mogą być ciekawą alternatywą do długu firm? I jak je dodać do portfela? Podpowiadam
Jesteście pewnie zaznajomieni z obligacjami korporacyjnymi – piszemy o nich na Subiektywnie o Finansach co jakiś czas. Podobnie jak o obligacjach skarbowych – zarówno tych dostępnych w ofercie detalicznej, jak i tych rynkowych, które dla indywidualnego inwestora są dostępne przez fundusze inwestycyjne.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Gdzieś pomiędzy nimi znajduje się kategoria, o której wiele się nie mówi. O co chodzi? O obligacje samorządowe. Instrumenty dłużne emitowane przez gminy i miasta mogą być ciekawym dodatkiem do naszej obligacyjnej części portfela. W czym są podobne, a czym się różnią od długu firm?
Podobnie jak obligacje korporacyjne, dług samorządowy ma zazwyczaj oprocentowanie zmienne, oparte na stawce WIBOR 6M. A więc czasy rosnących stóp procentowych – takie jak teraz – to okres, gdy takie instrumenty dają największe zyski. Ale korzyść dla wierzyciela oznacza stratę dla dłużnika. Wyższe koszty obsługi długu będą coraz mocniej ciążyć emitentom obligacji.
I w tym miejscu ujawnia się przewaga obligacji samorządowych – zgodnie z polskim prawem gmina nie może upaść. Nawet jeśli miałaby problemy ze spłatą zobowiązań, nie może – tak jak spółka – ogłosić bankructwa i powiedzieć wierzycielom: „nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz?”.
Co się stanie, gdy gminie zabraknie pieniędzy? Czy obligacje samorządowe są bezpieczne?
Jednostka samorządu terytorialnego nie może zbankrutować. Wynika to wprost z ustawy Prawo upadłościowe. Czy to oznacza, że gminie nie może zabraknąć pieniędzy? Oczywiście, że może. Najjaskrawszym przykładem była historia gminy Ostrowice, która została doprowadzona przez władze do skrajnej niewypłacalności. Zadłużenie na koniec 2017 r. wynosiło ponad 437% planowanych dochodów. Nie było realnej możliwości, by Ostrowice spłaciły swoje długi.
Co się zatem z nimi stało? Zastosowano bezprecedensowe rozwiązanie. Gminę po prostu… zlikwidowano. Podzielono ją na dwie części, które wcielono do okolicznych gmin. Co się stało z długiem? Wziął go na siebie Skarb Państwa. Ustanowiono specjalną procedurę zgłaszania swoich roszczeń, które następnie były (lub nie) uznawane przez wojewodę. Jak się dalej potoczyła historia tych wierzycieli, to osobna opowieść.
W każdym razie – formalnie – do upadłości nie doszło. Ostrowice zadłużały się raczej w parabankach zamiast emisji obligacji. Katastrofa finansowa była też wynikiem wyjątkowej nieudolności władz gminy – kilka tygodni temu zapadł w I instancji wyrok na wójta i skarbniczkę gminy, posiedzą 7 lat.
To był pierwszy i jak na razie jedyny przypadek, że gmina całkiem straciła zdolność regulowania zobowiązań. Można więc chyba przyjąć, że niewypłacalność samorządów nie jest problemem, który spędza sen z powiek inwestorom w obligacje komunalne. Tym bardziej że po tę metodę finansowania sięgają raczej te jednostki, które mają na tyle poukładane w papierach, żeby przejść całą regulacyjną drogę do emisji.
Jak dodać obligacje samorządowe do portfela? Samemu czy przez fundusz?
Przejrzałem statystyki notowanych na Catalyst obligacji samorządowych. Ciekawostką jest, że oprocentowanie roczne sięga od 0,88% do 8,08%. Z czego wynika różnica? Z tego dnia, na który przypada koniec okresu odsetkowego. Papiery o najniższym kuponie załapały się na sam początek cyklu podwyżek stóp procentowych (a więc i wzrostu WIBOR-u), a te o najwyższym miały aktualizację oprocentowania całkiem niedawno. Widać zatem, że choć mediana wypada gdzieś w okolicach 3,5%, to w najbliższych miesiącach szybko dobije do 7-8%.
Teoretycznie obligacje komunalne można kupić bezpośrednio. Dlaczego teoretycznie? Łączna wartość obligacji komunalnych na Catalyst to około 33 mld zł, czyli o 25% mniej niż korporacyjnych. Natomiast jeśli chodzi o obroty… to tutaj mamy niemal całkowitą plażę.
Inwestorzy narzekają, że płynność na papierach firm jest niska, bo na przykład w kwietniu na obligacjach korporacyjnych dokonano 7300 transakcji za 250 mln zł. Natomiast na papierach samorządowych… 5 transakcji. Nie pięć tysięcy. Pięć.
Można je nawet wymienić: właściciela zmieniło siedem obligacji Koszalina, dwie Kołobrzegu, jedna Ustki i – żeby przełamać ten pomorski monopol – cztery papiery Miasta Stołecznego Warszawy. Budowanie portfela na takim rynku może potrwać do emerytury, trzeba więc szukać innej metody.
Z pomocą przychodzą fundusze inwestycyjne. Wiele funduszy dłużnych ma w portfelach obligacje samorządowe, ale są trzy produkty na rynku, które specjalizują się tylko w tej kategorii aktywów. I w obecnej chwili to chyba najsensowniejsza (z braku alternatywy) opcja dla inwestora indywidualnego.
Czy warto inwestować w fundusze obligacji komunalnych? Analizuję
Zacznę od przedstawienia naszych trzech kandydatów. PKO Obligacji Samorządowych z parasola PKO TFI działa od sierpnia 2020 r. Zebrał od tego czasu 1,6 mld zł aktywów. Stopa zwrotu od początku roku wynosi 0,9%.
PKO TFI ma także równolegle działający PKO Obligacji Samorządowych II, który co prawda jest starszy niż ten pierwszy, ale politykę inwestycyjną zmienił dopiero w lipcu zeszłego roku. W 2022 r. zrobił taki sam wynik, czyli 0,9%. Ma o połowę mniej aktywów.
Trzeci fundusz długu komunalnego prowadzi Pekao TFI. Nazywa się on – zaskoczę Was – Pekao Obligacji Samorządowych. Najmniejszy z tej trójki (600 mln zł aktywów), ale za to z największym doświadczeniem (od listopada 2019 r.). „Wykręcił” także najlepszy wynik w tym roku: 1,2%.
Nie da się ukryć, że papiery samorządów to nie jest najbardziej ekscytująca klasa aktywów, nie ma na niej ostrego tradingu czy wyczekiwania na newsy zmieniające kierunek rynku. Stąd nazwy opisujące dokładnie to, co te fundusze mają w środku.
A co mają w środku? Analizując portfele tych funduszy, od razu rzuca się w oczy silne ich zdywersyfikowanie. Fundusze te mają obligacje od ok. 200 do 400 emitentów, a udział pojedynczego samorządu w pojedynczych przypadkach sięga 2-3%. Przy takiej strukturze powtórka z historii gminy Ostrowice mogłaby przejść praktycznie niezauważona dla klientów takiego funduszu.
A jak z opłatami? Nie jest najgorzej. Fundusze PKO pobierają 0,9%, a Pekao 0,8% plus premia za bicie rekordów w wysokości jednostki uczestnictwa (w tym roku fundusz poprawił już wielokrotnie swoje historyczne maksimum).
Na tle funduszy z podobnych kategorii zdarzają się produkty o wyższych kosztach. Na przykład Pekao Konserwatywny Plus bierze 1%, z kolei PKO Papierów Dłużnych Plus kasuje 0,65%. Przy tym poziomie stóp zwrotu nawet drobne różnice w opłatach za zarządzanie może robić różnicę.
Czego można się spodziewać po tych funduszach w najbliższym czasie? Oprocentowanie obligacji, które mają w portfelach, będzie z pewnością rosło. Teraz wynosi średnio 3,2%, ale wraz ze stopniowym wchodzeniem w nowe okresy odsetkowe – już ze zaktualizowanym, wysokim WIBOR-em, może sięgać nawet 10%. Są bowiem serie, których marża sięga 2-2,5% (np. 5-letnie obligacje Wałbrzycha czy 11-letnie Siedlec).
Fundusze obligacji samorządowych zdecydowanie są kategorią, która jest mało znana, ale nie tylko wyróżniła się relatywnie dobrymi wynikami w trudnych dla funduszy czasach, ale ma także bardzo ciekawe perspektywy. Warto przyjrzeć się bliżej tym funduszom.
—————————————-
MACIEJ SAMCIK ZAPRASZA:
>>> Zainwestuj w antyinflacyjne obligacje firm z MICHAEL STROM DM. Myślisz o tym, jak ochronić oszczędności przed inflacją? Rozważ ulokowanie niewielkiej części pieniędzy w obligacje największych polskich firm. Pomaga w tym dom maklerski Michael / Ström, największe niebankowe biuro maklerskie na rynku obligacji korporacyjnych. Jeśli masz chrapkę na obligacje emitowane przez firmy, to zapraszam do zainwestowania za jego pośrednictwem. Ja też to robię i wkrótce opiszę swój portfel oraz opowiem o tym, jak go zbudowałem z pomocą mojego opiekuna w domy maklerskim (więcej szczegółów o ofercie Michael / Ström pod tym linkiem). A w tym poradniku dwa słowa o tym, ile można zarobić, jakie jest ryzyko i jak inwestować, żeby nie osiwieć z nerwów.
Źródło zdjęcia: Airwolfhound/Flickr