Wchodzi w życie druga w tym roku podwyżka oprocentowania rządowych obligacji oszczędnościowych. W pierwszym roku inwestycji długoterminowe obligacje będą płaciły nawet 3-4%, a więc tyle ile najhojniejsze banki. A później nawet po kilkanaście procent w skali roku. Co zmienia się od maja w opłacalności lokowania pieniędzy w obligacje? Ile wynosi oprocentowanie obligacji? Które obligacje najlepiej ochronią przed inflacją? I jakie jest ryzyko?
Przed chwilą mieliście okazję czytać na „Subiektywnie o Finansach” sprawozdanie Maćka Bednarka ze stanu gry na rynku depozytów bankowych. Ewidentnie coś się ruszyło – dokładnie tak, jak pisaliśmy jakiś czas temu, czyli z kilkumiesięcznym opóźnieniem w stosunku do początku podwyżek stóp procentowych NBP.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Oprocentowanie najlepszych depozytów w dużej części banków – nie wyłączając tych największych, generalnie najbardziej skąpych – osiągnęło 3% w skali roku (czasem jest to ciut więcej, a najlepsze opcje w pojedynczych bankach dają nawet 4,5% w skali roku). Jeśli Twój bank nie daje dziś choćby tych 3% – to znaczy, że Cię nie szanuje.
Nie ma się jednak z czego cieszyć, bo inflacja też „odlatuje”, sięgając ponad 12%. Oznacza to, że realna utrata wartości oszczędności w banku wciąż jest mniej więcej taka sama – 8-9% w skali roku. No i wciąż oprocentowanie depozytów nawet nie próbuje doścignąć poziomu wskaźnika WIBOR.
Ile wynosi oprocentowanie rządowych obligacji od maja 2022 r.?
Ale nie tylko w depozytach bankowych się ruszyło. Od 1 maja wchodzi w życie druga w tym roku podwyżka oprocentowania obligacji skarbowych (pierwsza była w lutym i trąbiliśmy o niej na „Subiektywnie o Finansach”). Warto zwrócić uwagę na obligacje, bo te długoterminowe od dawna dają znacznie lepszą ochronę przed inflacją niż depozyty bankowe. Co nie znaczy, że 100-procentową. Ile wynosi oprocentowanie obligacji od maja 2022 r.?
>>> Obligacje trzymiesięczne (OTS) zamiast obecnego oprocentowania 1% w skali roku „zapłacą” 1,5% w skali roku. Zysk netto inwestora wyniesie jednak z grubsza 1,2%, bo od mikroskopijnego oprocentowania resort finansów potrąci sobie jeszcze podatek Belki. Trzymiesięczne obligacje były do niedawna hitem w ofercie rządowej, przypadała na nie połowa łącznego popytu. Ale teraz zapewne przestaną być tak popularne, skoro w dużej części banków można dostać dwa razy tyle na depozycie.
>>> Obligacje dwuletnie (DOS) zamiast obecnego oprocentowania 1,5% „zapłacą” 3% w skali roku. Zysk netto inwestora, po potrąceniu podatku Belki, wyniesie nieco ponad 2,4% w skali roku. To wciąż mniej niż to, co płacą najlepsze banki na rynku. Zwłaszcza że oprocentowanie depozytów pewnie jeszcze pójdzie w górę, a kupując dwuletnie obligacje, „zamrażamy” oprocentowanie na stałym poziomie na cały okres oszczędzania.
Wydaje się, że w obecnej sytuacji na rynku bankowym i trzymiesięczne, i dwuletnie obligacje mocno straciły na atrakcyjności pomimo podwyżki oprocentowania. Co innego obligacje trzyletnie.
>>> Obligacje trzyletnie (TOZ), których oprocentowanie jest uzależnione od stawki WIBOR 6M (obecnie wynoszącej 6,15%) i nadal będzie obliczane według tej metody, ale wzrośnie stałe oprocentowanie w pierwszym półrocznym okresie odsetkowym – z 1,6% do 3,1%. To czyni te papiery ciekawym instrumentem do inwestowania. Przez pierwszych sześć miesięcy zarabia się mniej więcej tyle, co w niezłym banku, a potem – dwa razy tyle. Przy założeniu, że WIBOR 6M pozostałby na obecnym poziomie (ok. 6%) przez trzy lata, uśrednione roczne oprocentowanie wyniosłoby 5,5%, a po potrąceniu podatku Belki – niecałe 4,5% w skali roku.
————
Boisz się inwestowania? Skorzystaj z bankowych promocji
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi leżącymi w banku na 0,00001%? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
—————
Czy obligacje antyinflacyjne rzeczywiście ochronią przed inflacją?
W górę idzie też oprocentowanie obligacji antyinflacyjnych, czyli tych, w których oprocentowanie jest uwarunkowane GUS-owskim wskaźnikiem inflacji. Nie są one tak popularne jak te „krótkie”, ale zapewniają – przy wysokiej inflacji – wyższe nominalne oprocentowanie. Ile teraz będzie można zarobić?
>>> Obligacje czteroletnie (COI) w pierwszym rocznym okresie odsetkowym będą „płaciły” 3,3% zamiast obecnych 1,8% (co czyni to pierwszoroczne oprocentowanie zbliżonym do porządnego depozytu bankowego). W kolejnych rocznych okresach odsetkowych oprocentowanie będzie wynosiło tyle ile inflacja w poprzednim roku – a dokładniej: za poprzednich 12 miesięcy – plus 1 pkt proc.
>>> Obligacje dziesięcioletnie (zwane emerytalnymi, a w skrócie EDO) w pierwszym roku „zapłacą” 3,7%, zaś w kolejnych latach tyle, ile inflacja plus 1,25%. To oznacza, że przy obecnym poziomie inflacji możemy liczyć – o ile się on utrzyma – na oprocentowanie rzędu 13,5% w skali roku, ale dopiero od drugiego roku.
Ile wynosi realne oprocentowanie obligacji antyinflacyjnych? W przypadku obu obligacji bardzo trudno oszacować zarówno nominalny dochód inwestora, jak i poziom ochrony przed inflacją. Są dwie rzeczy, które utrudniają oszacowanie realnej rentowności inwestycji. Pierwszym jest oczywiście stałe oprocentowanie w pierwszym roku – 3,3-3,7%. Na dziś oznacza to, że przez ten pierwszy rok „tracimy” jakieś 8-9% realnej wartości pieniędzy. W kolejnych latach jest już odrabianie tych strat, bo oprocentowanie jest o 1-1,25 pkt proc. wyższe niż inflacja.
Siłą rzeczy więcej czasu na odrobienie strat mają ci, którzy kupią obligacje dziesięcioletnie. W przypadku czteroletnich raczej zabraknie lat na uzyskanie realnej ochrony przed inflacją. Zwłaszcza, że przecież jest też podatek Belki (19% od zysku).
Drugim powodem jest sposób „wliczania” inflacji do oprocentowania obligacji. Jeśli kupię majowe obligacje, to podstawą do obliczania odsetek będzie wskaźnik inflacji podany przez GUS w kwietniu (czyli za okres od kwietnia poprzedniego roku do marca bieżącego). Mamy siłą rzeczy roczne przesunięcie – oprocentowanie obligacji zależy od inflacji w poprzednim roku.
Działa to na korzyść inwestora, o ile inflacja spada (w poprzednim roku była wyższa, więc i oprocentowanie jest wyższe niż bieżąca inflacja, czyli realnie pieniądz zyskuje na wartości). I na niekorzyść, gdy inflacja rośnie, naliczone oprocentowanie za poprzedni rok jest niższe od bieżącej erozji wartości pieniądza.
Czytaj też: Obligacje antydrożyźniane – czy to lek na inflację? Sprawdzam (subiektywnieofinansach.pl)
W przypadku obligacji dziesięcioletnich nie bez znaczenia jest fakt, że w ich przypadku następuje kapitalizacja odsetek naliczanych w kolejnych latach (czyli są one dopisywane do kapitału i w każdym kolejnym roku odsetki są liczone od wyższej kwoty). Przy dość wysokiej inflacji (a więc i zauważalnych odsetkach) efekt kuli śniegowej może przynieść zaskakująco dobre efekty.
Większość z tego „uzysku” z kapitalizacji odsetek zabierze podatek Belki, ale tu przynajmniej „zarabiamy” tą kapitalizacją na zapłacenie podatku Belki – przy innych typach obligacji też podatek Belki jest pobierany, ale jest on czystą stratą.
———————————–
ZAPROSZENIE:
Sprawdź inwestowanie w obligacje z oprocentowaniem uzależnionym od stawki WIBOR z Michael / Strom. W czasie wysokiej inflacji i rosnących stóp część pieniędzy trzymam w aktywach, z których dochód jest uzależniony od wskaźnika WIBOR. Należą do nich obligacje trzyletnie, o których pisałem tutaj oraz obligacje emitowane przez firmy. Więcej o nich pisałem tutaj. Do inwestowania w obligacje korporacyjne polecam biuro maklerskie Michael / Strom. Z jego pomocą kupiłem większość obligacji korporacyjnych w moim portfelu. Każdy klient dostaje doradcę, którego można zasypać pytaniami (jest to bardzo duże wsparcie). Do tego mają wygodny system umożliwiający kupowanie obligacji przez internet. I kilka nowych propozycji inwestowania oszczędności w każdym miesiącu oraz rozbudowany rynek wtórny (czyli można odkupić obligacje od innego klienta biura maklerskiego albo od samego Michael / Strom (to fajna opcja, ubiłem dzięki temu niedawno dobry interes). Można to wszystko przetestować pod tym linkiem. Warto przynajmniej rozważyć, bo obligacje oparte na wskaźniku WIBOR mogą być jednym ze sposobów ścigania wysokiej inflacji.
———————————–
500+ minus inflacja. Ile wynosi oprocentowanie obligacji rodzinnych?
Kto pobiera świadczenie 500+ może kupić – do wysokości pobranych świadczeń – obligacje rodzinne. Wszystkich posiadaczy dzieci i oszczędności bardzo zachęcam do obczajenia tej możliwości. Wiem, że często te dwie rzeczy się wykluczają, ale… Do rzeczy: obligacje rodzinne występują w dwóch wersjach. Ile wynosi oprocentowanie tych obligacji?
>>> Obligacje sześcioletnie (ROS) będą w pierwszym roku „płaciły” 3,5%, a w kolejnych latach będą indeksowane inflacją powiększoną o marżę 1,5% (czyli większą niż przy obligacjach EDO). Tutaj też jest doroczna kapitalizacja odsetek, która pozwala „zarobić” na podatek Belki.
>>> Obligacje dwunastoletnie (ROD) będą w pierwszym roku „płaciły” aż 4%, a w kolejnych latach – aż 1,75% powyżej wskaźnika inflacji (naliczanego – jak w przypadkach innych obligacji antyinflacyjnych – z „poślizgiem”). Gdyby za rok inflacja wynosiła tyle ile dziś (12,3%), to w kolejnym roku posiadacze obligacji ROD zainkasują oprocentowanie w wysokości… 14%. Tutaj też mamy coroczną kapitalizację odsetek.
Te ostatnie obligacje – ze względu na wysoką premię powyżej poziomu inflacji, dłuższy okres inwestowania (strata z pierwszego roku rozkłada się na większą liczbę lat) oraz kapitalizację odsetek – moim zdaniem dają poważną szansę na to, by uchronić realną wartość oszczędności przed inflacją.
Przez 11 lat inwestowania w papiery ROD można uzyskać łącznie ponad 19% premii w stosunku do inflacji (pomijam roczne przesunięcie w jej „wliczaniu” w oprocentowanie). Obecna „strata” realnej wartości pieniądza w pierwszym roku (różnica między oprocentowaniem 4% a realnym poziomem inflacji) wynosi 8%. To oznacza, że zostaje jeszcze ponad 10% nadwyżki ponad inflację. Owszem, jest podatek Belki, ale z drugiej strony jest też kapitalizacja odsetek, która mniej więcej równoważy uszczerbek powstały z powodu naliczania „belkowego”.
______________________________
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
______________________________
Lokowanie pieniędzy w obligacje: jakie jest ryzyko?
Krótko pisząc: jeśli jesteś dzieciaty, dzieciata i zastanawiasz się, co zrobić z oszczędnościami, to nie ma pewniejszego sposobu ich ochrony przed inflacją jak obligacje rodzinne. Jeśli nie masz dzieci (albo już są pełnoletnie i 500+ nie przysługuje), to wydaje się, że w miarę kompleksową ochronę przed inflacją mają szansę zapewnić obligacje dziesięcioletnie (8% straty realnej wartości pieniądza w pierwszym roku, a potem odrabianie 10% przez dziewięć lat plus kapitalizacja minus podatek Belki, a te dwa czynniki mniej więcej się neutralizują).
Ryzyko? Oczywiście jest nim upadek państwa polskiego albo jego niewypłacalność. Jakie jest prawdopodobieństwo? Cóż, z jednej strony wydaje się, że jest to scenariusz bardzo mało prawdopodobny, ale z drugiej jeśli nie uda się opanować inflacji i załamie się kurs złotego, to nastąpi też krach budżetu państwa i rząd może nie mieć z czego spłacać obligacji.
A nawet jeśli będzie je spłacał, to przy inflacji wynoszącej np. 40% w skali roku i ciągle rosnącej żadna inwestycja wyrażona w walucie, której dotyczy taki problem, nie ma szans przynieść realnego zysku. Dlatego, choć mam w prywatnym portfelu obligacje (dwuletnie, dziesięcioletnie, dwunastoletnie), to ich udział nie przekracza 10-15% wszystkich moich oszczędności (momentami ten udział dochodził do 20%).
Zarabiam na obligacjach ponad 10% w skali roku, ale mimo wszystko nie jestem skłonny włożyć 100% swoich pieniędzy w inwestycję opartą wyłącznie na wiarygodności jednego państwa (niebędącego potęgą światową) i jednej waluty (nie mającej reputacji tak wysokiej jak najpotężniejsze waluty świata).
Jak kupić obligacje? Można to zrobić osobiście w niektórych oddziałach PKO BP, a także w placówkach biura maklerskiego tego banku. Można też wypełnić taką dyspozycję telefonicznie oraz w internecie (na stronie www.zakup.obligacjeskarbowe.pl). Ten ostatni sposób jest najwygodniejszy. Trzeba wypełnić formularz, podać trochę danych na swój temat i przelać pieniądze (koniecznie z tego samego konta, które zdefiniowaliśmy uprzednio na stronie internetowej zakupu obligacji). Po zakończeniu „życia” obligacji pieniądze – razem z odsetkami – automatycznie wrócą na rachunek, z którego przyszły.
Czy można wycofać się wcześniej z inwestycji? Tak, w przypadku wcześniejszej odsprzedaży obligacji Skarbowi Państwa od każdej obligacji, wartej 100 zł, nalicza się 70 gr. kary. W przeliczeniu na wartość początkową inwestycji jest to 0,7%. Dla długoterminowych papierów (ta opłata dotyczy obligacji od dwuletnich do sześcioletnich) mówimy więc o odcięciu tylko niewielkiej części zysków z ostatniego roku inwestycji. W przypadku rezygnacji w pierwszym roku albo w przypadku krótkoterminowych obligacji, np. dwuletnich, ból jest większy.
W przypadku obligacji trzymiesięcznych wcześniejsze wycofanie oznacza utratę wszystkich odsetek (ale to raczej sytuacja rzadko spotykana, zwykle inwestor potrafi „wytrzymać” do momentu wygaśnięcia obligacji). Z kolei w przypadku 10-letnich i 12-letnich obligacji opłata wynosi 2 zł od każdej obligacji (czyli 2% od wartości nominalnej papieru). Od drugiego roku, przynajmniej przy obecnym oprocentowaniu, staje się raczej bezbolesna.
zdjęcie tytułowe: OttawaGraphics/Geralt/Pixabay