Będzie kolejne trzęsienie ziemi w podatkach. I to jeszcze w tym roku! Rząd przyznał, że nie jest już w stanie naprawić „Polskiego ładu” i proponuje rozwiązanie ratunkowe – niższy podatek PIT (12%) z jednoczesną likwidacją wyjątkowo nieudanej ulgi dla klasy średniej. Przy okazji będzie „obniżka” składki zdrowotnej dla części przedsiębiorców. Wątpliwości? Możliwa jest wyższa inflacja oraz wyższe zadłużenie Polski. Czy jest się z czego cieszyć? I czy to ma sens?
Znamy już pierwsze efekty pracy wiceministra Artura Sobonia, polityka młodego pokolenia PiS, rzuconego na odcinek naprawy „Polskiego ładu”. Są – pisząc szczerze – dość obiecujące. Soboń doszedł do całkiem słusznego spostrzeżenia, że nie da się naprawić tego, co nienaprawialne i „Polski ład” w obecnej formule trzeba po prostu zaorać.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Pod nóż idzie element, który wywołał bodaj najwięcej zamieszania – czyli ta debilna ulga dla klasy średniej. Została wprowadzona, gdy rząd zorientował się, iż podwyżka składki zdrowotnej (do 9% z 1,25%) zaboli wszystkich zarabiających powyżej 5000 zł na rękę. Rząd chciał, żeby zabolała dopiero tych, którzy zarabiają więcej i wymyślił ulgę-rekompensatkę.
Szybko okazało się, że przy okazji rozwalił do końca system podatkowy. Ulga dla klasy średniej w powiązaniu z wyższą kwotą wolną od podatku i wyższą składką zdrowotną spowodowała taki chaos, że premier już po kilku tygodniach obowiązywania „Polskiego ładu” skapitulował. A konkretnie ogłosił, że kto miałby zapłacić mniejszy podatek, a wyjdzie mu większy – może „Polskiego ładu” nie stosować.
Potem zwolniony został minister finansów i jego zastępca, a do pożaru pojechał Artur Soboń (wcześniej „ratował” górnictwo, więc nie było wiadomo, czy w tym wozie strażackim jest w ogóle woda). I to on wymyślił, że trzeba wycofać ulgę dla klasy średniej, która „sieje” najwięcej problemów. A żeby z tego powodu nie wzrosły podatki – rząd jednocześnie chce obniżyć stawkę PIT do 12%.
Niższy podatek PIT, ale przede wszystkim będzie prościej
Są dwie podstawowe zalety tego combo. Po pierwsze będzie trochę prościej. Zamiast 17% podatku plus 9% składki zdrowotnej minus liczonej skomplikowanym wzorem ulgi dla klasy średniej będzie po prostu 12% podatku plus 9% składki zdrowotnej.
Po drugie będzie trochę „taniej” dla podatników. Ponieważ rząd chce wprowadzić zmiany w połowie roku podatkowego, musiał zadbać, żeby były korzystne dla wszystkich podatników. Inaczej cała „zabawa” byłaby niezgodna z konstytucją. Będzie więc niższy podatek PIT. Obniżka stawki podatkowej jest ciut większa niż to, co wynikało z ulgi dla klasy średniej.
Sytuacja jest więc następująca:
>>> dla osób z dochodem rocznym poniżej 30 000 zł brutto nic się nie zmieni (nadal są objęte 0% PIT i płacą 9% składki zdrowotnej)
>>> dla osób mających dochód miesięczny mniej więcej 5000 zł na rękę – stawka podatkowa spada z 17% do 12% (oczywiście plus 9% składki zdrowotnej). Oddadzą więc fiskusowi nie 26% dochodu, lecz 21%
>>> dla osób mających dochód miesięczny od mniej więcej 5000 zł do mniej więcej 10 000 zł – będzie 12% podatku PIT plus 9% składki zdrowotnej (czyli łącznie 21%). Po prostu, po ludzku.
>>> dla osób mających dochód miesięczny niedużo powyżej 10 000 zł zmieni się nie tak wiele, ale też na plus – pierwsze 30 000 zł będzie miało stawkę opodatkowania 9%, kolejne 90 000 zł będzie miało stawkę 21% (czyli 12% plus składka zdrowotna – trochę mniej, niż wynosiłaby przy zastosowaniu algorytmu ulgi dla klasy średniej), zaś kolejne zarobione pieniądze – jak dotychczas – będą opodatkowane stawką 32% plus 9%, czyli 41%.
Do tego zostanie wprowadzona możliwość wspólnego rozliczania się dzieci z rodzicami niezależnie od spełniania tych wszystkich wyuzdanych warunków, które narzuca „Polski ład”. W tabelce podsuwanej przez rząd te zmiany wyglądają następująco:
Ponieważ wszystkie te zmiany są korzystne dla podatników i dotyczą tylko osób rozliczających się w ramach standardowej skali podatkowej, trzeba było też zrobić coś dobrego dla przedsiębiorców.
Wymyślono więc, że do kwoty 8700 zł osoba prowadząca działalność gospodarczą, rozliczająca się podatkiem liniowym, będzie mogła odliczyć od podstawy opodatkowania te nieszczęsne 4,9% składki zdrowotnej. Czyli de facto będzie płaciła tę składkę w nieco mniejszej części. Im wyższy dochód przedsiębiorcy, tym prawdopodobnie „ulga” będzie mniej widoczna.
Podobnie ma być „załatwiona” sprawa ryczałtu ewidencjonowanego – połowa składki zdrowotnej będzie „odliczana” od przychodu, czyli narzut będzie mniejszy. Szczegółów jeszcze brak (jesteśmy na etapie prezentacji w power poincie).
Trzy dobre rzeczy wynikające z zaorania „Polskiego ładu”
Wszystkie te zmiany mają zacząć obowiązywać od połowy roku, przez całe drugie półrocze podatnicy będą więc rozliczali się na innych zasadach niż przez pierwsze półrocze (o ile zmiany przyjmie Sejm – ma to zrobić w kwietniu). Są trzy dobre wiadomości wynikające z tych planów
>>> Uproszczenie podatków – rząd zorientował się, że nie jest w stanie naprawić „Polskiego ładu”, więc postanowił zdjąć jeden z dwóch głównych źródeł problemu. I zrobiło się prościej. Teraz mamy 9% podatkoskładki dla pierwszych zarobionych 30 000 zł, potem 21% podatkoskładki dla zarobków rocznych między 30 000 zł a 120 000 zł, zaś powyżej tej kwoty – 41% podatkoskładki.
>>> Skasowanie problemów dotyczących wspólnego rozliczania się małżonków i rodziców z dziećmi – istnienie ulgi dla klasy średniej albo je utrudniało, albo uniemożliwiało, albo czyniło nieklarownym (nie było wiadomo, czy się opłaci). Wreszcie będzie normalnie – jeśli ktoś chce się rozliczyć wspólnie z członkiem rodziny, to na pewno na tym nie straci (ewentualnie co najwyżej nie zyska)
>>> Wreszcie szerokie konsultacje społeczne – wiceminister Artur Soboń zapowiedział, że tym razem nie będzie tak jak przy wprowadzaniu „Polskiego Ładu”, czyli czołgu legislacyjnego rozwalającego wszystkie wątpliwości na swojej drodze. Teraz mają być rozmowy z doradcami podatkowymi, przedsiębiorcami, pracodawcami. Być może przy okazji uda się jeszcze coś uprościć.
Niższy podatek PIT? Pięć złych wiadomości dla naszych portfeli
>> Czy to w ogóle jest zgodne z prawem? Zmiany systemu podatkowego w trakcie roku są dozwolone tylko wtedy, gdy są korzystne dla podatników. I te formalnie są korzystne dla wszystkich. Ale przecież niektórzy ludzie zmieniali formę opodatkowania w oparciu o wiedzę dotyczącą „Polskiego ładu”.
Ktoś przeszedł np. z rozliczenia według skali podatkowej na ryczałt. Albo ze skali podatkowej na podatek liniowy. Albo odwrotnie. Ludzie podjęli jakąś decyzję, która dziś – po zapowiedzianych zmianach – może przestać być optymalna. Rząd zapowiada – stara śpiewka – że jeśli ktoś miałby stracić na nowych regulacjach to zostanie mu to wyrównane. Ale to nie znosi moich wątpliwości co do zgodności tych pomysłów z prawem
>>> Trzy? Cztery systemy podatkowe jednocześnie? Prowadzenie księgowości i rozliczanie podatków będzie jeszcze bardziej skomplikowane (choć sam system będzie prostszy). Dlaczego? Do połowy roku ma obowiązywać jeden system podatkowy („Polski ład”), od połowy drugi. Poza tym premier nie odwołał możliwości skorzystania z trzeciego – systemu podatkowego z ubiegłego roku. Będzie też możliwość skorzystania przez cały rok tylko z „Polskiego ładu”.
>>> Państwo będzie jeszcze biedniejsze, jeszcze bardziej dziadowskie i… jeszcze bardziej zadłużone. Ceną za wyrzucenie do kosza „Polskiego ładu” jest de facto obniżenie wpływów podatkowych państwa o kolejne 15 mld zł (podstawowa wersja „Polskiego ładu” kosztowała 18 mld zł obniżki wpływów). Można powiedzieć, że to super, iż państwo będzie miało mniej naszych pieniędzy, ale biorąc pod uwagę stan polskich szkół, szpitali, komunikacji i inwestycji – nie wiem, czy jest się z czego cieszyć.
Tym bardziej, że premier przyznał, iż zmiany… zwiększą deficyt budżetowy o pół punktu procentowego. A więc – skupcie się teraz, bo nie będę powtarzać – żeby obniżyć ludziom podatki będziemy emitowali obligacje (obecnie inwestorzy każą sobie płacić 5% rocznie), a ten oprocentowany dług spłacali z… podatków. A żeby spłacić dług z odsetkami, podatki będą musiały pójść w górę bardziej, niż teraz idą w dół.
>>> Istnieje ryzyko, że zmiany w podatkach wywołają wzrost inflacji. To dziś nasze największe zagrożenie – zbyt szybki wzrost cen. Częściowo przychodzi z zewnątrz, ale częściowo wynika ze zbyt dużych kwot pieniędzy, które wydajemy na konsumpcję. Dziś musimy raczej oszczędzać niż napędzać wydatki. Pieniądze nie powinny być zrzucane z helikoptera, lecz raczej chirurgicznie adresowane do najbardziej potrzebujących. Albo przeznaczane na inwestycje, które napędzą gospodarkę.
Wysoka inflacja może „zjeść” korzyści ze zmian podatkowych. Jeśli będzie naprawdę wysoka, to niższe o 15 mld zł wpływy z PIT (planowane na 66 mld zł) zostaną rządowi w dużej części albo w całości zrekompensowane przez wyższe wpływy z VAT przy wyższych cenach wszystkiego (a z VAT rząd ma cztery razy więcej pieniędzy – 230 mld zł według tegorocznych planów – niż z PIT).
Krótko pisząc: chyba dobrze, że potworek podatkowy, którym jest „PolskiłŁad”, powoli przechodzi do historii. Nawet rząd zrozumiał, że tego się nie da naprawić. Będzie niższy podatek PIT. Ale istnieje ryzyko, że zapłacimy za to wyższym zadłużeniem Polski, wyższą inflacją i – w konsekwencji – wyższymi podatkami w przyszłości.
————————————-
Posłuchaj podcastu: jak wojna zmieni rynek nieruchomości?
Jak wojna przeora rynek nieruchomości? Naszym gościem w podkaście „Finansowe sensacje tygodnia” jest Marek Wielgo, długoletni dziennikarz „Gazety Wyborczej” piszący o nieruchomościach, a od niedawna autor portalu z ogłoszeniami GetHome. Rozważamy wpływ wojny na rynek nieruchomości w Polsce. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem. Podcast jest też na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i pięciu innych, popularnych platformach podcastowych. Macie na temat „wojna a nieruchomości” swoją opinię, doświadczenia albo już widzicie, jak zmienia się rynek? Piszcie na kontakt@subiektywnieofinansach.pl!