Minister finansów chce zabronić polskim konsumentom dużych transakcji gotówką (choć tylko w relacjach z firmami, nie z innymi konsumentami). Prezes NBP napisał ustawę, która zakazuje przedsiębiorcom… zakazywać płatności gotówką. Poparł ją prezydent Andrzej Duda. Czyżby zanosiło się na decydujące starcie w wojnie o zakaz gotówki? Obie strony położyły na szali cały swój autorytet, będzie więc ciekawie. Komu kibicujecie?
Jakiś czas temu pozwoliłem sobie na „Subiektywnie o Finansach” na porównanie walki prezesa NBP o wolność używania gotówki z „Gwiezdnymi Wojnami”. Jak wiadomo, czarnym charakterem był w tej sadze Lord Vader i w tej roli obsadziłem ministra finansów Tadeusza Kościńskiego. Już wówczas bardzo intensywnie apelował on do Polaków, by nie trzymali gotówki w domach, lecz wpłacili ją do banków i wykorzystywali do zakupów płatności bezgotówkowe.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Marzenia ministra, marzenia skarbówki: zakaz gotówki
Teraz minister Kościński już nie prosi, lecz zapowiada zmiany, które do płacenia bezgotówkowego mają nas po prostu zmusić. Wszystko wskazuje na to, że częścią „Polskiego Ładu”, a konkretnie pakietu rozwiązań mających zwiększyć ściągalność podatków, będzie obowiązek używania przelewów i kart płatniczych przy większych transakcjach.
Przypomnijmy: maksymalna wartość dozwolonej płatności gotówkowej w relacjach między firmami ma być obniżona do 8000 zł. A oprócz tego ma być wprowadzony limit maksymalnej płatności konsumenta na rzecz firmy. Każda płatność przekraczająca 20 000 zł miałaby obowiązkowo wymagać przelewu, karty płatniczej albo płatności mobilnej (czyli smartfonem i przypiętą do niego kartą lub BLIKiem).
Motywacja urzędników Ministerstwa Finansów jest oczywista: im mniej nierejestrowanych transakcji gotówkowych, tym trudniej ukryć dochód przed opodatkowaniem. Po każdym przelewie zostaje ślad w systemach informatycznych, podobnie jak po każdej płatności kartowej lub mobilnej. A przekazanie kasy z ręki do ręki nie pozostawia cyberśladów (stąd w gotówce wypłacane są często nieoficjalne pensje, co bardzo boli urzędy skarbowe).
Limity używania gotówki są już w Europie
Im mniej gotówki w obrocie między ludźmi, tym łatwiejszą robotę mają urzędnicy i tym mniej prywatności mają ludzie. Co oczywiście nie zmienia faktu, że w niektórych krajach podobne limity już obowiązują. Np. w Belgii nie wolno zapłacić gotówką za nieruchomość (czyli nie mogę kupić od kogoś mieszkania i przynieść pieniędzy w walizce), jest też limit płatności gotówkowej za usługi i zakupy w sklepach – wynosi 3000 euro.
W Danii, choć nie ma limitu transakcji gotówkowej, to każdy konsument, który zapłaci więcej, niż 10 000 koron duńskich gotówką, staje się współodpowiedzialny przed urzędnikami za ewentualnie niezapłacenie podatków (np. VAT) przez przedsiębiorcę, który przyjął płatność. W ten sposób płacenie bezgotówkowe jest preferowane, bo prawnie bezpieczniejsze (przy większych kwotach).
We Francji można zapłacić gotówką za towar lub usługę o wartości tylko do 1000 euro, a jeśli jest to transakcja między konsumentami (a nie między konsumentem a firmą), to trzeba przechowywać dowody wszystkich transakcji gotówkowych powyżej 1500 euro. A np. w Niemczech płacąc ponad 10 000 euro gotówką trzeba się wylegitymować.
W Polsce limit ma obowiązywać tylko w transakcjach pomiędzy konsumentami i firmami, będzie też dość wysoki (20 000 zł). Nie będę musiał używać gotówki w transakcjach z innym konsumentem. Można więc powiedzieć, że pomysł Ministerstwa Finansów nie jest szczególnie dotkliwy.
Zakaz gotówki kontra… nakaz gotówki
Zapewne niewielu konsumentów (wśród tych, którzy nie mają zamiaru ukrywać dochodów, wydatków lub transakcji przed fiskusem) kupuje np. samochód w salonie dealera płacąc gotówką, aczkolwiek znam taką osobę. Poza tym w Polsce jest 10% ludzi, którzy nie mają konta bankowego ani karty. Czy oni mieliby mieć zakaz kupowania samochodów? Albo nakaz założenia konta w banku?
Można też się zastanawiać czy raz wprowadzony, niezbyt dolegliwy limit nie będzie furtką, która raz otwarta stanie się niebezpiecznym precedensem do dalszych tego typu kroków. A na końcu tej drogi majaczy całkowity zakaz używania gotówki do kupowania czegokolwiek. I wtedy Minister Finansów będzie dostawał w czasie rzeczywistym na biurko wiedzę o tym, że właśnie kupiliśmy coś w sex-shopie (może to stanowić zagrożenie dla cnót niewieścich) albo w aptece (czyli jesteśmy chorzy na tę a tę chorobę).
Ale największy problem będzie miał z tym projektem… prezes Narodowego Banku Polskiego. No bo właśnie… nie kto inny, lecz on właśnie ostatnio forsował projekt zobowiązujący przedsiębiorców do przyjmowania gotówki jako środka płatniczego. Nie wolno byłoby więc odmówić nikomu (poza np. mikropłatnościami w automatach vendingowych) możliwości zapłacenia gotówką.
Projekt złożył kilka tygodni temu prezydent Andrzej Duda (bo prezesowi NBP nie przysługuje inicjatywa ustawodawcza). Uzasadnienie z dzisiejszej perspektywy brzmi uroczo:
„Podstawowym celem projektowanej ustawy jest uregulowanie statusu prawnego akceptacji znaków pieniężnych emitowanych przez Narodowy Bank Polski poprzez zapewnienie wszystkim uczestnikom obrotu gospodarczego, w tym także osobom, które nie posiadają rachunków płatniczych, prawa wyboru najlepszej z ich punktu widzenia metody płatności, w tym płatności gotówkowych”
– to fragment komunikatu opublikowanego na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta. Prezes NBP nie kryje ambicji, by „zainstalować” w naszych portfelach jak najwięcej gotówki. W tym celu popularyzuje w bankomatach banknot 500-złotowy i przebąkuje też, że mógłby – choć chyba dopiero w drugiej kadencji, jeśli będzie mu dana – wyemitować np. banknot 1000 zł. Tylko po co, skoro miałyby się pojawić ograniczenia w używaniu tej gotówki?
Czytaj też: Prezes NBP chce nakazać płatności w sklepach gotówką (subiektywnieofinansach.pl)
Kto wygra prestiżową bitwę?
Szykuje się więc ostateczna bitwa o gotówkę. W parlamencie pojawi się bowiem projekt Ministerstwa Finansów, który zakłada zakaz przyjmowania płatności powyżej 20 000 zł w gotówce, a jednocześnie posłowie będą musieli wypowiedzieć się na temat projektu Prezydenta, który zakłada… obowiązek przyjmowania gotówki przez przedsiębiorcę.
Mam niejasne przeczucie, że ktoś tu wygra, a ktoś przegra. Albo będziemy mieli pierwszy krok w kierunku wyrugowania gotówki z naszych konsumenckich portfeli, albo pierwszy krok w kierunku zagwarantowania tej formie płatności – jako jedynej – 100% akceptowalności. Pojedynek będzie niezwykle prestiżowy, a porażka będzie bolesna, bo na szali obie strony położyły cały swój autorytet.
Lord Vader z ul. Świętokrzyskiej czy Luke Skywaker z Placu Powstańców Warszawy? (A właściwie, to już nie wiadomo, kto jest Vaderem, a kto rycerzem Jedi…). Ci z Was, którzy znają topografię stolicy wiedzą, że siedziby sił dobra oraz sił zła oddalone są od siebie o rzut kamieniem, co jeszcze bardziej dodaje smaczku temu pojedynkowi. Zapytałem już pisemnie prezesa NBP Adama Glapińskiego, co myśli o pomysłach Lorda Va… tfu, ministra Kościńskiego. Czekam na odpowiedź. Niech moc będzie… sam nie wiem z kim.
——————-
POSŁUCHAJ NOWEGO PODCASTU EKIPY „SUBIEKTWNIE O FINANSACH”
Dziś w podcaście „Finansowe sensacje tygodnia” Robert Błaszczyk z kantoru internetowego Cinkciarz.pl podpowiada, jak i czym płacić za granicą, żeby nie popłynąć finansowo. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem oraz w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i na kilku innych platformach podcastowych