W sprawie zachęt do szczepień wyczerpała się metoda marchewki. Kolejne rządy zaczynają stosować strategię kija. Francja przestaje się cackać z niezaszczepionymi i od sierpnia – żeby wejść do paryskiego bistro, do TGV czy Galerii Lafayette – trzeba będzie być zaszczepionym przeciw Sars-Cov-19 albo pokazać negatywny wynik testu. Efekt? Francuzi rzucili się do rejestracji na szczepienia. W ciągu doby zapisało się blisko milion osób. Ale pojawiły się protesty. Czy Polska powinna pójść śladem Francji?
Z wariantem delta to już nie będzie „zwyczajna” pandemia. To będzie pandemia na sterydach – mówią wirusolodzy. Z powodu wysokiej zaraźliwości i faktu, że wirus atakuje osoby młode, czekają nas trudne długie jesienne miesiące z czwartą falą. Coś, co mogłyby pomóc zachować namiastkę normalności, to powszechne i dobrowolne szczepienia. Ale to nie działa. Nie tylko u nas, ale też w innych krajach. Z reguły 30-50% społeczeństwa mówi szczepieniom „nie” albo „ale”. Przykładowo, ludzie nie mają problemu ze szczepieniem dzieci, ale gdy mowa o szczepieniu przeciw COVID-19, optyka się zmienia.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Państwa mają dość tych maruderów i zaostrzają przepisy sanitarne. We Francji nie będzie można zjeść croissanta bez wcześniejszego przyjęcia szczepionki albo negatywnego wyniku testu. Malta, gdzie zaszczepiło się 80% populacji, będzie wpuszczać do siebie tylko zaszczepionych. W tym kraju nawet negatywny wynik testu nie wystarczy, bo przez sito testów przedostawały się osoby zakażone.
Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju mówił niedawno, że skoro wirus nie odejdzie. Trzeba nauczyć się z nim żyć, ale bez wprowadzania lockdownów (kołderka utkana z banknotów dla zamykanych branży robi się coraz krótsza). I dlatego branże powinny opracować reżimy sanitarne. Czy jednym z kryteriów dostępu do usług publicznych i komercyjnych powinien (może być?) certyfikat covidowy? Co mogłoby zachęcić Polaków do szczepień? Sprawdzam!
COVID-19 – Macron szczepionkami walczy o reelekcję
Szczepienia są skuteczne, o czym świadczy przykład Wielkiej Brytanii, która właśnie zniosła wszystkie restrykcje. Maseczek nie trzeba nosić w pomieszczeniach, nie trzeba utrzymywać dystansu społecznego, można urządzać wielkie imprezy, choćby festiwale na 40 000 osób.
„Szczepienia stworzyły mur ochronny, który oznacza, że możemy wytrzymać letnią falę”
– powiedział brytyjski minister zdrowia Sajid Javid. Ktoś powie: a co z Izraelem, gdzie mimo zaawansowanego programu szczepień przypadków zakażeń jest najwięcej od marca? Odpowiedź jest taka, że w krajach takich jak Izrael nowe przypadki koronarawirusa w wariancie delta pojawiają się wśród osób niezaszczepionych i młodzieży.
Prezydent Francji Emmanuel Macron przestał folgować niezaszczepionym. Ogłosił, że od sierpnia we Francji przed wejściem do restauracji trzeba będzie okazać potwierdzenie zaszczepienia przeciw Sars-Cov-19, negatywny wynik testu lub udowodnić, że przechorowaliśmy COVID-19. To podobne zasady, jakie wprowadzono w maju w Danii. Decyzja – co było łatwe do przewidzenia – podzieliła Francuzów: jedni psioczą, że to narusza ich prawa, inni się cieszą, że w końcu szybciej wrócą do normalności, a inni – i do tych był skierowany komunikat Macrona – ruszyli po szczepionkę. Tylko w ciągu jednej nocy na szczepienie zapisało się prawie milion osób. Z politycznego punktu widzenia decyzja Macrona wydaje się być ryzykowana. Ostatecznie uznał on, że wprowadzenie nowych restrykcji zwiększy, a nie zmniejszy, jego szanse na reelekcję w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
Według stanu na 10 lipca, we Francji w pełni zaszczepionych jest 36,4% populacji, czyli 24,4 mln osób. Mało jak na kraj liczący 67,7 mln obywateli, tym bardziej, że nad Sekwaną z dużą niechęcią do szczepień podchodzą lekarze i personel medyczny, co jest przecież kluczowe na froncie walki z pandemią. Wkrótce szczepienia dla francuskich medyków mają być obowiązkowe (podobnie zresztą w Grecji).
Nie oszukujemy się, że milion dodatkowych zaszczepionych pomoże wygrać z wirusem, ale przypomnijmy, że to efekt zapisów tylko w ciągu jednego dnia. Jeśli to tempo by się utrzymało, to wystarczyłby pewnie miesiąc, żeby zapisali się wszyscy (z wyjątkiem dzieci oraz osób, które nie mogą się zaszczepić ze względów zdrowotnych).
Polska – kto się chciał zaszczepić, ten się zaszczepił. A reszta?
A w Polsce? Pytany o decyzję francuskich władz szef GIS Krzysztof Saczek unikał jednoznacznych odpowiedzi. – Może dojść do takiej sytuacji, że w Polsce też pewnego rodzaju zasady będą wdrożone właśnie w takim kontekście, by osoby, które są zaszczepione nie były narażane na ryzyko przez osoby, które nie są zaszczepione – powiedział p.o. szefa GIS Saczek. I powiedział, że o tym i tak będzie decydował premier.
W Polsce dochodzimy do sytuacji, w której kto chciał się zaszczepić, ten jest już zaszczepiony. Pierwszą dawkę otrzymało 46% populacji uprawnionej, ponad 2 mln czeka na drugą i wiele wskazuje na to, że na tym koniec. Zainteresowanych i zarejestrowanych szczepieniami jest ok. 48-49% do tego uprawnionych (czyli dzieci od 12. roku życia). Co z resztą? Rząd chce dawać młodym bon o wartości 500 zł za zaszczepienie się. W planach było też wprowadzenie odpłatnych szczepień. Logika tego pomysłu była taka, że jeśli ktoś jest niezdecydowany, to przyspieszy swoją decyzję póki szczepionki są darmowe. Ale w praktyce efekt mógłby być odwrotny do zamierzonego. Jest też loteria szczepionkowa. I nagroda w postaci możliwości w miarę swobodnego podróżowania po świecie.
Dlaczego więc ludzie się nie szczepią? Każdy z własnych pobudek: „bo nie”, „bo nie wierzę w pandemię”, „bo po co”, „bo jestem okazem zdrowia”, „bo jestem indywidualistą”, „bo NOP jest gorszy niż SARS-CoV-2” i wiele innych. To problem ogólnoświatowy i wymaga globalnych rozwiązań. Być może szlak przeciera właśnie Francja. Czy i jakie usługi powinny być dostępne dla osób z certyfikatem szczepionkowym?
Przede wszystkim nie może być mowy o dyskryminacji osób niezaszczepionych. Każdy ma swoją motywację i trzeba to uszanować. Powikłania poszczepienne się zdarzają, choć statystycznie ryzyko śmierci i powikłań w wyniku COVID-19 jest wielokrotnie większe. Ale politycy zastanawiają się, czy nie jest to właśnie pora, by zmobilizować tych niezdecydowanych. Porażka programu szczepień może być porażką rządu i Polskiego Ładu – zamiast skupić się na zmianach w gospodarce, rząd będzie musiał walczyć z kolejną, trudną do oszacowania falą zachorowań. Skoro Macron chce utrudnić dostęp do restauracji i to zadziałało, to co by pomogło u nas?
Usługi dostępne tylko z certyfikatem. Co nas może czekać jesienią?
Szpitale i przychodnie – już dziś rzeczywistość jest taka, że gdy chce się wejść do szpitala na planowy zabieg albo odwiedzić kogoś z rodziny, to trzeba być zaszczepionym. Oczywiście, to nie jest nigdzie napisane, nie ma takiego prawa, ale szpitale są jak odrębne państwa i każdy z nich, a nawet konkretne oddziały mają swoją politykę. Znam kilka przypadków osób, które usłyszały, że nie dostaną się na oddział, póki się nie zaszczepią. I to podziałało. Być może w obawie przed czwartą falą rząd będzie zmuszony wprowadzić usługi zdrowotne jedynie dla osób z certyfikatem covidowym. Oczywiście – wyjątkiem będą sytuacje nagłe, np. wypadki czy przyjęcia na SOR.
Fryzjer, kosmetyczka, fizjoterapia, spa – czyli wszystkie usługi, które wymagają bliskiego dystansu społecznego oraz długotrwałego (ponad kwadrans) przebywania z innymi osobami w jednym, zamkniętym pomieszczeniu. O ile maseczki mogły zdać egzamin w przypadku poprzednich wariantów, to z deltą mogą sobie nie poradzić. Być może, równolegle z certyfikatami covidowymi, należałoby wprowadzić opcję noszenia maseczek z filtrem FPP3. Ale są one drogie, kosztują ok. 70-100 zł. Być może rząd powinien je refundować osobom bez certyfikatu covidowego?
Restauracje, kebaby, bary – gastronomia odrabia straty po pandemii. W weekendy znalezienie wolnego stolika graniczy z cudem, a nawet w środku tygodnia jest tłoczno. W ubiegłym roku rząd zamknął restauracje w październiku. Czy tej jesieni sytuacja się powtórzy? Jeśli nie zrobimy nic więcej ponad to, co robimy teraz i robiliśmy w przeszłości – tak, trzeba będzie zamknąć gastronomię. Wariant delta jest tak zaraźliwy, że niewyobrażalne jest pozostawienie otwartych małych lokali ze stłoczonymi w nich ludziach. A gdyby tak można było wejść tylko z certyfikatem? Albo zapisywać się na konsumpcję przez specjalną aplikację, jak w Danii?
Szlak przeciera Francja Polski rząd (nie tylko polski) zapewne z zaciekawieniem będzie obserwował, jak zadziałają francuskie restrykcje i jak zareagują ludzie. Czy na ulice wyjdą nowe antyszczepionkowe „żółte kamizelki”? Na razie najbardziej protestują sami restauratorzy.
„Jesteśmy od tego, by ugościć klienta, a nie żeby go ganić za brak certyfikatu. Od tego są żandarmi”
– powiedział agencji AP Louis le Mahieu z restauracji Les Bancs Publics.
Wybrane egzaminy – nauka zdalna okazała się nieefektywna. Średnie wyniki matur są o kilka punktów procentowych gorsze niż przed pandemią i to mimo tego, że Centralna Komisja Egzaminacyjna celowo nie tworzyła bardzo skomplikowanych arkuszy zadań. Ciągle jednak – mimo że zarówno na studiach, jak i w szkołach powszechnych dominował system zdalny albo hybrydowy – to egzaminy były przeprowadzane stacjonarnie. A co z egzaminami dobrowolnymi? Dla maklerów, na prawo jazdy, dla potwierdzenia zdolności językowych, dla biegłych rewidentów, dla ubiegających się o członkostwo w Mensie. Okazuje się, że niektóre organizacje oczekują od kandydatów, którzy chcą zostać przeegzaminowani, zaświadczenia o szczepieniu.
Imprezy masowe – wirus nie odróżnia, z jakiej okazji gromadzą się ludzie. Czy jest to nabożeństwo religijne, impreza w zamkniętym pomieszczeniu, wesele czy koncert muzyczny. Ludzi nie można po wsze czasy zamknąć w domu i musimy wrócić do normalności. Głosem rozsądku wydaje się być branża muzyczna, która twierdzi, że wstęp tylko dla zaszczepionych to zły pomysł. Ale dla ozdrowieńców i osób, które mają negatywny wynik testu – już tak. Ostatnio nawet polski Episkopat wydał oświadczenie, w którym zachęca do szczepień. Ale zrobił to dopiero po spotkaniu z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia. Być może na spotkaniu padły ważne argumenty, z których wybrzmiało, że innej drogi nie ma.
Podsumowując, wydaje się, że jakiś certyfikat covidowy pogodzi zwaśnione strony – nikt nikogo nie zmusza do szczepień, wystarczy poddać się testowi, który może powinno refundować państwo. To niewielka cena, którą trzeba będzie zapłacić za powrót do nowej normalności i uniknąć jesiennej fali COVID-19 i kolejnej rekordowej fali nadmiarowych zgonów.
Źródło zdjęcia: PixaBay/Unsplash