Mój Prąd 3.0, czyli tylko 3000 zł zamiast dotychczasowych 5000 zł będą wynosiły dotacje do fotowoltaiki. Zabraknie natomiast wyczekiwanego wsparcia dla przydomowych magazynów energii i ładowarek aut elektrycznych. A w tle jest zgilotynowanie systemu opustów cen prądu pobieranego z sieci przez prosumentów. Czy rząd wydał wojnę prosumentom? A może w tym przypadku… mniej znaczy więcej?
1 lipca ruszył nabór wniosków w ramach nowej edycji programu Mój Prąd 3.0. To jeden z katalizatorów dla produkcji energii ze słońca w Polsce przez zwykłych Kowalskich, którzy mają kawałek własnego dachu do zagospodarowania i chcą zaoszczędzić na rachunkach. Zdaniem wielu osób Mój Prąd 3.0 rozczarowuje – dotacja jest mniejsza – a wbrew cichym oczekiwaniom nie wpisano wsparcia dla energetycznych gadżetów takich jak ładowarki do e-aut i magazynów energii. Ale czy jest nad czym płakać? Sprawdzam!
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dotacja do fotowoltaiki, czyli zrób to sam. Jak rozliczyć wniosek w ramach Mój Prąd 3.0
Do wydania w ramach bezzwrotnych dotacji w nowej edycji programu są 534 mln zł. Wcześniej rząd był bardziej szczodry, bo w puli było 1,1 mld zł (to pieniądze unijne). Przy założeniu, że na jeden wniosek przypada 3000 zł wsparcia, na dofinansowanie załapie się 178 000 „dachów” (dziś mamy w Polsce pół miliona instalacji fotowoltaicznych). Ale nie znaczy to, że tyle przybędzie nowych. Wiele osób ma gotową fotowoltaikę, ale nie zdążyło skorzystać z poprzedniej edycji programu, która zakończyła się w grudniu. Teraz będą chcieli uzyskać dofinansowanie do już gotowej instalacji.
Wnioski o dotację można składać dla instalacji zakupionych od 1 lutego 2020 r. do 22 grudnia 2021 r. Wsparcie obejmie zatem przede wszystkim te instalacje, które zostały już zamontowane, ale których właściciele nie zgłosili się po dopłaty. Jak to wygląda od strony formalnej? Wnioski składa się banalnie prosto, przez internet. Jedyne czego potrzebujemy to:
- kopia faktury/faktur za dostawę i montaż instalacji fotowoltaicznej,
- dowód zapłaty faktury/oświadczenie o dokonanej wpłacie,
- zaświadczenie Operatora Sieci Dystrybucyjnej potwierdzające datę przyłączenia instalacji PV do sieci wraz z numerem Punktu Poboru Mocy, w którym go zainstalowano,
- pełnomocnictwo – jeśli wniosek składany jest w imieniu osoby fizycznej ubiegającej się o dofinansowanie.
Ta ostatnia opcja dotyczy przypadku, gdy to firma instalatorska rozlicza za nas montaż fotowoltaiki. Gdyby ktoś chciał się porwać na samodzielne rozliczenie, to tutaj jest wideoinstrukcja o tym, jak to zrobić.
Wsparcie łączy się z systemem opustów (który ma obowiązywać jeszcze rok – terminy został przedłużony) i z podatkową ulgą termomodernizacyjną (17% albo 32% w zależności od progu podatkowego) oraz jest nieopodatkowane. Skąd jednak obniżka kwoty do 3000 zł? Ministerstwo Klimatu tłumaczy, że to „zasługa” spadku cen modułów fotowoltaicznych.
Fotowoltaika tanieje więc rząd obcina dotację na Mój Prąd 3.0. Ale czy firmy trzymają jakość?
Czy rzeczywiście ceny spadły? Czy fotowoltaika, tak jak inne technologie OZE, tanieje do tego stopnia, że rząd może obniżyć wsparcie dla tych, którzy chcą sobie zainstalować panele? Odpowiedź daje raport Instytutu Energetyki Odnawialnej.
„Zgodnie z wynikami badania rynku cena kompletnej instalacji wraz z montażem o mocy 5 kW wynosi 23 000 zł, ale zakres podanych cen jest szeroki – od 19 000 zł do 29 000 zł. Oznacza to, że jednostkowa cena instalacji wahała się od 3900 zł/kW do 5900 zł/kW. Tak szeroki zakres cen wynika z dużej różnorodności ofert dla tego typu instalacji ze względu na dobrane komponenty, ich jakość, technologię i producenta oraz ze względu na dużą liczbę firm oferujących tego typu instalacje”.
Gdyby spojrzeć wstecz, to widać, że rzeczywiście ceny spadły. Najbardziej w przypadku najpopularniejszych (najczęściej obecnie montowanych) minielektrowni o mocy 5 kW. Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta – bardziej od spadku cen technologii, zadziałała konkurencja.
„W wyniku boomu zainteresowania domowymi instalacjami prosumenckimi spowodowanego programem dotacji „Mój Prąd” powstało dużo firm oferujących usługę montażu takiej instalacji PV. Obecnie firmy z branży w oczekiwaniu na nową edycję programu, chcąc utrzymać zainteresowanie klientów, oferują konkurencyjne ceny”.
Co dalej? W 2022 r. kalkulacja opłacalności fotowoltaiki weźmie w łeb
Czy obniżenie progu dotacji do 3000 zł w ramach programu Mój Prąd 3.0 zniechęci klientów do montażu fotowoltaiki? Niekoniecznie. To cały czas bardzo duża kwota, w dodatku nie jest „osamotniona”. W odwodzie są jeszcze opusty i ulga podatkowa. Choć oczywiście mniejsza o 2000 zł dotacja wydłuża termin zwrotu z inwestycji o rok-dwa, w zależności od tego, jak duże do tej pory płaciliśmy rachunki za prąd. No i tak cały czas trzeba pamiętać o hojności samorządów, które wprowadzają własne, lokalne programy dotacyjne – nieraz na stole leży nawet 15 000 zł.
Z drugiej strony, jeśli rzeczywiście od lipca przyszłego roku system opustów zostanie zlikwidowany, to trzeba będzie zupełnie na nowo kalkulować opłacalność montażu fotowoltaiki. Wiadomo, że po wsparciu 3000 zł nie będzie śladu – będą nowe propozycje.
Jak podaje „Polityka Insight”, w przyszłym roku nastąpi rozszerzenie programu „Mój Prąd” o magazyny energii i ciepła. W jego ramach wsparcie ma pokryć 25-50% ceny instalacji. Zmiana ma wejść razem z procedowaną nowelizacją ustawy o OZE, która ma zastąpić system opustów dla prosumentów, na system sprzedaży przez nich nadwyżek energii na rynku (czyli opisywane przez nas 25 groszy za kilowatogodzinę).
W połączeniu ze zmianą albo likwidacją dotacji (być może, że żeby wziąć dotację, trzeba będzie kupić w pakiecie magazyn energii) kalkulacje opłacalności paneli trzeba będzie zacząć od zera.
Klęska urodzaju w fotowoltaice. Kto się nie załapał, zapłacze?
Czy to oznacza, że po czterech sielskich latach rząd wydał wojnę prosumentom? Niekoniecznie – być może któryś z włodarzy zorientował się, że Polacy za bardzo zachłysnęli się energią ze słońca i wizją darmowego prądu. W planach powinniśmy mieć teraz 2GW mocy w fotowoltaice. Mamy 5GW, a będzie jeszcze więcej. Czy nie za dużo? Eksperci mówią, że wzrost w tym tempie oznacza jednak klęskę urodzaju. I że robi się niebezpiecznie.
Pisaliśmy o tym w poprzednim artykule – już teraz zdarza się, że falowniki odłączają domowe instalacje od sieci, bo prądu „w okolicy” (czyli od wszystkich sąsiadów) jest za dużo i nie ma co z nim zrobić. To nie byłby aż taki problem, gdybyśmy mieli już wyremontowane, inteligentne sieci energetyczne, a prosumenci mieli w domach magazyny energii (albo klasyczne baterie lub urządzenia, które dzięki prądowi ze słońca podgrzewają wodę np. na wieczorny prysznic).
Tyle że dziś to dodatkowe koszty, więc magazyny energii zeszły na dalszy plan, a prosumenci w ogóle nie kalkulowali ich zakupu. O zaletach magazynów energii pisaliśmy już tutaj, z zastrzeżeniem, że to droga zabawka.
W ciągu ostatnich kilku lat rynek fotowoltaiki przeszedł od fazy zalążkowej do dojrzałej. Być może dorósł zbyt szybko, dlatego nie można się dziwić, że idą zmiany (tym bardziej, że są one spójne z tym, czego wymaga Unia Europejska).
Na pewno nastąpi schłodzenie rynku, ale z pewnością państwo nadal będzie wspierało tego rodzaju inwestycje. Być może czas na kolejny krok, czyli np. wspieranie magazynów energii (być może pod postacią baterii w samochodach elektrycznych)?
—————————-
ZAPROSZENIE:
Jeśli mieszkasz we Wrocławiu, to już dziś możesz w pełni kontrolować i obniżyć swoje wydatki na prąd! Trójmiejska firma Fortum – pochodzący ze Skandynawii sprzedawca energii – oferuje rozwiązanie „Prąd w telefonie”, dzięki któremu – w powiązaniu z inteligentnym licznikiem w Twoim mieszkaniu oraz aplikacją mobilną – możesz bardzo łatwo sprawdzać swoje wydatki na prąd, obniżyć rachunki do pożądanego przez siebie i wygodnie doładowywać konto w czasie rzeczywistym. Maciek Samcik testował to na własnej skórze. Z możliwości dołączenia do tej innowacji możecie skorzystać KLIKAJĄC TEN LINK
źródło zdjęcia: PixaBay