Akcja zapisów na szczepienia stała się kwintesencją polskiej bylejakości. Seniorzy – nie mogąc się dodzwonić do wybranej przychodni, ani na krajową infolinię – od rana stali w kolejkach na mrozie. A potem okazywało się przy okienku rejestracyjnym, że już nie ma wolnych terminów na szczepienie. W czasie, gdy w jednym punkcie nie było już miejsc, w innym były, ale nikt o tym nie wiedział. Oto trzy absurdy do poprawienia w w akcji zapisów do szczepienia, zanim do rejestracji ruszy 2,8 mln osób w wieku 70-79 lat
To musiało się tak skończyć. Nie trzeba być wielkim ekspertem od służby zdrowia, żeby przewidzieć, że przychodnie Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) zatkają się pod naporem seniorów, chcących się zapisać na szczepienie już pierwszego dnia. Są tacy, którzy się zapisali bez problemu – można o nich powiedzieć: „szczęściarze”. Wielu jednak się nie zdołało zapisać i to nie tylko z powodu swojego wrodzonego tradycjonalizmu, ale i bałaganu w organizacji tego przedsięwzięcia. Zmarznięci na kość i umęczeni seniorzy mówili do telewizyjnych kamer:
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
„Rząd mówił o zapisach przez infolinię. Nie spaliśmy całą noc, mój syn dopiero nad ranem się dodzwonił, a pani powiedziała mu, że w moim punkcie szczepień zostały tylko dwa miejsca i że nie może mnie zapisać. Więc czekałam tu od 6:30. A gdy przyszło co do czego, to okazało się, że na najbliższe trzy tygodnie przychodnia nie ma już wolnych dawek szczepionki”
Kto odpowiada za ten bałagan? Dlaczego do punktów szczepień nie można się dodzwonić? Dlaczego nie ma systemu informacji w których miejscach są jeszcze wolne miejsca? Dlaczego szczepionek jest tak mało? Jak poprawić system rejestracji?
Czasu na przygotowanie systemu szczepień było sporo. Już od listopada było wiadomo, że Pfizer wkrótce dostarczy pierwsze dawki, a za nim Moderna i AstraZeneca. 15 stycznia ruszyły zapisy na szczepienie osób najstarszych – powyżej 80. roku życia. Osoby nieco młodsze, powyżej 70. roku życia, mają zacząć się rejestrować od 22 stycznia. W ich przypadku terminy na szczepienie mogą być odległe – nawet na kwiecień. Już po pierwszym dniu jak na dłoni widać trzy absurdy systemu rejestracji.
Po pierwsze: niewydolna (jak zwykle) rejestracja przez telefon
Osoby w podeszłym wieku mają swoje przyzwyczajenia, znają swoich lekarzy i swoje panie z rejestracji. I lubią niektóre sprawy załatwiać osobiście. Było więc do przewidzenia, że seniorzy 15 stycznia gremialnie ruszą do przychodni, żeby się zarejestrować na szczepienie. Ale zrobili to nie tylko z przyzwyczajenia, ale też dlatego, że system rejestracji telefonicznej jest fikcją.
Każdy kto choć raz próbował się zapisać do swojego publicznego lekarza przez telefon, wie, że dodzwonienie się do niego graniczy z cudem i że jedyny skuteczny oraz pewny sposób to… osobista wizyta w rejestracji (nawet jeśli uda się dodzwonić, to dla takiego trybu rejestracji dostępna bywa tylko ograniczona pula miejsc). Często ta sama rejestratorka odbiera telefony i obsługuje pacjentów, którzy przyszli do okienka, a przecież się nie rozdwoi.
Było więc pewne jak w banku, że użycie standardowego systemu rejestracji w POZ-ach skończy się sztucznym tworzeniem niepotrzebnego tłoku i dodatkowego zagrożenia epidemicznego dla grupy osób najbardziej narażonych. Być może rejestracja osobista powinna być w ogóle zakazana? Można byłoby się o to pokusić, gdyby działała wydajna, sprawna infolinia telefoniczna.
Rządzący będą tłumaczyli, że przecież jest internetowy system rejestracji przy pomocy Internetowego Konta Pacjenta. Jest to dobre rozwiązanie, o ile senior ma kogoś, kto mu pomoże IKP uruchomić – potrzebny jest do tego Profil Zaufany, a do Profilu konto w odpowiednim banku i/lub wizyta w urzędzie. „Internet to jest dla młodych” – mówiła starsza pani reporterowi TVN24, która stała w kolejce do przychodni. A stała, bo nie mogła się dodzwonić. Według KPRM odsetek osób rejestrujących się przez internet nie przekracza 8%.
Po drugie: brak centralnego systemu kolejkowego
Niestety, organizatorzy procesu szczepień wykazali się kompletnym brakiem wyobraźni jeśli chodzi o „kolejkowanie” osób do szczepień. Owszem, rząd może i dysponuje takim systemem i ma do niego wgląd, ale nie mają do niego dostępu przychodnie. Efekt jest następujący: przychodzi senior do okienka w rejestracji i mówi, że chce się zapisać. Pani odpowiada, że chętnie, ale nie ma już wolnych miejsc na najbliższe trzy tygodnie, bo nieformalne zapisy trwały już od kilku dni i zapisali się „stali bywalcy” przychodni.
Efekt? Senior odchodzi z kwitkiem bez żadnej informacji kiedy może się zgłosić ponownie: w poniedziałek? Za tydzień? Nie wiadomo. A listy rezerwowej, przynajmniej tej oficjalnej – nie ma. Tymczasem zegar tyka – osoby powyżej 80. roku życia mają „wyłączność” na rejestrację tylko do 21 stycznia.
Po tej dacie do przychodnie będą szturmować osoby nieco młodsze, a to grupa jeszcze liczniejsza. Osób 80+ jest 1,75 mln, a osób w wieku 70-79 lat – ponad 2,8 mln. System staje się zupełnie niewydolny. A przecież wystarczyłoby, żeby – skoro już ktoś pofatygował się do rejestracji – pani rejestratorka miała podgląd na wolne terminy również w innych punktach szczepień zlokalizowanych blisko miejsca zamieszkania seniora. I żeby od razu zarejestrowała seniora tam, gdzie są wolne miejsca. Jeśli już stał kilka godzin w kolejce, to nie powinien odchodzić z kwitkiem.
Po trzecie: sztywne limity na szczepienia w przychodniach
Skoro nie mamy upowszechnionego systemu rejestracji internetowej (przez Internetowe Konto Pacjenta), ani centralnego systemu zarządzania wolnymi miejscami, to może należałoby zdjąć limity szczepień i rejestrować tyle osób, ile maksymalnie jest w ciągu doby obsłużyć dany punkt. Wiceprezydent Łodzi mówił, że jego mieście przychodnie dostają tylko 30 dawek szczepionki tygodniowo, a zapisy wykonują jedynie na trzy tygodnie do przodu.
Czyli: jeśli w kolejce ustawi się 200 seniorów powyżej 80. roku życia, to zapisze się tylko pierwszych 90 osób. Reszta będzie się zapisywać już razem z osobami 70+, co jeszcze bardziej wydłuży kolejki. Taka jest żelazna logika obecnego systemu szczepień.
Problem w tym, że jedne przychodnie są bardziej oblegane, a inne mniej, ale nikt nie wziął tego pod uwagę. Rząd jest jednak z siebie zadowolony i odpowiada: „nie ma możliwości, żeby szczepionek zabrakło. Zakontraktowaliśmy ich więcej, niż jest chętnych”. Fakt, na papierze wszystko się zgadza, bo w Polsce jest już 4787 punktów szczepień, ale możemy się tylko domyślać, gdzie są kolejki (w dzielnicach zamieszkanych przez seniorów), a gdzie ich nie ma – np. w przychodniach na nowych osiedlach.
Czyli jest tak samo jak z dostępem do lekarzy-specjalistów w ramach NFZ: są przychodnie, gdzie czeka się 1,5 roku, są przychodnie, gdzie terminy są kilkutygodniowe. Ale skąd czerpać o tym informacje? Nie wiadomo. „Seniorzy mogą iść do punktów szczepień w szpitalach węzłowych” – usłyszeliśmy z rozbrajającą szczerością na konferencji prasowej rządowych urzędników.
Należałoby oszacować, ilu jest chętnych do szczepień i ile osób jest zapisanych do konkretnych poradni. A potem tak reglamentować dawki szczepionki, by nie wydłużać sztucznie kolejek: tam, gdzie potrzeba jest 300 dawek tygodniowo, niech będzie dostarczonych 300. Tam gdzie 30, niech będzie 30.
System rejestracji na szczepienia już pierwszego dnia się zachwiał. Jak to w Polsce – często wszystko „wisi” na wolontariuszach, którzy sami radzą seniorom, co mogą zrobić. Znalazłem na osiedlu taką oto mapkę punktów szczepień w najbliższej okolicy, z adresami i telefonami. Ciekawe, czy podobne wskazówki dotyczące tego, gdzie jeszcze da się umówić na szczepienie, można znaleźć też w innych dzielnicach i miastach.
Obawiam się, że to ogromne zamieszanie, chaos to tylko przedsmak, tego co nas czeka po 21 stycznia i w całym pierwszym kwartale, gdy do szczepień ustawią się kolejne grupy. Jeśli nie usprawni się centralna infolinia, nie powstanie baza wolnych miejsc i system zarządzania ruchem w przychodniach (bez zasady „każdemu po równo”), to nie mamy zbyt wielkich szans na to, że do lata lub jesieni będzie po pandemii. A każdy miesiąc opóźnienia to ogromne koszty dla gospodarki. W Niemczech wszyscy chętni będą zaszczepieni latem, w Izraelu – w marcu.
Rządowi nie będzie łatwo pokonać trudności. Szczepienie na Covid-19 to jak egzamin maturalny dla tych, którzy odpowiadali i odpowiadają za stan ochrony zdrowia w kraju. Przez lata nie inwestowano tyle, ile trzeba w informatyzację ochrony zdrowia. Teraz – gdy przyszła najbardziej złożona operacja logistyczna, jaką można sobie wyobrazić – jakość zarządzania służbą zdrowia wychodzi, jak na dłoni. Łatwiej urzeźbić system do wypłacania 500+, niż system sprawnej obsługi dużej liczby pacjentów.
————————————
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” – w składzie Michał Wachowski, Maciek Bednarek, Irek Sudak oraz Maciek Samcik – rozmawiamy z przedsiębiorcą, który zdecydował się otworzyć swoją działalność mimo narzuconych przez rząd obostrzeń. Czy to nieodpowiedzialna partyzantka, czy zwyczajny odruch człowieka, który jest pod ścianą, pozostawiony bez żadnej pomocy i walczy o życie? Zastanawiamy się też komu pomoże administracyjne przedłużenie obniżki kosztów pożyczek pozabankowych (i czy firmy, które nam ich udzielają, to zniosą). Zdradzamy trzy mało popularne sposoby na oszczędzanie pieniędzy i ujawniamy, ile można było zarobić opóźniając tylko o kilka miesięcy ewakuację z pewnego niezbyt popularnego programu oszczędnościowego. A na koniec sprawdzamy po co prezesowi UOKiK konsola do gier? Zapraszamy do posłuchania! Trzeba kliknąć ten link. Albo znaleźć nas na jednej z popularnych platform podcastowych, np. w Spotify, Google Podcasts, czy Apple Podcasts.
źródło zdjęcia: TVN24/ mat. prasowe