Rząd ogłosił narodową kwarantannę, zabraniając Polakom ruszać się z domu w Sylwestra i w ferie. Hotelarze szacują straty i nie łudzą się, że Tarcza Antykryzysowa 6.0 pokryje im straty. A Polacy? Wielu zapowiada, że… będzie „wyrzucać śmieci” w Sylwestra o 23:55, omijając „godzinę policyjną”. Ja dostałem już zaproszenie na Sylwestra do prywatnych apartamentów nad morzem. Przybywa ogłoszeń w sprawie wynajmowania mieszkań na styczeń (co nie jest usługą turystyczną), a niektórzy – na podstawie umowy o dzieło – zostaną „robotnikami”. Zakwaterowanie zapewnią hotele, ma się rozumieć. Inni pojadą na terapię. Rządowe nakazy znów zostaną przez Polaków obrócone w kabaret?
Rząd, podejmując chaotyczne działania w walce z pandemią, traci resztki powagi. Najnowszym aktem trwającej tragikomedii jest zamknięcie hoteli z jednoczesnym ustanowieniem długiej przerwy świąteczno-noworoczno-feryjnej. Dzieciaki ostatnie lekcje online odbędą tuż przed Wigilią, a potem do szkoły (prawdopodobnie cyfrowej) wrócą dopiero 18 stycznia. Jak żyć żeby nie zwariować?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dla wielu osób odskocznią mógłby być wyjazd, ale rząd zamyka od 28 grudnia hotele. Jakie to będzie miało skutki dla branży turystycznej? Czy polskie hotelarstwo się po tym podniesie? Poprzedni lockdown był jednak w niskim sezonie, a teraz – w samym szczycie zimowego wypoczynku. A może Polacy i tak wyjadą na ferie? Skoro na imprezach Radia Maryja nikt nie musi przestrzegać obostrzeń, to dlaczego w innych miejscach obywatel miałby się przejmować, że rząd coś-tam wprowadził? Zresztą przepisy są dość mało klarowne. Skoro rząd nie ma odwagi, żeby wprowadzić stan wyjątkowy, Polacy już znaleźli sposoby na obejście rozporządzeń. Jakie? Zrobiliśmy krótki przegląd.
Hotele potrzebują 2,2 mld zł by żyć. Jedne odwołują rezerwacje, inne zapraszają
Po wprowadzeniu w październiku pierwszych jesiennych obostrzeń niemal 90% hoteli notuje średnie obłożenie poniżej 20%, czyli znacznie poniżej granicy rentowności. Według Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego problemy z płynnością finansową ma 84% obiektów, a średnio każdy z nich potrzebuje 1,3 mln zł pomocy, by przetrwać do wiosny. Tegoroczne straty wynoszą średnio 15.000 zł na pokój, a łącznie prawie 2,2 mld zł. O ile jeszcze latem nie każdy hotel potrzebował pomocy, to te rodzinne, położone nad morzem, miały klientów, to teraz nie ma ich nikt. Cierpią nie tylko hotele, ale i condohotele i właściciele apartamentów.
„W przypadku apartamentów i kwater w górach, dochody związane z okresem ferii, świąt i Sylwestra stanowiły w ubiegłych latach często ponad 30% całorocznych dochodów i można się spodziewać, że obecny zakaz jest ciosem, który nie pozostanie bez wpływu na sytuację ekonomiczną tysięcy osób związanych z całą branżą”
– mówi nam Marcin Dumania, prezes Sun & Snow. Od 7 listopada hotele i prywatni właściciele pokoi mogą przyjmować tylko gości podróżujących służbowo, zawodników sportowych, medyków, a także pacjentów i ich opiekunów. Ale ruch w hotelach nie spadł do zera. Jak sprawdzić czy ktoś podróżuje służbowo? Hotelarz to nie inspektor, nie będzie w to wnikał, wymaga tylko oświadczenia gościa na piśmie, że jego pobyt będzie pobytem służbowym. Pojawiły się weekendowe „podróże służbowe” w Tatry i nad morze. Hotele nie zarabiały na tym kokosów, ale nie stały puste.
Rząd sam sobie zapracował na to, że ludzie się śmieją z jego nakazów, zamiast je respektować i szanować. Np. najpierw stoki narciarskie zostawił otwarte, potem zapowiedział zamknięcie, potem ponowne otwarcie, a teraz zamknięcie. Galerie handlowe były przez pewien czas zamknięte, ale wielkie sklepy wolnostojące – otwarte.
A pamiętacie jak było z maseczkami? Rząd nakazał ich używanie, ale… zapomniał napisać ustawę w tej sprawie. I przez kilka miesięcy policja nie miała prawa wlepiać mandatów. A jak już napisał tę ustawę, to zrobił błąd w kluczowym przepisie. W pandemii powstały też nowe „kościoły”. Pamiętacie jak rząd zamykał siłownie? I jaka była z tym kupa śmiechu?
Wygląda to tak, jakby rząd widział, że ludzie nie mają szacunku do jego decyzji o mniej lub bardziej uzasadnionych ograniczeniach i stąd ostre restrykcje, które mają wejść w życie po świętach. Mają one powstrzymać gwałtowany wzrost zachorowań po Bożym Narodzeniu. Przypomnijmy – dziś na Covid-19 umiera dziennie średnio 400 osób, a drugie tyle – z powodu braku dostępu do służby zdrowia. Minister zdrowia straszy, że jeśli nie udało nam się zdusić drugiej fali pandemii, to trzecia może być jeszcze bardziej tragiczna, bo zacznie się ze zbyt wysokiego poziomu.
Sylwester będzie. Za zgodą rządu lub bez niej
Ale skoro rząd nie ma autorytetu, to żadne, nawet ostre restrykcje, nie przyniosą 100-procentowego efektu. Dzień po konferencji ministra zdrowia odezwał się do mnie jeden z obiektów noclegowych na Helu, który gorąco zaprasza do odwiedzin i który przekonuje, że obostrzenia go nie dotyczą i że „taniej nie będzie”. Zgaduję, że nie tylko ten aparthotel wpadł na taki pomysł. Warto pamiętać, że nie ma jeszcze rozporządzenia w sprawie obostrzeń, więc jeśli ktoś mówi, że coś może, albo czegoś nie może, to opiera się tylko na slajdach z rządowych prezentacji. A to jeszcze nie jest źródło prawa.
Przypuszczamy, że nowe rozporządzenie będzie miało takie brzmienie jak dotychczas, czyli z odwołaniem się do ustawy o usługach turystycznych, która usługi hotelarskie definiuje bardzo prosto: jako krótkotrwałe wynajmowanie – pokoi, domków, miejsc kempingowych.
Według założeń hotele mają być otwarte tylko dla medyków, robotników, pracowników służb. W ostatnim czasie niektóre hotele zaczęły organizować obozy sportowo-kondycyjne, częstym sposobem na obejście obostrzeń było też zapisanie dzieci na takie zawody, a w podróż jechało się jako opiekun. Albo pokój był schowkiem na narty, a nocleg okazją do spotkania się z ciocią.
Wydaje się, jednak, że te patenty rząd chce ukrócić. Pytanie tylko czy może to zrobić skutecznie nie wprowadzając stanu wyjątkowego. Przejrzałem ogłoszenia mieszkań na wynajem w internecie, poczytałem fora hotelarzy i znalazłem takie oto kwiatki.
Wyjazd „na psychologa”
Intencją rządu jest aby w hotelach mogli nocować lekarze, którzy np. pracują w szpitalach tymczasowych. Wiadomo, że pracujących w szpitalu narodowym medycy zostali zakwaterowani w należącym państwowego Polskiego Holdingu Hotelowego 5-gwiazdkowym hotelu Regent Warsaw. Ale lekarz jest lekarzem również po godzinach pracy. Oznacza to, że 138.000 lekarzy i prawie 300.000 pielęgniarek będzie mogło (o ile znajdzie czas) zrobić sobie ferie.
Po drugie – nie jest jasne, czy podróżować będą mogli psychologowie. Formalnie, psycholog nie jest zawodem medycznym, bo podlega innej ustawie. Ale jeśli psycholog udziela świadczeń zdrowotnych, to można uznać, że jest medykiem. I znam sytuację, w której hotele przyjmowały psychologów z całymi rodzinami na tygodniowy pobyt. Być może wyjeżdżali udzielać pomocy psychologicznej pogrążonym w przygnębieniu z powodu lockdownu mieszkańcom Podkarpacia.
Dostęp do tego zawodu jest otwarty, nie podlega tak ścisłym regulacjom, jak lekarz-psychiatra. „Każdy dzisiaj może nazwać się psychologiem. Wystarczy założyć działalność, otworzyć gabinet, wywiesić szyld” – mówiła o swoim zawodzie Katarzyna Sarnicka, psycholog kliniczny i wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów (OZZP).
Wyjazd „na roboty”
Trudno sobie wyobrazić by rząd wstrzymał budowy nowych dróg i domów. A jeśli zależałoby mu na walce z pandemią, musiałby się na to zdecydować. Uznał jednak, że szkody dla gospodarki byłyby wtedy zbyt duże. Jak jednak odróżnić kto jest, a kto nie jest robotnikiem?
Na fortach hotelowych są ogłoszenia o pracę w oparciu o umowę o dzieło w charakterze robotnika budowlanego. Praca miałaby polegać np. na malowaniu ścian albo wierceniu dziury w ścianie. Oferujący oczywiście zapewnia zakwaterowanie w odpowiedniej cenie.
Zgodnie z kodeksem pracy w ten sposób mogą pracować również nieletni. Zjednoczona Prawica obniżyła wiek, od którego dzieci mogą zacząć pracę – obecnie jest to 15 lat (o ile nie przeszkadza to w nauce). A pod pewnym warunkami można zatrudnić nawet osoby młodsze, ale nie mogą dźwigać ciężarów ani pracować w trudnych warunkach. Szczegóły na stronie rządowej: „kiedy można zatrudnić osobę poniżej 18. roku życia”.
Przeprowadzka w góry
Ponieważ rząd nie wprowadził stanu wyjątkowego, cały czas możemy się swobodnie przemieszczać i szukać „swojego miejsca na ziemi”. Wiele osób pracuje zdalnie, nie musi dojeżdżać do pracy, więc czemu u licha mają siedzieć w Warszawie, czy Łodzi? W każdej chwili, każdy z nas może poczuć potrzebę przeprowadzki. W Stanach Zjednoczonych to normalne, że ludzie często się przeprowadzają. Rząd nie zakazał zmiany miejsca pobytu, ograniczył jedynie działalność turystyczną związaną z ustawą o usługach turystycznych.
A to oznacza, że całkowicie legalnie możemy spakować manatki i wyprowadzić się do mieszkania nad morzem, które właściciel udostępnia na wynajem (w domyśle – długoterminowy) i nie prowadzi działalności gospodarczej sklasyfikowanej w sekcji 55.10 PKD, czyli hoteli i podobnych obiektów zakwaterowania, ani 55.20, czyli jako „obiekty noclegowe turystyczne i miejsca krótkotrwałego zakwaterowania”.
Możemy przyjechać, podpisać umowę choćby za rok i się rozgościć. Jest jednak ryzyko, że z jakiegoś powodu będziemy musieli – przykładowo zaraz po feriach – wrócić prędzej do „poprzedniego miejsca zamieszkania”, które zostało puste. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak umowę najmu wypowiedzieć i zapłacić za korzystanie z mieszkania w czasie ferii czy w Sylwestra.
Jeśli nie możesz liczyć na powagę rządzących, to sam bądź poważny
Są również ośrodki, które nic sobie nie robią z ograniczeń i namawiają Polaków – jak gdyby nigdy nic – do przyjazdu. Trudno ocenić legalność takich działań, ani spekulować o ewentualnych karach (minister zdrowia mówił coś o mandatach). Nie znamy dokładnego brzmienia rządowych pomysłów. Wiemy jedynie, że rząd tyle razy pisał bełkotliwe ustawy i rozporządzenia, że można przyjąć w ciemno, iż nowy lockdown też będzie dziurawy jak ser szwajcarski.
Warto zachowywać się odpowiedzialnie. Rację ma prof. Andrzej Horban, doradzający rządowi znakomity lekarz, że to nie kary, mandaty, ani inne nieprzyjemności powinny nas skłaniać do odpowiedzialnego postępowania, lecz groźba, że my albo nasi bliscy „złapią” Covid-19. To paskudna choroba, a umieranie na nią jest jednym z gorszych rodzajów śmierci. Nawet więc jeśli rządzą nami politycy, którzy narodowej kwarantanny nie potrafią zrobić tak, jak należy, warto myśleć o zdrowiu i życiu w kategoriach bezpieczeństwa, a nie przepisów.
źródło zdjęcia: PixaBay