28 października 2020

Coliving, czyli współdzielone mieszkania w subskrypcji. Czy to się może udać nad Wisłą? Oni to sprawdzą na własnej skórze. A jeśli tak, to najem zmieni się nie do poznania

Coliving, czyli współdzielone mieszkania w subskrypcji. Czy to się może udać nad Wisłą? Oni to sprawdzą na własnej skórze. A jeśli tak, to najem zmieni się nie do poznania

Współdzielone mieszkania w subskrypcji, czyli coliving. Umowa bez zobowiązań i możliwość rotacyjnego zmieniania lokalu. A w pakiecie nie tylko klucz do pokoju, ale i „bawialnia” z rozrywkami oraz świetna lokalizacja w samym centrum miasta. Czy taki model zamieszkiwania może się sprawdzić? Oni chcą sprawdzić, czy już do tego dojrzeliśmy.  A jeśli tak? Czy to może być kolejny cios w klasyczny najem?

Pandemia zmienia nasz styl życia. Świat już nie stoi otworem, musimy ograniczyć kontakty społeczne, ze znajomymi widzimy się online i nie wychodzimy do knajp. Ale jedno się nie zmienia, niezależnie od okoliczności – każdy gdzieś musi mieszkać. Do tej pory wybór był mizerny: mieszkanie własnościowe (kupione za gotówkę albo na kredyt spłacany przez wiele lat), mieszkanie wynajmowane na wolnym rynku (statystycznie czynsz jest wyższy niż rata kredytu), albo wynajmowane na rynku regulowanym – od państwowego funduszu albo od gminy. Opcji pośrednich praktycznie nie ma albo stanowią margines.

Zobacz również:

To się jednak powoli zmienia. Coraz więcej badań i naocznych dowodów, że najmłodsze pokolenie, urodzone w latach 90-tych, a nawet po 2000 r. (te osoby mają już 20 lat!) szuka czegoś zupełnie innego, niż obecni 30-40 latkowie. „Błędem jest zakładanie, że kolejne pokolenia będą podchodziły do problemu swojego pierwszego mieszkania tak samo, jak ich rodzice” – pisze w swoim raporcie Przemysław Chimczak, architekt, propagator colivingu w Polsce, autor nagrodzonej  w międzynarodowym konkursie Archi-World Academy 2017-2019 koncepcji colivingowej.

Czytaj też: „Zarabiaj 8% i wypoczywaj w nadmorskim stylu”. „Bezpieczna przystań dla oszczędności”. Apartament na wynajem lekiem na zero procent w banku?

Czytaj też: Zbliża się nowy rok akademicki. Studenci nie szukają już tak chętnie mieszkania na wynajem. O ile potaniał najem? I o ile jeszcze potanieje?

Świat się zmienia i wcale nie chodzi tylko o pandemię. Młode osoby coraz rzadziej myślą o zakupie mieszkania – przynajmniej tak deklarują. Ba, juniorzy w ogóle nie rozpatrują posiadania rzeczy – myślą raczej kategoriami użytkowania. Według  raportu PwC („Współ)Dziel i rządź”, z 2017 r.) aż 81% respondentów stwierdziło, że bardziej opłacalne jest korzystanie z cudzych dóbr, niż posiadanie ich na własność. A 57% uważa, że idea dostępu do zasobów stanowi atrakcyjną alternatywę dla idei własności. 43% twierdzi, że posiadanie zasobów na własność za niepotrzebny ciężar.

„Ekonomia współdzielenia polega na łączeniu osób za pomocą platform internetowych, umożliwiania im świadczenia usług lub wspólnego korzystania z aktywów, zasobów, czasu, umiejętności lub kapitału, bez przekazywania praw własności. Istotę tego zjawiska stanowi możliwość wykorzystania przez osoby prywatne posiadanych zasobów – nieruchomości, pojazdów, treści medialnych – do konkurowania z tradycyjnymi przedsiębiorcami. Tym samym na naszych oczach powstają prosumenci, czyli konsumenci i producenci w jednym, mający potencjał globalnego dotarcia do szerokiej grupy odbiorców”

Do 2035 r. wszystkie miasta, poza Warszawą, odnotują spadek liczby ludności. W najgorszej sytuacji znajdzie się metropolia śląska (-14%), Poznań (-14%) oraz Łódź (-18%). To tak a propos tego, że podobno mamy deficyt mieszkań, którego nie da się zaspokoić przez następne 20 lat.

Wspólnie, ale z rozmachem, czyli coliving

Na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym będą dodatkowo wpływały: podaż mieszkań budowanych w ramach programów rządowych, inwestycje prywatnych deweloperów oraz indywidualnie budowane domy jednorodzinne (w pandemii zwiększa się liczba osób, które chcą mieć swój „domek”).

Idzie nowy podział potrzeb na rynku mieszkań. Do tej pory wyglądał on mniej więcej tak: pierwszy etap, to usamodzielnienie od rodziców, czyli zazwyczaj najem studencki (trwający też kilka lat po studiach, aż znajdzie się stabilną pracę i założy rodzinę). Drugi etap – to właśnie ustabilizowanie, czyli zakup nieruchomości na własność, albo „uwikłanie się” w kredyt hipoteczny. Ważne, żeby nie być już na łasce kapryśnego kamienicznika. Wtedy też potrzeby mieszkaniowe zwykle rosną – komfortowe życie z partnerem i rodziną wymaga paru metrów kwadratowych.

A trzeci etap to starzenie – i zmniejszenie potrzeb mieszkaniowych. Na pewno znacie takie przypadki, w której senior mieszkający sam musi utrzymać wielkie, pustawe już mieszkanie. Alternatywa? Jest kilka. Ostatnio pisaliśmy o tym jak to budujemy „drugą Japonię, czyli bloki skłądające się z mikroapartamentów, takich liczących nie więcej niż 20 m kw. Innym nowym trendem, o którym już być może słyszeliście, jest coliving.

W skrócie: to mieszkanie w kilka osób w jednym, dużym apartamencie, który ma części wspólne – w tym „bawialnię”, gdzie można pograć na konsoli, pograć w piłkarzyki, wspólnie obejrzeć mecz w telewizji albo film na Netfliksie, na dużym ekranie. I wspólną kuchnię, gdzie można biesiadować od zmierzchu do rana. Na Zachodzie w myśl colivingu budowane są (albo aranżowane) całe budynki lub piętra. Przykłady? LT Josai w Japonii, Collective Old Oak w Londynie, czy akademiki Odense w Danii. Rozkład piętra wygląda tak.

W założeniach jest to opcja skierowana to 20-35 latków. Wspólny mianownik – lokatorów zazwyczaj łączy jakaś wspólnota przekonań – to nie jest ten przypadek gdy przeciwieństwa się przyciągają. Czy jest miejsce na takie model w Polsce?

Coliving po polsku. Oni sprawdzą, czy już do tego dojrzeliśmy (finansowo)

Mieszkanie w koncepcji coliving zaproponował startup Colivia. Jak sam o sobie mówi, to pierwsza taka firma w Polsce. Jak to działa? W Colivii wynajmuje się pokoje w dużych mieszkaniach. Bardzo dużych – zaaranżowanych tak, że mogą zajmować pół piętra. Czym to się różni od opisywanego niedawno klasycznego współdzielenia mieszkania z pokokikiem zamykanym na klucz?

Firma Colivia przekonuje, że jej propozycja to coś więcej, niż współdzielone mieszkania. Otóż mieszkania zasiedla się w modelu subskrypcyjnym. Posiadający abonament mieszkańcy (umowę zawiera się na tygodnie, z miesięcznym okresem wypowiedzenia) mogą nie tylko z łatwością z niego zrezygnować, lecz również zmieniać lokalizację w ramach tej samej umowy. Poza tym mówimy o wielkiej powierzchni – modelowa lokalizacja w Poznaniu, przy ulicy Taczaka 23, to aż 11 pokoi i 7 łazienek. Zamiast kapryśnego właściciela prywatnego jest firma, która zarządza lokalem, więc nie trzeba się awanturować w wymianę przepalonej żarówki.

Nie jest tanio. Ceny wynoszą 700-1600 zł za pokój (najdroższy ma własną łazienkę), czyli tyle, ile mniej więcej kosztuje wynajęcie pokoju „na mieście”. To musi być super sprawa na czas pandemii – rząd zakazał de facto spotkań  z osobami spoza naszego gospodarstwa domowego. Czy nasi współlokatorzy tworzą już wspólne gospodarstwo? Trudno powiedzieć.

„Zamierzamy poszerzyć ofertę o lokalizacje w Warszawie, Wrocławiu, Łodzi, Trójmieście i Toruniu. Docelowo planujemy znaleźć się w każdym większym mieście w regionie CEE”

– mówi nam Marta Telenda, prezes spółki Colivia. Czy to realne plany? No cóż, firma została zarejestrowana rok temu i ma raptem 50.000 zł kapitału zakładowego. Czy ktoś nas tu nie czaruje? Jak firma zamierza pozyskiwać nowe lokalizacje pod coliving? Czy będzie je kupować (skąd weźmie pieniądze?), a może brać w zarządzanie od właścicieli i „podnajmować” w systemie subskrypcyjnym?

„Wszystko zależy od miejsca i okoliczności. Jeśli chodzi o kryteria, to interesują nas  niercuhomości położone w centrach miast, blisko ośrodków kultury. Muszą również mieć odpowiedni  metraż i nadawać się do tego, aby przystosować je do colivingowych standardów”

Zapewne jest w Polsce miejsce na tego typu niszę na rynku nieruchomości, ale nie wiadomo, czy Colivia nie wyprzedziła swojego czasu. Biorąc pod uwagę wydatki potrzebne na aranżację wnętrza, wymogi dotyczące dobrej lokalizacji oraz model biznesowy (subskrypcja) – wygląda na to, że nie ma prawa być tanio. Pamiętamy, jak dobrych kilka lat temu próbowała wejść do Polski australijska firma oferująca miejsca w luksusowych domach spokojnej starości. Wyglądało to wspaniale, ale firma musiała zwinąć manatki, bo zbyt mało było seniorów, których byłoby stać na taki luksus. Czy jesteśmy – także finansowo – gotowi na coliving nad Wisłą (i nad Wartą też) na dużą skalę?

źródło zdjęcia: Outsite/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
23 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Pan Krzysztof
4 lat temu

Jakoś mi się to kojarzy z komuną 🙂

RobertS
4 lat temu

1600 zł za pokój (nawet z własną łazienką?), za tyle to można ładną kawalerkę, w dobrej lokalizacji, wynająć…

fajny
4 lat temu

Hmm, już dwa teksty poświęciliście tej firemce składającej się z ładnej strony internetowej i jednego mieszkania do wynajęcia… Kryptoreklama czy tak was sobie wokół palca omotali?

Admin
4 lat temu
Reply to  fajny

Wydaje mi się, że o nich piszemy pierwszy raz. Czasem się przyglądamy nowościom (w tym przypadku – również z elementem krytycznym), ale jeśli gdzieś jest podtekst komercyjny, to zawsze o tym wyraźnie informujemy. Proszę więc się nie niepokoić

fajny
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Na pewno nie pierwszy… https://subiektywnieofinansach.pl/tak-budujemy-druga-japonie-czyli-boom-na-mikroapartamenty-i-mikropokoje/ Nie niepokoję się i wierzę w Waszą przejrzystość – to była tylko taka drobna językowa złośliwość… 😉 – bardziej stawiam na ten drugi wariant, że daliście się omamić ładnie wyglądającemu cacuszku, za którym jednak niewiele tak naprawdę stoi. 20 lat temu na studiach też zrobiliśmy z kolegami ściepę na wynajem większego mieszkania studenckiego, gdzie duży pokój i kuchnia były do wspólnego użytku dla wszystkich – a jednak nie poczuwam się z tego tytułu do stworzenia nowego, przełomowego stylu życia i zamieszkiwania 🙂 (nie mówiąc o tym, że praktycznie w każdej bursie czy akademiku taka wspólna… Czytaj więcej »

Admin
4 lat temu
Reply to  fajny

No, ale tutaj jest jeszcze opcja abonamentowa i duża liczba pokoi, to raczej jakaś hybryda akademika z hotelem, niż pokoje do wynajęcia. Jest faktem, że tego rodzaju wynajem widzieliśmy za granicą jako nowość. I jest faktem, że za chwilę będzie dużo biur do wynajęcia, które będą na takie cóś przerabiane. A z drugiej strony wiemy, że czytelnicy „Subiektywnie…” lubią tematykę nieruchomości, więc jak coś nowego zauważymy, to piszemy 😉

krzysztof
4 lat temu

czyli de facto pokoj do wynajecia w mieszkaniu ale opakowany w korpo belkot,ze masz cos wyjatkowego…naprawde ktos na takie cos sie nabiera?

Admin
4 lat temu
Reply to  krzysztof

To jest chyba trochę inna sytuacja, bo tych pokoi jest dużo (więc przypomina to raczej miniakademik) i są dobrze wyposażone części wspólne oraz obsługa (sprzątanie itp.). Poza tym to jest abonament bez zobowiązań z możliwością zmiany lokalu w trakcie, więc finansowanie też jest inne, niż w ramach pokoju do wynajęcia

RobertS
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

opisywane miejsce było wcześniej hostelem, najwidoczniej biznes się nie udał więc właściciel sprzedał lub zmienił na coś innego, co jest dodatkowo bardziej medialne

krzysztof
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

no ale dla mnie jako potencjalnego najemcy duza ilosc pokoi to raczej wada niz zaleta, bo szansa zajecia miejsca w salonie maleje…
co do systemu abonamentowego:teoretycznie to nowosc, w rzeczywistosci kazdy kto wynajmowal pokoje w takich wspolnych mieszkaniach wie,ze tez mozna sie tam w miare szybko wypisac( w sensie odejsc) i placic za wynajem na kilka tygodni czy miesiecy wiec w praktyce roznica niewielka.
zmienic lokal w trakcie tez mozna bez problemu…generalnie jak dla mnie to nowa fajna, angielska nazwa tego co od dawna funkcjonuje, zreszta w Uk takie cos nazywa sie shared house

Admin
4 lat temu
Reply to  krzysztof

Dla Pana to wada, bo Pan jest z Bieszczad (Bieszczadów?) ;-). Są ludzie, dla których jest to zaleta, bo można np. spotkać innych ludzi, a nie tylko niedźwiedzia 😉

krzysztof
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

mialo byc smiesznie, wyszlo jak zwykle:) ad rem:niezaleznie skad jestem i co lubie logiczne jest,ze wspolna przestrzen dla kilkunastu osob jest sporym problemem bo kazdy ma inne oczekiwania.Wiadomo,ze kilku chce ogladac mecz i drzec ryja przy kolejnym golu, ale kto inny chce pograc w szachy a trzeci po prostu polezec na kanapie.Im takich osob wiecej tym wiecej roznych oczekiwan i problem z tym by kazdemu dogodzic.Czesc wspolna z zalozenia ma byc miejscem wypoczynku i relaksu( w przeciwienstwie do ciasnego pokoju)a trudno o to gdy bedzie tam kilkanscie osob z roznymi zainteresowaniami.Nawet jezeli beda to tzw otwarte osoby, lubiace towarzystwo i… Czytaj więcej »

Admin
4 lat temu
Reply to  krzysztof

Cenię Pańskie zdanie, lecz jest to model biznesowy, który już w kilku krajach świata był testowany, więc najwyraźniej są ludzie, którzy widzą w tym zalety

Radek
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Tak, są też ludzie, którzy widzą zalety w socjaliźmie 😉

Admin
4 lat temu
Reply to  Radek

A ostatnio pojawili się nawet piewcy gospodarczego komunizmu 😉

krzysztof
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

oczywiscie i ja temu nie przecze, zreszta wiekszosc rzeczy, ktore mamy jest wlasnie efektem kompromisu:mysle,ze prawie kazdy by wolal jezdzic suvem ze skorzana tapicerka i 200 konmi pod maska a nie autkiem klasy b z silniczkiem 50 koni, ale sa uwarunkowania kosztowe, miejsc parkingowych itp itd i dlatego jezdzimy takim a nie innym autem. W dyskusji nad modelem colivingu ja sie raczej skupialem nie na tym, czy to jest potrzebne ale raczej na tym czy to faktycznie jest jakas nowa odkrywcza idea czy raczej rzecz stara jak swiat w nowym korpo opakowaniu. Moim skromnym zdaniem to wlasnie ta druga wersja,… Czytaj więcej »

Admin
4 lat temu
Reply to  krzysztof

Z tego punktu widzenia najem to zawsze jest tylko najem. Może się różnić „opakowaniem” – można wynajmować klitkę na przedmieściu solo, rezydencję z basenem ze znajomymi. To najem i to najem. Nic nowego. W jakimś sensie wszystko już było i cokolwiek nowego powstaje, to jest tylko nowym opakowaniem jakiejś istniejącej usługi. Uber był sprzedawany jako ekonomia współdzielenia, a jest tak naprawdę korporacją taxi.

Gre
4 lat temu

Jasno wynika z podlinkowanego raportu że to jest opcja dla młodych bez kasy. Mogą zyskać komfort kosztem prywatności. Pytanie co jest więcej warte.

Janusz_wyborca pis
4 lat temu

„posiadanie zasobów na własność to niepotrzebny ciężar”

Fajnie, ze młodzież tak optymistycznie podchodzi do braku zasobów. Optymizm będzie bardzo potrzebny.

Michał
4 lat temu

Serial Przyjaciele. W Ameryce to normalne. Polska. Mój przyjaciel w trakcie studiów (wczesne 80-te)wynajmował takie duże mieszkanie na Foksal wraz z 2 kolegami. Dziś to rezydencja :). Było wesoło tylko sami sprzątali. W 7 byloby raźniej ? Czyli nic nowego.
A co do młodych i mieszkań to tych, których znam i mają kasę to inwestują w nieruchomości na potęgę. Punkt widzenia zależy od ….np. posiadanych zasobów.

Piotr
4 lat temu

Hmm…czy ten model, ale dla nieruchomosci klasy B i C nie nazywał się kiedyś „hotele robotnicze”?

Admin
4 lat temu
Reply to  Piotr

Raczej akademik ze świetlicą 😉

Dawid
2 lat temu

Nie będziecie mieć nic – będziecie szczęśliwi. Klaus Schwab

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu