Wydawać czy oszczędzać? Czy to, że inflacja zjada dziś oszczędności, może uzasadnić sytuację, w której tych oszczędności nie mamy? Ile pieniędzy tracimy z powodu kupowania rzeczy, których nie potrzebujemy, albo które są drogie i szybko tracą na wartości? Jeśli pieniądze czasem przeciekają Ci przez palce, to przeczytaj osiem samcikowych sposobów, żeby z tym skończyć
Czy warto w dzisiejszych czasach oszczędzać pieniądze? Inflacja wynosi mniej więcej 3% w skali roku (ta oficjalna, bo nasza, „prywatna”, zależy przede wszystkim od tego, co kupujemy), a oprocentowanie bankowych depozytów jest najniższe w historii. Teoretycznie więc pieniądz niewydany traci na wartości, podczas gdy ten wydany przynosi natychmiastową przyjemność.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Kupując telewizor, smartfona czy elektryczną hulajnogę, dostajemy do ręki rzecz, którą możemy używać ku własnej uciesze. Oszczędzając te pieniądze – narażamy je na nadgryzienie zębem inflacji.
Konsumować czy oszczędzać? Trzy argumenty nie do zbicia
Przekonuje cię ta opowieść? To niestety tylko pół prawdy o naszych pieniądzach. Jest co najmniej kilka powodów, które przemawiają za tym, by z wydatkami nie przesadzać i by mieć oszczędności, nawet jeśli trudno będzie utrzymać w krótkim terminie ich realną wartość.
Po pierwsze: oszczędności to bezpieczeństwo. Bez względu na oprocentowanie pieniędzy w banku, zawsze warto przechowywać w nim poduszkę finansową, czyli pieniądze na wszelki wypadek. Utrata pracy, choroba, konieczność przeprowadzki – to wszystko są okoliczności, które mogą wymagać nagłej „dostawy” gotówki. Rezerwa oszczędności w banku gwarantuje, że w razie pilnej potrzeby nie zostaniesz na lodzie. Rozwiązując tysiące problemów czytelników „Subiektywnie o Finansach”, doszedłem do wniosku, że każdemu z nas prędzej czy później przydarza się sytuacja kryzysowa. Pieniądze na tę okoliczność będą potrzebne niemal na pewno – nie wiemy tylko kiedy.
Po drugie: oszczędności to niezależność. Dopiero, gdy miałem oszczędności pozwalające na to, żeby przez kilka lat nie pracować, poczułem wolność i niezależność finansową. Nie podoba mi się szef? Zmieniam szefa. Potrzebuję zmienić klimat? Jadę na wakacje. Mam potrzebę spełnić jakieś marzenie? Po prostu to robię, bo życie jest jedno. To ja rządzę pieniędzmi, a nie one mną. Nie muszę rezygnować z marzeń tylko dlatego, że nie zgromadziłem oszczędności.
Po trzecie: lepiej oszczędzać, niż „przepalać” pieniądze. Kasa trzymana w banku może realnie tracić na wartości (choć niektóre banki mają ciekawe rozwiązania pozwalające ograniczyć ten efekt), ale to pikuś w porównaniu z tym, jak na wartości traci większość rzeczy, które nabywamy. Robiliście ostatnio w domu porządki? Wyrzucając lub przenosząc do piwnicy kolejną partię niepotrzebnych już rzeczy proponuję przy okazji je „wyceniać” – policzyć, ile są warte po cenie, w której zostały kupione.
Ja taki eksperyment raz w życiu zrobiłem. Okazało się, że w jednym pudle wynoszonym do piwnicy było 5.200 zł, a w drugim – 8.400 zł „początkowej wartości rynkowej”. Oczywiście: część z tych rzeczy mi się przydało. Ale nie więcej, niż jedna trzecia. Pozostałe były prawie nowe, nieużywane albo z dzisiejszego punktu widzenia niepotrzebnie kupione (na zapas, na wszelki wypadek, w promocji).
Poza tym duża część rzeczy, które kupujemy, bardzo szybko traci na wartości. Niektórych z nich potrzebujemy, ale jeśli kupujemy za 5.000 zł smartfona, którego jedyną cechą jest to, że jest „nowy”, to warto się zastanowić, czy właśnie nie wyrzuciliśmy pieniędzy w błoto (można przecież kupić sporo taniej smartfona poprzedniej generacji, o minimalnie gorszych osiągach).
Osiem samcikowych sposobów na niewyrzucanie pieniędzy w błoto
Poniżej przedstawiam kilka pomysłów na to, żeby nie wyrzucać pieniędzy w błoto:
Po pierwsze: miej domowy budżet i kontroluj wydatki. Nie chodzi o to, żeby wszystkiego sobie odmawiać. Pochodzę z Poznania i miałem w moim życiu okres chorobliwego skąpstwa. To nie było dobre. Ale w dalszym ciągu mam domowy budżet, a w nim mniej więcej określone kwoty, które powinienem wydać, żeby zaspokoić potrzeby. Staram się spisywać większe wydatki i mniej więcej trzymać się wyznaczonych miesięcznych limitów. Jeśli w jednym miesiącu przekroczę limit, w następnym staram się zejść poniżej. Brak kontroli wydatków powoduje, że wchodzimy w szarą strefą debetów, kart kredytowych, prowizji i odsetek.
Czytaj też: Bierz prysznic zamiast kąpieli; zmniejsz ciśnienie wody w kranie; zamontuj dwuprzyciskową spłuczkę; uruchamiaj pełne pralki i zmywarki. Tutaj artykuł o tym, ile kosztuje nas woda.
Po drugie: planuj zakupy jedzenia. Kiedyś sprawdziłem, że w skali miesiąca 20% pieniędzy, które wydałem na jedzenie, okazało się pieniędzmi… wyrzuconymi w błoto! Niewłaściwe zarządzanie zapasami, kupowanie dwa razy tego samego, kupowanie rzeczy, których termin przydatności do spożycia się kończy, kupowanie w promocjach „trzy w cenie dwóch” (i potem wyrzucanie dwóch) – to grzechy, które dotyczą w pewnej mierze każdego z nas.
Warto sobie uświadomić: wyrzucając jedzenie, wyrzucamy swoje pieniądze. Drobne? Wyrzucając rzeczy tylko za 5 zł każdego dnia (a to się niestety zdarza prawie każdemu), wyrzucamy do śmietnika 150 zł miesięcznie oraz 1800 zł rocznie. Duża kasa. A to tylko 5 zł dziennie.
Po trzecie: ograniczaj płacenie wyłącznie „za markę”. Każdy ma tę „piętę Achillesa”. Jeden ma słabość do luksusowych marek odzieżowych, inny do bieliźnianych, ktoś jeszcze inny lubi markową elektronikę. Albo zabawki. Albo sprzęt gospodarstwa domowego. Nie namawiam do kupowania taniochy „no name”, bo czasem jej jakość pozostawia wiele do życzenia. Chodzi o to, żeby nie przesadzać. Są rzeczy, które są „tylko” markowe, nie mają żadnej dodatkowej wartości.
U mnie taką piętą achillesową są zakupy rzeczy dla dzieci przed 1 września. Czym różni się plecak za 150 zł od tego za 100 zł albo za 69 zł? Zeszyt z jakimś bohaterem z filmu jest dwa razy droższy od tego ze „zwykłą” okładką. Ostatnio widziałem słuchawki gamingowe za 259 zł. Nie kupiłem, poszedłem do supermarketu i kupiłem chyba identyczne za 69 zł.
———————-
ZAPROSZENIE: Ten artykuł jest częścią akcji edukacyjnej #wyzwanieoszczedzanie, której organizatorem jest bank Credit Agricole, a do której i ja zostałem zaproszony. Poza produktami i usługami związanymi z oszczędzaniem, dzięki którym łatwiej będzie Ci się odkładało pieniądze i budowało poduszkę finansową, bank założył grupę na Facebooku „Wyzwanie oszczędzanie” dla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się więcej o mądrym gospodarowaniu pieniędzmi, zarządzaniu własnym budżetem, oszczędzaniu lub chcą podzielić się z innymi swoimi poradami.
W czwartek 22 października 2020 r. o godz. 19:00 wezmę udział w rozmowie z członkami tej grupy. Jeśli chcesz się przyłączyć i też ze mną porozmawiać na żywo o moich i swoich doświadczeniach związanych z oszczędzaniem lub masz do mnie jakieś pytania, to zapraszam, wystarczy wejść na grupę.
Bank zachęca też do udziału w internetowym challenge’u #dzieńbezwydawania. Wystarczy przeżyć jeden dzień bez wydania ani złotówki, udokumentować go, a zdjęcia lub film opublikować w mediach społecznościowych z hashtagami #wyzwanieoszczędzanie i #dzieńbezwydawania. Zapraszam do udziału. To może być dobry początek refleksji nad oszczędzaniem i świadomym wydawaniem pieniędzy.
———————-
Po czwarte: uważaj na odroczoną płatność za zakupy. Raty zero procent, odroczona płatność i podobne mechanizmy ogromnie zamydlają stan naszych domowych finansów. Dostajemy drogą rzecz, nie wydajemy na nią pieniędzy (więc wydajemy te pieniądze na coś innego), a potem się okazuje, że do spłacania są jakieś raty. Czasem zdarzają się okazje ratalne, obok których trudno przejść obojętnie. Ale ja bardzo na nie uważam, staram się wliczać w przyszły domowy budżet obciążenia, które z tego wynikają.
Czytaj więcej: Największy polski e-sklep uruchamia odroczoną płatność za zakupy. Ale czy za to nie idzie się do piekła?
Po piąte: oszczędzaj na odsetkach i prowizjach. Debety i karty kredytowa to przydatne w życiu każdego konsumenta instrumenty, ale warto z nich korzystać rozsądnie. Jeśli mam w koncie dozwolony debet, to staram się, żeby nie był za dużo. Po pierwsze: żeby nie kusił. Po drugie: żeby nie płacić za wysokiej prowizji. Mam kartę kredytową – bo to też bardzo ciekawy wspomagacz domowej płynności finansowej – ale pilnuję, żeby całą wykorzystaną kwotę spłacić w ciągu 20 dni od otrzymania wyciągu (wtedy nie płacę odsetek).
Po szóste: zapanuj nad abonamentami. Płacisz jakieś comiesięczne lub coroczne abonamenty? Nie chodzi mi o rachunki za kablówkę, czy usługi telekomunikacyjne – myślę raczej o pakietach VOD, abonamentach za oprogramowanie i tym podobne. Kataloguj gdzieś obciążenia z tego tytułu, żebyś nie stracił kontroli nad wydatkami. W pewnym momencie może się okazać, że kilkaset złotych miesięcznie w sposób niezauważalny (pieniądze są automatycznie ściągane z twojej karty) wydajesz na usługi, z których korzystasz sporadycznie albo w ogóle.
Czytaj więcej: Subskrypcje i abonamenty? To już nie tylko VOD i ryczałt za internet. Ile wydajemy na subskrybowanie? A ile wydajemy na nie bez sensu?
Po siódme: nie kupuj drogich rzeczy zaraz po debiucie. Pierwszy rok po wprowadzeniu na rynek nowego telewizora, smartfona, czy odkurzacza to czas, w którym jego cena zawiera „efekt nowości”. Zakup takiej rzeczy oznacza, że dajemy się złapać na 30% „inflacji”. Wydajemy pieniądze na rzecz, która za chwilę będzie o te 30% tańsza. Moja zasada to kupowanie rzeczy wtedy, gdy „efekt nowości” w jego cenie jest już niewielki bądź nie występuje.
Czytaj też: Oni obiecali sobie, że przez cały rok nie kupią ani jednej nowej rzeczy. Szczytna idea, ale czy realna?
Po ósme: nie lekceważ rabatów i programów lojalnościowych. Większość z nas nie wie, z jakimi korzyściami może wiązać się płacenie kartą danego banku. Warto sprawdzić czy twój bank ma program rabatowy i ewentualnie jakie pieniądze można z niego wycisnąć, kupując to, co zwykle. W ten sposób można zaoszczędzić 20-30 zł miesięcznie, czyli dobrych kilka stówek w skali roku. Nie jest to typowe unikanie wyrzucania pieniędzy w błoto, raczej
———————
Ten artykuł jest częścią akcji edukacyjnej #wyzwanieoszczędzanie organizowanej przez Credit Agricole. W ramach akcji będą ukazywały się na „Subiektywnie o finansach” artykuły, które – mam nadzieję – będą dla Ciebie inspiracją i pomocą przy oszczędzaniu pieniędzy. Masz jakieś swoje patenty na niewyrzucanie pieniędzy w błoto? W imieniu banku zapraszam na grupę „Wyzwanie oszczędzanie” na Facebooku. Możesz się tam podzielić swoimi doświadczeniami lub zdobyć wiele przydatnych wskazówek, jak oszczędzać i odpowiedzialnie gospodarować swoimi pieniędzmi.
źródło obrazka tytułowego: Micheile Henderson/Unsplash