Pan Jan twierdzi, że jeszcze długo będzie „sprzątał” po kilkumiesięcznej współpracy z Amazonem. Zamiast zysków i zwiększeniu zasięgu sprzedaży, został z furą zwrotów do wykonania i wysoką prowizją do zapłacenia. I ostrzega innych przedsiębiorców łakomych na – z pozoru łatwą i dochodową – sprzedaż w modelu „vendor” oferowaną przez Amazon
Od wielu miesięcy media spekulują o wejściu na polski rynek Amazona, amerykańskiego giganta e-handlu. Zgodnie z tymi doniesieniami, firma miała udostępnić polską wersję swojego serwisu jeszcze w tym roku, a paczki polskim klientom kupującym na Amazonie ma ponoć roznosić Poczta Polska.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Amazon ma już w Polsce kilka centrów dystrybucyjnych, ale jeśli chcemy coś zamówić lub sprzedać za jego pośrednictwem, skazani jesteśmy jeszcze np. na niemiecką wersję platformy. Ale na razie o wprowadzeniu polskiej wersji Amazona zrobiło się cicho. Być może te plany w jakimś stopniu pokrzyżował niezwykle udany debiut giełdowy Allegro – platformy, która w Polsce jest niekwestionowanym liderem w e-handlu (firma kontroluje ok. 36% rynku e-handlu, Amazon ok. 5%). A to właśnie z Allegro przyjdzie się zmierzyć Amazonowi.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o debiucie giełdowym Allegro, mocnych i słabych stronach Allegro i Amazona oraz o tym, jak ewentualne wejście „pełną gębą” tego ostatniego do Polski może zmienić polski e-commerce, zachęcam do lektury tekstów Irka Sudaka:
- Allehossa po debiucie Allegro! Akcje największej polskiej spółki e-handlowej w dwa tygodnie podwoiły oszczędności Polaków, którzy zaryzykowali ich zakup! Co się dzieje?
- Allegro prawie tak drogie, jak Amazon. Czy warto kupić akcje hegemona polskiego e-handlu w ofercie publicznej? A może nie ma już wielkich szans na zarobek?
Bilet wstępu do elitarnego klubu Amazona
Ja zaś chciałbym skupić się dziś na rzeczy fundamentalnej dla istnienia takich firm, jak Allegro czy Amazon, a więc na zadowoleniu ich klientów, czyli przedsiębiorców, którzy chcą coś sprzedać za pośrednictwem tych platform. Jeśli chodzi o Allegro, to blisko rok temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie w sprawie faworyzowania własnego sklepu. Co jakiś czas firma informuje o podwyżkach prowizji. Ale to niejedyne działania, które nie podobają się sprzedającym na tej platformie.
Również Amazon, który nie ma jeszcze polskiej platformy, zdążył narazić się polskiemu biznesowi. Jak już wspomniałem, polscy sprzedawcy mogą korzystać np. z jego niemieckiej wersji. Kilka miesięcy temu na wypróbowanie usług serwisu skusił się pan Jan. Z racji tego, że ta współpraca odbija mu się czkawką i minie jeszcze trochę czasu, zanim po niej „posprząta”, poprosił o anonimowość. Od lat z sukcesem produkuje i sprzedaje na całym świecie asortyment dla zwierząt. W branży e-commerce nie jest więc nowicjuszem.
Usługa Amazona, na którą naciął się przedsiębiorca, nie jest dostępna dla wszystkich chętnych. Sprzedawca może współpracować z Amazonem na trzy sposoby. Pierwszy to pośrednictwo. Wystawiamy produkt, Amazon zgarnia prowizję, natomiast cała logistyka, czyli wysłanie i obsługa ewentualnych zwrotów, leży po stronie sprzedawcy.
Druga opcja różni się od pierwszej tym, że można zlecić Amazonowi ogarnięcie również wspomnianych czynności logistycznych. Trzecia opcja to usługa „vendor”. Żeby z niej skorzystać, trzeba najpierw dostać specjalne zaproszenie. I taką właśnie przepustkę do „klubu vendor” od niemieckiego oddziału Amazona wiosną dostał pan Jan.
„Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało w porządku. A że Amazon to gigant, pomyślałem, że być może w ten sposób zwiększę zasięg i sprzedaż, szczególnie na terenie Niemiec”
– mówi przedsiębiorca. Na czym polega model „vendor”? W tym przypadku Amazon nie jest pośrednikiem kojarzącym sprzedawców z kupującymi. Amazon kupuje po prostu od nas towar, a następnie go sprzedaje jako własny. Pan Jan najpierw przez półtora tygodnia przygotowywał ofertę zgodnie z wytycznymi, a więc m.in. umieszczał w serwisie opisy produktów i dodawał zdjęcia. W sumie wpisał aż kilkaset produktów, bo – jak podkreślał w rozmowie ze mną – Amazon naciskał, aby dodać jak największy asortyment. Chwilę później Amazon złożył u niego pierwsze zamówienia i kolejne co tydzień. Jak mówi, Amazon oczekiwał od niego zaproponowania „dobrych” cen hurtowych. Tak też pan Jan zrobił.
„Vendor” kosztuje. Dostawca płaci prowizję – 10% wartości zamówienia za koszty marketingowe oraz za obsługę zwrotów i reklamacji od klientów, ale wówczas musi zgodzić się na 60-dniowy okres płatności. Przy 12% prowizji, termin płatności to 30 dni.
Przeczytaj też: Sprawdzamy Allegro Polecam, czyli ile możesz zarobić na polecaniu swoim znajomym z internetu wystawionych na platformie ofert?
Przeczytaj też: AAA, czyli Allegro, AliExpress i Amazon. I trzy historie pokazujące, że nie wolno odpuszczać, gdy coś im się popsuje
Pierwsze rysy na współpracy z Amazonem
Pan Jan sukcesywnie wysyłał towar do kilkunastu magazynów Amazona w Polsce, w Niemczech i w Czechach. Każdego tygodnia przychodziło nawet po 20 zamówień, ponieważ każdy magazyn składa osobne zamówienie, a czasem nawet kilka. Oczywiście koszt wysyłki pokrywa wysyłający. Wielkość zamówień była różna – czasami był to jeden produkt, innym razem 50 sztuk. Wkrótce jednak pojawiły się pierwsze rysy na współpracy.
„Niektóre magazyny deklarowały, że nie dostały wszystkich zamówionych produktów. Czasami ginęły całe przesyłki wysyłane kurierem. Miałem 5 dni na uzupełnienie, w innym razie groziła mi dodatkowa kara, która początkowo była umarzana, ale jako straszak działała. Problem w tym, że wysłałem towar zgodny z zamówieniem. Po dwóch miesiącach część się znalazła. Nie wiem jak to tłumaczyć, może niedbalstwem z ich strony, jednak kosztowało mnie to trochę nerwów. W sumie jakieś 5% wysłanych produktów przepadła bez wieści. Niestety reklamacje nic nie dają – jest to moje słowo przeciwko wielkiej firmie”
– opowiada przedsiębiorca. Mimo tych „incydentów”, panu Janowi wydawało się, że współpraca jako-tako się układa. Od Amazona zaczęły spływać pierwsze płatności, co nieco uspokoiło sytuację. Ale później było już tylko gorzej. Przedsiębiorca zauważył, że Amazon sprzedawał produkty dużo poniżej zaakceptowanych przez niego cen detalicznych, do tego w każdym kraju, w którym Amazon działa, cena była inna.
„Amazon – jako globalny gracz – posiada sklepy lokalne w wielu krajach, a towary przerzuca już wewnętrznie między magazynami w całej Europie. Oznaczało to, że współpracując z Amazonem w Niemczech, automatycznie sprzedaje się Amazonowi w Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech, ba – nawet w Chinach. Może to cieszyć, ale tu pojawia się kolejny problem – z tłumaczeniem opisu produktów, które są wykonane przez automaty, a nie ludzi, więc w kolejnych krajach – nazwy produktów często nie miały nic wspólnego z rzeczywistością”
– opowiada pan Jan. Żeby mieć kontrolę nad opisami produktów, czyli de facto na sprzedaż, trzeba poszerzyć współpracę, podpisując umowy z kolejnymi lokalnymi Amazonami. Wiąże się to jednak z wysyłką towarów nie do 20, ale do 50 czy 60 magazynów w całej Europie, oczywiście też na koszt wysyłającego.
Przeczytaj też: Zakupy w zagranicznym sklepie internetowym? Wyjazd do innego kraju? Jakiej karty użyć? Revolut? Curve? Bankowa debetówka? A może wszystko jedno?
Panu Janowi nie podobało się też to, że co chwilę nagabywany był przez Amazona do wykupienia reklam, dzięki którym jego produkty byłyby lepiej „pozycjonowane”.
„Pisali, że wybrany towar kiepsko się sprzedaje i że reklama może to zmienić, ale odrzucałem te propozycje. Co chwilę namawiano mnie też do obniżenia cen wysyłanych do nich produktów, często nawet o 50%. Nie mogłem się na to zgodzić, bo już na wejściu zaproponowałem ceny hurtowe”
Sprzedaż słaba, wysoka prowizja, masa zwrotów
Mniej więcej po czterech miesiącach od rozpoczęcia współpracy Amazon znacznie zmniejszył ilość zamówień, ograniczając się do towarów najbardziej popularnych. Ale oprócz tego zaczął masowo zwracać to, co nie sprzedało się przez poprzednie cztery miesiące.
„Przez te kilka miesięcy co chwilę namawiano mnie, bym sprzedawał im coraz więcej i więcej. Miałem wrażenie, że Amazon jest w stanie wessać cały towar, jak odkurzacz. A gdy więcej im sprzedawałem, rosła wartość zamówienia, a więc rosła prowizja należna Amazonowi”
– mówi pan Jan. Jak wyszedł na tej współpracy? Delikatnie rzecz ujmując – nie najlepiej. W sumie w ramach opcji „vendor” sprzedał firmie towar za ok. 10.000 euro, z czego Amazon sprzedał jedną czwartą, czyli towar za ok. 2.500 euro, jednak prowizję pobrał od kwoty 10.000, czyli 1000 euro! Przed panem Janem zapewne jeszcze długie miesiące sprzątania po tej „przygodzie”. Spływać będą do niego zwroty z magazynów Amazona z kilku krajów Europy. A kto płaci za obsługę zwrotów, czyli usługi kurierskie? Zgodnie z umową – przedsiębiorca.
Przedsiębiorca nie chce zarzucać Amazonowi nieuczciwości. Jak podkreśla, jego asortyment jest dość niszowy. Być może dla produktów „szybko zbywalnych” sprzedaż w modelu „vendor” może się sprawdzić i opłacić. Ma jednak za złe firmie, że cały czas namawiała go do zwiększenia sprzedaży, przez co puchła wartość zamówienia i… prowizja dla Amazona. Na końcu został z masą zwrotów i wysoką prowizją.
„Nie jest tak kolorowo, jak się początkowo wydaje. Przećwiczyłem to na sobie i chciałbym przekuć mój gniew w coś pożytecznego, a więc ostrzec innych łakomych na z pozoru łatwą sprzedaż”
– mówi przedsiębiorca. Zachęcam więc do korzystania z jego rad. Jeśli wchodzicie z Amazonem w model „vendor”, nie dajcie się skusić na efekt „amazonowego odkurzacza”, a więc nie próbujcie sprzedać firmie wszystkiego jak leci. Amazon może wchłonąć masę waszych produktów. Jeśli wszystkie je sprzeda, super. Jeśli nie, zostaniecie zasypani zwrotami. I pamiętajcie, że prowizja w tym modelu nie jest zwrotna.
Co na to Amazon? „Sukces partnera naszym sukcesem”
Po publikacji tekstu otrzymaliśmy list od przedstawicieli Amazona, w którym firma zapewnia, że jako pośrednik nie może traktować partnerów biznesowych per noga, bo de facto tylko w przypadku ich sukcesu będzie sukces Amazona. Nie wiem czy to do końca jest prawda, ale zapraszam do zapoznania się ze stanowiskiem firmy:
„Nie możemy ustalić, czy w tym konkretnym przypadku są podane prawdziwe informacje, ponieważ nie udostępniono nam żadnych szczegółów pozwalających zidentyfikować zaangażowaną stronę. Nie zgadzamy się z opinią, że traktujemy naszych partnerów biznesowych w taki sposób. W Amazon odnosimy sukcesy, tylko wtedy gdy nasi partnerzy handlowi oraz sprzedawcy są zadowoleni i odnoszą sukces. Współpracując z przedsiębiorcami z całego świata, jesteśmy w stanie oferować klientom najszerszy możliwy zakres produktów w atrakcyjnych cenach i z wygodną dostawą.”
Biuro prasowe Amazon
Źródło zdjęcia: Pixabay