Po kilku tygodniach przeciągania liny między teleoperatorami, a urzędnikami wreszcie wiemy jak ostatecznie będzie wyglądał darmowy roaming w Unii Europejskiej w zbliżające się wakacje. Choć Komisja Europejska zapowiadała, że w tym roku za granicą będziemy płacili za telefonowanie, SMS-owanie i zasysanie danych tyle samo, co u siebie w domu, to jeszcze kilka tygodni temu obietnica wyglądała jak ponury żart. Z największych teleoperatorów tylko Orange przyznał klientom tyle darmowych minut za granicą, ile mają w kraju oraz dorzucił trochę darmowego internetu. Play, T-Mobile i Plus pokazały zaś Brukseli środkowy palec.
Czytaj też: Telekomy ogłosiły ceny na wakacje. Orange dał czadu, a pozostali niemile zaskoczyli
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Powody tej obstrukcji są oczywiste – w Polsce usługi telekomunikacyjne są znacznie tańśze, niż na Zachodzie. Jeśli więc Polak zaczyna używać swojego telefonu za granicą, jego polski operator musi refundować koszty zagranicznemu operatorowi po „jego” cenach. Co prawda hurtowych, ale i tak wysokich. U nas pakiet no limit na rozmowy i SMS-y oraz 5-10 GB transferu danych można mieć za 25-30 zł. A np. Orange we Francji sprzedaje w detalu pakiet no limit rozmów i SMS-ów oraz 2 GB internetu za 20 euro. W Niemczech średnia cena 1 GB transmisji danych to 4 euro (17 zł). W Polsce niewiele więcej kosztują pakiety z rozmowami no limit, SMS-ami za free i 5-10 GB transmisji danych.
Darmowy roaming to dla unijnych urzędników jednak priorytet, więc szybko okazało się, że niedostosowanie cenników może kosztować polskich operatorów więcej, niż straty, które poniosą pozwalając korzystać swoim klientom z telefonów za granicą po „polskich” cenach. Najpierw T-Mobile, potem Play, a na końcu również Plus wprowadzili więc poprawki do swoich cenników. Ponieważ długi weekend w połowie czerwca dla wielu z Was rozpoczyna wakacje – a kilka milionów Polaków przygotowuje się do opuszczenia kraju w lipcu lub sierpniu – w trzech słowach objaśnię na czym w końcu stanęło jeśli chodzi o ten darmowy (a może „darmowy”?) roaming.
Czytaj też: Lepiej kupić abonament solo czy z telefonem? Sprawdzam
Czytaj: Telekomy jak stręczyciele. Dlaczego nie blokują tych numerów?
Czytaj: W punkcie obsługi telekomu chcą ci kserować dowód? Nie pozwól!
Nowy roaming w UE: rozmowy i SMS-y. Jak to działa?
Wszyscy najwięksci operatorzy – Orange, T-Mobile, Plus i Play – zgodzili się honorować krajowe limity dotyczące rozmów i SMS-ów na terenie Unii Europejskiej. Jeśli więc masz w abonamencie darmowe rozmowy i SMS-y bez limitu do wszystkich sieci – wyjeżdżając do kraju będącego w Unii Europejskiej też nie będziesz dodatkowo za nie płacił. Jeśli masz ofertę z jakimś limitem – np. masz do wygadania darmową godzinę we wszystkich sieciach (60 minut w abonamencie) – to cennik roamingowy włączy się dopiero po wykorzystaniu limitu.
A jeśli masz tani abonament, w którym za darmo są tylko rozmowy w ramach swojej sieci, zaś połączenia do obcych sieci kosztują np. 19 gr. za minutę, to jeśli będziesz za granicą, to nawet dzwoniąc w ramach swojej sieci (np. do mamy, która ma telefon u tego samego operatora) możesz zapłacić tak, jak za rozmowę krajową do obcej sieci. Analogiczna sytuacja jest z SMS-ami.
Sytuacja zmieni się na lepsze w porównaniu z tym, co było. Już od 2015 r. podróżując po zjednoczonej Europie płaciliśmy maksymalnie 95 gr. za minutę wykonanego połączenia głosowego i nie więcej, niż 30 gr. za SMS-a. Teraz będzie jeszcze taniej lub wręcz za darmo, o ile masz wykupioną taryfę unlimited.
A jeśli masz telefon na kartę, czyli prepaid? Nowe zasady obejmują nie tylko klientów abonamentowych, ale i klientów taryf prepaid. Jeśli „zatankujesz” swoją kartę SIM jakąś kwotą, np. 50 zł, a z taryfy wynika, że w tej cenie masz rozmowy po 29 gr., to w Unii Europejskiej też będziesz tyle płacił. Wszystkie połączenia będą taryfikowane jako połączenia do obcej sieci.
W których krajach możesz liczyć na preferencyjne warunki roamingu? Oczywiście we wszystkich, które należą do Unii oraz w dwóch – Norwegii i Islandii – które co prawda są poza Unią, ale należą do wspólnej strefy granicznej Schengen. Dobra wiadomość jest taka, że póki w Unii Europejskiej jest Wielka Brytania, tani roaming dotyczy naszych wypraw także do tego kraju. Wyjeżdżając na Cypr, czy na Maltę też jesteśmy „bezpieczni”. Gdzie tanie minuty nas nie dotyczą? Wyjeżdżając do Albanii (to modny kierunek tego lata) czy do Turcji (dla odmiany chyba wychodzi z mody) po staremu wyłączamy telefon. Szwajcaraia też nie należy do Unii Europejskiej, choć jest w samym centrum Europy.
Poza Unią Europejską, Norwegią i Islandią połączenia pozostaną wciąż potwornie drogie – jakieś 6-8 zł za minutę połączenia i do 1 zł za SMS-a. Wyjeżdżając do egzotycznych krajów (albo po prostu nie będących w Unii) najlepiej po prostu kupić na miejscu kartę prepaid lub komunikować się z rodziną za pośrednictwem sieci wi-fi i Skype-a lub innego komunikatora.
Czytaj też: Smartfonowa załamka. Miesiąc za granicą i 56.000 zł do zapłaty
Czytaj też: Plus, szczęście bardzo i idealny duet daleko od perfekcji
Czytaj też: Jedno mobilne hasło do wszystkiego? Testują mobile connect!
Czytaj: Czy warto mieć konto w banku telekomowym? Wodotryski T-Mobile
Nowy roaming w UE: transfer danych. Ile giga w cenie?
O ile jeśli chodzi o rozmowy i SMS-y oraz MMS-y nasze krajowe „uprawnienia” dość bezpośrednio przekładają się na korzystanie z usług teleoperatorów za granicą, o tyle w kwestii transferu danych już tak łatwo nie jest. W ramach wykupionego w Polsce abonamentu będziemy mogli wykorzystać tylko część transferu danych za granicą. Jeśli przekroczymy ów limit, trzeba będzie płacić dodatkowo.
Z czego to wynika? Ano z prostego faktu, iż w Polsce transfer danych jest znacznie tańszy, niż za granicą, więc teleoperatorzy poszliby z torbami, gdyby pozwolili nam „tankować” za granicą nieograniczone ilości internetu i płacić za to operatorom zagranicznym po dyktowanych przez nich cenach hurtowych. Bruksela zlitowała się nad operatorami telekomunikacyjnymi w takich krajach jak Polska i nałożyła limity. Jest na to stosowny wzór.
Bierzemy cenę naszego abonamentu, przeliczamy na euro, odejmujemy VAT. Potem otrzymaną wartość dzielimy przez 7,7 (to maksymalna cena hurtowa 1 GB danych w Unii Europejskiej – tyle może płacić polski telekom zagranicznemy, gdy „tankujemy” internet np. we Włoszech, czy Hiszpanii). Otrzymany wynik mnożymy przez dwa. I tyle internetu w gigabajtach musi nam zapewnić polski operator po cenach krajowych, gdy wyjeżdżamy za granicą.
Przykład? Masz abonament za 50 zł. Z tego jakieś 9 zł to VAT, po jego odjęciu mamy 41 zł. To – przy dzisiejszym kursie – 9,7 euro. Dzieląc tę wartość przez 7,7 dostajemy 1,25. Mnożymy to przez dwa i otrzymujemy limit transferu danych, który powinniśmy dostać od polskiego operatora po cenach krajowych. W tym przypadku jest to jakieś 2,5 GB.
Jaką część „krajowego” limitu będzie można wykorzystać w Unii Europejskiej bez opłat?
Jak łatwo się zorientować, ów limit do wykorzystania za granicą jest znacznie mniejszy od limitu transferu danych, który obowiązuje w kraju. Przeglądając ofertę polskich operatorów widzę, że – w zależności od różnych parametrów – unijny limit transferu danych do wykorzystania wynosi jakieś 40-50% transferu, który mamy do wykorzystania w kraju. Jeśli masz taryfę dającą 10 GB transferu, to prawdopodobnie operator pozwoli ci „zatankować” bez dodatkowych opłat jakieś 4 GB z tego limitu podczas zagranicznych wakacji.
A jak jest w prepaidach? Przeważnie gorzej, bo tu generalnie pakiety internetowe się kupuje – np. 1 GB za 5 zł, 2 GB za 10 zł i tak dalej. W ramach każdego z tych pakietów jest limit „unijny”, ale z reguły niewysoki i nie przekraczający 25% wartości opłaconego limitu krajowego. A więc jeśli w ofercie prepaid kupisz 2 GB za 10 zł, to w tej cenie tylko 500 MB będzie do wykorzystania za granicą bez dodatkowych opłat. O ile więc w ofercie na abonament jakieś 40-50% limitu krajowego jest dostępne także za granicą (w tańszych abonamentach – 30-35%), to w prepaidach jest to przeważnie mniej.
Co się dzieje jeśli wykorzystamy limit „zagraniczny” transferu danych? Operator powinien nas o tym poinformować, a potem oczywiście nikt nam nie odcina internetu – po prostu zaczynamy płacić więcej. To „więcej” oznacza u wszystkich operatorów po 4 gr. dopisywane do rachunku za każdy 1 MB transferu danych poza limitem. Czyli 40 zł za każdy 1 GB wykorzystanego transferu. Biorąc pod uwagę ile danych „pożerają” nasze telefony trzeba się liczyć z tym, że dwutygodniowy urlop może kosztować dodatkowo kilkadziesiąt złotych posiadaczy najtańszych abonamentów, bo 1 GB danych to stosunkowo niewielki pakiet dla osób, które stale odbierają e-maile, korzystają z aplikacji informacyjnych, mają „odpaloną” nawigację. A jeśli jeszcze do tego oglądają wideo na YouTube i Netfliksie to już w ogóle.
Czytaj też: Ile danych zużywają nasze telefony? Oni to policzyli
Czytaj też: Unijne zasady obliczania cen w roamingu – z pierwszej ręki
Czytaj też: Szczegóły roamingu w UE dla klientów Orange
Czytaj też: Szczegóły roamingu w UE dla klientów T-Mobile
Czytaj też: Szczegóły roamingu w UE dla klientów Play
Czytaj też: Szczegóły roamingu w UE dla klientów Plusa
Czy po tych wakacjach grożą nam podwyżki cen abonamentów i pakietów prepaid?
Umożliwienie klientom korzystania za granicą z telefonów po „polskich” cenach oczywiście oznacza dla telekomów dodatkowe koszty. Jeśli w Polsce ceny pakietów internetowych są dwa-cztery razy niższe od zachodnich, to – nawet biorąc pod uwagę ceny hurtowe – nasze telekomy będą dopłacały za korzystanie przez nas z roamingu unijnego całkiem spore pieniądze.
Przy maksymalnej stawce hurtowej posiadacz abonamentu za 50 zł za transferem danych 5 GB będzie miał do wykorzystania jakieś 2 GB za granicą, co oznacza, iż teleoperator musi zapłacić za to np. hiszpańskiemu, brytyjskiemu, francuskiemu, czy włoskiemu nawet 15 euro (po 7,7 euro za gigabajt). Nawet jeśli nie będą to stawki maksymalne tylko np. 10 euro, to i tak podróżujący klient będzie „kosztował” 42 zł w samych tylko rozliczeniach roamingowych.
Co to oznacza dla telekomów? Teoretycznie mogą chcieć podwyższyć nam ceny abonamentów i transferu danych. Ale wyjeżdżających za granicę klientów jest mniejszość, więc może po prostu teleoperatorzy wezmą na klatę te koszty. Może być też tak, że pójdą w górę tylko ceny dodatkowych pakietów internetu (dostaną więc po kieszeni ci, którzy „tankują” najwięcej internetu oraz prepaidowcy, którzy będą płacili jeszcze więcej za „wolność”). Ewentualnie jest też możliwy scenariusz mieszany – ceny zostaną bez zmian, ale obniżą się liczby gigabajtów oferowanych w danej cenie. Ale wszelkie kalkulacje operatorzy zapewne wykonają dopiero po wakacjach. Na razie w ramach Unii Europejskiej cieszymy się tanimi rozmowami i połówką taniego internetu.
Uwaga, update: Na lato 2018 r. najwięksi operatorzy wprowadzili dopłaty do roamingu w Unii Europejskiej. Ile one wyniosą? Sprawdzam!
Czytaj: Czy tani roaming w UE spowoduje podwyżki cen? Opinie ekspertów
Czytaj też: Pytania i odpowiedzi dotyczące roamingu w UE