Unijna dyrektywa o usługach płatniczych (PSD2), która weszła w życia 14 września, wprowadziła pojęcie „zewnętrznego dostawcy usług” – TPP. Taka firma może mieć dostęp do naszych rachunków bankowych. Oczywiście tylko za naszą zgodą. Ale czy jesteśmy w ogóle gotowi na to, by pozwalać „obcym” buszować po naszych kontach? Wyniki tych badań mogą sprowadzić TPP na ziemię. Chyba że zrobią tę jedną rzecz…
Nest Bank właśnie ogłosił, że otrzymał od Komisji Nadzoru Finansowego licencję na działalność jako zewnętrznego dostawcy usług. Dalej na określenie firm z taką licencją będę używał skrótu TPP (ang. third party provider). To już piąty bank z tą licencją. Wcześniej otrzymały ją Alior Bank, mBank, Santander Bank i PKO BP.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Rzecz jasna, TPP może być nie tylko bank. To duża szansa dla firm z branży nowych technologii, które potrafią uzupełnić lub poprawić usługi bankowe. Spodziewam się, że wkrótce licencją TPP pochwalą się firmy oferujące np. alternatywne formy płatności. Już dziś ich usługi dostępne są w niektórych bankach, ale dzięki dyrektywie PSD2 „wszczepienie” się do bankowych zasobów danych, czyli do naszych kont, teoretycznie powinno być łatwiejsze.
Przeczytaj też: Żegnamy zdrapki i tokeny. Jak po 14 września będziemy się logowali do banków? Lektura obowiązkowa dla każdego!
Wszystkie banki w jednym miejscu
Co TPP konkretnie nam zaoferują? Tłumaczy Małgorzata Adamczyk z Nest Banku:
„Za sprawą usług AIS – account information services – nasi klienci zyskają chociażby możliwość agregowania swoich danych finansowych z różnych kont bankowych w jednym miejscu”
Nest Bank miał taką usługę zanim w życie weszła dyrektywa PSD2. Ale wymagała ona od klienta ściągnięcia w formacie PDF historii rachunków z innych banków i wczytania ich do systemu Nest Banku. Testowałem, fajne narzędzie, ale z tym ręcznym przenoszeniem historii było trochę pod górkę. Teraz, z licencją TPP, bank może mnie zapytać, czy chciałbym mieć automatyczny dostęp do wszystkich swoich finansów w jednym miejscu. Jeśli się zgodzę, to inne banki, w których mam rachunki, nie będą mogły odmówić.
TPP będą też mogły świadczyć usługi typu PIS (ang. payment initiation services), czyli inicjować transakcje. Klienci będą mogli za pośrednictwem takiej firmy np. zlecać przelewy z innych kont bankowych.
Przeczytaj też: Ryzykowny ruch BNP Paribas. Nie będzie już prowadził kont przejętych po ex-Raiffeisenie. Klienci muszą się „przesiąść”. Co ich czeka?
Potrzebna zgoda, ale w jakiej formie?
Trzeba mocno podkreślić, że nic nowego się nie zadzieje bez naszej zgody. Jeśli firma z licencją TPP będzie chciała nam coś „wcisnąć”, musi najpierw uzyskać od nas wyraźną i niewymuszoną zgodę. Entuzjaści PSD2 często to podkreślają. Ciekaw jednak jestem jak w praktyce wyglądać będzie prośba o taką zgodę. Bo z jednej strony chronimy naszych danych „jak oka w głowie”, a z drugiej – na lewo i prawo potwierdzamy wszelkiej maści regulaminy czy zgody marketingowe w przekonaniu, że tak trzeba, albo w nadziei na jakieś super oferty w przyszłości albo po prostu dla świętego spokoju.
Zakładając jednak, że wszelkie decyzje będziemy podejmować świadomie, to czy Polacy w ogóle dadzą się uwieść TPP? Niedawno wpadły mi w ręce wyniki badania Autopay Research (marka należąca do firmy Blue Media) – „Podejście do fintechu 2019” (wywiady internetowe przeprowadzone przez agencją badawczą Satisface wśród 1109 respondentów).
To już trzecia edycja tego badania, a więc pozwalająca wyłapać jakiś trend. Generalnie chodzi w nich o zbadanie, w jakim stopniu Polacy są otwarci na korzystanie z usług finansowych oferowanych przez niebankowe firmy. Pośrednio pytanie dotyczy gotowości udostępnienia swoich danych takim firmom, które zapewne czają się na licencję TPP i wkrótce mogą zapukać do naszych drzwi.
Przeczytaj też: Początek roku szkolnego to dobry powód, żeby założyć nastolatkowi konto osobiste. W którym banku i z jakimi bonusami? Sprawdzam!
Przeczytaj też: Citibank na wojnie z wiatrakami? Nałożyli srogie prowizje za Revoluta, ale… sprawdziłem podobne usługi. Niektóre wciąż są w Citi za free
Młodsi (bardziej) otwarci na fintechy
Jak myślicie, ilu ankietowanych skorzystałoby z usług finansowych oferowanych przez nie-banki? Tylko 7%, a wśród osób po 45. roku życia tylko 4% (wśród młodszych ten odsetek jest nieco wyższy – 11%). Dokładnie taki sam wynik odnotowano w ubiegłorocznej edycji, ale w 2017 r. otwartych na niebankowe firmy było prawie dwa razy więcej (11%). Zdecydowanie „nie” odpowiedziało 45% ankietowanych, pozostali (48%) nie wiedzą lub nie są zdecydowani.
Mam spore wątpliwości do „szczerości” odpowiedzi, bo odsetek entuzjastów niebankowych firm wydaje mi się zaniżony. Być może jakaś grupa ankietowanych po prostu nie wie, że już dziś korzysta z usług „finansowych fintechów”. Być może korzystanie z produktu finansowego oferowanego przez niebankową firmę kojarzy się np. z wzięciem chwilówki.
A przecież mowa tu np. o aplikacjach do parkowania, systemach przelewów natychmiastowych, czy firmach takich jak Revolut. Nawet jeśli wyniki są zaniżone, to pokazują niski stan edukacji finansowej Polaków, z którą firmy TPP będą musiały się zmierzyć.
Wiek – tak, login i hasło – nie
Ankieterzy zapytali też o to, które dane udostępnilibyśmy niebankowym firmom oferującym usługi finansowe w zamian za np. lepsze warunki finansowe lub produkt lepiej dopasowany do naszych potrzeb. 17% ankietowanych odpowiedziało bez ogródek – żadnych! To i tak spory postęp, bo dwa lata temu tak odpowiedziała blisko połowa.
Najmniej oporów mamy z ujawnieniem wieku (48%), miejsca zamieszkania (30%), zainteresowań (29%), czy miejsca i formy zatrudnienia (21%). Tu zaskoczenia raczej nie ma, bo do dzielenia się tego tupu informacjami przyzwyczaiły nas choćby portale społecznościowe.
Ale gdy zaczniemy wchodzić w coraz bardziej „wrażliwe” dane, chęć do dzielenia się nimi maleje. Jeszcze co piąty podałby wysokość zarobków (pamiętajmy, że przy staraniu się o kredyt w banku to standardowe pytanie). Numer PESEL podałoby 12% ankietowanych, a numer dowodu osobistego – 8%.
Przeczytaj też: Obligacje skarbowe: bezpieczna alternatywa dla bankowej lokaty. Do wzięcia nawet 5% rocznie. Jakie obligacje kupić, by pokonać inflację?
Przeczytaj też: Są bankomaty i wpłatomaty, automaty z colą, biletomaty, parkomaty i paczkomaty. Może czas na automaty do… pomagania?
A gdyby jakaś firma poprosiła o dostęp do naszych danych w serwisach społecznościowych, zgodę wyraziłoby 6%. Informacji o rodzinie udzieliłoby 5% badanych. Najmniej chętnie (1%) ujawnilibyśmy swój login i hasła do konta bankowego.
W badaniu padło też pytanie o dyrektywę PSD2 i działalność firm TPP. Tylko 11% respondentów udostępniłoby takiej koncesjonowanej firmie dane do logowania do banku, jeśli zaoferowałaby np. niższy koszt przelewu.
Choć z wynikami badania można polemizować, to wyraźnie pokazują, że nie wystarczy uzyskać licencję TPP, żeby z dnia na dzień zyskać rzeszę oddanych klientów. Firmy TPP muszą przełamać niechęć do siebie. Jak to zrobić? Revolut stał się popularny, bo zaoferował produkty, których banki klientom nie dały, a dać mogły. Niech to będzie podpowiedź.
Źródło zdjęcia: Pixabay.com