Kilka tygodni temu pisałem o tym, że mBank wysyła listy do swoich firmowych klientów z prośbą o aktualizację niektórych danych. Brak reakcji ze strony przedsiębiorcy może być dla niego bolesny – bank informuje, że zamknie rachunek. Dlaczego mBank tak robi i czy podobnych działań mogą spodziewać się przedsiębiorcy, którzy mają rachunki w innych bankach?
Po co mBank wzywa klientów do aktualizacji danych i jednocześnie grozi wypowiedzeniem umowy rachunku? Chodzi tu o wykonanie obowiązków, jakie na bank nakłada ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu z 1 marca 2018 r. Art. 41 ustawy mówi, że
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
„w przypadku gdy instytucja obowiązana nie może zastosować jednego ze środków bezpieczeństwa finansowego (…), nie nawiązuje stosunków gospodarczych, nie przeprowadza transakcji okazjonalnej, nie przeprowadza transakcji za pośrednictwem rachunku bankowego, rozwiązuje stosunki gospodarcze”
Środki bezpieczeństwa finansowego opisane są z kolei w art. 34 ust. 1 tej ustawy. To przede wszystkim identyfikacja klienta oraz weryfikacja jego tożsamości oraz identyfikacja beneficjenta rzeczywistego, czyli – pisząc wprost – wskazanie, kto rządzi w firmie. Bo z punktu widzenia banku konto jest prowadzone dla firmy. Ale kto konkretnie – z imienia, nazwiska, adresu – za nią stoi? To też bank musi potwierdzić na 100%.
Przeczytaj też: Przelew ekspresowy nie tylko w złotych, ale i w euro? Może już w tym roku! Co warto wiedzieć o „ekspresach”, żeby na pewno dotarły do celu?
Przeczytaj też: W aplikacji Revolut można już inwestować kasę w amerykańskie akcje. Postanowiłem przez smartfona zostać udziałowcem Apple i…
Wezwanie z banku w zwykłym liście?
Przedsiębiorcy, których objęła weryfikacja, nie kwestionują konieczności takich działań, ale uważają, że mBank przeprowadza akcję szybko, w okresie wakacyjnym, kiedy z odebraniem przesyłki może być problem i nie zawsze jest czas na to, by pójść do oddziału dopełnić formalności. Właściciele firm też jeżdżą na wakacje.
Pod poprzednim artykułem o działaniach mBanku pojawiło się sporo komentarzy, z których wynika, że mBank mógłby lepiej przeprowadzić ten proces.
„Dostałem dzisiaj takie samo pismo. Zamiast w normalny, ludzki sposób poinformować o konieczności aktualizacji danych, to od razu wypowiedzenie umowy. Widzę, że fajne podejście do klienta – mPorażka”
– pisze jeden z czytelników. Innych wezwania mBanku skłoniły nawet do zmiany banku:
„Też dostaliśmy takie pismo, a najciekawsze jest to, że z ofertami kredytów, nowych kont i innych bzdetów potrafią dzwonić po kilka razy dziennie, natomiast w ważnej sprawie nic, zero kontaktu! Już dawno mieliśmy zmienić bank z uwagi na wysokie koszty utrzymania rachunku, lecz ta akcja spowodowała szybsze przejście”
Jeszcze inni zarzucają bankowi, że o tak ważnej sprawie informuje listem zwykłym (mBank stanowczo temu zaprzecza, twierdząc, że wszystkie listy z prośbą o aktualizację danych wysyła listem poleconym):
„Do spółki mojej żony został wysłany list zwykły, nie żaden polecony. Co ciekawe list nie posiadał żadnej sygnatury, numeru. Nie figurował on więc w bazie danych samego mBanku, a co za tym idzie obsługa mBanku nie była w stanie się do niego odnieść w żaden sposób! To jakiś totalny absurd!”
Bank prosi o dane, które już posiada
Zgłaszają się też do nas przedsiębiorcy, którzy twierdzą, że w ogóle nie powinni zostać wezwani do czegokolwiek, ale trudno im w banku udowodnić, że nie są wielbłądami. Firma, w której pracuje pan Mateusz, ma rachunek w mBanku od kilku lat.
„Wczoraj przestała działać karta bankomatowa, a dziś zniknęło konto z systemu internetowego banku. Po krótkich wyjaśnieniach z pracownikami banku na czacie i w oddziale mBanku okazało się, że mBank zamknął nam rachunek w związku z niedostarczeniem informacji o beneficjencie rzeczywistym”
– pisze pan Mateusz, który twierdzi, że w normalnym trybie wezwanie do dostarczenia dokumentów powinno być przekazane do klienta nie tylko listem poleconym, ale też SMS-em, telefonicznie lub przez kanał elektroniczny, czyli e-mailem i poprzez komunikat w systemie bankowości internetowej, który wyświetliłby się zaraz po zalogowaniu.
„Niestety w naszym przypadku mBank zrobił to tylko listem poleconym. Pechowo dla nas list został wysłany 21 czerwca, a już 25 czerwca poczta odesłała go do nadawcy (mBank otrzymał zwrot listu 1 lipca). Jak widać z kalendarza, poczta nie zawiadomiła nas prawidłowo o liście poleconym, a mBank bezrefleksyjnie uznał, że nie odebraliśmy korespondencji. Bezrefleksyjnie, bo widać ewidentnie, że z przesyłką jest coś nie tak, skoro wraca do nadawcy po 10 dniach od wysłania”
Przedsiębiorca przyznał, że z chęcią przeniósłby pieniądze do innego banku, ale rachunek w mBanku jest zapisany w umowie pożyczki ze środków unijnych i nie może zostać zmieniony, bo firmie grozi nawet wypowiedzenie umowy tejże pożyczki.
Przeczytaj też: UOKiK oficjalnie ogłosił: Idea Bank oszukiwał klientów przy sprzedaży obligacji GetBack. Co ta decyzja oznacza dla poszkodowanych?
W firmie pana Mateusza dziwią się jednak, dlaczego bank w ogóle wezwał prezesa do złożenia wzoru podpisu, skoro firma ma rachunek już od kilku lat, a więc powinien znajdować się w bankowej bazie. Drugie żądanie banku – złożenie oświadczenia o beneficjencie rzeczywistym – też wydaje się być kuriozalne, bo spółka składała je… trzy miesiące wcześniej.
„Cała ta heca ma swoje źródło w olbrzymim bałaganie panującym w mBanku”
– podsumowuje działania banku pan Mateusz. Interweniowałem w mBanku w sprawie tej firmy, ale bank – ze względu na tajemnicę bankową – nie wyjaśnił, co zrobił lub co zamierza w jej sprawie. Mam tylko nadzieję, że po kontakcie ze mną swój błąd naprawił.
Akcja w mBanku efektem kontroli KNF?
W tej sprawie zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Na podstawie ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy obowiązek weryfikacji np. beneficjenta rzeczywistego mają wszystkie banki. Nie słyszałem natomiast o żadnym przypadku klienta innego banku, który skarżyłby się „procedury weryfikacyjne”.
Z rozmów z przedstawicielami innych banków wynika, że również one przeprowadzają weryfikację, tylko że jest ona rozłożona w czasie. Wygląda na to, że mBank zdecydował się na zmasowaną akcję, a gdy nagle tysiące przedsiębiorców dostaje wezwanie do aktualizacji danych, to o bałagan, brak „dopieszczenia” poszczególnych klientów nie jest trudno.
Przeczytaj też: Kosztowna pomyłka na Allegro? Sprzedawca zapomniał dopisać jedno zero do ceny. Klient kliknął superokazję i… powstał megaproblem
Przeczytaj też: Oprocentowanie kredytów wkrótce po nowemu. Czym branża bankowa może zastąpić WIBOR? Oni twierdzą, że znaleźli na to patent
Nieoficjalnie dowiedziałem się, że akcja w mBanku może być efektem kontroli KNF, która nakazała bankowi przeprowadzenie weryfikacji klientów. Być może wpływ na to, by zrobić to szybko, miał właściciel mBanku – niemiecki Commerzbank. Ten trop podsunął nam jeden z czytelników, który – jak twierdzi – przepracował w grupie mBanku kilka lat. Jego zdaniem, kary, jakie Commerzbank musiał zapłacić za podejrzane transakcje na prowadzonych rachunkach, sprawiły, że weryfikacja klientów w spółkach-córkach jest dla niego priorytetowa.
Jeśli prawdą jest, że akcja mBanku jest reakcją na kontrolę KNF, to wkrótce podobne działania mogą przeprowadzać inne banki, do których zapukają urzędnicy z KNF i stwierdzą, że bank nie przestrzega ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu.
Źródło zdjęcia: stevepb/Pixabay