30 marca 2019

Sprawdzili czego najbardziej pragnie pasażer w taksówce. I co najbardziej chciałby mu dać taksówkarz. I co? I jest problem

Sprawdzili czego najbardziej pragnie pasażer w taksówce. I co najbardziej chciałby mu dać taksówkarz. I co? I jest problem

Niepokojąco rozjechały się preferencje taksówkarzy i nas, konsumentów poszukujących możliwości zakupu usługi transportowej. Na tym „rozjeździe” swoją karierę zbudowały parataksówkowe firmy przewozowe takie jak Uber czy Bolt (dawniej Taxify). Gorzej, że – jak się wydaje – większość taksówkarzy nie wyciągnęła żadnych wniosków

Taksówkarze od dłuższego czasu domagają się wyrzucenia z rynku „nielegalnych przewozów”, jak nazywają firmy i kierowców wożących ludzi bez licencji. I chyba są blisko osiągnięcia celu, bo w ministerstwie powstaje projekt, który ma ukrócić działanie firm parataksówkarskich – istnieje nawet ryzyko, że nowe prawo będzie przefajnowane i ograniczy możliwości działania aplikacji (np. nie będzie można stosować wirtualnego taksometru w smartfonie).

Zobacz również:

Kłopot w tym, że – niezależnie od tego czy Uber w obecnej postaci zostanie zabroniony, czy też nie – taksówkarze powinni przyjąć do wiadomości, że mamy XXI wiek, erę technologii, mobilności, wszechobecnego internetu. I że konsumenci różnych usług – także transportowych – chcą z tych dobrodziejstw korzystać.

Czytaj też: Taksówkarze protestują, chcą żeby było tak, jak dawniej. Ale z XXI wiekiem nie wygrają. Co czeka branżę taksówkową?

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!

Klienci chcą znać cenę z góry, taksówkarze lubią randki w ciemno

Jest wśród nich elastyczność cenowa. Czasy, w których cena musiała zależeć od przejechanych kilometrów i wskazań taksometru, przeminęły wraz z pojawieniem się w Polsce Ubera. To on jako pierwszy zaproponował system, w którym już przy zamówieniu wpisuję cel podróży, a aplikacja wylicza stałą cenę, uzależnioną w dodatku od aktualnego popytu. To zerwało ze sztywną zasadą „kilometrówki”, czyli opłaty zależnej wyłącznie od przejechanego dystansu.

Identyczny system niedawno skopiowała aplikacja MyTaxi, która skupia licencjonowanych taksówkarzy, ale od strony usług oferowanych użytkownikom nie różni się niczym od Ubera (zarówno zamówienie auta, jak i rozliczenie kursu odbywa się przez aplikację w smartfonie). Skopiowała nie bez powodu – ludzie po prostu to lubią. A dodatkowo opcja Lite (bo tak to się w MyTaxi nazywa) pozwala w prosty sposób dotować ceny przejazdów i utrzymać konkurencyjność cenową z Uberem.

Czytaj też: Czy Uber to dumping i finansowe niewolnictwo? Czy taksówkarze przesadzają z cenami? Liczę „kurs sprawiedliwy”!

Ostatnio zresztą obił mi się o oczy sondaż przeprowadzony przez IBRIS na zlecenie organizacji Pracodawcy RP, z którego wynika, że 79,2% Polaków chciałoby znać co najmniej przybliżoną cenę przejazdu przed jego rozpoczęciem. A 56,3% badanych stwierdziło, że taka możliwość ma dla nich decydujące znaczenie w wyborze firmy przewozowej.

Problem w tym, że aby było to możliwe, funkcję taksometru musiałby przejąć smartfon, czyli aplikacja mobilna. Taksówkarze zaś – jak wynika z innych badań, przeprowadzonych wspólnie przez iTaxi i MyTaxi – uważają taksometr za boga. Tylko 40% taksówkarzy jest za uwzględnieniem czynników „pozadystansowych”, np. popytu rynkowego, jako parametru wpływającego na cenę kursu. A 75% taksówkarzy powiedziało, że taksometr powinien nadal być podstawą do wyliczenia opłaty za kurs.

Taksometr jest bogiem, a kilometry ewangelią

Wygląda więc na to, że mimo bolesnej nauczki, jaką dał taksówkarzom Uber, im nadal wydaje się, że jest XX wiek i że będą – jak za młodu – jeździć z taksometrami, a klienci grzecznie będą do taksówki wsiadali i płacili ile pan taksówkarz wyliczy po zakończeniu kursu. Dla mnie ten dysonans jest przesłanką na potwierdzenie hipotezy, że taksówkarze są niereformowalni. I dlatego muszą wyginąć na rzecz car-sharingów, przejazdów społecznościowych oraz aplikacji multitransferowych (czyli wspólnego biletu na różne środki transportu).

Czytaj teżAplikacja transportowa, w której możesz zamówić i zapłacić za car-sharing, komunikację miejską, rower, skuter, hulajnogę, a nawet za… taksówkę. To już działa!

Czytaj też: A może płacić za taksówkę jak za Netfliksa? MyTaxi wprowadzi „abonament taksówkowy”

Żeby było jasne: wcale nie jestem przekonany, że przewożenie ludzi po znanej z góry cenie jest zawsze dobre dla tych ludzi. Uberowe mnożniki i najróżniejsze sztuczki umożliwiające podwyższanie dyktowanej klientowi ceny powodują, że nierzadko taki przejazd jest droższy, niż gdyby zastosować wskazania taksometru. Wystarczy, że spadnie deszcz i wzrośnie popyt i już robi się drogo. Choć z drugiej strony jeśli taksówek w okolicy jest dużo, a klientów mało, system dynamicznych cen pozwala pojechać 30-40% taniej, niż „cennikowo”.

Czytaj też: Takie czasy? Uber testuje wyższe rachunki jeśli jedziesz do dobrej dzielnicy

Czytaj też: Uber zdalnie sprawdzi, czy nie przesadziłeś z alkoholem przed zamówieniem samochodu. To już nie jest zabawne

Niezależnie od tego komu ten system bardziej się per saldo opłaci, dość przygnębiający jest dla mnie fakt, że większość taksówkarzy nie zauważyła, że dynamiczne ceny, uzależnione od sytuacji rynkowej, to dziś coraz częściej spotykany system. Testują go nawet w niektórych restauracjach, a w liniach lotniczych czy nawet pociągach jest znany od lat.

ilustracja tytułowa: kadry ze słynnego serialu „Zmiennicy”

 

Subscribe
Powiadom o
25 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Krzysztof A.
5 lat temu

Proste – ze znaną z góry ceną przejazdu wskazaną przez aplikację nie można kantować
– pijanych
– turystów
– nieznających topografii miasta
– i wielu wielu innych
Nie rozumiem trochę tego demonizowania mnożnika w Uberze – klient przecież zna cenę przed przejazdem i się na nią zgadza albo nie, jak za drogo to nie jedzie, mnożnik nie podskakuje w trakcie jazdy 🙂

Matek
5 lat temu

Nie odtrąbił Pan jeszcze sukcesu ws. opłat Mytaxi. Zmienili je po cichu na bardziej liberalne.

Rafał
5 lat temu

Widać, że tekst pisała osoba, która w życiu nie była za kółkiem taksówki i nie zna realiów tej pracy, ale zawsze ma dużo do powiedzenia…

Rafał
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Każdy jest konsumentem, nie każdy taksówkarzem. Więc pisanie o czymś, czego zna się tylko jedną stronę jest subiektywne, a przecież nie takie powinno być dziennikarstwo, prawda?

~marcin
5 lat temu
Reply to  Rafał

Proszę zwrócić uwagę, że nazwa tego bloga to „SUBIEKTYWNIE o finansach” 🙂

gosc
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju ponieważ życzliwie przyjął Pan moje uwagi pod adresem subiektywnieofinansach.pl to pozwolę sobie na kolejną. Osobiście jestem bardzo zadowolony z korporacji taksówkowej, z której korzystam. Nigdy nie korzystałem z Ubera ani innych podobnych wynalazków. Szkoda mi czasu na rozkminianie cennika i zasad Ubera, które się non stop zmieniają. Po przeczytaniu Pana artykułu postanowiłem przyjrzeć się Uberowi bliżej. Pierwszy artykuł, który znalazłem to: Z Uberem z dnia na dzień jest coraz gorzej, warszawscy kierowcy prowadzą już w oparach absurdu https://bezprawnik.pl/uber-coraz-gorzej-2017/ Dowiaduje się z niego, że kierowcy Ubera również mają swoje sposoby aby oszukiwać i, że jakość obsługi, na której mi… Czytaj więcej »

michal
5 lat temu
Reply to  gosc

Przestałem jeżdzić Uberem odkąd siedzą w nim Ukraińcy, którzy nie potrafią dojechać na miejsce nawet z właczonym Google Maps.

Rodak z Powiśla
1 rok temu
Reply to  michal

To nie tylko w Uberze, na to samo naciąłem się w korporacyjnej taksówce (jeszcze przed wojną).

Jan
5 lat temu
Reply to  gosc

„Szkoda mi czasu na rozkminianie cennika i zasad Ubera, które się non stop zmieniają.”
Ale jakie rozkminianie cennika? Wybierasz punkt startowi i docelowy i dostajesz cenę. Maksymalnie ta cena może wzrosnąć o 5 zł (chyba, że już w trakcie jazdy zaczniesz zmieniać punkt docelowy). Tu, w przeciwieństwie do taksówek, nie ma czego rozkminiać.

hubert
5 lat temu
Reply to  Rafał

Widać że komentarz pisała osoba, której wydaje się, że jak postawi wielokropek na końcu zdania to będzie sprawiała wrażenie mądrzejszej xD

Samozl0
5 lat temu
Reply to  Rafał

Pan pewnie w ogóle nie ma zdania na żaden temat? Skoro wypowiadać się można jedynie pracując w danej dziedzinie, to np. o leczeniu mogą ze sobą rozmawiać tylko lekarze, o kuchni tylko kucharze, o filmie tylko aktorzy, a o przewozie osób tylko taksówkarze. Ich klienci, powinni zamknąć buzie i milczeć. Pytanie co Panu nie pasuje w tym, aby klient taksówki zawierając umowę słowna na przejazd, nie wiedział ile go ta usługa będzie kosztować? Czy Pan np. w umowie o pracę ma określone tylko obowiązki i nie ma zagwarantowanego wynagrodzenia? Pracodawca płaci panu kiedy chce i ile chce? W przypadku przejazdu… Czytaj więcej »

Kamil
5 lat temu

Taksówki vs Uber itp. to tylko przykład większego problemu – mentalności życiowych przedszkolaków. Nie chcę mówić mentalności post-PRL, bo podobne zjawiska zachodzą też w zachodniej Europie, gdzie (szczęściarze) PRLu nie mieli. Nie może być tak, że dorośli ludzie decydują z czyich usług korzystają. Musi się wtrącić państwo. Nie może być tak, że dorośli ludzie po zapłaceniu 60% podatku (wliczając ZUSy, KRUSy i inne NFZy) wreszcie mogą wydać pieniądze (oVATowane, oAkcyzowane, opodatkowane na 1000 sposobów) tam gdzie chcą i zapłacić temu komu chcą. Musi się wtrącić państwo. Taka pani przedszkolanka, która mówi „Jaś jest zły i z nim się nie bawimy,… Czytaj więcej »

Michał
5 lat temu
Reply to  Kamil

Nie chodzi o zakazy tylko o uczciwą konkurencję. Jak mają taksówkarze konkurować z Uberem skoro mają większe koszty swojej działalności? Wyrównać zasady i wtedy kto chce będzie korzystał z tego co mu się podoba.

Kamil
5 lat temu
Reply to  Michał

Tylko niech tylko nie będzie to zrównanie na zasadzie „wszystkim równo źle”, a „wszystkim równo dobrze”. Czy taksówkarze walczą o to, aby ich praca była obciążona mniejszymi kosztami? Nie. Oni walczą o to, żeby koszty Ubera były równie wysokie!

Jarek
5 lat temu
Reply to  Michał

większośc taksówkarzy płąci podatki wg. karty podatkowej, czyli nic nie płacą bo od tego jeszcze ubezpieczenie zdrowotne odejmuje się, świata się zmienia – albo rozwiajasz się razem z nim, albo zostajesz w tyle. Ale do tego trzeba mieć trochę ambicji, aby nauczyć się czeogś nowego, a nie całe życie być kierowcą taksówki.

Michał
5 lat temu
Reply to  Kamil

Zrównać, czyli od jednych i drugich wymagać niekaralności, znajomości nie topografii lecz języka, odprowadzania VAT-u, jednakowej polisy, a przede wszystkim prawa jazdy. Uberem jeżdżę skrajnie rzadko, lecz ilekroć trafię na Hindusa lub Ukraińca to zastanawiam się czy w ogóle ma on prawko. Polaków w Uberze już niemal nie ma.

Ajan
5 lat temu
Reply to  Michał

Wymagania ubera, praktycznie wszystko co wymieniłeś, jest na liście:
https://www.uber.com/pl/drive/resources/wymagane-dokumenty/
(prawo jazdy, zaświadczenie o niekaralności, wpis w ceidg).
Język jest dyskusyjny, jeśli wszystko przekazujesz za pomocą apki. Sporo jeżdżę, brak możliwości rozmowy z kierowcą przeszkadzał mi raz na 5-10 kursów. Jest to niedogodność, która jeśli będzie aż tak przeszkadzała, mogła by rozwiązać konkurencja.
Swoją drogą niewiele hindusów spotykam w Uberze w Warszawie.
Jeśli masz wątpliwości dotyczące sposobu jazdy kierowcy, oceń go odpowiednio w ankiecie po jeździe, wystarczy kilka kursów, aby trafił na cenzurowane w uberze.

Bartek B.
5 lat temu

Niestety artykuł zawiera wiele błędów technicznych które wpływają na jaskrawość różnicy miedzy taxi a nowoczesnymi usługami przewozu osób. Przede wszystkim żadna aplikacja typu Uber nie gwarantuje całkowitego kosztu przejazdu. Ceny podawane w aplikacjach są jedynie estymatą na podstawie długości trasy i przewidywanego natężenia ruchu. Tak samo jak w przypadku taxi, na koszt przejazdu składa się cena za kilometr, czas przejazdu, i opłata startowa. Jeśli podczas przejazdu z aplikacji pojawi się nieoczekiwany korek wydłużający czas przejazdu, cena przejazdu wzrośnie (zarówno w taxi jak i aplikacji). Dla taxi jest liczone w homologowanym taksometrze, w Uberze liczy aplikacja. Jedyna różnica to oczywiście inne… Czytaj więcej »

Jan
5 lat temu
Reply to  Bartek B.

„Przede wszystkim żadna aplikacja typu Uber nie gwarantuje całkowitego kosztu przejazdu.”
Uber gwarantuje, ze cena nie wzroście o więcej niż 5zł.

Co do problemów tradycyjnego Taxi dorzucę jeszcze:
3) W apce mogę zamówić transport „tu” i pojechać „tam”. Gdziekolwiek to „tu” i „tam” by nie było, bo apka sama ogarnie GPS i miejsce z mapy. Zamawianie Taxi w obcym mieście do jakiejś dziwnej lokalizacji (typu przystanek pod dużym parkiem) to jakaś masakra.

aaaa
5 lat temu
Reply to  Bartek B.

Ale to własnie taxi nie gwarantuje niczego, no może poza tym że zostanę oszukany. W uberze mam punkt docelowy i konkretną cenę .

Rodak z Powiśla
1 rok temu

Do rozpaczy doprowadza mnie, że taksometr w korku bije opłatę za postój. NIe dość, że jadę dłużej, to jeszcze płacę więcej.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu