Zadajecie mi często w e-mailach takie pytanie: który z tych sposobów na odkładanie na dodatkową emeryturę jest najlepszy? Odpowiadam: „to zależy”. Życie mnie nauczyło, żeby nie obstawiać nigdy jednego rozwiązania, choćby wyglądało najlepiej
W jednym z poprzednich tekstów z cyklu „Wyciskanie emerytury” próbowałem odnaleźć się w gąszczu przeróżnych „skrótów” emerytalnych. IKE, IKZE, OFE, PPE, PPK… każde z tych „opakowań” dla pieniędzy ma inne zalety. IKZE to bieżący odpis od podatku, IKE – obietnica braku podatku w przyszłości, PPE to dodatkowa premia od pracodawcy, tyle że nie wypłacana do ręki, a PPK – możliwość zasysania na swoje konto pieniędzy z formalnie cudzego budżetu. OFE zaś wciąż może być prezentem od państwa, o ile rząd zdecyduje się „sprywatyzować” pieniądze tam zgromadzone (co obiecał).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Które oszczędzanie jest najlepsze?
Zadajecie mi często w e-mailach takie pytanie: który z tych sposobów na odkładanie na dodatkową emeryturę jest najlepszy? Odpowiadam: „to zależy”. Życie mnie nauczyło, żeby nie obstawiać nigdy jednego rozwiązania, choćby wyglądało najlepiej. Dlatego pieniądze na emeryturę trzymam w kilku miejscach. Im więcej będzie źródeł, z których dostanę kasę po zakończeniu kariery zawodowej – tym lepiej.
Jeśli ktoś ma mało pieniędzy na oszczędzanie, to zapewne produktem pierwszego wyboru będzie dla niego IKZE, bo tutaj najszybciej otrzymuje się „prezent”, czyli ulgę podatkową (nadchodzi ona już przy najbliższym PIT-owaniu). Ale przy większych kwotach (na IKZE można wpłacić tylko niecałe 5700 zł rocznie, czyli 475 zł miesięcznie) rodzi się dylemat – czy resztę oszczędności na emeryturę umieszczać na IKE, czy też może (taki wybór dla wielu z nas za chwilę się pojawi) bardziej opłaci się zwiększyć składkę odciąganą z pensji w ramach PPK?
A może jednak PPE? Jeśli mój zakład pracy prowadzi PPE, to zawsze można poprosić szefa, żeby zwiększył składkę i tam wpłacał pieniądze, zamiast dawać mi podwyżki, które – niekoniecznie na równie korzystnych warunkach – wkładałbym do jakiegoś planu emerytalnego? W odwodzie jest też samodzielne inwestowanie, poza tymi wszystkimi emerytalnymi „skrótami”. Dlaczego by nie wpłacać pieniędzy na emeryturę do jakiegoś funduszu indeksowego, który odzwierciedla zmianę cen akcji w całej Europie albo i na świecie?
Czytaj też: Kiedy najlepiej przejść na emeryturę w 2023 roku?
Ile trzeba oszczędzać, żeby efekt był zauważalny?
Dylemat ten tylko pozornie jest dęty. Na pierwszy rzut oka już 475 zł miesięcznie (czyli kwota wynikająca z podzielenia rocznego limitu wpłaty na IKZE przez dwanaście miesięcy) to bardzo dużo pieniędzy jak na odkładanie na emeryturę. Kogo stać na więcej? Może niewielu, ale prawda jest taka, że większość z nas powinna odkładać więcej. Policzyłem niedawno, że zarabiając 2800-3200 zł na rękę (w zależności od tego czy mam etat czy umowę b2b) i mając 35 lat powinienem odkładać miesięcznie 850 zł, by mniej więcej utrzymać na emeryturze obecny poziom życia.
Dla przeciętnego 40-latka wymagana kwota oszczędności, by uskładać z tego sensowną emeryturę to już ok. 1000 zł miesięcznie. Niewielu z nas może sobie pozwolić na odłożenie na bok takiej kwoty i zapomnienie o niej bez ryzyka zawalenia domowego budżetu, ale… już dla 10-20% Polaków – zwłaszcza przedsiębiorców, którzy nawet na symboliczne 1000 zł emerytury z ZUS nie mają co liczyć – odkładanie takich kwot to wcale nie jest abstrakcja. Świadczy o tym choćby gigantyczna góra pieniędzy, którą mamy w bankach – ponad 800 mld zł – i kilkanaście miliardów złotych, które zainwestowaliśmy w nieruchomości na wynajem (jako lokatę kapitału i w przyszłości „generatora” dodatkowej emerytury).
Tutaj ważna uwaga: nawet jeśli nie należysz (jeszcze) do grupy osób, które mogą sobie pozwolić na odłożenie co miesiąc z myślą o emeryturze więcej, niż 200-250 zł, to nie rezygnuj z oszczędzania choćby tych mniejszych pieniędzy. Niezależnie od tego czy wykorzystasz je na dodatek do państwowej emerytury czy na inne potrzeby – budowanie poduszki finansowej jest obowiązkiem każdego, nawet – a może zwłaszcza – tego konsumenta, który nie ma (jeszcze) milionów na koncie.
Masz pieniądze na oszczędzanie? Ulokuj je z jak największą korzyścią
No dobrze, co więc zrobić jeśli jesteś w stanie przeznaczyć na oszczędzanie np. 1000 zł miesięcznie i nie wiesz jak zrobić to najbardziej rozsądnie (oczywiście nie licząc IKZE, bo od wykorzystania limitu wpłat na IKZE każdy powinien zacząć)? Z mojego punktu widzenia przy wyborze liczą się przede wszystkim trzy rzeczy. Po pierwsze: rozproszenie ryzyka. Po drugie: koszty zarządzania. Po trzecie: benefity podatkowe lub inne bonusy finansowe.
Jeśli chodzi o pierwszą rzecz, to wybrałbym dwa-trzy fundusze inwestycyjne, które lokują pieniądze na całym świecie, najlepiej nie tylko w akcje, ale też w obligacje, nieruchomości, surowce naturalne. W perspektywie 30 lat – czyli od dziś do emerytury – taki sposób lokowania powinien zapewnić wyższy dochód, niż depozyt bankowy. W grę wchodzi też sytuacja, w której jedną trzecią miesięcznego „budżetu emerytalnego” przeznaczam na obligacje lub bezpieczną lokatę w banku, zaś tylko pozostałe dwie trzecie – na globalne inwestycje.
Druga rzecz: koszty zarządzania. O tym jak bardzo ostateczna wartość pieniędzy zależy od poziomu prowizji pobieranych przez zarządzającego pisałem w jednym z poprzednich odcinków. Różnica jest kosmiczna. Dlatego ważnym kryterium wyboru jest brak opłat manipulacyjnych na starcie oraz niska opłata za zarządzanie pieniędzmi przez kolejne 30 lat. Niska, czyli jaka? Najlepiej, by było to nie więcej, niż 0,2-0,3% wartości pieniędzy w skali roku. W polskich warunkach najtańsze fundusze inwestycyjne mają opłaty rzędu 0,5% rocznie i to też jest nieźle.
Czytaj też: Od czego zależy wartość twoich oszczędności? Jak wyciskać z nich więcej? Ten jeden drobiazg wiele zmienia
Można też pójść do biura maklerskiego i zapytać ile by kosztował zakup jakiegoś ETF-a opartego na indeksie akcji światowych. Z tym, że większość ETF-ów jest zarejestrowanych za granicą, co może utrudnić dochodzenie praw gdyby coś się stało z pieniędzmi (aczkolwiek to słaby argument, bo Getback był zarejestrowany w Polsce i wcale mu to nie przeszkodziło okraść ludzi na 3,2 mld zł).
Trzecia rzecz to benefity. Jeśli już widzę fundusz, który ma długą historię, wysokie aktywa, daje możliwości rozproszonego inwestowania i jest tani jeśli chodzi o opłaty – sprawdzam czy mogę go kupić w ramach jakiegoś preferencyjnego „opakowania”, np. IKE (czyli zagwarantować sobie brak podatku od zysków). A jak nie w ramach IKE, to może będzie dostępny w moim PPK? Do tego, co weń zainwestuję, pracodawca będzie musiał dołożyć drugie tyle, co jest ekwiwalentem ulgi podatkowej?
Kto chce zdać się na ekspertów – niech napisze do mnie e-maila, może polecę jednego z tych, którzy mi doradzają w budowaniu prywatnego portfela inwestycji. Ale, przyznam szczerze, najbardziej lubię jednak sam sobie „rzeźbić” emeryturę, wyszukując fajne rzeczy w rankingach.
Tutaj: Tanie oszczędzanie na emeryturę z dopłatami, czyli co dziś musisz wiedzieć o PPK?
Czytaj też: Twój fundusz spełniania marzeń powinian stać na czterech nogach
Inwestycyjny „automat”, czyli pomoc w optymalizacji oszczędzania na emeryturę
Można też pójść do ludzi, którzy mają „automat” do inwestowania. A więc wpłacasz pieniądze, a oni sami rozkładają je tak, żebyś miał jak największe korzyści podatkowe (bieżące i odroczone), a po wyczerpaniu limitów wpłat do „ulgowych” sposobów oszczędzania – skierują resztę kasy do tanich funduszy. Takich „automatów”, w których fundusze byłyby rzeczywiście tanie, nie ma na rynku dużo, ale kilka się znajdzie.
Np. wiem, że w TFI PKO mają combo umożliwiające inwestowanie jednym przelewem w IKE oraz w IKZE. Oni sami kierują pieniądze gdzie trzeba, mają też tanie fundusze indeksowe. W PZU niedawno powstała platforma inPZU, która też pozwala inwestować w fundusze bez opłat wstępnych i z niskimi opłatami za zarządzanie (0,5%). I również są to fundusze indeksowe.
Bardzo fajne narzędzie ma TFI AXA. W ramach jednego konta, zarządzanego przez internet, możesz sobie założyć IKE, IKZE i Tanie Oszczędzanie. Część funduszy AXA ma opłaty za zarządzanie rzędu 0,5% rocznie, a co najważniejsze – te opłaty obowiązują nie tylko w IKE i IKZE, ale i po wyczerpaniu rocznych limitów wpłat.
Jeśli znacie więcej takich inwestycyjnych automatów – dawajcie znać. Chodzi o to, żeby jednym przelewem wkładać pieniądze w tanie fundusze – najjpierw w IKZE, potem w IKE, a potem „luzem”, ale wciąż tanio. Zróbmy sobie bazę wiedzy takich rozwiązań w Polsce. Moim zdaniem na razie jest ich bardzo niewiele, ale też jestem pewien, że zaczną wyrastać jak grzyby po deszczu.
—————-
ZAPROSZENIE: Partnerem cyklu „Wyciskanie emerytury” jest AXA. Stworzysz tu sobie – całkiem online, z poziomu fotela – system, w którym przelewane przez ciebie pieniądze będą optymalnie rozdzielane między różne „opakowania”, byś najwięcej zyskał na podatkach i najmniej stracił na opłatach. Na początek wystarczy wpłacić 50 zł. Nie ma żadnych opłat startowych, tylko opłaty za zarządzanie funduszami. Bez ograniczeń oraz opłat można dopłacać oraz wypłacać pieniądze, a także zmieniać tzw. alokację, czyli fundusze, w których będą lokowane pieniądze (w większości z nich opłata za zarządzanie wynosi 0,5%, czyli bardzo, bardzo mało jak na polskie warunki). Tutaj założysz konto IKE w AXA, które możesz uczynić pierwszą częścią tego systemu
zdjęcie tytułowe: qimono/Pixabay