2 mln zł – taką karę urzędnicy UOKiK wlepili Polskiemu Domowi Maklerskiemu. Ponadto Urząd zarzuca spółce GetBack wprowadzanie klientów w błąd, a Idea Bankowi dodatkowo stosowanie missellingu. W sumie w sprawie nieprawidłowości przy sprzedaży obligacji GetBack UOKiK prowadzi 8 postępowań. Czy decyzje UOKiK przybliżają poszkodowanych do odzyskania zainwestowanych pieniędzy?
Polski Dom Maklerski to pierwszy „bohater” afery związanej ze sprzedażą obligacji firmy windykacyjnej GetBack, którą wzięli na celownik urzędnicy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. PDM przygotowywał dla GetBack dokumentację związaną z emisjami feralnych obligacji, a we współpracy z Idea Bankiem uczestniczył w procesie oferowania obligacji.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Żeby zapisać się na obligacje GetBack, należało wypełnić elektronicznie formularz z danymi klienta. W tej paczce danych znajdowało się oświadczenie klienta, za które PDM przyjdzie zapłacić ponad 2 mln zł.
Klienci musieli oświadczyć, że o obligacjach GetBack nie usłyszeli, ani nie przeczytali więcej, niż to, co znajdowało się w Propozycji Nabycia Obligacji lub Warunkach Emisji Obligacji. To trudna lektura, ale można było z niej wyczytać, że obligacje GetBack to nie do końca bezpieczna inwestycja.
W rzeczywistości poza tymi dokumentami było drugie źródło informacji o obligacjach GetBack – głos doradców np. w oddziałach Idea Banku. UOKiK zebrał setki relacji poszkodowanych klientów, z których wynika, że obligacje reklamowano jako bezpieczne inwestycje (do tego wątku za chwilę wrócę).
Przeczytaj też: Spowiedź Leszka Czarneckiego. Co poszło nie tak z Getin Bankiem? Jak uratować Getback? I ważna deklaracja: „Jeśli dopuściliśmy się misselingu…”
Przeczytaj też: KNF opisuje jak Getback oszukiwał inwestorów. To wstrząsająca lektura. Jakie wnioski z niej wynikają? Kto pójdzie siedzieć?
Wymuszone oświadczenia to zakazana klauzula
Oświadczenie, które musieli złożyć klienci (bez niego nie można było nabyć obligacji), można streścić następująco: nie ma żadnego znaczenia, co wam wciskał doradca, np. że naopowiadał wam bajek o tym, że to świetna i bezpieczna inwestycja; wiążące jest to, co znajduje się w oficjalnych dokumentach. Koniec, kropka. Sprytne, ale UOKiK właśnie to podważył. Podczas konferencji prasowej szef UOKiK Marek Niechciał mówił:
„To postanowienie mogło utrudnić konsumentom dochodzenie roszczeń i zniechęcić ich do tego typu działań. Miało zabezpieczyć Polski Dom Maklerski i współpracujący z nim Idea Bank przed odpowiedzialnością za ewentualne wprowadzanie klientów w błąd przed zawarciem umowy nabycia obligacji.”
PDM za stosowanie takiego zapisu ma zapłacić ponad 2 mln zł kary, choć już wiadomo, że firma odwoła się od tej decyzji. Dla klientów oznacza to tyle, że złożone oświadczenie nie ma mocy wiążącej. Jeśli ktoś kupił obligacje GetBack, bo doradca mówił o nich jak o bezpiecznej lokacie, może złożyć reklamację i żądać zwrotu pieniędzy.
Gdyby UOKiK nie zakwestionował tego oświadczenia, PDM mógłby się w sądzie wykpić, twierdząc, że przecież klient podpisał papier, w którym oświadczył, że wiedzę o obligację czerpał tylko z oficjalnych dokumentów, a więc musiał wiedzieć o „czynnikach ryzyka”.
Przeczytaj też: Inwestujesz pieniądze? Właśnie weszły w życie przepisy, które mają niszczyć nieetyczną sprzedaż. Czy nie wydarzy się „drugi Getback”?
Grzechy Idea Banku: misselling i wprowadzanie klientów w błąd
Kolejnym „bohaterem” na celowniku UOKiK jest Idea Bank, który bezpośrednio oferował klientom obligacje GetBack (postępowanie jest w toku).
Co urzędnicy zarzucają bankowi? Pisząc wprost: że oszukiwał klientów w kwestii bezpieczeństwa inwestycji w obligacje GetBack. Doradcy wprowadzali też w błąd twierdząc, że to ekskluzywna (skierowana do wybranych klientów) i ograniczona czasowo oferta. UOKiK uważa, że w wielu przypadkach dochodziło też do missellingu, a więc sprzedaży produktów, które nie były dopasowane do profilu klientów.
Jedną z poszkodowanych w aferze GetBack jest nasza czytelniczka, pani Helena. Miała w Idea Banku lokaty terminowe. Pracownik Idea Banku zaproponował jej przeniesienie środków z lokat na obligacje GetBack. Pani Helena poprosiła, by tylko połowę jej oszczędności ulokować w obligacje.
„Wtedy [doradczyni] powiedziała mi, że jest bardzo dużo chętnych na zakup tych obligacji i ona nie może mi podzielić, żeby nie zajmować niepotrzebnie drugiego miejsca innym chętnym osobom. Powiedziała, że trzeba się spieszyć. Zapytałam, czy mam zagwarantowane 100% wkładu, na co otrzymałam odpowiedź, że tak. Przyspieszyło to moją decyzję. Nie wgłębiałam się już dalej w to, zaufałam doradczyni”
– opowiada pani Helena. Podobnych historii, które analizuje UOKiK, są setki. Tymczasem urzędnicy mówią, że nie mogło być mowy o ekskluzywności oferty czy jej czasowym ograniczeniu. W ramach jednej emisji tzw. prywatnej (były też oferty publiczne, ogólnodostępne) przydzielano obligacje 149 osobom, bo takie są ograniczenia ustawowe. W praktyce obligacje były emitowane przez blisko rok w ramach wielu emisji. Jak tylko kończyła się jedna emisja, ruszała kolejna.
Przeczytaj też: Męczą cię bankrutujące SKOK-i, afery w KNF, Getbacki i Amber Goldy? Myślisz, żeby wyjść z oszczędnościami do banku za granicą? Sprawdzamy opcje
UOKiK chce dopaść GetBack
Oddzielne postępowanie UOKiK prowadzi przeciw spółce GetBack. Stawiane zarzuty są podobne do tych, które Urząd postawił Idea Bankowi. Osobne postępowanie ma jednak znaczenie dla osób, które kupiły obligacje bezpośrednio od GetBack, bo w tym przypadku nie mogą skorzystać z pomocy czy mediacji Rzecznika Finansowego (firma windykacyjna jest „poza jurysdykcją” Rzecznika Finansowego).
Przeczytaj też: Nie tylko wierzyciele Getback drżą o swoje pieniądze. Co czeka tych, którzy zainwestowali pół miliarda w feralne fundusze Fincrea TFI?
UOKiK zarzuca spółce GetBack naruszenie zbiorowych interesów konsumentów. Z ustaleń UOKiK wynika, że handlowcy GetBack wprowadzali klientów w błąd co do bezpieczeństwa obligacji korporacyjnych. Klienci nie byli informowani, że odzyskanie pieniędzy i odsetek zależy wyłącznie od sytuacji finansowej spółki (obligacje z reguły nie były zabezpieczone np. hipoteką na nieruchomościach). A ta – w czasie, gdy oferowano obligacje – już była „trudna”. UOKiK podkreśla, że władze GetBack wiedziały, iż na koniec 2017 r. spółka miała dużą stratę, a klienci słyszeli, że jest w bardzo dobrej kondycji. UOKiK pisze:
„Obligacje korporacyjne nie są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, a ich zabezpieczeniem jest jedynie sytuacja finansowa i majątek emitenta. W przypadku niewypłacalności emitenta klient może stracić zainwestowane pieniądze”
Jest też zarzut (który postawiono również Idea Bankowi) o wywieraniu presji na klientach poprzez wmawianie im, że oferta jest skierowana do wybranych inwestorów oraz że jest ograniczona czasowo.
„Spółka zatajała przed klientami, że emisji obligacji było wiele, niekiedy odbywały się codziennie. Pracownicy GetBack naciskali na konsumentów, aby się szybko decydowali, bo przepadnie doskonała oferta, choć kolejne emisje odbywały się na takich samych warunkach i różniły się tylko numerem serii”
– mówią urzędnicy. PDM, GetBack i Idea Bank to niejedyne firmy, które wziął pod lupę UOKiK. Urząd prowadzi kilka postępowań wyjaśniających, które mają ustalić, czy spółki przekazywały konsumentom rzetelne i pełne informacje oraz czy przy sprzedaży obligacji nie dochodziło do missellingu. Chodzi o Mercurius Financial Advisors, Getin Noble Bank i Noble Securities.
Wydane przez UOKiK decyzje oraz prowadzone postępowania w sprawie afery GetBack nie zwrócą oczywiście automatycznie klientom zainwestowanych pieniędzy. Z decyzjami UOKiK łatwiej jednak dochodzić sprawiedliwości w sądach.