Jest już niemal pewne, że Facebook szykuje się do wprowadzenia własnej kryptowaluty. FaceCoin pozwoliłby największej sieci społecznościowej na świeci – i jednej z największych sieci reklamowych – uzyskać kontrolę nie tylko nad duszami, ale i zakupami swoich użytkowników. Do czego będzie służył FaceCoin i czy już teraz trzeba się go bać?
Coraz więcej mówi się o tym, że przyszłością płatności są kryptowaluty. Dzięki decentralizacji i taniości przenoszenia mogłyby teoretycznie zacząć pełnić funkcję „walut równoległych” do tych oficjalnych, a z czasem może nawet je wyprzeć. Główna przeszkoda to brak globalnej sieci akceptacji, którą mają dziś „tradycyjne” waluty za pośrednictwem Visy i MasterCarda. Niewykluczone, że Facebook spróbuje dokonać wyłomu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Facebook i Google stworzą lepszego Bictoina?
Kilka lat temu, gdy na globalną gwiazdę wyrastać zaczął Bitcoin, wielu wróżyło, że to on może być pierwszą powszechnie akceptowalną i wymienialną kryptowalutą świata. Ale już dziś wiadomo, że tak się nie stanie. Owszem, stał się Bitcoin „oficjalnym” pieniądzem szarej strefy, ale nic poza tym.
Czytaj też: Osiem powodów, z których Bitcoin znów może być wart… prawie nic
Aby jakaś kryptowaluta mogła wejść do mainstreamu musi mieć potężnego „sponsora”. A więc firmę, która zaoferuje ten sposób przekazywania wartości miliardom ludzi, a jednocześnie dostawi do tego systemu wygodny interfejs pozwalający łatwo wymieniać kryptowalutę na „normalny” pieniądz.
Jest zaledwie tylko kilka firm, które spełniają ten warunek. Jedną z nich jest Facebook, z którego usług korzysta 1,3 mld ludzi na całym świecie. Jeśli Facebook uruchomi swoją kryptowalutę, FaceCoin, to uważam, że będzie ona skazana na sukces.
Z jednej strony przy tak dużym zasięgu Facebooka użytkownicy kryptowaluty będą mogli stosunkowo długo pozostawać w ekosystemie FaceCoina (nie mając potrzeby wymiany na „zwykły” pieniądz), a z drugiej strony FaceCoin będzie mógł zaoferować wystarczająco dużo usług, by być atrakcyjnym narzędziem do płacenia. A docelowo być może nawet potężną walutą „równoległą” do tradycyjnych.
Czytaj też: Program systematycznego oszczędzania… kryptowalut. Nowy pomysł Revoluta
Czytaj też: BurgerKing ma własną kryptowalutę. Dodaje ją do kanapek. Ale po co?
FaceCoin: co będziemy mogli z nim zrobić?
Facebook mógłby przede wszystkim zaproponować użytkownikom dwie rzeczy: możliwość wykonywania transakcji peer-to-peer, czyli bezpiecznego przelewania pieniędzy między kontami na Facebooku. System peer-to-peer, do którego należy jedna piąta populacji świata mógłby się dość fajnie rozwinąć.
Ale żeby przekazywać sobie FaceCoina serwis społecznościowy musiałby oferować usługi, za które tą kryptowalutą można byłoby płacić. I musiałyby to być popularne w internecie usługi takie jak np. sprzedaż abonamentów do serwisów streamingowych, wewnętrzny serwis aukcyjny do handlu między użytkownikami, mikropłatności dla producentów treści publikowanych na Facebooku, a przede wszystkim zakupy mobilne i online (zarówno spożywcze jak i odzieżowe).
A to nie byłyby zwykłe zakupy, tylko ich odmiana społecznościowa. A więc wspomagana przez cały system rekomendacji, poleceń i tzw. marketingu w wersji social.
Czytaj też: Kryptowaluty to fanaberia? Spójrzcie na ten pomysł Fashion TV, a zrozumiecie, że to będzie rewolucja
Facebook to dziś sześć milionów reklamodawców i 65 milionów firm, które mają swoje strony na Facebooku. Gdyby zaoferować im najtańsze narzędzie do płatności – kryptowalutę żyrowaną wiarygodnością jednej z największych firm i największą siecią społecznościową na świecie…
Mając 1,3 mld użytkowników Facebook nie miałby też problemu, by namówić dużych graczy, by przypięli się do systemu, w którym można byłoby kupować rzeczy online i płacić za nie w FaceCoinach. A klienci zapewne chętnie skorzystaliby ze zniżki przy płatności wewnętrzną walutą Facebooka. A gdyby w FaceCoinach były wypłacane korzyści w programach lojalnościowych?
Wyobraźcie sobie program lojalnościowy z zasięgiem jednej piątej populacji świata i z wewnętrzną walutą… I to program lojalnościowy, w którym z jednej strony użytkownik dostawałby FaceCoiny (mające realną wartość) za zakup jakichś towarów wewnątrz Facebooka i z użyciem jego waluty, a z drugiej nagrody otrzymywałby ten, kto skutecznie poleciłby dany zakup swoim znajomym na Facebooku.
Więcej o FaceCoin: czytaj w serwisie TechCrunch
Facebook zmonopolizuje nam życie?
A nad tym wszystkim zapewne byłaby zbudowana warstwa bezpiecznej autentykacji użytkownika, oparta na technologii blockchain. A więc użytkownik Facebooka mógłby uczynić z niego znacznie bezpieczniejszy niż dziś „ekran startowy” dla mnóstwa swoich aktywności. Portfel z wewnętrzną kryptowalutą i kantor, w którym można byłoby ją wymienić na „normalny” pieniądz to byłby przedsionek. Ale po co wymieniać, skoro wszystkie multimedia, e-sklepy, „ryneczek” znajomych i możliwość konsumowania treści płatnych byłyby w tej facebookowej „bańce”?
Powstanie kryptowaluty Facebooka – tak, jak np. kryptowaluty Google’a, czy innych firm mających miliardy klientów – uczyniłoby tę firmę jeszcze potężniejszą i jeszcze bardziej wszechmocną. Jest to realny scenariusz, o ile nie okaże się, że powstanie takiego globalnego „e-supermarketu” z wszystkimi potrzebnymi do życia usługami i wewnętrzną walutą jest zagrożeniem dla państw emitujących „tradycyjne” waluty.