3 września 2018

Na jaki samochód tak naprawdę mnie stać? Liczą się dochody, miesięczny koszt auta i czas. Obliczamy „samochodową siłę zakupową”!

Na jaki samochód tak naprawdę mnie stać? Liczą się dochody, miesięczny koszt auta i czas. Obliczamy „samochodową siłę zakupową”!

Przygotowując się do zakupu samochodu nieuchronnie zestawiamy nasze możliwości finansowe oraz cenę auta. W dzisiejszym odcinku cyklu „Motofinanse: portfel nowoczesnego kierowcy” opowiem jak ocenić swoją „samochodową siłę zakupową”. A więc jak wejść w posiadanie auta nie nadwerężając nadmiernie domowego budżetu

Zobacz również:

W pierwszym odcinku „Motofinansów…” namawiałem Was do innego spojrzenia na posiadanie i używanie samochodu. Prosiłem, żebyście nie patrzyli na samochód jak na nieruchomość (która – nawet jeśli w niej mieszkamy – ma co najmniej przechować wartość pieniędzy), biżuterię, złoto, czy inne rodzinne aktywa. Ergo: żebyście nie zachowywali się tak, jakby auto miało być inwestycją.

Samochód to narzędzie pracy lub instrument do podnoszenia jakości życia. Na jego zakup trzeba więc patrzeć… instrumntalnie. Angażowanie w to oszczędności wielu lat – jak np. często robimy kupując nieruchomość – oraz naruszanie w tym celu płynności finansowej rodziny to zachowania mocno dyskusyjne.

Samochód kupować za swoje czy za pożyczone?

Pisząc już całkiem wprost: uważam, że zakup samochodu nie powinien wywoływać długoterminowych skutków ubocznych w strukturze domowego budżetu. Zakup, wynajęcie, wzięcie w leasing itp. warto zorganizować w taki sposób, by w wyniku całej operacji nie zostały „wysadzone w powietrze” ani posiadane aktywa finansowe, ani zdolność kredytowa, ani płynność finansowa.

Czy to możliwe? Kupowałem już w życiu cztery czy pięć samochodów i tylko przy pierwszym zakupie nie zastosowałem się do tych zasad. Gorzko tego pożałowałem, bo naruszyłem filary domowego budżetu i później – gdy pojawiły się kłopoty, a ja potrzebowałem użyć do ich przezwyciężenia awaryjnych oszczędności – musiałem się nieźle nagimnastykować, żeby uniknąć regularnego bankructwa.

No, ale to były inne czasy. Kredyty samochodowe były drogie, trudno dostępne i wymagały wysokich wpłat własnych. Leasing dopiero raczkował, o wynajmie długoterminowym (nie mówiąc już o car-sharingu i innych tego typu wynalazkach) nikt nawet nie słyszał. Dziś mamy do dyspozycji mnóstwo instrumentów finansowych, dzięki którym zakup auta nie tylko jest szybszy, łatwiejszy i dostępny dla większej grupy konsumentów, ale i bezpieczniejszy dla domowego budżetu.

Dziś, kupując samochód, staram się zmaksymalizować korzyści płynące z tej transakcji (wygodę, satysfakcję, poprawę jakości życia) przy jednoczesnym minimalizowaniu potrzebnych do tego sił i środków (atrakcyjna cena samochodu, tanie finansowanie, ograniczone obciążenie dla domowego budżetu, możliwie niewielkie naruszenie oszczędności).

Tutaj: trochę szczegółów o tym czym różni się zwykły kredyt od kedytu 50:50 i „rolowanego” 

Elastyczność ma swoją cenę. Ale chyba warto ją zapłacić

Moja odpowiedź na podstawowy dylemat każdego przyszłego kierowcy: „kupować za swoje czy za pożyczone” jest – jak widzicie – jednoznaczna. Naczelną zasadą jest dla mnie utrzymanie jak największej elastyczności finansowej. A więc jeśli mam oszczędności to staram się z nich nie „wyprztykać” po to, by kupić sobie nowe auto. Raczej poszukam zewnętrznego kapitału, by możliwie dużą część transakcji sfinansować obcymi pieniędzmi.

To oczywiście kosztuje (odsetki, prowizje itp.), ale z mojego punktu widzenia jest to cena, którą płacę za bezpieczeństwo finansowe i wspomnianą wyżej elastyczność. Z jednej strony mam samochód i z niego korzystam, z drugiej strony mam też oszczędności i płynność finansową, której mogę użyć w przypadku pojawienia się jakiejś okazji, by zmienić swoje życie w sytuacji kryzysowej.

O różnych instrumentach zewnętrznego finansowania samochodów – czym się różnią, kto powinien wybrać leasing, kto kredyt, kto najem długoterminowy, jaki kredyt wziąć itp. – będę pisał w kolejnych odcinkach. Tutaj ograniczę się do podkreślenia podstawowej zasady: zakup auta nie powinien skutkować trzęsieniem ziemi w portfelu i skarbcu rodzinnym.

Czytaj też poprzedni artykuł z naszego cyklu: Fakty i mity o kupowaniu samochodu. Czy auto może być „inwestycją”? A jeśli tak to gdzie są zyski?

Zobacz wszystkie artykuły w cyklu „Motofinanse”: kliknij i dowiedz się więcej o tym jak rozsądnie kupić, używać i sprzedać samochód. I jak go senswonie sfinansować

Jak sfinansować posiadanie samochodu? Bogactwo wyboru

Jeśli ma być stabilnie i bezpiecznie oraz „bezrewolucyjnie”, to zapytacie mnie teraz zapewne o to jak ocenić swoją „samochodową siłę nabywczą”? Jak ocenić na jakie auto – nowe lub używane – mnie stać?

Skoro staram się nie angażować w zakup samochodu własnych pieniędzy (o ile nie muszę, bo może się przecież zdarzyć, że instytucja finansująca zażąda ode mnie wkładu własnego), to głównym parametrem w tej kalkulacji jest oczywiście obciążenie miesięcznymi ratami z tytułu jakiejś formy finansowania.

To finansowanie może przybierać najróżniejsze postaci i terminy. Począwszy od najkrótszych i najtańszych kredytów 50:50 (połowa ceny płacona od ręki, a połowa za rok), poprzez trzy-czteroletnie kredyty, umowy leasingowe i najem długoterminowy aż po całościowe plany finansowe, których elementem jest nie tylko samo podstawienie pieniędzy, ale i wymiana samochodu w przyszłości.

Przyznam, że najbardziej podoba mi się ta ostatnia formuła, bo jest najbliższa mojej filozofii posiadania samochodu, w której auto to wyłącznie narzędzie do polepszania mojego życia. Mając pod bokiem wiarygodną, uczciwą, rzetelną, nowoczesną i niedrogą instytucję finansową (lub taką, która wykazuje przynajmniej większość tych cech – ideały, jak wiadomo, nie istnieją) chcę po prostu zmieniać raz na kilka lat samochody w ramach „rolowanego” finansowania.

Zobacz też: To chyba pierwsze konto bankowe aż tak bardzo sprofilowane „pod” posiadaczy samochodów.  Za samo zdeponowanie oszczędności dostaniesz w nim 5% zniżki na paliwo. A jak trochę się wysilisz – to i 10% plus inne bonusy. Tutaj znajdziesz subiektywną recenzję. A więcej szczegółów tutaj.

Najważniejsze w tym równaniu: miesięczna rata oraz czas

Jaką część mojego domowego budżetu mogą zajmować koszty finansowania samochodu? Naczelna zasada, którą się kieruję to ta, iż żaden pojedynczy i długoterminowy wydatek (opłaty za mieszkanie, rata kredytu, abonament za jakąś usługę itp.) nie może przekroczyć 10-15% mojego domowego budżetu.

To ograniczenie bierze się z jednej strony z dbałości o jego elastyczność (w przypadku, gdybym musiał zacząć zaciskać pasa, łatwiej mi ściąć pewne pozycje w budżecie jeśli nie są gigantyczne), a z drugiej – z niechęci do zakładania sobie finansowych pętli na szyję. Długoterminowe zobowiązanie, które pochłaniałoby więcej, niż jedną trzecią moich dochodów, zabierałoby mi komfort życia. Jasne, spłacam kredyt hipoteczny, którego rata nie jest niska, ale to – jak powiedziałem na początku – inna kategoria wydatku. Taka, którą można traktować w kategorii „inwestycji”.

Zatem zakup samochodu kalibruję w taki sposób, by nie kosztował mnie miesięcznie więcej, niż 10-15% tego co standardowo zarabiam. I to jest jedna strona równania mówiącego o mojej „samochodowej sile nabywczej”. Po drugiej stronie jest czas. Staram się, by umowę finansowania samochodu zamknąć w kilku latach – trzech, czterech, góra pięciu (acz niechętnie).

Dlaczego nie dłużej? Ano dlatego, że w dzisiejszych czasach technologia się zmienia, auta się unowocześniają, a ja – uważając, że samochód do narzędzie do poprawiania mojego komfortu życiowego – chcę mieć do tego wszystkiego możliwie jak najlepszy dostęp. Chcę płacić miesięczne raty za dostęp do auta możliwie komfortowego i nowoczesnego (w ramach moich możliwości finansowych).

Czytaj też: TCO, czyli ile tak naprawdę kosztuje samochód? Policzyłem wszystkie koszty i… mam trzy wnioski

Ile wynosi moja samochodowa „siła nabywcza”?

W ramach finansowania mam do wyboru zarówno takie formuły, w których w comiesięcznych ratach „zaszyte” jest zachowanie auta przeze mnie po zakończeniu umowy, jak i takie, które umożliwiają wymianę auta na inne albo sytuację, w której przestaję płacić i jednocześnie przestaję mieć samochód. W opcji „własnościowej” oczywiście miesięczne raty są wyższe (bo po zakończeniu umowy zostaję z autem).

Dziś nie będę rozstrzygał która formuła jest lepsza – zresztą to kwestia indywidualnego wyboru każdego z nas. Kto myśli o samochodzie jako o narzędziu do poprawiania jakości życia, a nie o „inwestycji” pewnie bliższy będzie rozwiązaniom pt. niższa rata bez zachowania samochodu po zakończeniu umowy. Wtedy w ramach tej samej raty można sobie pozwolić na używanie lepszego auta.

Odpowiadając wprost na pytanie zadane w pierwszych zdaniach niniejszego tekstu: oceniam, że moja „samochodowa siła nabywcza” to 10-15% miesięcznego budżetu domowego przy założeniu, że na zakup samochodu nie przeznaczam ani grosza (lub niewielką kwotę) z moich oszczędności. W ramach tego odsetka staram się pozwolić sobie na możliwie jak najlepsze auto z perspektywą jego zmiany na nowe za trzy, cztery lata.

Jak sfinansować zakup „używki”? Kredyt „rolowany” z wymianą auta, klasyczny, czy 50:50? 

Pewnie znajdą się wśród Was tacy, którzy myślą, że opowiadam to wszystko za pieniądze, które dostaję od sponsora cyklu. Otóż nie. Jestem do tego głęboko przekonany. Wolę zachować oszczędności i ponieść koszty finansowania, ale mieć elastyczność domowego budżetu, płynność i możliwość manewru – np. łatwej wymiany jednego auta na drugie. W XXI wieku, gdy uwarunkowania zmieniają się szybko, technologia pędzi, a czas to pieniądz (jak nigdy dotąd) chcę minimalizować wpływ posiadania samochodu na mój domowy budżet. Przemawia do mnie ekonomia subskrypcji, która jest odwrotnością XX-wiecznej skłonności do posiadania.

———————————————————————————————————————————-

W cyklu „Motofinanse: portfel nowoczesnego kierowcy” opowiadam o własnych doświadczeniach „finansowych” z samochodami, a także o tym jak wybierać najlepszy dla siebie sposób finansowania czterech kółek, jakie są nowe alternatywy dla tradycyjnego zakupu auta, czego można oczekiwać od porządnego dealera, jak zdjąć sobie z głowy kwestie związane z eksploatacją auta, jak je korzystnie zamienić na nowe. Jak oszczędnie używać samochodu i jak dzięki czterem kółkom żyć wygodniej.  Moim Partnerem w tym cyklu artykułów edukacyjnych jest Toyota Bank Polska oraz Toyota Leasing Polska, oferujące bogaty pakiet rozwiązań finansowych dla „konsumentów” samochodów

zdjęcie tytułowe: Michael Gaida (Pixabay)

 

Subscribe
Powiadom o
75 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
lada_driver
6 lat temu

Jasne, oczywiście musi być NOWY samochód i co miesiąc rata 700 – 1000+ zł do us***** śmierci za totalne badziewie. Nic o zakupie za gotówkę używanego nastoletniego samochodu, który też dojedzie do celu a jego utrzymanie (na LPG, serwis nieautoryzowany) to ułamek ceny utrzymania tej „nówki z salonu”. Tylko sąsiedzi jakoś tak z zazdrością nie patrzą, co? Od lat jeżdżę nastoletnimi samochodami, ostatnio ładą samarą. Koszt utrzymania roczny przy przebiegu 7 – 10 tyś. km to niecałe 3000 zł, czyli ponad 5000 zostaje w kieszeni, a za to można mieć fajne wakacje za granicą. No i jakoś ta łada nie… Czytaj więcej »

Mariusz
6 lat temu
Reply to  lada_driver

Juz paliwo+OC+przegląd na SKP przekracza podany koszt. Ale, widocznie Łady się nie serwisuje,nie myje i nie parkuje?

lada_driver
6 lat temu
Reply to  Mariusz

600 zł OC, 162 zł przegląd, 1700 zł LPG, zostaje jeszcze ponad 5 stów na przegląd techniczny.

Mariusz
6 lat temu
Reply to  lada_driver

To ostayeczny dowód, że lada_driver nas wkręca. Musiałbym nie jezdzic w zyciu ładą, by uwierzyc w spalanie LPG 7 l/100km. W silniku o osiemdziesięcioletnim rodowodzie nie ma szans na zmieszczenie się w 10l.

Patrycjusz
5 lat temu
Reply to  Mariusz

O kolega chyba nic nie wie o silnikach LPG. 30 letni vw pali mi 8 LPG

Sauk
6 lat temu
Reply to  lada_driver

Wszystko jest fajnie dopóki nie zdarzy Ci się wypadek (odpukać). Podczas większego zdarzenia drogowego zdecydowanie wolę być w nowym, współczesnym samochodzie wyposażonym w dużą liczbę systemów bezpieczeństwa niż w kilkunastoletniej Ładzie Samarze. Jeśli przeżyjesz, to co oszczędziłeś na samochodzie wydasz na lekarzy.

Marcin D.
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Maćku, no… ja wiem. Jakiś czas temu ktoś u mnie w rodzinie kupił z drugiej ręki (za gotówkę) 3-4 niemiecki samochód produkowany w Bawarii z przebiegiem może 20-30 tys. km. Dobrze utrzymany, serwisowany, z przeglądami etc. etc. I akurat traf chciał, że ten ktoś jadąc w zimie do Wisły służbowo za Radomskiem tuż za mostem nad Wartą, robiąc manewr wyprzedzania złapał lewymi kołami błoto pośniegowe zmieszane ze zleżałym żwirkiem. Skutkiem tego było to, że tą osobę odwróciło w prawo i wywiozło na pryzmę śniegowo-lodową, która była usypana wskutek odśnieżania po prawej stronie szosy. Samochód wyskoczył w górę na wysokość 2-3… Czytaj więcej »

Piotr
5 lat temu
Reply to  Marcin D.

3-4 letni samochód to samochód nowy technologicznie, u nas ze względu na biedę w kraju (mówię po sobie, znajomych, otoczeniu) ludzie interesują się 10 letnimi autami czasem 15 letnimi

Piotr
5 lat temu
Reply to  Marcin D.

Hm, raczej kupując tańszy samochód nie zap***la jak idiota z Bardzo Małym Wackiem to i szansa na wypadek mniejsza, a nawet jak się coś stanie to przy mniejszej prędkości skutki też niewielkie

Grzesiek
5 lat temu
Reply to  Piotr

Chyba nie jeździsz po polskich drogach albo nie orientujesz się w realiach rynku używanych samochodów. Najwięcej na wartości tracą auta klasy premium, bo koszty ich utrzymania i serwisu są na tyle duże, że nie opłaca się zbyt długo użytkować takiego auta. Więc bardzo tanio można kupić limuzynę z wielkim silnikiem albo skatowany sportowy samochód. A potem takim niedofinansowanym samochodem na granicy sprawności można sobie pozapier..niczać . Dopóki coś nie zawiedzie.

Krzysiek
3 lat temu
Reply to  Grzesiek

pewno całą flotę Roollców tak przetestowałeś 😉

mario
3 lat temu
Reply to  Sauk

Hmm jeśli kolizja z twojej winy to pal licho samarę, ale co z wychuchanym nowiusim z salonu?? Żaaaal

gege
6 lat temu
Reply to  lada_driver

Popieram !!!!! Ja od 20 lat używam Atari 2600 – super komputer !!!!!! Ma fajną klimatyzację , dobre światła i jest bardzo wygodny w użytkowaniu. i jest bardzo bezpieczny. a to wszytko z oszczędności ………

azr
6 lat temu
Reply to  lada_driver

równie dobrze można mieszkać w przyczepie, a 30-metrową kawalerkę traktować jak willę. ważne przecież aby mieć dach nad głową…

jurek
5 lat temu
Reply to  lada_driver

kolejny handlarz złomem się odezwał

Gcb
5 lat temu
Reply to  lada_driver

Ale Łada nie spełnia jednego podstawowego warunku – nie jest narzędziem, który poprawia komfort życia 😉

Kiść
3 lat temu
Reply to  lada_driver

Jak jeździsz rocznie 7-10 tys km to samochód tak naprawdę jest ci niepotrzebny. Lepszy będzie rower czy skuter, a czasami taxi jak coś potrzebujesz przewieźć. Nie każdy lubi i może jeździć złomem. Ja jeżdżę dużo, bo takie mam życie i potrzebuję dobrego auta. Oplaca mi się to, bo mogę dojeżdżać do pracy gdzie zarabiam pieniądze nieosiągalne w mojej okolicy (przeprowadzać się nie zamierzam, bo mieszka się dobrze).Na ciebie nikt z zazdrością nie patrzy, tylko ze współczuciem. Skoro o tym wspomniałeś, to chyba sam jednak zazdrościsz innym.

Adi
3 lat temu
Reply to  Kiść

A to takie ważne, by ktoś patrzył na Ciebie z zazdrością?

Krzysiek
3 lat temu
Reply to  Adi

pewno dla niego tak 😉

Cbb
2 lat temu
Reply to  Kiść

[CENZURA-red] Wybacz ale taki typowy Polaczek „pokaż się jak za komuny”

Wacek
1 rok temu
Reply to  Kiść

Współczuję

Norbert
3 lat temu
Reply to  lada_driver

Skoro masz problem z tym, że ktoś zarządza swoimi finansami w taki sposób by mógł jeździć nowym autem i wymieniać je co ok. 4 lata to po co czytasz bloga o zarządzaniu swoimi finansami?
Chyba autor chce tutaj właśnie pokazać jak osiągnąć wolność finansową ale tez jak żyć normalnie, nie kitrając każdej złotówki pod materacem.
Nie psuje Ci to nie czytaj.
Lubisz kilkunastoletnie samochody – jezdzij nimi ale nie zakazuj ludziom kupować nowych aut. W końcu za kilkanaście lat, jeden z tych samochodów kupionych „dzis” trafi do Ciebie.

Wacek
1 rok temu
Reply to  Norbert

Tutaj raczej chodzi o zniewolenie finansowe i nieskończone nabijanie kabzy bankom które manipulują umysły podatnych konsumentów.

Sebastian
1 rok temu
Reply to  lada_driver

Człowieku co Ty piszesz, jezdzisz Ładą Samarą i porównujesz ją do nowego samochodu? Przecież to jest zupełnie inna funkcjonalność, nowym autem możesz śmignąć za granice, do Włoch, Hiszpanii kiedy chcesz, jadąc w komforcie i bezpieczeństwie 140 km/h autostradą jak normalny biały człowiek. A Ładą to sobie możesz najwyżej do sąsiedniej wioski pojechać a jak gdzieś dalej to już robi z tego wyprawa którą trzeba relacjonować na YouTube pod hashtagiem „Motobieda”

6 lat temu

Naprawdę bardzo ciekawy artykuł. Wybierając auto nigdy nie zwracałem uwagi na takie koszty, a na co dzień to właśnie małe naprawy i benzyna pożera zawartość portfela.

Radek
6 lat temu

Będą jakieś kalkulacje?
Przykład: samochód kupiony za 100 000 zł na 10 lat kosztuje nas 10 000 zł. Leasing takiego samochodu przy wpłacie 10 000 kosztuje nas ok 2000 miesięcznie przez 48 miesięcy. Potem drugi raz ta sama historia.
W efekcie mamy 100 000 zł przy zakupie vs 200 000 zł przy leasingu.

Jacek
6 lat temu
Reply to  Radek

Tylko te auto za 100k jest za 4 lata warte okolo 50k wiec mozna wlozyc jako wklad wlasny w nowe auto za kolejne 100k i splacac kolejne lata juz tylko np. 1k/mc,. Albo przyjac metodologie stalej raty, a podwyzszac jakosc/wygode/…/klase samochodu.

Krzysiek
3 lat temu
Reply to  Jacek

zatem za 50k odkupuje 4 letnie auto (komuś musisz je sprzedać) za gotówke i jeżdże z 5 lat nie placąc żadnej raty i odsprzedaję za 20 K czyli koszt roczny to 6 tys, czyli 500 pln/mies…ale najważniejsze… mam juz je splacone i jeżdże bez „limitu kilometrów na rok, wybieram sam ubezpieczenie i znizki lecą dla mnie, no i mogę jeździć jeszcze z 5 lat następnych, jak zdusi jakaś finanasowa zaraza… tak, tak, ktoś musi zaplacić za te pierwsze 4 lata xd… pomyślę o tym jak będę zarabiał za dużo 😉

Wojciech
4 lat temu
Reply to  Radek

puknij się i jak się na czymś nie znasz to się publicznie nie wypowiadaj

Andrzej
6 lat temu

Panie Macieju, wyliczenia i metoda jak najbardziej ciekawa i zapewne właściwa. Fajny sposób na „nieprzeinwestowanie”. Z tym, że to w większości będzie używany samochód. Np. dla rodziny z dochodem 5.000, rata równa 15% przez 48 miesięcy daje auto za 30.000 zł (zakładam stosunek sumy rat do wielkości kredytu równy 1,2 – w końcu odsetki jakieś są). Dla dochodu 7.000 mamy samochód za 42.000, dla 10.000 – za 60.000 zł. Tak więc dla rodziny, która patrzy na auto bez jakichkolwiek emocji i jest to dla niej środek transportu – dopiero przy dochodzie ok. 10.000 zł może się przymierzyć do czegoś w… Czytaj więcej »

Jacek
6 lat temu
Reply to  Andrzej

Zgadzam się w pełnej rozciągłości.

Paweł
4 lat temu
Reply to  Andrzej

To ja też coś od siebie dorzucę. Istotnym faktem, który Pan pominął przy kalkulacjach jest forma wykonywanej pracy. Jeśli zarabiam 10 000zł netto miesięcznie prowadząc działalność gospodarczą o stałym dochodzie to 15% mojego miesięcznego wynagrodzenia daje 1500zł co nie do końca odzwierciedla rzeczywisty koszt jaki ponoszę za auto. Jeśli korzystam ze wspomnianego w artykule najmu długoterminowego, który jest najbardziej przewidywalnym dla budżetu rozwiązaniem, to teoretycznie mógłbym sobie pozwolić na auto z ratą brutto w granicach 2300zł brutto. Kwotę netto wliczam w przychód, odbieram sobie cały VAT i w praktyce kosztuje mnie to wspomniane 1500zł miesięcznie. W takim układzie w teorii… Czytaj więcej »

John
6 lat temu

„Jasne, spłacam kredyt hipoteczny, którego rata nie jest niska, ale to – jak powiedziałem na początku – inna kategoria wydatku. Taka, którą można traktować w kategorii „inwestycji”.”

Jak mieszkasz w tym domu/mieszkaniu, to nie jest to żadna inwestycja, która generuje dochody, tylko coś, co generuje koszty. Nie ma się co oszukiwać nazywając swoją (w Twoim przypadku – bankową) nieruchomość inwestycją.

Piotr
5 lat temu
Reply to  John

Hm, a od kiedy to wydatek na własne cele mieszkaniowe to inwestycja?
Oszczędzenie, może i tak – w końcu kapitałowa część raty powoduje przyrost naszych aktywów
Konsumpcja? – na pewno

Samochód prędzej jest inwestycją – oszczędzasz czas który możesz przeznaczyć na zarabianie. Oczywiście o ile nie jest samochód wyłącznie dla szpanu. Ale wtedy do hobby bardziej.

Marek
6 lat temu

Komedia. Artykuł jest adresowany wyłącznie do dobrze zarabiających elit, przeciętny zjadacz chleba z tego nie skorzysta, bo niby jak?
Przy moich zarobkach rata nie powinna przekroczyć ~350zł co przemnożone przez maksymalny zalecany okres kredytowania daje kwotę 21000zł, i nie jest to kwota jaką mam na auto, to kwota powiększona o prowizje które mam oddać, czyli ile zostanie na auto? 16000? Biorąc pod uwagę że ma to być auto do wszystkiego, muszę celować w segment C. Z dodatkowymi opłatami mogę się pokusić o 10-letniego Focusa.
Cudownie.

Elita ;)
6 lat temu
Reply to  Marek

A kto powiedział, że przeciętny zjadacz chleba musi sobie kupować nowy, albo nawet kilkuletni samochód. Pewne rzeczy są dostępne tylko dla ludzi o pewnej skali zarobków. Zwykły zjadacz chleba, nie będzie miał dostępu do kart kredytowych typu premium, które dają bardzo dużo ciekawych benefitów, wartych wiele jako samodzielne produkty.

Ja mam zarobki przekraczające trzykrotność średnej, a samochodu nie posiadam i nie widze potrzeby posiadania. Mieszkam w Warszawie, poszukam się komunikacją, albo taksówkami i to mi wystarczy.

Piotr
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

a czym zwykły zjadacz ma dojechać do pracy lub zawieźć dziecko do szkoły gdy zlikwidowano linię PKP ? jak można mówić, że auto tylko dla elit, auto to środek lokomocji potrzebny do życia, potrzebny do transportu np. osoby starszej (rodziców, dziadków) , transportu do pracy itd. przeciętny Polak ma 2500 netto do 3500 netto , to jest realna mediana, co dla nas przeciętnych Polaków , takie pensje o jakich mówię również dotyczą osób wykształconych, inżynierów, policjantów, żołnierzy, urzędników, magazynierów itd. ja sam mam 3500 netto w dużym mieście , moi znajomi z mniejszych miast mają 2500 netto – każdy musi… Czytaj więcej »

6 lat temu

50/50
Chyba autor nie zdaje sobie sprawy że w BIK druga rata 50% wartości widnieje jako obciążenie miesięczne.
Co aktualnie w systemach bankowych dewastuje zdolność.

Dziękuję Pozdrawiam.

Monter
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Tylko, ze własne auto np 10-letnie wraz z kosztem zakupu, ubezpieczenia, serwisów, awarii, paliwa i parkowania to maksymalny koszt 500-600 zł na miesiąc (średnia), a w abonamencie najtańsze auto jest za bodajże 1200 (a gdzie paliwo). Toteż abonament również jest kierowany raczej do zamożnych, bo dla większości ta kwota to połowa zarobków.

Piotr
5 lat temu
Reply to  Monter

dokładnie „monter”, przeciętny Polak ma 2500-3500 netto medianę (od mniejszych miast po największe), a każdy musi gdzieś dojechać bo nie każdy ma tramwaj pod blokiem , są osoby mieszkające 20 km od pracy czy 20 km od rodziny itd.

Jan
6 lat temu

Ja tam golfem dwójką jeżdze 🙂

Przemek
5 lat temu

Ciekawie się czyta psioczenie, że niby te wylicenia są do d…, bo według nich stać mnie tylko na auto typu używany Focus??!!!
I że przecież jak to mam jeździć czymś takim, skoro mogę sobie przecież kupić coś stosownie bardziej tlustego.
Tylko że właśnie o tym jest artykuł. Możesz kupić wszystko, ale realnie i bezpiecznie dla domowego budżetu STAĆ CIĘ właśnie na używanego Focusa. Większy koszt będzie ryzykowny.
Zrobisz, jak zechcesz. Masz prawo do swojego zdania, swoich decyzji i swojego ryzyka. A to, jakie wydatki są zrezerwowane dla finansowych elit to już zupełnie inny temat.
Pozdrawiam:)

floridian
5 lat temu

Na jaki samochód Ciebie stać? Ja walnę prosto z mostu co być może nie będzie zbyt popularne wsród osób przymierzających sie do Mercedesa GLE 450 4matic lub BMW X5 z leasingu. Samochód taki na jaki Ciebie stać to taki za który możesz zapłacić GOTÓWKĄ. Druga reguła to wartośc wszystkich posiadanych kółek w gospodarstwie nie powinna przekraczać 50% rocznych dochodów. Deprecjacja pojazdów postepuje szybko i łamanie tych reguł powoduje dlaczego Kulczyk i Niemczycki się bogacą a Kowalski nie. Pozdrawiam.

Krzysiek
3 lat temu
Reply to  floridian

i to jest odpowiedź godna doradztwa… gotówka to co zarobiłem w przeszłości i przyszłość mam wolną… kredyt, leasing etc… to zżera moja przyszłość …brawo za komentarz

Alex
3 lat temu
Reply to  floridian

@floridian
Mam inne podejście. Samochód na który Cię stać to taki, że jeśli ktoś Ci urwie na parkingu lusterko albo rozbije szybę, to nie ma płaczu i załamywania rąk tylko Cię po prostu stać, żeby sobie to lusterko czy szybę kupić. Co z tego że Kowalski kupił auto za gotówkę, jeśli to była akurat cała, jaką miał? Ktoś kto wziął kredyt, ale jest go w stanie swobodnie i bez nadmiernych wyrzeczeń spłacać, bardziej kupił samochód „na który go stać”.

andriej
5 lat temu

warto zobaczyć po salonach, np w katowickim salonie MMCars można kupić i auto używane, tak stalismy się posiadaczami uzywanego Opla. Stan idealny, a cenowo tak że nas stać było. Taką droga można stać się posiadaczem niezłej fury

5 lat temu

A na jakie OC Cię stać ???
Polecam nie przepłacać i wybrać
http://www.promocjeo.pl/tanie-oc/

EVERYDAY
4 lat temu

Czy przy dochodach rzędu ~20 tys. miesięcznie netto można zastanawiać się nad zakupem auta segmentu F (S klasa, seria 7 etc.)? Czy lepiej brać E?

Krzysiek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

pytanie do czego ten samochód ma służyć ? może to być i skoda fabia…

Krzysztof
1 rok temu
Reply to  Krzysiek

Jak musisz dojechać na budowę albo obsługiwać wesela to fabia raczej nie, do wszystkich innych celów nada się w zupełności, no chyba że masz trójkę dzieci.

xxx
4 lat temu

Warto pamiętać, że to na jaki samochod nas stać dość często zależy również od rabatu jaki uda nam się uzyskać w salonie.

Kasia
4 lat temu

My też kupiliśmy nowy samochód. Stwierdziliśmy, że nie będziemy bawić się w używki, bo nigdy nie wiadomo, co robił i jak jeździł, dbał o auto poprzedni właściciel. Wolimy dołożyć trochę kasy i kupić coś nowego. Zdecydowaliśmy się na Toyotę Yarris, idealna do miasta, mało pali. Tutaj dowód na niskie spalanie: dziendobry.tvn.pl/a/spalanie-w-samochodzie-hybrydowym-w-miescie-i-na-trasie

Kiść
3 lat temu

Ja zarabiam 8 netto i mam auto warte 20. I to jest auto na które mnie realnie stać. Serwisowane na bieżąco, bez patrzenia na koszty, po prostu coś się psuję to robię. Bez druciarstwa, kombinacji, odkładania na później. Dzięki temu mam niezawodne, 10-letnie auto średniej klasy, do którego mogę wsiąść i jechać na koniec Europy bez żadnego przygotowywania i bez strachu, że coś mi „piardnie” w trasie. A nawet jeśli, to mam dobre ubezpieczenie, assistance, AC full pakiet. Samochód jest dla mnie narzędziem, wygodą, czymś bezstresowym i niedrogim.

Szymon
3 lat temu
Reply to  Kiść

Ooo, mam takie same dochody, podejście, wiek i klasa auta identyczna…

Adi
2 lat temu
Reply to  Szymon

Ja zarabiam 30-50000 i mam teraz auto za 25000zł z lpg. Bardzo waham się nad zakupem czegoś za ok 100000-150000zł. Dziś się zarabia, jutro można przestać.

Marcin
3 lat temu

Ja wychodzę z jeszcze innego założenia. Przy dwóch samochodach w domu i dwóch kierowcach, jedynym rozsądnym dla mnie rozwiązaniem jest posiadanie na własność jednego nieco starszego ale przyzwoicie utrzymanego auta do powiedzmy „cięższych obowiązków” i jednego, nowego, niedrogiego w najmie czy krótkotrwałym kredycie (max 3 lata) z niską ratą. Nowe auto daje poczucie większej stabilności i bezpieczeństwa finansowego kiedy już dobrze skalkulujemy ratę miesięczną. Nie martwimy się, że niespodziewanie może nam wyskoczyć jakaś kosztowna awaria, którą będziemy musieli na szybko usunąć. Znowu auto w 100% na własność daje pewność, że jeśli się potkniemy finansowo to dalej będziemy mieli czym do… Czytaj więcej »

Kamil41
2 lat temu

Pracuję w branży Automotive od 15 lat, ale nowego samochodu z salonu nigdy bym nie kupił pomimo naprawdę dobrych zarobków jak na polskie realia bo są to wciąż śmiechu warte pieniądze w porównaniu do zachodu. Realnie na to patrząc mało kogo w Polsce stać na nowy samochód z salonu co potwierdzają z roku na rok tragiczne statystyki. Sporo ludzi jednak kieruje się ciągle zasadą „postaw się a zastaw się” bo prestiż i ego wygrywają ze zdrowym rozsądkiem.

Gustaw
2 lat temu

[CENZURA-red] Średniej ceny samochód to minimum 120-130tys. zł, na pięć lat to 160-170tys. zł do spłacenia, podzielić przez 60 rat = 2666 zł lub 2833 zł, czyli ty zarabiasz minimum 26-28 tys zł miesięcznie

Piotr
1 rok temu

Przed podwyżkami wiboru wziąłem golfa VII z 2018 roku, kombi, komfortline. Przebieg 80tys. To był 2020r. Płaciłem 550zł raty (leasing na os cywilną bez obowiązku wykupu). Co ciekawe po roku odstąpiłem ten leasing za odstępne 7000zł, czyli jeździłem przez rok za darmo. Wziąłem bmw 320d (jeszcze F31) ze stycznia 2019r z przebiegiem 28tys. Konfiguracja na 260tys, ale ponieważ wtedy już wyszła nowa trójka, wartość auta mocno spadłą i wziąłem je w leasing konsumencki bez obowiązku wykupu za kwotę 110tys brutto. Rata z ubezpieczeniem 1800-2200zł (wzrost WIBOR). Za 2 lata mogę ją wykupić za niecałe 70tys. Auto jest teraz warte 130tys.… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu