3 września 2018

Coś się zmienia? Po raz pierwszy w ogóle nie potrzebowałem Revoluta na wakacjach. Na szczęście jest jeszcze Rumunia

Coś się zmienia? Po raz pierwszy w ogóle nie potrzebowałem Revoluta na wakacjach. Na szczęście jest jeszcze Rumunia

Revolut ma problem? W tym roku na wakacjach po raz pierwszy od dawna karta Revolut kurzyła się bezczynnie w moim portfelu! Do płacenia bez prowizji w zupełności wystarczyły mi… karty bankowe. Ale spokojnie: banki doganiają Revoluta tylko w niektorych miejsach na świecie

Niedawno postawiłem na „Subiektywnie o finansach” tezę, że jeśli banki będą oferowały tylko 70-80% funkcjonalności oferowanych przez aplikacje typu Revolut, to te ostatnie będą miały problem z pozyskiwaniem nowych użytkowników. Oczywiście, zawsze będą miały swoich „wyznawców”, miłośników antysystemowej „niegrzeczności”, ale z punktu widzenia przeciętnego użytkownika przewaga konkurencyjna nie będzie znów aż tak duża.

Zobacz również:

Tego jeszcze nie grali. Revolut niepotrzebny?

Podróżowałem w tym roku po południowej Hiszpanii. Wcześniej przy tego typu wypadach – do Niemiec, Austrii, Francji… – obowiązkowym wyposażeniem mojego portfela była karta Revolut albo podobna (niemal identyczne funkcjonalności ma IgoriaCard od polskiej firmy, funkcjonującej pod naszym nadzorem bankowym).

Czytaj też: Porównałem „na żywo” trzy karty płacąc nimi za granicą. Revolut, mBank i Citi. Która karta okazała się najtańsza? 

Czytaj też: IgoriaCard, czyli być jak Revolut. Tylko po polsku

Tym razem też „napełniłem” Revoluta (najpierw złotówkami z karty kredytowej, a potem skonwertowałem to jednym klikiem na „twardą walutę” po bardzo dobrym kursie). Ale karta… się nie przydała.

Co się dzieje? W Polsce jest już siedem banków, które mają w ofercie karty wielowalutowe. Wystarczy taką kartę zamówić do konta i w ogóle nie trzeba się przejmować przewalutowaniami. Tak się składa, że używam jednego z tych banków i tym samym mogłem sobie taką kartę wyrobić. Płaciłem nią na wakacjach i kursy, po których przewalutowywano mi transakcje wcale nie różniły się znacząco od tych, które miałem w Revolucie.

Poza tym we wszystkich największych bankach są już kantory walutowe online, w których można wymienić walutę i przenieść ją na subkonto walutowe (otwiera się je niemal jednym kliknięciem przez internet). Do subkonta walutowego można sobie wyrobić kartę walutową (w większości z tych banków są one tanie w użytkowaniu albo np. płaci się tylko roczną opłatę za użytkowanie). Jako rezerwową kartę na wakację wziąłem więc kartę walutową w euro, zasilaną przez smartfona z bankowego kantoru online.

Czytaj też: Porównanie kart wielowalutowych oferowanych przez banki

Czytaj też: W tych bankach działa e-kantor, który można przypiąć do karty walutowej. Cinkciarz i Walutomat mogą zwijać interes?

Mając dwie takie karty – wielowalutową oraz eurową sprzężoną z kantorem online – byłem wystarczająco dobrze „zaopatrzony” przez bank, by nie potrzebować w ogóle karty Revolut. Czy to koniec Revoluta? Oczywiście nie. Po pierwsze są osoby, które mają konta w bankach mniej rozwiniętych technologicznie, nie oferujących kaet wielowalutowych oraz kantorów online. Po drugie Revolut oferuje coraz więcej usług dodatkowych, także nie będących standardem we wszystkich bankach. A po trzecie…

Czytaj też: Czy warto zapłacić 50 zł miesięcznie za czarną kartę Revolut? Prześwietlam!

Pan Jakub donosi z Rumunii. „Testowałem i wracam do gotówki”

Odezwał się do mnie na Facebooku pan Jakub, mój stały czytelnik – mam w stosunku do niego wyrzuty sumienia, bo od dawna nie mogę zmieścić na „Subiektywnie…” jego krwistej historii z Deutsche Bankiem w tle – przedstawiając wynik eksperymentu polegającego na używaniu karty płatniczej w Rumunii – kraju, gdzie nie obowiązuje żadna z globalnych walut (euro, dolar, funt, frank).

„Przed wyjazdem na wakacje do Rumunii główną kwotę wziąłem w gotówce – w euro (wymienionym w kantorze internetowym). Na miejscu wymieniałem euro na leje w bankach i kantorach. Wykonałem także dwie testowe transakcje kartowe: pobrałem 200 lei z bankomatu i zapłaciłem za benzynę 200 lei. Wszystko po to, aby mieć porównanie”

– opowiada pan Jakub. Oczywiście płatności kartowe nie odbywały się ani kartą wielowalutową, ani walutową denominowaną w lejach, bo banki nie oferują takiej waluty w swojej „wielowalutowości” (są wyjątki, ale mówimy o kartach dostępnych przede wszystkim dla VIP-ów). Karty wilowalutowe i walutowe można mieć z reguły tylko w najpopularniejszych walutach globalnych.

Efekty porównania: gotówkę pan Jakub wymienił po średnim kursie 1 lej po 0,9306 zł (wymiana złoty na euro w e-kantorze i z euro na leje po kursie kantorowym w Rumunii). Wypłatę lejów w bankomacie (też prawdopodobnie przewalutowanie złote-euro-leje) – przewalutowano po kursie 0,9575. Płatność kartą kredytową została przeliczona po kursie 1,0010.

Dodatkowy koszt transakcji bankomatowej w stosunku do używania gotówki i kantorów – 2,8%. Dodatkowy koszt z używania karty kredytowej – 7,5%. A byłoby jeszcze więcej, gdyby pan Jakub nie brał do Rumunii euro („zaliczając” mały spread w e-kantorze), tylko złotówki. W niektórych rumuńskich kantorach można było bezpośrednio wymieniać złote na leje po dobrym kursie.

„Tak oto, dzięki pazerności bankowców, po 20 latach powróciłem do gotówki. Gdybym korzystał z kart kredytowych, na całych wakacjach straciłbym kilkaset złotych. Nazwy banków celowo pomijam; nie sądzę, aby łupieżcze prowizje różniły się pomiędzy poszczególnymi bankami. Drodzy bankowcy, kiedy fintechy i blockchain wyśle was wszystkich na bezrobocie, nie uronię ani jednej łzy. Zdychajcie, tego wam właśnie z całego serca życzę”

– taki przekaz umieścił na koniec swojej opowieści pan Jakub. Czy można się z nim nie zgodzić? 7,5% dodatkowego kosztu używania pieniądza bezgotówkowego za granicą to 75 zł od każdego 1000 zł. Nie ma co kryć – to jest lichwa. I pan Jakub postąpił słusznie, że przeszedł na obrót gotówkowy. To nie chodzi o to, by dodatkowy koszt „bezgotówkowości” był równy zero. Gdyby wynosił 1-2% to byłby słuszna i usprawiedliwiona cena wygody, bezpieczeństwa i oszczędności czasu. Ale 7,5%?

„Nie piszcie mi o Revolucie. Rozważę, jak podda się regulacjom KNF i jurysdykcji polskiego prawa, z Rzecznikiem Finansowym na czele, to wtedy pogadamy”

– dorzuca pan Jakub. Cóż, rzeczywiście, gdyby Revolut nagle przestał działać, to byłoby kiepsko. Można byłoby pisać na Berdyczów, bo podobno na reklamacje odpowiadają tam głównie boty (choć słyszałem też, że jest potężny dział obsługi klienta w Krakowie). Ale nie da się ukryć, że jeśli podróżujemy poza strefę euro, dolara lub funta – wciąż bije banki na łopatki wygodą i funkcjonalnościami. Gdy będę wybierał się do Rumunii – z pewnością wezmę ze sobą Revoluta i będę namiętnie używał. W strefie euro – już niekoniecznie.

Revolut na Majorce: kursy jakby mniej fajne

Inny pan Jakub, również stały czytelnik „Subiektywnie o finansach” donosi mi systematycznie o wszelkich zmianach, które zauważył. I ostatnio zauważył, że kursy wymiany walut w Revolut są jakby mniej korzystne, niż kiedyś.

„Dzisiaj płaciłem dokładnie 1 euro na Majorce za kawę w Mc Donalds’ie. Proszę spojrzeć jaki kurs dostałem od Revoluta – 4.30 zł. To w kantorze w Krakowie dzisiaj euro było po 4.31 zł. Kiedyś te różnice na korzyść Revoluta były znacznie większe”

– pisze czytelnik, który daje Revolutowi żółtą kartkę. Bardzo jestem ciekaw czy Revolut będzie w stanie uciekać do brzodu, oferować nowe funkcjonalności i ściągać pieniądze użytkowników do nowych usług. Banki zaczynają deptać mu po piętach. A sam Revolut ma do opanowania jeszcze duże połacie świata (łącznie z Azją) i może być to dla niego ważniejsze, niż ściganie się z bankami w Europie.

Czytaj też: Revolut nie taki idealny? Użytkownicy mają duże pretensje do rewolucyjnej aplikacji. A lista niedociągnięć jest długa

źródło zdjęcia: YesHootsCom/Pixabay

 

Subscribe
Powiadom o
24 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Stones
6 lat temu

„Dzisiaj płaciłem dokładnie 1 euro na Majorce za kawę w Mc Donalds’ie. Proszę spojrzeć jaki kurs dostałem od Revoluta – 4.30 zł. To w kantorze w Krakowie dzisiaj euro było po 4.31 zł. Kiedyś te różnice na korzyść Revoluta były znacznie większe” No i? Revolut miał tę przewagę, że można było wymienić na miejscu, nie trzeba było lecieć do Krakowa

Jaq
6 lat temu
Reply to  Stones

Mocny argument, w stylu – rok temu kupiłem tysiąc euro po 4,12 za 1 e, więc Revolut już nie jest tak atrakcyjny… Kartę R można zasilić na bieżąco, bez potrzeby przewidywania ile eurusków na tej Majorce będziesz potrzebował, bez blokowania tysięcy złotych. I ta wolność, wraz z dobrym kursem wymiany waluty jest reklamą.

Arek
6 lat temu

Pan Jakub niestety nie mówi prawdy. Mieszkałem w Rumunii i korzystanie z polskiej karty + bankomat jest jednym z bardziej opłacalnych sposobów. Oczywiście nie mówimy o kartach w stylu „70% procent prowizji za granicą”, bo robiąc pseudotesty na takich kartach jak Pan Jakub można skrytykować każdy kraj. Rumunia pod względem finansów/bankomatów jest jednym z bardziej przystępnych krajów, szkoda, że manipulacjami i brakiem wiedzy robi im się złą opinię.

Erazm
6 lat temu

O tych kuriozalnych procedurach Revoluta by Pan napisał. Potrafią blokować konto bez ostrzeżenia i żądać PIT-u do odblokowania. Oczywiście robią to po doładowaniu czyli kasa leży wtedy u nich.

zgryźliwy_tetryk
6 lat temu

Za granicę jeżdżę tylko z gotówką (euro z kantoru ze spreadem 1,5 grosza). Kartę mam na wszelki wypadek, ale nie używam. Awaryjnie i do małych sum kiedyś trochę używałem w zagranicznych bankomatach debetówki DB, całkowity koszt dochodził do 2,5%, ale w zapale optymalizacji zrezygnowałem, a chwilę później i tak DB zmienił taryfę i doszły nowe prowizje. Pozdrawiam pana Jakuba 🙂

zgryźliwy_tetryk
6 lat temu

Zależy o jakim kursie kantorowym drugi pan Jakub pisze. Jeśli tradycyjny kantor skupuje po 4,295, to nie bardzo może sprzedawać taniej niż po 4,31, jest to po prostu realny kurs i revolut nie mógł zaproponować nic znacznie lepszego, a 4,30 przecież dał, taki kurs to już w ogóle brak spreadu. Revolt na pewno wygrywa ze złymi kantorami, a z najlepszymi to jest walka o niecały grosz, czyli poniżej 0,25%, jeśli nadążam za tematem

fitz
6 lat temu

Jeśli pan Jakub Drugi płacił w weekend, to nic dziwnego. Revolut pisze przecież explicite, że weekendowe kursy są gorsze ze względu na zamknięte rynki finansowe. Poza tym kurs waluty waha się w ciągu dnia, tylko w zeszłym tygodniu były 3 dni, gdzie potrafił skoczyć/spaść 2 grosze niemal w momencie

Sam z Revoluta korzystam raczej sporadycznie – inne kantory (bankowe) mają na tyle sensowne kursy, że szkoda mi się w to bawić (co zaskakujące, najczęściej po prostu…rozliczam się za obiad ze znajomymi, to mała a bardzo przydatna cecha Revoluta).

A poza tym: „do brzodu”?

Mariusz
6 lat temu

W przeciwieństwie do Pana Jakuba zadzwoniłem przed wyjazdem do banku. Konkretna konsultantka wyjasniła, że w krajach typu Czechy,Węgry,Rumunia powinienem przepiąć kartę na subkonto Euro i podała mi link do strony Mastercard z aktualnymi przelicznikami. Zostałem poinformowany, że bank przelicza na euro wg Mastercard, a z Euro na pln po wyzszym kursie weekendowym, stad sens korzystania z subkonta Euro. Zostałem tez uprzedzony,by korzystac z debetówki, bo do kredytowej doliczają 5.8%. W razie potrzeby mogą mi otworzyc kredyt w koncie, co będzie tańsze. Uzbrojony w tą wiedzę wykonałem dziesiatki płatności Google Pay, kilkanascie wypłat z bankomatów (Slowacja,Rumunia, Austria, Wegry) i ani razu… Czytaj więcej »

Lucky
6 lat temu

„zaliczyłem” trzy kraje europejskie w ciągu dwu tygodni. Węgry Chorwacja Bośnia i Hercegowina. W kieszeni gotówka w postaci 200euro i 500kun. Do tego karta walutowa w euro w mBank i Revalut. Powiem tak… Nie rozumie jak można nie korzystać z takiej opcji jak revalut?! Nie patrzę gdzie jestem, płace wiem że kurs jest b.dobry, potrzebowałem troszkę lokalnej gotówki wybrałem bez problemu (uwaga dziwne problemy robi euronet…) wróciłem z 140euro w gotówce z mBank nie korzystałem , kuny wydane przez dziatwe. Reszta pięknie opłacona Revalutem. Może strefa euro jest stabilniejsza i łatwiejsza dla banków ale podróżowanie po krajach z walutą „narodowa”… Czytaj więcej »

WschodniBlues
6 lat temu

„Można byłoby pisać na Berdyczów, bo podobno na reklamacje odpowiadają tam głównie boty (choć słyszałem też, że jest potężny dział obsługi klienta w Krakowie).”
To fakt. Ale ja znalazłam lifehack 🙂 Wystarczy w otworzonej konwersacji od razu zadeklarować „I want to talk to real chat agent”, i już człowiek jest ustawiony w kolejce. Inna sprawa, że otworzenie konwersacji z prawdziwym agentem może zająć trochę czasu…

eldorado
6 lat temu

banki nie wykupiły reklam że pluje pan na revoluta? ten przykład z Rruminią hahaha może jeszcze cena cebuli i siana? doładować mógł bezpośrednio przed płatnością, a kurs i tak jest konkurencyjny.. ale widać jak optyka się zmienia, jeśli słupek reklam się nie zgadza… ilość OPŁAT i WARUNKÓW w PL bankach oferujących tzw. karty wielowalutowe jest obłędna – osobne konta, karta płatna, sam sobie przełącz walutę… – kością w gardle jest Revolut i tyle….

eldorado
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

spokojnie 🙂 artykuł pomija jedną rzecz – wygodę… PL banki nie przeżyją jak nie nawalą kilku warunków aby nie było opłat… to jest śmieszne, powinno byś negowane i tępione. Oczywiście mówimy o Kowalskim z chlebem ze smalczykiem… Bo ośmiorniczki mają intenswynie w mŁowiczu – oni są najbliżej oferty Revoluta. Chyba nie ma odważnego, aby schemat działania „tego złego”, przekopiować bezpośrednio na polski rynek.

Mariusz
6 lat temu
Reply to  eldorado

Akurat „sam sobie przełącz walutę” ma sens.

Adam
6 lat temu

W revolucie nie trzeba zasilać subkont przelicza przy płatności automatycznie i to jest mega wygoda. Kolejność jest taka że najpierw w walucie danego kraju np. czeskich koronach (jak ktoś ma tam subkonto zasilone), potem w PLn i na końcu z subkonta o największym saldzie. Nie sumuje się sald więc jak na żadnym nie będzie wystarczjącej kasy odrzuci transakcje. Tylko w weekendy trzeba się liczyc z gorszymi kursami. poza strefa euro Revolut ma zdecydowaną przewagę. Ja dostrzegam tylko 1 mega słabość. W lipcu były 2 mega awarie i przez pół dnia nie można było wypłącić kasy i to był największy problem.… Czytaj więcej »

Adam
6 lat temu

Jedyny minus revoluta to limit wypłaty z bankomatów 8009 zł na 30 dni ale da się go ominąc podpinajac aplikację i kartę curve z tym że wtedy trzeba wybrać walutę karty na taką samą jak w danym kraju np. czeską koronę. Wtedy jest limit 200 funtów dziennie i to wystarcza spokojnie no i nie ma żadnej prowizji a przewalutowanie jest po kursie miedzybankowym

Rafał
6 lat temu

A ja tradycyjnie, podczas kolejnych już wakacji, płaciłem głównie kartą kredytową Banku Pocztowego 🙂 przewalutowania po kursie Visy, bezpośrednio z waluty kraju na PLN-y, bez żadnych prowizji za przewalutowania itd… żadnych zabaw z e-kantorami, kartami wielowalutowymi, itp. Miałem też po raz pierwszy Revoluta i z ciekawości także nim płaciłem, był też przydatny do darmowego wypłacania lokalnej gotówki. Nie chciał go przyjąć automat na autostradzie w Chorwacji, ale na kolejnych bramkach z żywą obsługą przeszedł bez problemu. Miałem także ze sobą kartę V Pay do konta w € w Nestbanku, jednak żaden z testowanych bankomatów ani terminali w Czarnogórze nie obsługiwał… Czytaj więcej »

Silver
5 lat temu

A mnie zastanawia co innego… 🤔 Na stałe mieszkam w UK, stąd też moje pytanie… Dlaczego polskie banki od niemal wszystkiego naliczają prowizje?? Często całkiem spore… W UK mam konto od blisko 12 lat i jeszcze nie zapłaciłam ani grosza na rzecz banku. A nie przepraszam… Płacę stałą stawkę za przelew międzynarodowy :). Tylko £4 :). Cała reszta : prowadzenie konta, wypłaty bankomatowe, przelewy, opłaty itd itp… Wszystko bezpłatne… A to nie są małe pseudo banki. Skoro one mogą, to dlaczego w Polsce jest to niewykonalne???

Silver
5 lat temu
Reply to  Silver

Przeważnie musisz coś kupić albo przelać… Czyli stricte… Nie są bezpłatne…. Ja swojego konta bankowego w UK nie używałam przez 4. Nie zapłaciłam ani grosza. O to mi chodziło…. Tutaj o ile nie potrzebuję ekstra usług, to konto zarówno w prowadzeniu jak i użytkowaniu jest kompletnie darmowe … A co do revoult… Gdyby polskie banki działały jak te w UK, kompletnie za free , to nie miałyby takiego problemu z revoult. No i gdyby ich przelicznik walut był lepszy;) (co na szczęście już się zmienia).

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu