7 października 2025

Notowania srebra wystrzeliły i są o krok od 50 dolarów za uncję. Ten poziom w przeszłości zatrzymywał „srebrną hossę”. Jak będzie tym razem?

Notowania srebra wystrzeliły i są o krok od 50 dolarów za uncję. Ten poziom w przeszłości zatrzymywał „srebrną hossę”. Jak będzie tym razem?

„Złoto biedaków” – tak zwane było kiedyś srebro, ale to już nieaktualne. Notowania giełdowe kruszcu wystrzeliły w ciągu ostatnich miesięcy niemal w kosmos. W pięć miesięcy złoto podrożało o 50%, bo jeszcze w maju za jedną uncję płacono ok. 32 dolary. Dziś notowania srebra zbliżają się do 50 dolarów. To poziom, który nie raz zatrzymywał „srebrną hossę”. Czy tym razem będzie inaczej? Niektórzy analitycy wieszczą, że srebro za kilkanaście miesięcy będzie warte 100 dolarów za uncję

Wydaje się, że srebro „goni” notowania złota. Długoterminowa historyczna korelacja notowań srebra i złota jest znacząca i zazwyczaj silnie dodatnia, co oznacza, że ceny obu metali generalnie poruszają się w tym samym kierunku. Oba kruszce są uważane bowiem za bezpieczne aktywa, na które popyt rośnie w okresach niepewności gospodarczej i politycznej, często w czasie wzrostu inflacji.

Zobacz również:

Srebro ma co nadganiać. Ten metal nie przekroczył jeszcze poziomu z 2011 rok, czyli okolic 50 dolarów za uncję. Tymczasem złoto ze swoim szczytem z 2011 roku (okolice 1950 dolarów za uncję) uporało się już właściwie w pierwszej połowie 2024 roku. Gdyby srebro miało dotrzymywać mu kroku, to jego notowania powinny już dochodzić do… 100 dolarów za uncję.

Ci inwestorzy, którzy od kilku lat trzymają srebro w portfelu, i tak mogą być zadowoleni. I zapewne zadają sobie pytanie, jak wysoko ta rakieta jeszcze poleci. Zadałem sobie to pytanie i doszedłem do konstatacji, która musi chłodzić nieco rozgrzane głowy inwestorów. Ale po kolei.

Notowania srebra w USD – 20 lat

Źródło: Stooq

W internecie panuje „gorączka srebra”

Nie będę analizować rynku srebra i przedstawiać jego składowych. Zaprezentuję natomiast kilka argumentów przemawiających za tym, że srebro powoli wyczerpuje swój potencjał wzrostowy. Wbrew pozorom nietrudno takie argumenty znaleźć.

Przede wszystkim srebro jest – wedle wskaźników analizy technicznej, czyli zwracającej uwagę przede wszystkim na wykres cenowy – absolutnie przewartościowane. Wskaźnik siły względnej RSI jest najwyżej od 2020 roku, a od 1987 roku był tak wysoko zaledwie pięć razy. Po każdym z takich epizodów notowania srebra w ciągu kolejnych dziewięciu miesięcy spadały. Sprawdziła to firma doradcza Kobeissi Letter.

Kolejnym sygnałem alarmowym jest wysyp ekspertów, którzy wieszczą kontynuację tego wystrzału. Trwa wręcz prawdziwa internetowa „srebrna gorączka”. 100 dolarów za uncję? 200 dolarów za uncję? A może 400 dolarów za uncję? Kto da więcej? Licytacja w finansowej części portalu X (dawniej Twitter) zapala żółte światło dla wzrostowego trendu. Przywołajmy choćby wpisy słynnego fana metali szlachetnych Petera Schiffa:

Oraz jednego z najbardziej interesujących analityków typu „samotny strzelec”, czyli niejakiego Graddhy’ego, który od wielu lat wieszczył złotą i srebrną hossę, to trzeba mu przyznać. Czy tym razem też ma rację i zobaczymy srebro po ponad 370 USD za uncję?

Ale niektórzy nie mają zahamowań. Publikują wykresy, na których pokazują, że zasięg ruchu to nawet i 1000 dolarów za uncję… Cóż, jeśli ktoś jest fanem analizy technicznej, to doskonale zdaje sobie sprawę, że wykres „wytrzyma” wszystko. Trzeba tylko odpowiednio rozszerzyć (albo zawęzić) czas analizy i uruchomić wyobraźnię. Fakt, można wyobrazić sobie srebro na poziomie 20-krotnie wyższym, niż jest obecnie.

To wszystko stopniowo pompuje zainteresowanie srebrem. Jeśli spojrzymy na wyszukiwania słowa „silver” w Google’u, to są one na absolutnie najwyższym, historycznym poziomie. Są o wiele wyżej niż w połowie 2020 roku, gdy srebro ustanawiało wieloletni lokalny szczyt w okolicach 30 dolarów za uncję. A stara prawda głosi, że gdy na rynku panuje euforia zakupowa i szał zainteresowania danym aktywem, to nie jest już najlepszy czas do zakupów.

Poziom zainteresowania słowem „silver” w Google’u

Jeśli chodzi o wyszukiwania w polskim internecie, to poziom zainteresowania słowem „srebro” rośnie sukcesywnie od kilku lat i jest już zdecydowanie wyższy niż w połowie 2020 roku. Co prawda w prehistorii Google’a poziomy zainteresowania słowem „srebro” były jeszcze znacznie wyższe niż dziś, ale według nas z różnych powodów dane sprzed 2010 roku są właściwie niemiarodajne dla obecnych czasów.

Drzewa nie rosną do nieba bez końca

Jednak nie wszyscy analitycy udzielający się na portalu X są w tak gorącej wodzie kąpani. Są i tacy, którzy patrzą trzeźwo, z odległej perspektywy na notowania srebra – jak Northstar, którego cytujemy poniżej. Zauważa on, że poziom 50 dolarów, który jest mocnym oporem, może stać się naprawdę poważną przeszkodą dla srebra. I choć w długim terminie namawia do kupowania srebra, to ostrzega, że krótkoterminowa korekta jest wielce prawdopodobna.

Długoterminowa analiza notowań srebra z ostatnich 30 lat wskazuje, że okresy bardzo szybkiego wzrostu ceny o co najmniej 40% w ciągu pięciu miesięcy – takie jak ostatnio – są rzadkie. Zazwyczaj po tak silnym dynamicznym rajdzie następowała znacząca korekta cenowa.

Najbardziej znanym i spektakularnym przypadkiem był rajd z końca 2010 i początku 2011 roku, gdy cena srebra zbliżyła się do 50 dolarów za uncję po wzroście, który z nawiązką przekraczał 40% w pięć miesięcy, a po którym nastąpiła bardzo ostra wyprzedaż kruszcu, a ta była tylko wstępem do bessy i powrotu ceny do poziomów około 15–20 dolarów w ciągu kilku lat.

A co z fundamentami? Od siedmiu lat globalna podaż srebra nie nadąża za popytem. Skumulowany niedobór zintensyfikował presję cenową. A pamiętajmy, że za 59% popytu na srebro odpowiada przemysł. Srebro jest kluczowe dla paneli słonecznych, pojazdów elektrycznych i elektroniki. Jak podaje Silver Institute, skumulowany niedobór srebra w latach 2021–2025 wyniesie łącznie prawie 800 mln uncji.

W 2025 roku popyt na ten metal ma być około 16% wyższy niż w 2016 roku, ale podaż około 3% niższa, a produkcja w kopalniach o około 7% niższa niż w 2016 roku. Tymczasem popyt z przemysłu związanego z elektroniką i elektryką urósł w dziewięć lat o 51%. Ponadto w pierwszej połowie 2025 roku fundusze zabezpieczone srebrem doświadczyły znaczących napływów netto odpowiadających 95 mln uncji – rynek srebra inwestycyjnego, nawet tego „papierowego”, znacząco ożył w porównaniu do lat ubiegłych.

Bilans podaży i popytu na rynku srebra

Źródło: Silver Institute

Problem w tym, że założenie, iż na rynku będzie wciąż utrzymywał się duży deficyt srebra, bazuje na przekonaniu o nieustannym wzroście różnego rodzaju popytu na metal, w tym popytu z przemysłu. Tymczasem na horyzoncie pojawia się wiele czynników ryzyka dla światowej gospodarki, a głównym jest ryzyko geopolityczne, o którym zresztą informuje złoto, rosnąc jak na drożdżach.

W tym, w jak dużym tempie złoto rośnie na cenie, jest coś naprawdę niepokojącego, bo pamiętajmy: ono jest niejako polisą ubezpieczeniową dla portfela na niepewne czasy. A jak wiadomo, rynek lubi wyceniać różne rzeczy z wyprzedzeniem. Tymczasem srebro jest jednak czymś innym niż złoto. Srebra banki centralne nie kupują tonami do rezerw. Srebro jest w mniejszym stopniu postrzegane jako stabilna „bezpieczna przystań” dla kapitału, jednak jest aktywem bardziej spekulacyjnym.

No i jego cena jest niejako silnie uzależniona od kondycji światowego przemysłu, a ta może podupaść, jeśli – oby nie, oby nie – rozgorzeją konflikty zbrojne i spadnie wymiana handlowa i dojdzie do poważnego spowolnienia gospodarczego. Historycznie i obecnie około 50% do 60% całkowitego globalnego popytu na fizyczne srebro pochodzi z zastosowań przemysłowych. Popyt przemysłowy na srebro jest procykliczny — rośnie w okresach globalnego wzrostu gospodarczego i spada podczas recesji lub spowolnienia.

Warto zwrócić uwagę również na fakt, że rynek wycenia potencjalne obniżki stóp procentowych przez Rezerwę Federalną w 2025 roku oraz w 2026 roku. Niższe stopy procentowe i osłabiający się dolar amerykański – w reakcji na luźniejszą politykę monetarną – zwiększałyby atrakcyjność metali szlachetnych jako zabezpieczenia wartości kapitału. Jednak pytanie, czy do tych obniżek rzeczywiście dojdzie.

Pytanie też, jak bardzo te obniżki są już uwzględnione w wycenie uncji srebra. Nie da się z jednoznaczną pewnością na to odpowiedzieć. Pamiętajmy, że jeśli tylko rynek wyczuje, że cykl obniżek może być krótszy, niż się spodziewano, może natychmiast zacząć odwracać się od aktywów niepłacących odsetek. Największe i najtrwalsze wzrosty cen srebra historycznie rozpoczynały się w momencie, gdy Fed kończył cykl podwyżek i to już jest za nami.

Krótka hossa na srebrze, a może taka… w sam raz?

Oczywiście, da się znaleźć wiele argumentów przemawiających za tym, że srebro wciąż powinno drożeć, ale niektóre są swego rodzaju „zabawą” bazującą na historii. Niektórzy podnoszą, że złoto średnio historycznie było wyceniane 67 razy drożej niż srebro, a obecnie jest wycenianie około 80 razy drożej. To wciąż duże odchylenie od historycznej średniej, ale trend tego wskaźnika jest spadkowy, dzięki wzrostowi wyceny uncji srebra. Jeszcze w kwietniu ten wskaźnik był powyżej 100.

Wskaźnik gold-silver ratio – 10 lat

Źródło: bullionbypost.eu

Da się także znaleźć analizy wskazujące, że obecna hossa na srebrze trwa dopiero od 2023 roku, co jest dość krótkim okresem trwania jak dla rynku byka na tym metalu. W przeszłości te rynki trwały zwykle po około 6 lat. Jednak zdarzały się także wyjątki, jak w okresie pandemii COVID-19, gdy mieliśmy do czynienia z błyskawiczną hossą. Poza tym, jeśli pominiemy wyjątkowy cykl 2001–2011, średnia długość hossy na srebrze wynosi… około 25–26 miesięcy, czyli około 2 lata. I znów zapala się czerwona lampka ostrzegawcza…

Wiemy, wiemy. Srebro i złoto historycznie rosły w okresach dewaluacji walut fiducjarnych, inflacji, spadających stóp procentowych, ożywienia gospodarczego i rosnących czynników ryzyka geopolitycznego. Obecnie znajdujemy się w podobnym okresie. Złota i srebra nie można drukować do woli, wiadomo. Obecnie rynek srebra nie może się wydostać z sytuacji trwałego deficytu. Tak, to się zgadza.

Wzrost ceny srebra się raczej nie skończył. Być może jego cena dojdzie w najbliższych miesiącach do 55 dolarów, może do 60 dolarów za uncję, kto wie. Z obecnego poziomu to byłby wciąż bardzo duży wzrost. Srebro jednak stało się dość drogie. A trwałe przekroczenie 50–60 dolarów za uncję i podróż w kierunku 100 dolarów wymagałoby splotu rzadkich okoliczności – w tym dobrej kondycji gospodarki, wzrostu ceny złota (z którym srebro jest powiązane).

——————————

ZOBACZ TEŻ WIDEO:

——————————

CZYTAJ WIĘCEJ O INWESTOWANIU W SUROWCE:

złote etf-y i Peter shiff o złocie

prezes nbp w sprawie złota

Jazda bez trzymanki na rynku tego metalu - palladu

cena ropy naftowej a wojna na bliskim wschodzie

czy opłaca się inwestować w górników złota

złota era surowców

jacy polacy kupują złoto

prawo szariatu na rynku złota

———————————-

Źródło okładki: unsplash

Subscribe
Powiadom o
4 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Aleks
13 godzin temu

a w Polsce mozna zakupic tanio (jeszcze) monety NBP o zawartosci 33g srebra proby Ag925 w cenie okolo 120 zł…

Admin
5 godzin temu
Reply to  Aleks

A gdzie, a gdzie?

Koc
7 godzin temu

Tyle ze dzisiejsze 50 dolarów to już nie jest to samo 50 dolarów co w 2011. No i to nie jest do końca tak że metale drożeją to raczej pieniądze tracą wartość. I to się nie zatrzyma patrząc na rosnące poziomy zadłużenia.

Admin
5 godzin temu
Reply to  Koc

To prawda, z tego punktu widzenia srebro jest tanie

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu