18 września 2025

Systemy antydronowe: ważniejsze od myśliwców F-35, czy czołgów Abrams? Ile będą nas kosztować i od kogo je kupić?

Systemy antydronowe: ważniejsze od myśliwców F-35, czy czołgów Abrams? Ile będą nas kosztować i od kogo je kupić?

Kiedy w nocy z 9 na 10 września rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną, a Wojsko Polskie je zestrzeliło, w debacie publicznej pojawiło się pytanie, czy państwo jest gotowe na scenariusz, w którym takich obiektów jest nie kilka, a kilkaset. Systemy antydronowe – ile będą nas kosztować i czy rzeczywiście nas ochronią? Jak je sfinansować i od kogo kupić?

Choć po ataku dronowym z Rosji w przestrzeni międzynarodowej padły gesty solidarności, a sojusznicy – od Danii po Niemcy i Francję – zaczęli deklarować konkretne komponenty wsparcia, to w Polsce dyskusja natychmiast skręciła w kierunku fundamentalnych (dla portfela podatnika również) pytań. A mianowicie: jakie systemy antydronowe mamy, a jakie będziemy musieli?

Zobacz również:

Może lepiej inwestować w takie rzeczy, a nie w czołgi? Ile to będzie kosztowało? I czy to jest sposób na wykorzystanie potencjału polskiego przemysłu? Dlaczego mamy kupować systemy antydronowe z zagranicy, skoro  mamy producentów takich systemów w Polsce?

Systemy antydronowe. Produkujemy je w Polsce!

Bezzałogowce stały się tanim, skalowalnym, elastycznym narzędziem codziennego użytku w trakcie konfliktu. Zwalczający je antydron musi być więc czymś zdecydowanie więcej niż działkiem. System musi zapewniać wczesne wykrycie, identyfikację, klasyfikację, neutralizację obiektu. I musi być skuteczny wobec obiektów o różnych rozmiarach, prędkościach, sposobach łączności i trajektoriach lotu. Nie wystarczy jeden czujnik ani jeden przycisk.

Dobra wiadomość: Polska w tej dziedzinie nie jest skazana na kupowanie sprzętu zagranicznego. Przedstawiciele Polskiego Holdingu Obronnego zapewniają, że mogą odpowiedzieć na państwowe zapotrzebowanie. Zwracają uwagę na APS, czyli Advanced Protection Systems, firmę oferującą SKYctrl – ponoć jedyny w całości rodzimej produkcji system z polskim radarem i polskimi kodami źródłowymi.

Ma wykrywać i identyfikować każdego drona niezależnie od gabarytu czy użytej technologii łączności. Według opisu, systemy APS neutralizują zagrożenie poprzez automatyczne zakłócanie łączności, a bazują na algorytmach uczenia maszynowego, które uczą się rozróżniać obiekty.

Te systemy już chronią przestrzeń powietrzną nad Ukrainą i na Bliskim Wschodzie. Dodatkowo pracują przy ochronie obiektów krytycznych w ponad 20 krajach europejskich, a ostatnio podpisano kolejne porozumienia na ich sprzedaż z NATO i rządem Litwy. To atuty w rozmowie o zakupach publicznych: realna eksploatacja, referencje z wojny, a do tego obietnica pełnej kontroli nad łańcuchem dostaw. Dostęp do serwisu i prawo do grzebania „w środku”, jeśli sytuacja zacznie tego wymagać.

Oprócz APS z Gdyni mamy jeszcze rozwiązania z Zielonej Góry. Mowa o Hertz New Technologies, firmie, która od 15 lat rozwija swój system antydronowy o nazwie HAWK. Ma on wykrywać wszystko, co rusza się w powietrzu oraz potrafi identyfikować i klasyfikować obiekty niezależnie od tego czy mówimy tu o pojedynczym dronie, czy o całym ich roju. Neutralizacja w ramach tego systemu obejmuje „miękkie” i „twarde” środki, czyli przechwycenie albo zniszczenie.

W dorobku – według danych producenta HAWK – są doświadczenia służb granicznych i policji, lotnisk oraz żołnierzy ukraińskich, a świeżym akcentem jest umowa o współpracy w zakresie dostaw wojskowych systemów antydronowych podpisana podczas targów w Kielcach między Hertz Systems a Polską Grupą Zbrojeniową.

Miliardy, nie dziesiątki miliardów

No dobrze, ale ile to wszystko kosztuje? Prezes Hertz New Technologies, Zygmunt Rafał Trzaskowski, w wywiadzie dla money.pl powiedział, że koszt przedsięwzięcia – w zależności od zaawansowania – to od 1 mld zł wzwyż. „Wzwyż” robi tu robotę. Nie ma górnej granicy, bo skala i architektura rozwiązania będą determinować budżet. To inwestycja w spójny, wielosensorowy systemy wykrywania i wielopoziomowej neutralizacji. Bez takiej architektury obrona przed wojskowymi bezzałogowcami jest „w zasadzie niemożliwa” – twierdzi prezes Hertz.

Biorąc pod uwagę sytuację na wschodniej flance, trzeba mieć nadzieję, że polityczne decyzje zapadną szybko. Branża ostrzega, że zbudowanie skutecznego, rozciągniętego na całą wschodnią granicę systemu może zająć… do 3 lat. Przez ten czas możemy być skazani na używanie rakiet za kilkaset tysięcy dolarów w walce z rosyjskimi dronami.

Głośno zrobiło się też wokół antydronowego systemu, który powstał w tarnowskich Zakładach Mechanicznych. Systemy antydronowe z Tarnowa zostały zaprezentowane i przechodziły testy na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce już w 2021 roku. Jeden z nich to system kinetycznego, a drugi niekinetycznego zwalczania bezzałogowych statków powietrznych.

System oparty jest o wielolufowy karabin. System jest przeznaczony do fizycznego przeciwdziałania powietrznym bezzałogowcom. Może też zwalczać samoloty i śmigłowce chroniąc przez całą dobę i w każdych warunkach atmosferycznych m.in. lotniska, gazoporty, rurociągi czy jednostki wojskowe przed zagrożeniem z powietrza. Cechuje się także modułową budową, dzięki czemu można go konfigurować zgodnie z wymaganiami potencjalnego użytkownika.

Radar umożliwia wykrywania bezzałogowców z odległości do 3,5 km. Dzięki wykorzystaniu czterech wirujących luf szybkostrzelność zastosowanego karabinu maszynowego wynosi 3600 strzałów na minutę. To pozwala na zwalczanie nawet dronów klasy mini i mikro.

Systemy antydronowe: przetarg wygrają firmy zagraniczne?

W tym miejscu naturalnie pojawia się pytanie: jeśli mamy rodzimych dostawców z realnymi wdrożeniami i referencjami, to czy państwo zamierza kupić polskie rozwiązanie? W przestrzeni publicznej wybrzmiała teza, że rządzący wolą technologie zagraniczne. Padają nazwy niemieckich systemów, pojawia się wątek izraelskich dostawców. Docierają też głosy, że w ostatnim czasie próbowano kupować niemiecki system firmy Aaronia.

Zakup antydronów wymaga precyzyjnej koordynacji. Innymi słowy, to nie jest projekt „jednego podpisu”. Naturalne więc, że o kontrakty będą się ubiegały różne podmioty. To trudna układanka: jedna strona krzyczy „bierzmy polskie, bo kontrola łańcucha dostaw i suwerenność”, druga kusi „weźcie sprawdzone za granicą, bo sprawniej wdrożymy”. Z opisów PHO wynika, że polskie systemy są sprawdzone „za granicą” – tyle że w ramach sojuszniczych przedsięwzięć. Sensowna narracja o antydronach powinna tłumaczyć cztery rzeczy.

Po pierwsze,  to projekt infrastrukturalny, a nie zakup „gadżetu wojennego”. Od jego skuteczności zależy – tak samo, jak od sieci dróg, czy przepustowości lotnisk m.in. wzrost polskiej gospodarki, a pośrednio np. wartość nieruchomości. Po drugie, warto inwestować w rozwiązania, które zmniejszą konieczność stosowania najdroższych środków rażenia w codziennym reagowaniu na „niestrategiczne” zagrożenia.

Po trzecie, to patent na korzyść gospodarczo-technologiczną, wzmocnienie krajowego łańcucha dostaw, budowania kompetencji badawczo-rozwojowych. Czołgi i myśliwce musimy kupować za granicą, ale systemy antydronowe możemy rozwijać samodzielnie lub we współpracy z firmami z Ukrainy. Po czwarte, ważna jest kontrola nad projektem. A więc możliwość użycia systemów w każdym momencie i niezależnie od stanowiska innych państw NATO. Wiemy, że w najnowocześniejszych myśliwcach są instalowane systemy, które pozwalają zdalnie ograniczać możliwości rażenia przenoszonej przez nie broni.

Antydrony ważniejsze od czołgów i myśliwców?

Najważniejszym parametrem w tym przypadku jest czas. Trzeba jak najszybciej zbudować system, który będzie chronił warte miliardy złotych instalacje energetyczne, infrastrukturę transportową i przesyłową, a także nasze nieruchomości i miejsca pracy przed działaniami dywersyjnymi przeciwnika. Prawdopodobnie celem Rosji nie jest dziś inwazja na Polskę (i raczej nie będzie to jej cel w przyszłości). Celem Rosji jest zastraszenie Polaków, zmniejszenie ich poczucia bezpieczeństwa, zniechęcenie do wspierania Ukrainy, zmniejszenie społecznego poparcia dla zbrojeń.

Ani myśliwce F-35, ani czołgi Abrams (które kupujemy za setki miliardów złotych) przed tym nas nie obronią. Systemy antydronowe to może być najważniejszy element odstraszania przeciwnika, dlatego przy zakupie systemów antydronowych potrzebna jest transparentność. Skoro decydenci wiedzą, że o kontrakty będzie się starało wielu graczy, niech wyłożą kartę kryteriów i harmonogram, konieczne punkty styku z infrastrukturą państwową (np. z systemem alarmowania ludzi o nadchodzącym niebezpieczeństwie).

Systemy antydronowe to radary, które zobaczą niebezpieczeństwo, algorytmy, który rozpoznają obiekt, łączność, którą da się skutecznie zakłócić poczynania przeciwnika, i – jeśli trzeba – efektory, który zadziałają adekwatnie do potrzeb i celu. Im więcej takiego sprzętu będziemy mieli w pobliżu granicy i wokół obiektów krytycznych, tym rzadziej będziemy musieli sięgać po środki, które operacyjnie moglibyśmy wykorzystywać w zdecydowanie bardziej zaawansowanych scenariuszach.

Dlatego ten temat znalazł się w „Subiektywnie o Finansach”. Z jednej strony ze względu na to, że to jedna z niezbyt licznych możliwości tego, by zbrojenia napędzały polską gospodarkę, a nie np. amerykańską. Z drugiej strony ze względu na to, że wydając kilka miliardów złotych na systemy antydronowe kupujemy bezpieczeństwo dla majątku wartego biliony złotych. Jest to inwestycja z wyjątkowo wysoką stopą zwrotu dla Polski. Dlatego warto tego nie schrzanić.

—————————————–

CZYTAJ WIĘCEJ O TYM:

wydatki na obronność

rosyjskie drony nad polską

czas na powszechne szkolenia wojskowe

ustawa o ochronie ludności

złoto putina

blackout

———————————-

zdjęcie tytułowe: HERTZNT

Subscribe
Powiadom o
23 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Sławek
1 miesiąc temu

Na to właśnie powinny iść pieniadze z Unii Europejskiej w ramach zbrojeń- polskie systemy antydronowe, szwedzkie okręty podwodne i odbudowa wojskowej służby zdrowia w naszym kraju.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Sławek

A o co chodzi z tą wojskową ochroną zdrowia? Coś z nią jest nie tak?

Sławek
29 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Tak w skrócie można napisać, ze ona nie istnieje. Oczywiście jest kilka wyjatkow typu WIM w Warszawie, ale to kropla w morzu potrzeb. Brakuje lekarzy, a ci którzy są mają juz swoje lata. O ratowników medycznych wojsko walczy z publicznymi szpitalami. Kiedyś każda wieksza jednostka wojskowa miała na swoim terenie ambulatorium, w ktorym był personel medyczny i zapas medykamentów. Teraz tez potrzeby zabezpiecza publiczna sluzba zdrowia.
Dużo tak można wymieniać.

Admin
29 dni temu
Reply to  Sławek

To niedobrze. Dzięki za info

Maciek
29 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Proszę poszukać wywiadów z generałem Gielerakiem. Brutalny opis rzeczywistości panie Maćku. Aha, jest jeszcze temat braku zapasów leków bo substancje czynne są produkowane głównie w Azji. Przerażające jak się nad tym zastanowić. Ale najwyraźniej prawdziwe.

Admin
29 dni temu
Reply to  Maciek

Tak, kwestia zapasów leków i w ogóle uzależnienia tego przemysłu od substancji sprowadzanych z Azji to jedna z ważniejszych kwestii dzisiaj

Maciek
29 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Tak jak średni wiek polskiej pielęgniarki który dziś wynosi…uwaga….54 lata. W ogóle, od paru miesięcy mam inną refleksję. Dlaczego (prawie) każdy obszar publiczny to jedna wielka porażka a my co roku wydajemy z budżetu prawie 200 mld euro? Na co idzie ta kasa? Gdyby ktoś 20 lat temu powiedziałby mi, że polski rząd będzie miał „do dyspozycji” 200 mld EUR rocznie to bym się bardzo ucieszył bo a) oznaczałoby, że jesteśmy bogaci, b) za to można już sporo zrobić. Dzisiaj mamy do wydania 200 mld eur rocznie i nie wiem jak wy ale ja nie jestem zadowolony.

Admin
29 dni temu
Reply to  Maciek

Pełna zgoda. Powinniśmy zrobić przegląd wydatków i jeszcze raz zbudować macierz tych najbardziej potrzebnych. Dużo pieniędzy wycieka między palcami

Adaś
1 miesiąc temu

Ja uważam, że polskie systemy antydronowe to gigantomania. Przy tym, że mamy takie już w Berlinie.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Adaś

Ale jeszcze nie przyłączyliśmy się do Rzeszy. Chyba, że coś przegapiłem?

Moon
29 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Donald nad tym pracuje.

Admin
29 dni temu
Reply to  Moon

Który Donald? Bo nie wiem czy mam się cieszyć czy martwić

Dionizos
26 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Kaczor Donald. Technologię dostarczy Diodak, a donorem kapitału będzie Sknerus… McKwacz.

Admin
26 dni temu
Reply to  Dionizos

Nie widzę tego, ale ładnie brzmi 😉

Ppp
29 dni temu

Należy pamiętać, że obrona przeciwlotnicza jest wielowarstwowa. Wspomniane urządzenie z karabinem z obracającymi się lufami ma zasięg do 1,5km, więc jest dobre do zestrzeliwania prymitywniejszych wersji Shahedów (te nowsze już latają wyżej). Dalej muszą być systemy oparte na działkach (zasięg jakieś 3-5km) i kolejne, rakietowe, też w kilku rodzajach. Skomplikowana sprawa i tanio nie będzie.
Pozdrawiam.

Admin
29 dni temu
Reply to  Ppp

Słuszne uzupełnienie. No i systemy do namierzania, wykrywania, identyfikacji też będzie trzeba modyfikować, bo tutaj trwa regularny wyścig zbrojeń

Jacus
29 dni temu

U Sekielskiego tydzień temu droniarz z Ukrainy mówił że wprowadzają już 4 generacje dronów, bo z trzema poprzednimi obrona sobie coraz lepiej radzi. My pewnie gadamy o obronie przed tą pierwszą.
Trzeba konkretnie rozróżnić to na co mają iść pieniądze.
Poza tym to takie gadu gadu, a Ukraińcy od pomysłu do wprowadzania w armii to maks 4 miesiące.

Admin
29 dni temu
Reply to  Jacus

Słusznie, prawdopodobnie jest tak, jak w branży rakiet – nowoczesne da się zestrzelić tylko nowoczesną artylerią

Marcin
28 dni temu

Problem jest też taki, że nie uczymy się na cudzych błędach. Ofensywa lotnicza przeciwko ukraińskiej infrastrukturze energetycznej zaczęła się w 2023. Wtedy Rosja używała starych rakiet z czasów sowieckich. Gdy tych zaczęło brakować, rozpoczęto pozyskiwanie, Shahedów i podobnych dronow (tudzież amunicji krążącej, zwał jak zwał). Ukraina od samego początku utrzymywała krok z Rosjanami i jeśli ci coś wprowadzali, to ukraina zaraz miała rozwiązanie na to (a to rakiety, a to działka, a to zagłuszarki). Czyli mniej więcej od 2 lat trwał wyścig zbrojeń w tej kwestii. Dlaczego nie podążyliśmy ścieżką Ukrainy i nie śledziliśmy tej drogi? A na dzień dzisiejszy… Czytaj więcej »

Admin
28 dni temu
Reply to  Marcin

Nie mam takiej wiedzy jak Pan, ale intuicyjnie też czuję, że może niekoniecznie potrzebujemy mieć aż 1000 czołgów i 100 śmigłowców szturmowych. Skoro trwa wyścig zbrojeń dotyczący dronów, to szkoda, że nie wzięliśmy w nim udziału u boku Ukraińców. Jest jeszcze czas, żeby nadgonić. To, czego najbardziej potrzebujemy, to pokrycie przeciwrakietowe, przeciwlotnicze i przeciwdronowe. Czytałem wywiad z ukraińskim wojskowym, który uważa, że dzięki technologiom dronowym w zasadzie nie ma już możliwości, żeby czołg wjechał w linie dobrze przygotowanego wroga, bo już 10-20 km wcześniej zostanie zniszczony za pomocą drona. Czyli najpierw trzeba wygrać wojnę dronów, potem dopiero można myśleć o… Czytaj więcej »

kamel
26 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

„Jest jeszcze czas, żeby nadgonić” – nie wiedziałem, że pan redaktor idzie w kabaret… Z takimi tekstami sukces w stand-upie gwarantowany! Przykre to, co napiszę – ale przy jakości naszych „elit” oraz klinczującej konstytucji nie ma absolutnie żadnych szans, aby cokolwiek się poprawiło w jakimkolwiek obszarze w rozsądnym czasie. Mentalnie jesteśmy w biurokratycznym piekle, gdzie decyzja o likwidacji zmiany czasu z zimowego na letni, mimo 75% poparcia, nie może się zrealizować przez 7 lat. To są standardy unijne. A żaden polityk nic nie zrobi bez d*pochronów, bo go w kolejnej kadencji będą czołgać przed prokuratorami, robić cyrki z immunitetami, powoływać… Czytaj więcej »

Admin
26 dni temu
Reply to  kamel

Akurat jeśli chodzi o ochronę antydronową to nie oglądałbym się na Unię tylko sam urzeźbił. Będzie kosztowało kilka, kilkanaście miliardów, znacznie mniej niż czołgi, których kupujemy chyba z 1000 i które się prawdopodobnie nie przydadzą jeśli przegramy bitwę dronową

Sebastian
28 dni temu

Biorąc pod uwagę że u nas reakcja zawsze wygląda tak samo czyli, medialny szum w okół jakiegoś tematu usprawiedliwiający ogromne wydatki które zawsze zostają zmarnowane, nie uwierzę że taka przysługę zafundował władzy Kreml. Tym bardziej że droniarze (Polacy) z frontu ukraińskiego całowali klamki.

Last edited 28 dni temu by Sebastian

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu