Już myślałem, że tego nie dożyję. Na pierwszym odcinku autostrady płatnej w Polsce zaczyna obowiązywać system płacenia… bez płacenia. Po prostu podjeżdżasz do bramki, jesteś rozpoznawany, a pieniądze są automatycznie ściągane z Twojej karty płatniczej. Takie rzeczy tylko w… drodze nad Bałtyk. A jak to działa? I czy pozwala ominąć korki do bramek?
Od lat piszę na „Subiektywnie o finansach”, że trzeba coś zrobić z systemem poboru opłat na autostradach. W erze smartfonów i aplikacji mobilnych naprawdę nie ma najmniejszego powodu, byśmy tracili cenny czas na bramkach, stojąc w kolejkach do wniesienia opłaty. Nawet jeśli już duża część kierowcó płaci za przejazd kartą zbliżeniową, to i tak operacja trwa kilkanaście sekund. A przy płatności gotówką jeszcze dłużej.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Pomijam w tym momencie kwestie bezpieczeństwa, które też kuleją. Wybierając płatność kartą zbliżeniową muszę oddać moją kartę inkasentowi, tracąc ją z oczu na owe kilkanaście sekund. Nieuczciwy pracownik teoretycznie mógłby „przy okazji” zatwierdzania płatności skopiować moją kartę i użyć jej do płacenia w sklepie internetowym (o ile bank-wydawca karty i sklep nie stosują dodatkowej weryfikacji 3D Secure).
Dlaczego viaToll mnie nie podnieca?
Jest co prawda system viaToll, który opiera się na specjalnej skrzynce, którą instalujemy w samochodzie, a bramki „widząc” ją otwierają się automatycznie (trzeba tylko podjechać do właściwej bramki, wyposażonej w czujnik), ale to po pierwsze jest niewygodne (trzeba zamówić przez internet albo kupić w fizycznym punkcie sprzedaży urządzenie), po drugie kosztowne (skrzynka w standardzie kosztuje 135 zł, choć zdarzają się promocje ze zniżką do 20 zł), po trzecie obowiązuje tylko na niektórych odcinkach autostrad, a po czwarte wymaga doładowania konta.
Dużo jeżdżę autostradami i kilka razy przymierzałem się do tego, by zostać klientem viaToll, ale wad tego systemu jest zbyt wiele, bym się ostatecznie nógł skusić. Zwłaszcza jeśli nie mógłbym go używać jak kraj długi i szeroki. Zresztą po co mi jakieś skrzynki w czasie, gdy zawsze mam przy sobie smartfona, który mógłby z powodzeniem ją zastąpić jako mój identyfikator?
No i wreszcie ktoś w branży autostradowej ruszył głową. Zapewne nieprzypadkowo zmiany w pierwszym rzędzie zaszły w łepetynach osób zarządzających płatnym odcinkiem autostrady Amber One prowadzącej nad Bałtyk. I nieprzypadkowo zdarzyły się właśnie teraz, gdy zaczął się letni szczyt i na bramkach w Rusicinie oraz Nowej Wsi (początek i koniec płatnego odcinka) korki są na początku i na koniec weekendu niemal obowiązkowe.
Czytaj też: Oto aplikacja, dzięki której twój samochód sam zapłaci na stacji paliw
Czytaj też: Na Orlenie wkrótce zapłacimy nie wchodząc na stację. Wystarczy aplikacja
Podjeżdżasz do bramki, a ona… otwiera się sama. Kasa schodzi z karty też sama
Efektem ruszania łepetyną jest rzecz prosta jak drut, mianowicie zainstalowanie na bramkach urządzeń automatycznie identyfikujących samochody po tablicach rejestracyjnych (tę technologię stosują już niektóre centra handlowe w Warszawie) oraz udostępnienie prostej aplikacji, w której można zapisać samochód i kartę płatniczą, z której automatycznie będzie pobierana opłata.
Jak to wygląda w praktyce? Użytkownik aplikacji Autopay (jej operatorem jest sopocki fintech Blue Media, który specjalizuje się w oferowaniu innowacyjnych metod płatności) podjeżdża do jednej z wyznaczonych bramek, system odczytuje „blachy” auta i – jeśli zobaczy, że jest ono w bazie użytkowników systemu płatności AmberGo – wpuszcza je na autostradę bez konieczności pobierania biletu.
Z kolei na końcu płatnego odcinka ponownie sczytywane są tablice rejestracyjne i po potwierdzeniu, że wszystko się zgadza (czyli samochód ten sam, który wjechał, a aplikacja aktywna i z podpiętą kartą) – auto jest wypuszczane, a konto klienta automatycznie obciążone.
Czytaj też: „W Polsce ceny paliw należą do najniższych w Europie”. A jaka jest prawda?
Czytaj też: Planujesz w te wakacje wypożyczyć samochód? Uważaj na pułapki! Jak nie dać się naciągnąć wypożyczalni?
Na razie system działa tylko w przypadku kierowców, którzy przejeżdżają cały płatny odcinek autostrady A1, jeśli wjeżdżasz później lub zjeżdżasz wcześniej, to musisz pobrać bilet (nawet jeśli jesteś w systemie i bramka na wjeździe otworzy się „sama”). No i oczywiście aby nie stać w kolejkach do bramek trzeba ściągnąć aplikację i się w niej zarejestrować.
Rejestracja nie jest nadmiernie skomplikowana, aczkolwiek widziałem już prostsze „modele”. Trzeba znaleźć aplikację AutoPay w Google Play albo AppStore, podać e-mail i zdefiniować hasło (co najmniej osiem liter, jedna duża litera i jedna cyfra), wybrać z listy markę oraz model samochodu i „z ręki” podać numer rejestracyjny. Potrzebne jest też imię, nazwisko i numer telefonu (trzeba potwierdzić go wpisując kod z wysłanego przez apkę SMS-a). System prosi też o weryfikację e-maila (trzeba kliknąć wysłany nań link).
Potem zostaje już tylko podpięcie karty płatniczej, z której będzie pobierana kasa za przejazd. Odbywa się to w najbardziej tradycyjny sposób – wpisuje się numer karty, datę ważności i kod CVC z odwrotu. Po zatwierdzeniu danych z karty jest pobierana złotówka, żeby operator płatności miał pewność, że plastik jest „działający” (potem ta kasa wraca na kartę).
Czytaj też: Pojechaliśmy do Dębek żeby sprawdzić jak miewa się Polska bezgotówkowa
AmberGo, czyli… i tak postoisz w korku?
I to w zasadzie wszystko. Aplikacja jest prosta jak drut. Nie ma żadnych dodatkowych funkcji. Można dopisać kolejny samochód, nową kartę, zmienić hasło i tyle. Szkoda, że na poziomie rejestracji nie wystarczy skanowanie kodu AZTEC z dowodu rejestracyjnego, a przy dopisywaniu karty jej zdjęcie (trzeba wpisywać dane z ręki). No i niestety przy logowaniu nie działa odcisk palca ani skanowanie twarzy – trzeba wpisywać hasło. Wiem, wygodny się zrobiłem…
Dużą zaletą AutoPay jest to, że można „zapisać” się do systemu w każdej chwili, a proces nie zajmuje więcej, niż pięć minut. Zła wiadomość jest taka, że system działa tylko na jednym płatnym odcinku autostradowym w Polsce (choć liczę, że Blue Media przemówi do rozsądku także operatorom innych płatnych odcinków).
A najgorsza wiadomośc jest taka, że nawet korzystając z tej wygodnej i szybkiej płatności i tak… stoję w tym samym korku co zwykli „śmiertelnicy”. Powód? Bramka wyznaczona na autostradzie A1 do obsługi nowego systemu AmberGo jednocześnie obsługuje pozostałych kierowców, tych płacących kartą i gotówką. I to już jest megaobciach.
Rozumiem, że wyłączenie jednej z bramek do wyłącznego stosowania przez użytkowników jakiegoś nowego, mobilnego systemu płatności mogłoby oznaczać rozruchy, strajki i falę samobójstw wśród pozostałych kierowców, ale z drugiej strony… nawet stojąc w pięciokilometrowym korku do bramki można byłoby poświęcić chwilę i zainstalować aplikację do omijania korków.