Czy trzeba bać się sztucznej inteligencji i tego, że wysadzi nas z „siodła”, czyli z naszego miejsca pracy? A może wręcz przeciwnie, może AI jest najlepszym, co nas może spotkać w życiu i w pracy? Dostałem artykuł, który – napisany z bardzo niecodziennej perspektywy – zmobilizował mnie do zastanowienia się, jak AI może zmienić życie
„Subiektywnie o Finansach” jest otwartą platformą, na której każdy może się wypowiedzieć. Od czasu do czasu publikujemy w tym multiblogu opinie zewnętrznych autorów, zwykle opatrzone naszym komentarzem. Jakiś czas temu wypowiedział się w „Subiektywnie o Finansach” ekspert od budowania wiatraków na morzu. Przedstawił swoje zastrzeżenia dotyczące tego, jak te projekty są prowadzone. Wygląda na to, że miał dużo racji, a my wszyscy słono zapłacimy za to, że nikt go nie słucha.
- Kiedy warto zmienić sprzedawcę energii? Komu to się może opłacić? I czy teraz – mimo zamrożenia cen – może być na to dobry moment? Licytacja rusza [POWERED BY RESPECT ENERGY]
- Gdy domowy budżet się nie spina, trzeba nad nim popracować. Oto pięć sposobów na zwiększenie dochodów i pięć na ograniczenie wydatków! [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL BANK]
- Świat stał się wyjątkowo niestabilny. Czy to powinno wpłynąć na nasze plany… emerytalne? Jak powinna wyglądać Twoja globalna emerytura? [POWERED BY SAXO BANK]
Dziś też mam dla Was świetny tekst, tym razem felieton dotyczący tego, co dla nas oznacza rewolucja sztucznej inteligencji. Czy trzeba się jej bać, czy też się z nią „zaprzyjaźnić”, wpuścić ją do swojej pracy, a może i do swojego życia. Dlaczego warto się o niej więcej dowiedzieć.
Autorem poniższego felietonu jest Piotr Gałka, ekspert w dziedzinie prawa technologicznego specjalizujący się w transakcjach technologicznych, transformacji cyfrowej, zamówieniach informatycznych oraz wdrożeniach blockchain w celu pozyskiwania finansowania. Ten człowiek łączy w jednym mózgu prawo, technologię oraz automatyzację – jeden z bardziej wszechstronnych specjalistów w świecie innowacji.
Korzystając z narzędzi AI, prowadzi wykłady, działa na LinkedIn oraz prowadzi edukację, pokazując, jak technologia może przełamywać bariery i umożliwiać realizację zawodowych pasji. Piotr Gałka jest żywym przykładem tego, jak innowacje mogą wspierać ludzi w najbardziej wymagających sytuacjach, inspirując innych do działania i pokonywania własnych ograniczeń (o tych ograniczeniach dalej). Tytuł artykułu, który od pana Piotra otrzymałem i który cytuję poniżej, w całości brzmiał…
Mój świat legł w gruzach. I to jest najlepsze, co mnie w życiu spotkało
Wszystko się zaczęło, gdy się popsuło. Efektywność w XXI wieku często bywa źle rozumiana – zamiast mądrze wykorzystywać dostępne technologie, wiele osób wciąż stawia na ciężką pracę i maksymalizację własnej produktywności.
Świetnym przykładem są uczestnicy moich kursów, którzy godzinami ręcznie wyszukują informacje w Google’u, podczas gdy narzędzia AI takie jak Perplexity czy SearchGPT, z których korzystam, dostarczają gotowe odpowiedzi w kilka sekund.
To pokazuje, jak nawyki i brak edukacji technologicznej blokują prawdziwą efektywność. Współczesne podejście do pracy powinno skupiać się nie na ilości włożonego wysiłku, lecz na mądrym wyborze narzędzi i strategii, które oszczędzają czas i energię, jednocześnie podnosząc jakość wyników.
Ale dlaczego to piszę? Do niedawna byłem prawnikiem. W ramach naszej praktyki pomagaliśmy działom zakupowym lepiej kupować technologie w przetargach, które organizuje dział zakupowy. Na szkoleniach pokazywaliśmy zadanie, które polegało na sformułowaniu pytania tak, by, wybierając dostawcę technologii informatycznej, nie wykluczyć najefektywniejszego rozwiązania.
Przypomina to dyskusje prowadzone sto lat temu, gdy rozprawiano nad liczbą koni potrzebnych do pokonania dystansu w momencie, gdy Henry Ford wyprodukował już działające i jeżdżące po drogach samochody. Często jednak zamawiający technologie firmy same wykluczają dostawców proponujących innowacyjne rozwiązania. Jeśli bowiem zapytamy o rozwiązanie, dzięki któremu uczestnik postępowania najszybciej dojdzie (nie dotrze, tylko dojdzie) do punktu A, zdyskwalifikujemy na wstępie samolot, który jest znacznie szybszy.
Wydaje mi się, że podobnie jest z produktywnością. W latach 90. docenialiśmy ciężką pracę w pełnym skupieniu. Nie umniejszam takiemu podejściu – wydaje mi się jedynie, że można inaczej. Czyli co? Załóżmy, że mamy do wykonania 20 zadań. Porównując osobę, która wykonuje 10 zadań dziennie, z kimś ultraproduktywnym, kto robi ich 20, tradycyjnie uznamy tę drugą osobę za bardziej produktywną.
Na takim przykładzie opieraliśmy definicję produktywności do 2020 roku (zanim pandemia zmusiła nas do pozostania w domach). Wielu wciąż uważa to za wyznacznik bycia produktywnym. Ale czy słusznie? Nowa droga? Jest oczywiste, że AI i automatyzacja otwierają przed nami nowe możliwości. Co to jednak oznacza dla Ciebie? Czy dzięki AI możesz więcej? Na czym właściwie polega ta „magia” AI i automatyzacji?
Zacznijmy od tego, że moim zdaniem AI na pewno nie pozbawi nas pracy. Nie sprawi też, że miejsc pracy będzie mniej ani nie zmniejszy całkowitej ilości pracy w gospodarce. Dlaczego? Bo nad AI – przynajmniej dziś – musi czuwać człowiek weryfikujący efekty jej pracy. Na przykład zlecam AI sprawdzenie tego tekstu, ale to ja pozostaję jego autorem. Gdyby AI pisała ten artykuł, z pewnością byście to zauważyli.
Drugi wątek to fakt, że ten rok będzie prawdopodobnie należał do agentów AI. Twórcy ChatGPT właśnie wypuścili w Stanach Zjednoczonych Operatora – agenta, który może zamówić dla Ciebie stolik w restauracji lub przejazd Uberem. Tu objawia się istota automatyzacji, która daje AI ręce i nogi. Warto się tym interesować choćby dlatego, że to jak posiadanie sługi za 100 zł miesięcznie, który wykonuje za nas nudną i powtarzalną pracę. Nie wiem jak Wy, ale mnie nie stać dziś na służącego – choć chętnie bym takiego miał…
To o co właściwie chodzi? Wróćmy do naszego przykładu osoby produktywnej. Zastanówmy się, jak w tym równaniu działają AI i automatyzacja. Porównując dwóch ludzi wykonujących zadania, sytuacja wydaje się prosta. Co jednak, gdy zestawimy osobę ultraproduktywną, wykonującą 20 zadań dziennie, z kimś, kto robi ich 15, bo pozostałych pięciu już nie musi, bo wykonują się automatycznie dzięki AI?
Jak to działa w praktyce? Bardzo prosto – poprzez automatyzacje. Tak jak automatyczne przelewy bankowe czy umawianie spotkań. AI wznosi jednak automatyzację na nowy poziom, bo może za Ciebie podejmować decyzje, na które nie masz czasu lub ochoty.
Post scriptum nawiązujące do początku tej opowieści. Jestem osobą, która w normalnych warunkach (normalnych – czytaj: „kiedyś”), byłaby uznana za niepełnosprawną. Tak, siedziałbym jako młody człowiek po udarze na głodowej rencie i zastanawiał się, co dalej z moim życiem. Mówiąc wprost, ja prawnik, mający całe życie przed sobą, miałem udar mózgu. Nie mówię wyraźnie, mam problemy z poruszaniem się. Ale…
Pracuję po 10 godzin dziennie, prowadzę dwie firmy, które przynoszą już w drugim miesiącu dochód. Wydaję też podcast… wygenerowany przez AI moim przedudarowym głosem. Jestem dowodem na to, że robiąc mniej, mogąc mniej – w “normalnym” rozumieniu tych słów – robię więcej i mogę więcej, dzięki AI.
——————————
Piotr Gałka jest wykładowcą na studiach podyplomowych na Uniwersytecie Pomorskim. Wraz z innymi wykładowcami pokazuje, jak wykorzystać AI w codziennej pracy i życiu. Jeśli chcecie się od niego uczyć, trzeba kliknąć ten link i się zapisać.
A więcej o sztucznej inteligencji i jak można jej używać do ułatwiania sobie życia i pracy – czytaj w Homodigital.pl, czyli subiektywnie o technologii
zdjęcie tytułowe: Pixabay