Karta podarunkowa od pracodawcy wygasła. Co robić? Premię można dostać w gotówce albo w… prezencie. Pracodawcy coraz częściej – w ramach benefitów pracowniczych – oferują pracownikom karty podarunkowe z ograniczonym terminem ważności. Ta po określonej dacie wygasa, a sklep rozkłada ręce i powołuje się na swój wewnętrzny regulamin: zwrotu ani przedłużenia nie będzie. Co teraz? Czy w takiej lub podobnej sytuacji mamy prawo do pieniędzy, które były „zamknięte” w karcie, ale wyparowały?
Karty podarunkowe mają pewną wadę, czyli datę ważności. Polityka sklepów w tym zakresie jest bardzo zróżnicowana. Karty niektórych punktów handlowo-usługowych ważne są rok, innych dwa lata, a jeszcze innych 10 lat (taką politykę stosuje np. sieć Zara). Jeśli przegapimy termin ważności, pieniądze przepadają. To właśnie przydarzyło się pani Marcie – tyle że kartę nabył pracodawca.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czy w takiej sytuacji można zażądać zwrotu pieniędzy? Jak mają się regulaminy sieci handlowych do praw konsumenta? Co w sytuacji, w której stroną umowy o kartę nie jest konsument, a przedsiębiorca (czyli pracodawca), który następnie przekazał ją pracownikowi?
Karta podarunkowa traci ważność? Sąd miażdży
Latem zeszłego roku w podobnej sprawie zapadł ciekawy wyrok – dotyczył on pana Mateusza Misiornego, który kupił kartę podarunkową w sklepie iSpot, jednocześnie wpłacając na nią 249 zł. Sklep zastrzegł, że karta jest ważna tylko rok. No i pan Mateusz nie zdążył jej wykorzystać. Dwa lata po zakupie karty poprosił iSpot o przedłużenie terminu ważności karty. Sklep odrzucił żądanie, powołując się na swój wewnętrzny regulamin. Próbując dojść do porozumienia, klient poprosił o zwrot wpłaconych pieniędzy – po czym ponownie spotkał się z odmową.
Pan Mateusz, próbując dociekać swoich praw, pozwał iSpot. Sąd skupił się na dwóch podstawowych kwestiach: czy konsument miał szansę zapoznać się z regulaminem, w którym określony był czas ważności karty oraz czy dopuszczalne jest w ogóle odcięcie klienta od możliwości zakupu towaru lub skorzystania z usługi po wygaśnięciu ważności karty. By konsumenta wiązał okres ważności karty podarunkowej, musiałby on zostać o nim poinformowany przed zawarciem umowy, czyli przed zakupem karty.
Odesłanie klienta do regulaminu zamieszczonego np. na stronie internetowej nie rozwiązuje problemu, ponieważ o zasadach działania karty klient dowiedziałby się już po zawarciu umowy. W toku postępowania iSpot nie udowodnił, że klient zapoznał się lub mógł zapoznać się z regulaminem, co sprawiło, że pan Mateusz wygrał sądową batalię.
W uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził, iż postanowienia umowne przewidujące brak możliwości aktywacji, doładowania i korzystania z karty po upływie terminu jej ważności są sprzeczne z dobrymi obyczajami i rażąco naruszają interesy konsumenta.
Absurdalnym jest fakt, że pieniądze na karcie mogą od tak przepaść i „stracić ważność”. Dlaczego to iSpot musiał udowodnić, że zapoznał konsumenta z regulaminem, a nie na odwrót? Bo regulamin nie był indywidualnie negocjowany lub uzgodniony z klientem, tylko był gotowym wzorcem. I wtedy wchodzi przepis art. 385 k.c.:
„Ciężar udowodnienia, że dane postanowienie umowy zostało uzgodnione indywidualnie z konsumentem, spoczywa na tym, kto się na nie powołuje.”
To przepis, który bardzo może pomóc wszystkim ubiegającym się o zwrot środków z przedawnionej karty podarunkowej. Pomocnym może być również powołanie się na orzeczenie wydane w sprawie Mateusza Misiornego, którego uzasadnienie powinno stanowić argument przemawiający za uwzględnieniem żądań (sygnatura akt: XVI C 1595/22).
A jeśli to karta podarunkowa od pracodawcy?
Sytuacja, którą dziś opisuję, jest niestety bardziej złożona. To nie pani Marta kartę nabyła. To była karta podarunkowa od pracodawcy. Sprzedawca musi zapoznać z regulaminem usługi lub produktu osobę, która dokonuje zakupu – czyli w tym przypadku – pracodawcę. Ponieważ w przypadku ewentualnego postępowania reklamacyjnego lub sądowego stroną „oskarżającą” musiałoby być przedsiębiorstwo, które panią Martę zatrudnia.
W przypadku zawarcia umowy sprzedaży kart podarunkowych czy bonów towarowych w stosunkach B2B nie znajdą zastosowania przepisy dotyczące niedozwolonych postanowień umownych, ponieważ stronami takiej umowy będą przedsiębiorcy, a zatem żaden z nich nie będzie posiadał statusu konsumenta. W takim przypadku kupujący-przedsiębiorca, niezależnie od dalszej dystrybucji bonu towarowego, nie będzie mógł powoływać się na przepisy chroniące konsumentów.
Jest jednak pewien wyjątek, chodzi o osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą – w określonych przypadkach mogą być one traktowane jak konsumenci, a więc korzystać z ochrony przysługującej konsumentom. Chodzi o wprowadzony na początku 2021 r. do kodeksu cywilnego art. 385:
„Jeśli zakupu bonów towarowych dokonuje przedsiębiorca będący osobą fizyczną, prowadzącą jednoosobową działalność gospodarczą, a zakup nie jest związany bezpośrednio z wykonywaną przez przedsiębiorcę działalnością, wówczas może skorzystać z ochrony przewidzianej dla konsumentów.„
Sytuacja jest jeszcze inna, jeśli bon podarunkowy nabywamy przez internet. Aby sfinalizować transakcję, musimy zaakceptować regulamin oraz jednocześnie potwierdzić, że się z nim zapoznaliśmy. Nawet jeżeli przysługuje nam ochrona konsumencka, w takiej sytuacji o zwrocie środków nie ma co marzyć. Wszystko dlatego, że oskarżony o naruszenie naszych praw podmiot zwyczajnie stwierdzi przed sądem, że produktu nie da się nabyć bez uprzedniego zaakceptowania i potwierdzenia zapoznania się z regulaminem.
Do kogo kierować roszczenia? Do pracodawcy czy sprzedawcy?
Benefity pracownicze są formą wynagrodzenia dodatkowego, więc zależy to przede wszystkim od tego, czy karta podarunkowa od pracodawcy pani Marcie przyznana została za sprawą premii regulaminowej czy uznaniowej. Premia regulaminowa to dodatek do wynagrodzenia zasadniczego otrzymywany po spełnieniu konkretnych wymagań pracodawcy.
Warunki premii regulaminowej muszą zostać jasno i wyraźnie przedstawione w regulaminie wewnątrzzakładowym lub w umowie o pracę. W regulaminie wynagradzania lub umowie pracodawca określa konkretne wymogi do spełnienia, a kiedy pracownikowi uda się osiągnąć wyznaczony cel, musi zostać wypłacona premia regulaminowa.
Z kolei premia uznaniowa ma charakter nagradzania za dobrą postawę w pracy i nie opiera się na szczególnych zasadach – pracodawca może ją przyznać wtedy, kiedy uzna to za stosowne. Kluczowa różnica między dwoma bonusami jest taka, że nagroda uznaniowa nie ma charakteru roszczeniowego – oznacza to, że jeśli nie otrzymamy jej od pracodawcy, nie mamy prawa żądać jej przydzielenia.
Wszystko wskazuje jednak na to, że w przypadku pani Marty karta podarunkowa była elementem premii regulaminowej. Wynika z tego, że jeśli nasza czytelniczka spełniła określone warunki przyznawania premii regulaminowej, to może mieć ona odpowiedni pretekst do roszczenia o wypłatę zasłużonego świadczenia przez pracodawcę.
W takiej sytuacji, co najmniej zasadnym – i niemniej moralnie słusznym – byłoby wypłacenie przez pracodawcę równowartości przekazanej w formie bonu premii regulaminowej. Bo skoro pracownik, który zasłużył na dodatek, nie miał możliwości realizacji nagrody w narzuconym przez wystawcę bonu czy karty podarunkowej terminie, nie oznacza to nagle, że na ciężko zapracowany bonus już nie zasługuje.
W przeciwnym razie, jak podkreślił w trakcie rozmowy z nami mec. Misiorny, doszłoby do zakłócenia ekwiwalentności świadczeń – pracownik świadczył pracę, osiągając ponadnormatywne wyniki, od których pracodawca uzależnił wypłatę premii regulaminowej, a jednocześnie pracodawca wypłacił tę premię w formie, która obarczona byłaby „terminem ważności”.
Warto dodać, że zgodnie z polskim prawem pracownik nie może zrzec się prawa do wynagrodzenia ani przenieść tego prawa na inną osobę – po upłynięciu wyznaczonego przez wystawcę bonu terminu, prawo do dodatkowego wynagrodzenia regulaminowego pani Marcie nagle nie znika. Pomimo tego, że niektóre aspekty funkcjonowania kart podarunkowych i wszelkiego rodzaju bonów są absurdalne, to warto mieć na uwadze, że tego typu produkty należy traktować jak jogurt.
Kupując jogurt w sklepie, kasjerka nie informuje nas o tym, do kiedy produkt możemy spożyć – mimo tego, głęboko w naszej świadomości zakorzeniony jest fakt, że musimy spożyć go przed wyznaczonym przez producenta terminie. Tak samo nasza mentalność powinna wyglądać w przypadku kart podarunkowych: jeśli będę chciał zjeść jogurt po terminie, to się rozchoruję i będzie nieprzyjemnie – muszę tego pilnować. Jeśli będę chciał wykorzystać kartę podarunkową po terminie, to będzie nieprzyjemnie i czeka mnie długa batalia o zwrot – muszę tego pilnować.
Oczywistym jest fakt, że tak to nie powinno wyglądać, ponieważ karta podarunkowa od pracodawcy (albo i kupiona indywidualnie) nie jest jogurtem, a formą i sposobem na ulokowanie fizycznej waluty – poza tym mowa o znacznie większych kwotach. Mimo wszystko warto pilnować terminów ważności kart i bonów, które sami kupiliśmy lub dostaliśmy od kogoś w prezencie. Także wtedy, gdy jest to karta podarunkowa od pracodawcy.
Ile kosztuje sprawa w sądzie?
Dużym problemem w tego typu sytuacjach jest opór Polaków przed dochodzeniem sprawiedliwości w sądach. Zwłaszcza że wartość przedmiotu sporu w przypadku kart podarunkowych nie jest oszałamiająca. Zwykle karty „nabijamy” kwotą kilkuset złotych. Czy w takiej sytuacji opłaca się iść do sądu? Mateusz Misiorny zachęca, by nie rezygnować. I tłumaczy, ile to kosztuje:
„Postępowanie w takiej sprawie nie wiąże się z nadmiernymi kosztami, co może zachęcać do dochodzenia swoich praw przed sądem. Oczywiście w przypadku wygranej sprawy, pozwany przedsiębiorca obowiązany jest zwrócić nie tylko kwotę, którą konsument zapłacił przy zakupie karty podarunkowej, lecz także ustawowe odsetki za opóźnienie oraz opłatę od pozwu, a w przypadku korzystania z usług profesjonalnego pełnomocnika, również koszty zastępstwa procesowego.”
Wartość przedmiotu sporu, od którego uzależniona jest opłata od pozwu, stanowić będzie równowartość wpłaconej przy zakupie karty podarunkowej kwoty. Najczęściej więc pozew będzie podlegał opłacie w wysokości 30 zł (przy dochodzeniu kwoty do 500 zł) lub 100 zł (przy roszczeniu 500–1500 zł).
Obecnie wartość naszego rodzimego rynku kart podarunkowych wynosi między 5 a 7 miliardów złotych – jeśli przyjmiemy, że tylko 5% kart traci ważność przed ich realizacją, mówimy o kwocie oscylującej w granicach 300-500 mln z rocznie, które inkasują przedsiębiorstwa praktycznie za darmo. Mowa więc o niemałych pieniądzach.
———————–
MACIEJ SAMCIK POLECA NA WAKACJE:
Partnerem „Subiektywnie o Finansach” jest BNP Paribas Bank Polska, który ma w ofercie cały pakiet świetnych rozwiązań dla urlopowiczów. Jego podstawą jest specjalna karta debetowa – Karta Otwarta na Świat, za którą zapłacimy 12 zł miesięcznie, ale w zamian dostajemy pakiet usług finansowych przydatnych w podróżowaniu po świecie.
Przede wszystkim przewalutowanie transakcji w około 180 walutach po kursie organizacji płatniczej z zerową prowizją banku. Otrzymujemy więc debetową kartę bezspreadową. Do tego dochodzą darmowe wypłaty w euro z bankomatów na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego (czyli UE plus Norwegia, Islandia i Liechtenstein), darmowe wypłaty w dowolnych walutach w bankomatach należących do Global Alliance lub grupy BNP Paribas, opłata 7 zł za wypłaty w innych bankomatach poza Polską.
Dodatkowo posiadacze karty mogą się darmowo ubezpieczyć od kosztów rezygnacji z podróży. Ubezpieczyć możemy do 5 osób na jedno konto w wysokości do 40 000 zł od osoby. Warunek jest jeden – płatności, które ubezpieczamy, muszą być wykonane albo kartą Otwartą na Świat, albo przelewem z powiązanego z nią konta. Zakres ubezpieczenia obejmuje zwrot kosztów odwołanych rezerwacji noclegów, rezygnacji z imprezy turystycznej oraz biletu lotniczego z powodu okoliczności objętych ubezpieczeniem.
BNP Parobas Bank Polska poza kartą bezspreadową (Kartą Otwartą na Świat) oferuje też na wakacje usługę wielowalutową sensu stricto powiązaną z Kartą Mastercard Multiwalutowa (mając tę kartę, możemy np. wiosną kupić euro i płacić tą walutą „zbunkrowaną” na koncie walutowym podczas wakacji w lipcu-sierpniu).
Polecam też jedną z luksusowych kart kredytowych BNP Paribas Bank Polska, z którą spędzisz wakacje, korzystając z dodatkowych udogodnień: Darmowy kredyt i ubezpieczenie podróżne, wstęp do saloników lotniskowych, concierge, fast track i slow life. Oto beztroskie wakacje z luksusową kartą kredytową. Więcej na temat kart kredytowych oferowanych przez BNP Paribas Bank Polska – Gold i Platinum – tutaj.
zdjęcia: Pixabay