31 lipca 2017

Jak bardzo jeszcze potanieje frank? I jak to najlepiej wykorzystać? Siedem opcji dla frankowcza

Jak bardzo jeszcze potanieje frank? I jak to najlepiej wykorzystać? Siedem opcji dla frankowcza

Przepowiadanie kursów walutowych na dłuższą metę przypomina wróżenie z fusów, badanie linii życia z rysów dłoni albo prognozowanie pogody na kolejny kwartał (za każdym razem, gdy to piszę, obrażają się na mnie meteorolodzy), jednak dość dużo wskazuje na to, że weszliśmy w erę tańszego franka. Nie mam zielonego pojęcia jak długo to osłabienie „szwajcara” potrwa, ani do jakiego poziomu może sprowadzić kurs tej waluty. Ale przez jakiś czas frank powinien jeszcze łagodnie sobie spadać. Są po temu przyczyny fundamentalne i techniczne.

Dlaczego frank zaczął tanieć?

Jeśli chodzi o fundamentalne (czyli związane z rzeczywistością rynkową) to wygląda na to, że zaczął się dłuższy odwrót inwestorów od kupowania dolara. Dzięki dobrej koniunkturze w Europie Zachodniej światowy kapitał opuszcza Stany Zjednoczone i kieruje się na Stary Kontynent oraz na rynki rozwijające się. W cenie jest więc euro i inwestycje denominowane w tej walucie. „Bezpieczne” aktywa takie jak dolarowe obligacje, czy właśnie frank szwajcarski, są w odwrocie.

Zobacz również:

I – jeśli nic się w gospodarce Europy Zachodniej nie popsuje – to powinno nadal trwać. Może przez pół roku, może przez rok, może dłużej. Ostatnio z wieloletniego płaskiego trendu wybił się indeks giełd rynków wschodzących MSCI Emerging Markets, co może świadczyć o tym, że inwestorzy wierzą w dłuższą erę taniego dolara. A tani dolar to tanie złoto, tani jen i tani frank szwajcarski. Ostatnio kurs euro przebił się przez ważną granicę 1,1 franka za euro. I rośnie.

Czytaj też: Kiedy spadnie kurs franka? Wystarczą te cztery czynniki…

Jak bardzo może spaść frank?

Celem jest 1,2 franka za euro. Czyli tyle, ile wynosił „parytet” przed decyzją o „uwolnieniu” franka przez Szwajcarów w styczniu 2015 r. Przy kursie euro przeliczanym na 1,2 franka wynosił jakieś 3,40 zł i to mógłby być nowy poziom stabilizacji dla szwajcarskiej waluty. Na podobny poziom wskazuje analiza techniczna, czyli trendy, kanały i formacje, które można wyczytać z wykresów (abstrahując od rzeczywistości).

Co prawda Teoria Elliotta (mówiąca o tym, że trend dzieli się na pięć fal w części rosnącej i trzy w spadającej) wyszła już z mody, ale gdyby ją przywołać do spojrzenia na wykres franka w ostatnich kilkunastu latach… Aż prosi się, by uznać, że bieżący spadek to początek pierwszej z trzech fal cyklu spadkowego. Gdyby to była prawda, cała spadkowa część cyklu mogłaby się skończyć w okolicach 3 zł.

To oczywiście wróżenie z fusów, czysta spekulacja. Jedno wydarzenie, którego nie da się przewidzieć (a zawieruchy w różnych częściach świata niestety dają wiele ogniw niepewności), może zmienić wszystko. Tym niemniej warto zastanowić się – i to zadanie domowe dla wszystkich, którzy posiadają „na stanie” kredyt we frankach szwajcarskich (lub – jak wolicie „kredyt pseudofrankowy”) – jak na tej sytuacji skorzystać. Era taniejącego franka raczej nie potrwa wiecznie, a na pewno nie potrwa do końca „życia” Waszych kredytów, których czas spłaty jest liczony zapewne na jeszcze 20 najbliższych lat..

Komu (trochę) tańszy frank ratuje skórę?

Komisja Nadzoru Finansowego podaje co jakiś czas dane dotyczące życia frankowiczów. Częścią tego pakietu są informacje dotyczące liczby kredytobiorców, których kredyty są większe, niż w czasach, gdy je wzięli. Cóż, jest to spora liczba, ale zacząłem się zastanawiać komu obecny kurs franka – 3,75 zł – ratuje skórę? A komu będzie ją ratował, gdy frank spadnie do 3,5 zł?

Z liczb wynika, że obecne notowania szwajcarskiej waluty nie powodują u zbyt wielu osób przyspieszonego bicia serca. Przygniatająca większość kredytów frankowych została udzielona jednak przy kursie nie przekraczającym 3 zł. Połowa – w rejonie 2-2,5 zł. Owszem, raty są dziś znacznie niższe, niż jeszcze kilkanaście miesięcy temu (o mniej więcej 10-15%), ale jeśli ktoś rok temu miał kredyt większy od wartości swojego mieszkania, to spadek wartości franka w tej kwestii niewiele zmienił. Bliżej szczęścia są ci, którzy wzięli kredyty w latach 2003-2005 oraz w 2010 r.

Czytaj też: Polska, czyli kraj nienormalnych kredytów. Alicja, franki, RnS…

Dlaczego trzeba trzymać kciuki za mądre decyzje rządu?

Kredytobiorcy frankowi w nieco większym stopniu, niż my wszyscy, są „zakładnikami” decyzji polskiego rządu. Światowe relacje walutowe oczywiście wpływają na kurs franka w największym stopniu, ale pewien wpływ ma nań również czynnik lokalny. Gdyby bowiem rząd przynajmniej na chwilę zawiesił wojenki z Unią Europejską, odczepił się od niezawisłości sędziowskiej, nie czyhał na demokrację, to euro nie kosztowałoby dziś 4,25 zł (co wynika z wzajemnych relacji największych walut – euro i dolara), ale być może 4,15 zł. A frank nie kosztowałby 3,75 zł, ale być może już nawet 3,65 zł. Im więcej głupot robią rządzący, tym bardziej ograniczają kredytobiorcom korzyści wynikające z taniego franka.

Czytaj też: Ile kosztowałby frank, gdyby nie „wysiłki” polityków?

Co robić? Na razie (jak zwykle) jesteśmy z ręką w nocniku

Co więc robić? Nadpłacać raty? Wykorzystać sytuację do spłacenia całego kredytu na raz (nawet kosztem zaciągnięcia drugiego kredytu, w złotych)? Spłacić część kredytu? A może czekać na atrakcyjną propozycję przewalutowania ze strony banku? A może nic nie robić, po prostu cieszyć się niższymi ratami? Tych, którzy obstawili walkę w sądach o unieważnienie lub odwalutowanie swoich kredytów, te dylematy rzecz jasna nie dotyczą – ich saldo finansowe, w przypadku sukcesu, będzie w dużym stopniu niezależne od kursu franka.

To bardzo źle, że teraz, gdy – dość niespodziewanie – przyszedł nieco tańszy frank, nie mamy gotowych rozwiązań systemowych. Niepewność prawna, która dotyczy tego czy będzie jakaś ustawa dla frankowiczów i jakie będzie oznaczała obowiązki dla banków, powoduje, że bankowcy nie wystawili do tej pory żadnych sensownych propozycji dobrowolnego przewalutowania. Nie ma więc żadnego punktu w negocjacjach, do którego kredytobiorcy mogliby się odnosić.

Nie jest też gotowa prezydencka ustawa o funduszu, z którego banki miałyby finansować ewentualne ugody z frankowiczami. Banki czekają na ustawę, aklienci czekają na ustawę, a frank spada. Obyśmy zdążyli z jakimiś pomysłami zanim znów zacznie rosnąć. A to – gwarantuję – też zdarzy się nagle, niespodziewanie i prawdopodobnie dość gwałtownym ruchem.

Czytaj też: Cztery pomysły na kompromis bankowców z frankowiczami

Czytaj też: Dobrej oferty ugód frankowych nie będzie. Banki czekają na KNF i sądy

Siedem pomysłów na taniego franka

Co robić, gdy frank, niedawno obijający poziom 4,10 zł, miłym dla oka ruchem zjechał do 3,75 zł i jest szansa, że na tym się nie skończy? Każdy kredytobiorca może – nie czekając na jakieś propozycje ze strony banku – zareagować na ten spadek „szwajcara”. Scenariusze są następujące:

1. Nadpłacamy raty, żeby spłacać kredyt szybciej po dobrym kursie

Im niższy kurs, tym niższą ratę musi płacić frankowicz. Ale nikt mu nie zabrania nadpłacać kredyt, np. do każdej raty dorzucać 20% „górki” i dzięki temu szybciej pozbywać się kredytu po niższym kursie franka. Ryzyko? Przede wszystkim takie, że to, co dziś wydaje się być atrakcyjnym kursem, za rok będzie ceną zapłaconą przez frajera, bo np. frank będzie po 3 zł.

Ale może być i po 5 zł, więc nie ma co się bawić w spekulanta tylko ustalić sobie zasadę nadpłacania – im bardziej (względem jakiegoś kursu „startowego”) frank spada w dniu płatności raty, tym większa jest nasza „dopłata” do raty. Im kurs mniej jest odchylony od poziomu „startowego” – tym mniejsza dopłata. Uwaga: koniecznie trzeba sprawdzić jak bank księguje nadpłaty – czy obniża kapitał, czy po prostu odkłada pieniądze na jakimś subkoncie.

2. Przewalutowujemy część kredytu na złotowy

Możemy też iść do banku i poprosić o częściowe przewalutowanie kredytu. Nie wszystkie banki mają to w standardowej ofercie, ale każdy chętnie się na to zgodzi, bo kredyt frankowy to dla niego wrzód na tyłku. Oczywiście: tu też jest problem potencjalnego „frajerstwa”, bo w przyszłości kurs może być niższy (albo oferty banków – lepsze). W przypadku przewalutowania ryzyko jest podwójne, bo „złotowa” część kredytu będzie miała już dziś wyższą ratę. A w przyszłości, gdy WIBOR pójdzie w górę, będziemy płacili jeszcze więcej.

Zyskujemy więc bezpieczeństwo (mniej będzie nas bolał w przyszłości, tfu, tfu, frank po 5 zł), ale płacimy więcej za „uzłotowioną” część kredytu. Zanim się zdecydujemy na to rozwiązanie, ostro ponegocjujmy z bankiem. Może będzie skłonny dać jakieś bonusy za przewalutowanie częsci kredytu? Niższy kurs przewalutowania, super-niską marżę części „złotowej”, umorzenie choćby małej części długu?

3. Zamykamy oczy i przewalutowujemy cały kredyt

Znam kilka osób, które uznały, że spokojny sen jest bezcenny i przewalutowały cały kredyt po kursie w okolicach 4 zł. Cóż, dziś przewalutowanie byłoby korzystniejsze, ale… na drugiej szali jest spokojny cen w poprzednich kilku miesiącach. Nie jestem fanem tego typu decyzji o charakterze „wóz albo przewóz”. Jeśli jednak bardzo źle znosimy „walutowość” swojego kredytu…

Ważna sprawa: przy tego typu decyzji już na pewno warto wynegocjować z bankiem jakieś dopłaty. Być może trochę niższy kurs, a być może – choć to już jest zaawansowana kombinacja i wątpię, by udało się ją z bankiem przewalczyć – coś w rodzaju „opcji walutowej”, czyli układu, w którym bank będzie nam płacił pieniądze, gdyby okazało się, że przewalutowaliśmy kredyt na złotowy, a frank wciąż spada.

4. Zgłaszamy do banku gotowość skorzystania z jakichś rozwiązań i… czekamy na ofertę

Skądinąd wiem, że bankowcy mają gotowe w szufladach propozycje dla frankowiczów. Nie wiem dokładnie jakie – aż takimi szczegółami się ze mną nie dzielą – ale podejrzewam, że są wśród nich oferty typu „przewalutowanie częściowe w zamian za korzyść finansową”. Banki nie wystawiają tej oferty oficjalnie, bo czekają na obietnicę rządzących, że nie będzie żadnej ustawy o zwrocie spreadów, czy przewalutowaniu. Ale jeśli zgłosi się indywidualny klient i zapyta… Kto wie, czy z szuflady bankowej nie wypłynie jakaś oferta o preferencyjnym przewalutowaniu?

5. Nic nie robimy, czekamy na wynik tej gry

W grę wchodzi też rozwiązanie najprostsze i najbardziej oczywiste – nic-nie-robienie. Sprawa jest taka, że mamy kredyt, którego wartość i cena są odnoszone do obcej waluty. Kredyt jest 20-30-letni. W tym czasie frank będzie raz tani, raz drogi. Oczywiście: gdy jest drogi to interes wcale się nie opłaca, a wartość długu potrafi przekroczyć wartość nieruchomości. A kiedy jest tani – raty są niskie, a wartość długu spada. Ostateczny wynik tej gry zależy od średniego kursu franka w całym okresie spłaty oraz od różnicy w wysokości raty w stosunku do kredytu złotowego w całym okresie spłaty.

Nawet jeśli dziś sytuacja wygląda słabo, to kredyt frankowy wciąż może się jeszcze opłacić. Skoro przez pięć lat frank był tani, to nie ma przeszkód, by… znów przez pięć lat był tani. Oczywiście: jeśli ktoś wziął kredyt przy kursie 2 zł, to jego szansa na „wygraną” jest stosunkowo niewielka, choć przecież wciąż pozostaje „bonus” w postaci niższych stóp procentowych w Szwajcarii, niż w Polsce. Rata kredytu frankowego nawet przy kursie 2,7-2,8 zł (a może i 3 zł) będzie niższa od złotowej. A spadku franka do takiego poziomu też nie da się wykluczyć.

Jeśli względnie spokojnie patrzyliśmy na franka po 4 zł i przez moment po prawie 5 zł, a teraz spokojnie patrzymy na franka po 3,75 zł, to oczywiście nie ma przeszkód, byśmy zostali w tym kredytowym „kasynie” i dopiero na koniec sprawdzili czy wygraliśmy czy przegraliśmy. Tak naprawdę jedynym co nas obchodzi dziś jest wysokość najbliższej raty.

6. Odkładamy oszczędności na racie i inwestujemy we… franka

Pochodną poprzedniego rozwiązania jest wykorzystanie taniego franka na budowanie poduszki finansowej na gorsze czasy. Dziś frank jest tańszy, kiedyś będzie droższy. Dziś rata jest niższa, ale nie musimy przecież wydawać wszystkich zaoszczędzonych pieniędzy na wyuzdaną konsumpcję. Możemy budować fundusz na czasy, gdy rata będzie wyższa. Jeśli chcemy dodatkowo „hedżować się” przed przyszłym drogim frankiem, zawsze wchodzi w grę lokata bankowa w szwajcarskiej walucie. Uzyskiem będzie nie tyle oprocentowanie, bo ono w przypadku „szwajcara” będzie zerowe lub śladowe, ale ewentualne kosrzystne różnice kursowe w przyszłości.

7. Nic nie robimy, czekamy na możliwość odzyskania pieniędzy w sądzie. Zdecyduje Najwyższy

Opcją pochodną w stosunku do poprzedniej jest czekanie na ewentualne korzystne dla kredytobiorców zmiany w orzecznictwie sądowym. Może się zdarzyć – trudno oceniać szanse, ostatnie doniesienia z sądów nie są zbyt różowe, ale tak naprawdę czekamy na nowe orzecznictwo Sądu Najwyższego – że ukształtuje się linia orzecznicza tak korzystna dla frankowiczów, że odzyskanie przez nich jakiejś części pieniędzy z kredytów frankowych będzie tak proste, jak dziś odzyskanie pieniędzy z opłat likwidacyjnych przez polisolokatach. Owszem, trzeba złożyć reklamację, iść do sądu polubownego lub powszechnego, ale szansa na wygraną w sprawie o opłatę likwidacyjną w zasadzie zahacza już o pewność.

Nie można wykluczyć, że z kredytami frankowymi będzie tak samo. Choć – szczerze pisząc – nie jest to ani trochę pewne. A ryzyko wynikające z czekania na lepsze czasy w sądach sprowadza się do tego, że… frank przestanie spadać i przepadnie okazja na skorzystanie z faktu, że jest tani.

Subscribe
Powiadom o
20 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
pozew zbiorowy to bujda na resorach
6 lat temu

Moje rozwiązanie: nadpłacam po korzystnym kursie i czekam na zakończenie pozwu zbiorowego nabitych w mbank. Korzyści z nadpłaty widzę od razu w kolejnych niższych ratach, a rozwiązania sądowego nie widzę od lat. Na razie ugruntowało się przekonanie, że mocno zawyżane oprocentowanie decyzją zarządu brane z czapki jest ok. Prędzej spłacę niż doczekam się sprawiedliwości w sądzie

Marie
6 lat temu

Boję się nadpłacać bo jak kurs znacząco wzrośnie to mimo nadpłaty będę mieć więcej do spłaty. Lepiej kupować tańsze franki i je trzymać a potem z nich spłacać w razie kryzysu. Wtedy nieważne ile wyniesie kurs bo 5000 franków to będzie 5000 franków z kredytu.

TOMasz
6 lat temu

Nie płacę rat i czekam na pozew. Niech bank mi udowodni że mam mu do oddania więcej niż pożyczyłem 10 lat temu, spłacając cały czas kredyt. PKO ma zapisy abuzywne, tabele przeliczeniowe są niedozwolone, i tak można jeszcze kilka zapisów w umowie wymienić. Teraz mieszkam za darmo i zbieram gotówkę na nowe życie. Nawet jak kiedyś przegram i mnie zlicytują to ogłoszę upadłość i za 5 lat oszczędności w niepłaceniu kredytu zacznę wszystko od nowa.

marcinluc
6 lat temu
Reply to  TOMasz

@TOMasz ogłoszenie upadłości konsumenckiej zwykle orzekane jest przez sąd w przypadku, gdy dług konsumenta znacznie przewyższa jego majątek. To oznacza, że za całym posiadanym majątkiem (nieruchomości, lokaty, papiery wartościowe) spłacasz część długu, a pozostałą część sąd umarza. Faktycznie zaczynasz wszystko od nowa, ale z zerem na koncie bankowym. Wbrew pozorom dla wielu jest to jedyny sposób, by odzyskać radość życia…

zgryźliwy_tetryk
6 lat temu

Znacie kogoś oprócz red. Macieja, kto na franka mówi „szwajcar”?

tetryk
6 lat temu

W BOŚ od dawna jest lokata frankowa 36M ze stawką 1,5%. Spróbujcie dostać 1,5% dla złotówki w przeciętnym banku bez promocji.

Marie
6 lat temu
Reply to  tetryk

Hehe. Jest taki bank, w którym masz spokojnie 2%. Jak pilnujesz to nawet znajdziesz na 3%. Mam 6 lokat i żadna nie jest poniżej 2.4. Po co pakować się w stały % 1,5 na 3 lata skoro pewnym jest, że oprocentowanie będzie rosło w tym czasie?

krollew
6 lat temu

Też myślałem o takim rozwiązaniu ale trochę się boję. Myślę, że bank nie wie ile w rzeczywistości mam do spłaty. Pozdrawiam

wdw
6 lat temu

Trzymać kciuki za decyzje rządu? Ich trzeba wytaczkować ani kciuki trzymać. Gdyby nie weto dudy mielibyśmy już tego szwajcara w okolicy 4.10, sankcje unijne na głowie i wysyp obligacji. Pierun wie co im tam jeszcze się w tych łbach ulęgnie. Przeciez ci ludzie ignorują wyroki sądów, trybunaów, unijne prawo. I w takich warunkach przewidujecie franka po 3zł???? Absurd. To cud że PLN jeszcze jest relatywnie mocny do wszystkich walut, ale to wynika z tego co wyżej napisano – siły Eurostrefy – i z tego ze dalej banki centralne drukują pieniadze przy niskich stopach wiec odbywa się carry trade. Jak się… Czytaj więcej »

barteko
6 lat temu

„Nie wszystkie banki mają to w standardowej ofercie, ale każdy chętnie się na to zgodzi, bo kredyt frankowy to dla niego wrzód na tyłku.” Jakoś w Deutsche Bank nie ułatwiali mi przewalutowania, gdy chciałem przewalutować po kursie bieżącym. Wręcz przeciwnie, najpierw straszyli działem windykacji, później musiałem 3 miesiące czekać na ich decyzję jakbym się starał o nowy kredyt. Zero uelastycznienia procedury przewalutowania do czego zobowiązały się banki zgodnie z tzw 6-pakiem ZBP. 3 miesiące, podczas których czekałem na decyzję banku i nic nie mogłem zrobić, gdy obserwowałem spadek kursu CHF. Ewidentne wykorzystanie kredytu walutowego przez bank jako instrumentu finansowego kosztem… Czytaj więcej »

Ghul
6 lat temu
Reply to  barteko

Dlaczego nie spłaciłeś kredytu w DB kredytem z innego banku? Skoro kurs Ci pasował to na kredyt w innym banku czekałbyś 3 tygodnie a nie 3 miesiące…

barteko
6 lat temu
Reply to  Ghul

hahaha. aby dostać kredyt w innym banku musiałem dostać zaświadczenia z DB o zgodzie na zwolnieniu hipoteki i jeszcze jakieś zaświadczenie, na które też się trochę czekało . poza tym nie wiedziałem na jaką kwotę miałbym wziąć kredyt w tym innym banku – bo ponosiłem cały czas ryzyko kursowe.

Patryk Szczabel
6 lat temu

Z analizy technicznej wyraźnie wynika, że kurs CHF/PLN znajduje się w kanale spadkowym.

wyrok
6 lat temu

[…] Siedem opcji dla frankowicza – blog Macieja Samcika […]

[…] Czytaj też: Jak wykorzystać taniego franka? Sześć pomysłów […]

sceptyk
6 lat temu

Mysle, ze osoby biorace kredyt frankowy, to swiadomi spekulanci. Niezaleznie ile frank nie spadnie nie beda robic nic, w nadziei, ze zyskaja jeszcze wiecej i nie wyjda na „frajerow”.
Oczywicie kiedy sie zmieni nie po ich mysli, beda udawac nadal, ze nie mieli pojecia, ze kurs moze rosnac i winni nadal beda wszyscy, tylko nie oni.
Sa tez tacy, ktorzy cos zrobia dopiero kiedy kurs by dotarl do tego, po ktorym btrali kredyt – tak jakby ktos im gwarantowal niezmiennosc franka..

Marie
6 lat temu
Reply to  sceptyk

Nieprawda. Mam skalkulowane różne wersje spłaty po różnym kursie. Uważam, że zapłata bankowi 1000 powyżej mojego kredytu na przestrzeni 10 lat powinna być dla banku sprawiedliwa. Nie chcę kredytu za darmo. Do takiej wartości frank musi spaść do 2,5 już wkrótce. Wyższy kurs – wyższa strata, niższy – niższa. Ale nie liczę na kredyt za darmo, choć takim stanie się, gdy kurs spadnie do 1,7. Nie ma rzeczy niemożliwych…

Can I simply say what a relief to seek out someone who really knows what theyre speaking about on the internet. You positively know methods to deliver a problem to light and make it important. Extra individuals have to read this and understand this aspect of the story. I cant believe youre not more in style because you positively have the gift.

4 lat temu

Cieszę się bardzo, że nie zdecydowałem się na kredyt we frankach. Domyślam się, jak wielu osobom co chwile serce bije szybciej przy takich notowaniach franka.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu