3 najważniejsze pytania o dodatkową emeryturę

3 najważniejsze pytania o dodatkową emeryturę

Część z Was zastanawia się jak zmajstrować sobie prywatną emeryturę. Liczba osób, które zgłaszają się do mnie z radą jak oszczędzać na dalszą przyszłość, rośnie lawinowo. Jeśli – podobnie jak ja – tak do końca nie wierzycie w obietnice emerytury z ZUS, to nie pozostaje Wam nic innego, jak wziąć sprawy w swoje ręce.

Nie jest to wcale takie trudne i niekoniecznie musi wymagać wielkich wyrzeczeń. Wystarczy 100-200 zł miesięcznie, a im wcześniej zaczniecie odkładać te pieniądze, tym więcej się ich uzbiera – cały czas działa bowiem magia procentu składanego, czyli mnożenie zysków od coraz większej kwoty. Jak zabrać się za budowanie sobie prywatnej emerytury? Wystarczy, że odpowiecie sobie na trzy strategiczne pytania, a reszta problemu rozwiąże się (prawie) sama.

Zobacz również:

Pytanie 1. Emerytura z gwarancją czy bez?

Najważniejszy dylemat, który musicie rozwiązać zanim zaczniecie budować plan prowadzący do prywatnej emerytury, to… jej konstrukcja. W grę wchodzą dwa warianty. Pierwszy to comiesięczny dodatek do państwowego świadczenia o z góry określonej wysokości, wypłacany miesięcznie. Tyle, że wypłacany nie przez ZUS, a przez prywatną instytucję finansową, której przez kilkadziesiąt lat, na poczet tych wypłat, będziecie wpłacali składki. Przykładowo: płacicie przez 20 lat po 300 zł składki miesięcznie, a w zamian firma ubezpieczeniowa – bo to najczęściej ubezpieczyciele oferują prywatne emerytury z gwarancją – zobowiązuje się, że między 65. a 75. rokiem życia będzie Wam wypłacała po 1500 zł miesięcznie.

Druga opcja to prywatna emerytura bez gwarancji wysokości i bez comiesięcznej wypłaty. Po prostu gromadzicie pieniądze, wpłacacie np. po 300 zł na lokatę, w obligacje skarbowe, albo do jakiegoś funduszu inwestycyjnego i po przejściu na emeryturę korzystacie z tych pieniędzy. A ile się ich uzbiera i w jakim trybie będziecie z nich korzystać – co miesiąc po tysiąc złotych, czy 10.000 zł co pół roku – to już zależy tylko od Was.

Pierwsza opcja jest bezpieczniejsza, ale mniej opłacalna. Wpłacając pieniądze do firmy ubezpieczeniowej macie pewność, że dostaniecie po przejściu na emeryturę te umowne 1500 zł miesięcznie, ale macie też pewność, że tyle samo lub niewiele mniej wpłacicie, niż dożyjecie tej emerytury. Odsetki od składek prawdopodobnie zasilą kasę ubezpieczyciela i nigdy już ich nie zobaczycie.

Opcja druga jest mniej pewna, ale zapewne bardziej opłacalna. Co prawda nie ma stuprocentowej pewności, że samodzielnie uda się Wam uzbierać więcej, niż w wariancie z gwarantowaną kwotą wypłaty, ale jest bardzo prawdopodobne, że Wasza emerytura zbierana samodzielnie, będzie wyższa.

Potęga kumulowania zysków, naliczania kolejnych odsetek od już zarobionych pieniędzy, będzie działała na Waszą korzyść. Im dłużej będziecie oszczędzać, tym większa będzie różnica. Jest całkiem możliwe, że prywatna emerytura z samodzielnego inwestowania będzie np. dwa razy wyższa od tej gwarantowanej. Choć oczywiście – powtarzam – nie ma co do tego absolutnej pewności.

Jeśli wybieracie opcję zakładającą pewną wypłatę określonej miesięcznej renty, nie pozostaje Wam nic innego, jak tylko zgłosić się do dwóch-trzech firm ubezpieczeniowych, do których macie zaufanie, i poprosić o przygotowanie symulacji – ile trzeba co miesiąc wpłacać, by „zasłużyć” na comiesięczną wypłatę np. 1500 zł? Firmy ubezpieczeniowe mogą Wam proponować polisy łączące oszczędzanie na emeryturę z ochroną życia (czyli firma obieca, że jeśli nie dożyjecie emerytury, wypłaci Waszej rodzinie wysokie odszkodowanie). Dobrze się zastanówcie, czy warto łączyć te dwie rzeczy – dodatkowa opłata, którą firma zabierze na poczet ubezpieczenia na życie, ograniczy składkę na emeryturę.

Pytanie 2. Z preferencjami podatkowymi, czy bez?

Drugi dylemat to kwestia „opakowania” Waszej przyszłej emerytury. Dotyczy on osób, które nie wybrały opcji pewnej wypłaty z firmy ubezpieczeniowej, ale postanowiły oszczędzać na emeryturę samodzielnie. W grę wchodzą dwa preferencyjne rodzaje „opakowań”, które dają możliwości ucieczki od tego lub innego podatku.

Pierwsze „opakowanie” inwestycji emerytalnej to IKE. Pozwala ono uniknąć podatku Belki (czyli podatku od zysku, który płaci się likwidując lokatę, wypłacając pieniądze z funduszu inwestcyyjnego itp.). W formie IKE możesz mieć lokatę bankową, gromadzić na takim koncie obligacje, albo pieniądze w funduszach inwestycyjnych, Istotą IKE jest to, że jeśli pieniądze są tak „opakowane” i nie wypłacicie ich aż do wieku emerytalnego, to później wypłaty będą wolne od podatku Belki.

Kłopot w tym, że np. banki nie oferują w „opakowaniu” IKE zbyt dobrych lokat. Dużo lepsze oprocentowanie proponują często poza IKE. Dlatego akurat zbieranie pieniędzy na lokatach w ramach IKE może się nie opłacać. Ale już inwestycje w obligacje i fundusze inwestycyjne warto prowadzić pod parasolem IKE. Jedyny problem z IKE to limit zwolnionych od podatku wpłat – wynosi „małe” kilkanaście tysięcy złotych w skali roku.

Drugim preferencyjnym „opakowaniem” pieniędzy odkładanych na emeryturę jest IKZE. To również konto, w ramach którego możecie lokować pieniądze w banku, funduszu inwestycyjnym, w akcjach i polisie inwestycyjnej. IKZE nie zwalnia z podatku przy wypłacie pieniędzy po 60-tce (płaci się 10% podatku i to nie od zysku, lecz od całości wypłaty), ale za to pieniądze wpłacone na IKZE (w ramach pewnego limitu, wynoszącego ok. 7000 zł rocznie) można odpisywać od podatku. Czyli 19% tej kwoty jest de facto ulgą podatkową.

Pytanie 3. Na jakie ryzyko wystawić pieniądze?

To pytanie też dotyczy tylko część z Was. Jeśli wybraliście gwarantowaną wypłatę emerytury w określonej, miesięcznej wysokości, to nie musicie się kłopotać, bo pojęcie ryzyka dla Was nie istnieje. Jeśli chcecie być panami swojego losu i nie zamierzacie płacić sutych prowizji tabunom pośredników, to czas rozejrzeć się za różnymi możliwościami inwestowania na emeryturę. Tymi bardziej ryzykownymi, i tymi bezpiecznymi. Oczywiście – w miarę możliwości starajcie się nakładać na wybraną inwestycję „ubranko” IKE i IKZE. Co więc macie do wyboru?

>>> Konta oszczędnościowe i lokaty bankowe. Możecie po prostu wpłacać pieniądze na konto oszczędnościowe albo zakładać w banku lokaty. W ramach IKE albo i nie. Najważniejsze, byście czynili to systematycznie. Najlepiej zróbcie w swoim banku zlecenie stałe.

>>> Obligacje skarbowe. Tu „opakowanie” IKE nada się idealnie. Idźcie do PKO BP i załóżcie sobie IKE obligacyjne. Ustawcie w swoim banku zlecenie stałe i co miesiąc przelewajcie pieniądze na wskazane konto. Bank będzie kupował za nie obligacje 10-letnie, zwane zresztą emerytalnymi. To najwyżej oprocentowane obligacje dostępne dla zwykłego śmiertelnika. Ryzyko inwestycji w obligacje jest minimalne (przynajmniej dopóki państwo polskie nie zbankrutuje, co się w przeszłości zdarzało), choć kokosów też nie zarobicie.

>>> Fundusze inwestycyjne. Dla nich też w większości przydaje się parasol IKE oraz IKZE. Zgłoście się do swojego banku albo zadzwońcie do kilku wybranych towarzystw funduszy (tzw. TFI) i zapytajcie czy prowadzą inwestycje w fundusze w ramach IKE. Jeśli tak, to wystarczy otworzyć tzw. rejestr IKE i IKZE oraz wpłacić pierwszą składkę na wskazany rachunek. A potem co miesiąc zasilać konto kolejnymi wpłatami. I zróbcie to jak najszybciej, bo czas to pieniądz.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu