3 kwietnia 2017

Czym wyróżniają się spółki dywidendowe na tle innych giełdowych spółek? Sprawdzam!

Czym wyróżniają się spółki dywidendowe na tle innych giełdowych spółek? Sprawdzam!

Wypłacana raz w roku dywidenda to w zasadzie istota posiadania akcji giełdowej spółki. Masz „swój” kawałek firmy, na który przypada analogiczna część zysku tej firmy, która w większej lub mniejszej części jest wypłacana jako „nagroda” za zakup akcji, zaś w pozostałej części – idzie na inwestycje firmy. Są dwie okoliczności, które powodują, że firma nie wypłaca dywidendy. Pierwsza to szybki wzrost firmy.

Jeśli mamy do czynienia ze spółką, która jest młoda i szybko zwiększa swoje moce produkcyjne i sprzedażowe, to taka firma cierpi na chroniczny brak pieniędzy na rozwój. Zaciąga kredyty, emituje obligacje, podnosi kapitał wypuszczając kolejne akcje. Akcjonariusze nie zabierają jej pieniędzy, bo liczą, że jak firma urośnie, to jej akcje będą warte więcej, niż obecnie. Drugi powód niewypłacania dywidendy to fakt, że… nie ma co dzielić.

Zobacz również:

Jeśli firma radzi sobie nie najlepiej i nie zarabia pieniędzy lub zarabia ich mało, to też nie wypłaca dywidendy. Oczywiście: akcjonariusze mogą zażądać dywidendy nawet w sytuacji, kiedy firma nie ma zysków (wówczas jest ona wypłacana z „zapasów”, pomniejszając kapitał firmy, czyli powodując „skurczenie” jej majątku). Udziałowcy mogą też zażądać wypłaty dywidendy zaliczkowej, na poczet przyszłych zysków.

Mogą też wynagrodzić się w inny sposób, alternatywny dla dywidendy, czyli poprosić spółkę, żeby skupiła na rynku trochę własnych akcji i je umorzyła. Po takiej operacji majątek firmy dzieli się na mniej akcji, a więc na każdą z nich przypada więcej złotówek majątku i prawo do większej dywidendy. Teoretycznie powinno się to przełożyć się na wyższe notowania akcji spółki na giełdzie.

Które spółki są „lepsze” – wypłacające dywidendy, czy przeznaczające cały zysk na inwestycje? To zależy jakim jesteś inwestorem. Spółki przeznaczające zyski na inwestycje są bardziej ryzykowną lokatą kapitału, bo nie ma pewności czy realizacja ich planów przyniesie oczekiwany efekt i czy przełoży się na wzrost ceny akcji. Jeśli nie, to akcjonariusze będą podwójnie stratni – nie dostali dywidendy z zysków, a ten został „przepalony”. Z drugiej strony udane inwestycje we wzrost firmy zwykle bardzo mocno przekładają się na wzrost ich akcji.

Dobrym przykładem jest CD Projekt, firma, która wyrosła na produkcji gier komputerowych i jest już marką znaną na całym świecie. Pięć lat temu za jedną akcję płacono 5 zł, a dziś – ponad 26,5 zł. W 2011 r. firma miała 136 mln zł przychodów, w zeszłym – prawie 800 mln zł. W tym czasie wszystkie zyski reinwestowała (a miała od 10 do 30 mln zł rocznie), bo produkcja gier jest potwornie kosztownym przedsięwzięciem. Budżet gry Wiedźmin III miał wynieść 100 mln zł, a okazało się, że projekt kosztował… 306 mln zł (razem z nakładami na marketing).

Tak czy owak w ciągu ostatnich pięciu lat firma – m.in. mądrze reinwestując wypracowane zyski – zwiększyła swoje aktywa, czyli wartość majątku ze 195 mln zł do 675 mln zł i mniej więcej w tej samej skali – a nawet nieco bardziej, zapewne akonto przyszłych sukcesów – wzrosła cena jej akcji. Czy firma mogłaby rosnąć tak szybko, gdyby dzieliła się z udziałowcami dywidendą? Pewnie nie, albo musiałaby iść po kredyty do banków. A z pożyczaniem to wiecie jak jest 😉

Spółki systematycznie wypłacające dywidendy to inna para kaloszy. One już mają ustabilizowaną pozycję i nie są w stanie zwiększać przychodów w takim tempie, jak CD Projekt. Ich akcje nie rosną tak szybko lub nie rosną w ogóle, bo jeśli firma nie ma widoków na szybki rozwój, to nie ma też powodu kupować drożej jej akcji, akonto przyszłych sukcesów. Akcjonariusze takiej spółki żyją z dywidendy.

Przykładem takiej firmy jest Bank Pekao, w którym połowę udziałów ma włoski UniCredit, a resztę – inwestorzy na polskiej giełdzie. Pięć lat temu za akcje Pekao płacono 150-160 zł, teraz – 130-150 zł. W tym czasie aktywa banku zwiększyły się raptem o 15%, a zysk praktycznie się nie zmienił – 2,9 mld zł. Można byłoby umrzeć z nudów, gdyby nie fakt, że Pekao rok w rok wypłaca dywidendy – w ciągu ostatnich pięciu lat było to od 5,4 zł na akcję do 10 zł na akcję. Łącznie w tym okresie na każdą akcję przypadło mniej więcej 42,5 zł. Z dywidendy inwestorzy „wycisnęli” więc 25% zysku, choć cena akcji jest więcej taka, jak była.

O tym, że dywidenda robi różnicę, przekonuje ten wykres: porównanie dochodu inwestora lokującego w indeks WIG20 z uwzględnieniem dywidendy i bez. Ostatnie pięć lat nie było jakoś specjalnie udanym okresem dla cen akcji, ale różnica pomiędzy „gołą” zmianą cen (to ta różowa linia), a zmianą wartości indeksu uwzględniającą wypłaty dywidend – jest uderzająca.

OD CZEGO ZALEŻY WYSOKOŚĆ DYWIDENDY?

Decyzję o tym czy spółka podzieli się z akcjonariuszami zyskiem, czy też zatrzyma go i przeznaczy na inwestycje, podejmują sami akcjonariusze, którzy raz w roku zbierają się na obowiązkowym walnym zgromadzeniu. Spółka informuje publicznie o jego zwołaniu i każdy udziałowiec może się zarejestrować oraz zagłosować. W Polsce mało który inwestor z tego prawa korzysta, ale zawsze można skorzystać z pośrednictwa Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych i przekazać mu pełnomocnictwo do „występu” na walnym zgromadzeniu.

Mając akcje spółki warto dbać o swoje interesy, żeby potem nie narzekać, że idzie źle. Akcjonariusze, decydując w sprawie dywidendy, posiłkują się rekomendacją zarządu, który stwierdza czy spółkę stać, czy też nie stać na wypłacenie dywidendy. Oczywiście: akcjonariusze mogą nie posłuchać zarządu, ale wtedy ten zarząd często „rzuca papierami” i podaje się do dymisji. I trzeba szukać nowego ;-).

Stosunkowo częściej sutą dywidendę wypłacają firmy, w których silną pozycję mają tzw. akcjonariusze finansowi (czyli banki, fundusze inwestycyjne, firmy ubezpieczeniowe, fundusze private equity…), a w polskich warunkach także te, w których rządzi Skarb Państwa, którego apetyt na dywidendy jest nieograniczony.

CZY DYWIDENDA MOŻE ZASTĄPIĆ ODSETKI OD DEPOZYTU BANKOWEGO? I TO JESZCZE JAK!

Patrząc literalnie nie może, bo kupując akcje spółki nie mamy ani pewności utrzymania wartości zainwestowanego kapitału, ani wypłaty dywidendy (akcjonariusze nie muszą jej uchwalić, a spółka może nie mieć czego dzielić). Oczywiście: każda szanująca się firma ma tzw. politykę dywidendową, czyli swego rodzaju „drogowskaz”, z którego wynika jak będzie podchodziła do wypracowywanego zysku (np. „zarząd będzie dążył do przeznaczania co najmniej 50% zysku na dywidendę”). Ale czasem jest tak, że polityka dywidendowa sobie, a życie sobie.

W praktyce jednak znalezienie solidnej, stabilnej, dobrze zarządzanej firmy, wypłacającej stałą dywidendę, której cena akcji co najmniej się nie zmienia, oznacza zagwarantowanie sobie czegoś podobnego do bankowego depozytu. Tylko wyżej oprocentowanego. Jeszcze raz przypomnę przykład Banku Pekao – cena akcji w zasadzie się nie zmieniła przez pięć lat, a firma wypłaciła inwestorom dywidendę równoważącą 25% ceny akcji.

Co to oznacza? Ano to, że jak ktoś pięć lat temu kupił za 150 zł jedną akcję Banku Pekao, to średnio dostawał z tej akcji 5% rocznie „odsetek” i nadal ma te 150 zł. Przypomina to trochę depozyt bankowy, nieprawdaż? Tylko znajdźcie mi jeszcze depozyt, który w ostatnich pięciu latach zarabiał po 5% odsetek rocznie.

Oczywiście: spółki, które wypłacają dywidendę rok w rok bez żadnej przerwy są dość nieliczne. Longterm jakiś czas temu policzył, że w ciągu ostatnich 15 lat bez przerwy dywidendę wypłacały tylko cztery spółki. Na amerykańskiej giełdzie nie brakuje firm, które rok w rok wypłacają dywidendę od 100 lat!

Taką firmą jest np. Coca-Cola. Ale w USA stopy dywidend są mniejsze, niż u nas. W polskich warunkach jeśli mamy taki Bank Pekao, to nawet brak dywidendy w jednym roku nie powoduje spadku opłacalności takiego „depozytu”, bo różnica między stopą dywidendy (czyli tym jaki procent ceny akcji stanowi dywidenda), a oprocentowaniem depozytu jest bardzo duża.

Średnie oprocentowanie depozytu w ostatnich kilku latach spadło z 3% do 1,5%, a średnia stopa dywidendy to ostatnio 4%. To oznacza, że „odsetki” od posiadania akcji spółek dywidendowych są dziś ponad dwa razy większe, niż odsetki od bankowego depozytu.

Jedną ze spółek wypłacających dywidendy od 15 lat jest toruński Apator. Firma to zacna i dobrze sobie radząca – w ciągu 10 lat cena jej akcji zwiększyła się dwukrotnie. I już sam ten fakt mógłby inwestorom wystarczyć. Ale poza tym, że spółka jest dobrze zarządzana i jej majątek się zwiększa w stopniu uzasadniającym wzrost ceny akcji, to jeszcze Apator wypłaca dywidendy.

W ciągu ostatnich pięciu lat było to między 30 gr. a 50 gr. na akcję rocznie (czyli mniej więcej 1-2% wartości tych akcji). Ale w latach 2004-2005 dywidendy sięgały nawet 7 zł za akcję, a w 2012 r. spółka też się szarpnęła i wypłaciła po złotówce na akcję. Widać, że zarząd Apatora stara się w każdym roku dawać inwestorom choćby niewielką dywidendę, żeby nie czuli się poszkodowani w stosunku do tych, którzy trzymają pieniądze w banku na depozycie. I chyba szkody nie ma: z dywidendy jest „procent”, a ze wzrostu ceny akcji – nagroda.

CZY INWESTUJĄC POPRZEZ FUNDUSZE DOSTANĘ DYWIDENDĘ?

Najwygodniejszą formą lokowania pieniędzy w akcje spółek – także tych dywidendowych – jest dla początkujących inwestorów zakup udziałów nie w konkretnej spółce, ale w funduszu inwestycyjnym, który zbierze pieniądze od wielu takich inwestorów i wspólnie kupi im udziały w kilkunastu, albo kilkudziesięciu spółkach. Dzięki temu inwestorzy nie muszą samodzielnie dokonywać wyboru, a ich pieniądze są rozłożone pomiędzy wiele spółek (czyli bezpieczniejsze, bo nie siedzimy na jednym koniu, ani nie wkładamy wszystkich jajek do jednego koszyka ;-)).

Fundusz codziennie sprawdza ile są warte akcje posiadanych przez niego spółek i przekłada te wyceny na wartość jednostek uczestnictwa, czyli „cegiełek”, które inwestorzy wykupili w funduszu. Co się dzieje z pieniędzmi inwestorów, gdy firma, w którą zainwestował fundusz, wypłaca sutą dywidendę? Przeważnie jest ona dopisywana do wyniku funduszu (po prostu „cegiełki” należące do inwestorów przyrastają trochę szybciej). Ale na szczęście są już w Polsce fundusze, które, tak samo jak spółki giełdowe, wypłacają klientom dywidendy, które otrzymują od firm.

źródło ilustracji: Pixabay.com

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu