Chcesz żyć długo i cieszyć się pełnym zdrowiem? Zacznij od zmiany diety – radzą dyżurni propagatorzy zdrowego stylu życia. Poszedłem tym tropem i chciałem zaopatrzyć się w sklepie ze zdrową żywnością w arsenał produktów bio-, eko-, wege i bez glutenu. Przy kasie przeżyłem szok. Czy można jeść zdrowo i tanio?
Podobno jesteśmy tym, co jemy. Niby każdy to wie, ale i tak ładujemy w siebie kilogramy kotletów, bułek, czekolady i cukierków. Skutki są opłakane, bo rośnie epidemia otyłości. Średnio co czwarty z nas ma nadwagę lub choruje na otyłość, co plasuje nas w pierwszej piątce europejskich krajów. A najszybciej tyją dzieci: na otyłość cierpi już 30% chłopców w wieku 11-15 lat!
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale to nie koniec przez złe nawyki żywieniowe (i ogólnie niezdrowe prowadzenie się, smog i plastik) rośnie liczba nowotworów. W 1990 r. lekarze diagnozowali 83.000 przypadków nowotworów, dziś już dwa razy tyle. I to nie jest tylko kwestia lepszej diagnozy, bo choruje coraz więcej osób w tzw. zachodnich społeczeństwach.
Postanowiłem szukać ratunku w zdrowym odżywianiu. I sprawdzić, ile kosztowałoby porzucenie złych nawyków i zastąpienie zwykłego jedzenia, zdrowym: bio, eko bez glutentu i bez laktozy.
Gruby portfel sprzyja szczupłej sylwetce?
Stawiam tezę, że stan portfela ma wpływ na naszą dietę. To nie przypadek, że tak wielu Amerykanów cierpi na otyłość – w USA nie brakuje zdrowej żywności, ale jest ona tak droga, że większość Amerykanów woli kupować tani chleb tostowy, lichej jakości hamburgery i zapisać do to wszystko litrem słodkiego napoju. To nie mit, że są sklepy, w których woda jest droższa od słodkiego napoju.
Wydatki na jedzenie stanowią różną część naszego portfela. Generalnie zgodnie z powszechnie znanymi ekonomicznymi prawidłami, im mniejsze zarobki i dochód rozporządzalny, tym udział wydatków na jedzenie w gospodarstwie domowym jest większy, bo mniej zostaje tego, co można rozdysponować na przyjemności niezwiązane z podniebieniem.
Według najnowszych, bo opublikowanych we wrześniu danych GUS (acz dotyczących 2018 r.) przeciętny mieszkaniec Polski największą część dochodu przeznacza na jedzenie i napoje bezalkoholowe – to 25% dochodu rozporządzalnego, czyli tego co mu zostało po opłaceniu zobowiązań. Rolnicy nawet więcej, bo aż 31%.
Ile jest to w przeliczeniu na złotówki? Według GUS przeciętny Polak rok temu miał do wydania 1693 zł miesięcznie, czyli jedna czwarta z tej sumy to ok. 425 zł. Dziś te liczby będą z pewnością większe, bo wzrosły nasze dochody (choć gonił je wzrost opłat), ale przede wszystkim bardzo, bo w tempie dwucyfrowym zdrożała w ciągu roku żywność. Dziś możemy wydawać nawet 500 zł miesięcznie na jedzenie.
Niestety, dane szczegółowe nie są budujące, bo w naszym zakupowym koszyku spada udział tego co zdrowe. Polacy jedzą mniej warzyw (o 3,9%), pieczywa i produktów zbożowych, ryb i owoców morza (3,5%.), a także jaj (o 2,9%). Na plus należy odnotować, że wzrosło spożycie owoców – o 3%.
Ale czy co można kupić za 500 zł na osobę? Ile będzie kosztował w sklepie koszyk „ekologiczny”, a ile zwykły?
Biokoszyk – co w nim powinno się znaleźć. I za ile?
Zacznijmy od określenia tego, jakie produkty trafią do koszyka. Przede wszystkim takie, które posiadają certyfikat bio, czyli z zielonym listkiem, który oznacza zgodność wyrobu z unijnymi zasadami rolnictwa ekologicznego.
Dla konsumenta oznacza to, że kupowany produkt co najmniej w 95% składa się z produktów ekologicznych, do jego produkcji nie użyto produktów modyfikowanych genetycznie (GMO), ani sztucznych polepszaczy, pestycydów, nawozów sztucznych. Ponadto rośliny nie były pryskane, a hodowca dbał o dobrostan zwierząt, np. o odpowiednią ilość miejsca w miejscu hodowli. Do tego dbał o środowisko, ograniczał zużycie energii.
Produkcja ekologiczna jest droższa, a samo uzyskanie certyfikatu kosztuje. Płaci się specjalnym firmom, które mają uprawnienia do nadawania i weryfikowania tego, czy produkcja jest ekologiczna.
Druga kategoria to produkty, które nie zawierają alergenów. Alergia to współczesna choroba cywilizacyjna. Coraz więcej osób nie toleruje glutenu, laktozy, a nawet jaj. Zdrowa dieta nie powinna w ogóle zawierać tych składników, albo zawierać w ograniczonych ilościach.
Trudno jest dostać produkt, który jednocześnie spełniałby wszystkie kryteria, czyli był ekologiczny i bez alergenów. Wybrałem więc koszyk subiektywny, będący miksem tych dwóch kategorii. Ile kosztowały mnie zakupy?
Idę na ekologiczne zakupy. Ile muszę wziąć pieniędzy?
Na start produkt bardzo powszedni, czyli chleb. Zwykły, biały chleb z sieci piekarni Putka kosztuje 3,38 zł za kilogram. Chleb żytni na zakwasie bio kosztuje już 12 zł za kilogram. Dla porównania: chleb bezglutenowy już ok. 30 zł za kilogram – i nieważne czy wybierzemy chleb owsiany, kasztanowy z sieciowej piekarni, czy gryczany z bezglutenowej piekarni osiedlowej. Dziwnym trafem wszystkie chleby bezglutenowe, na które trafiłem, kosztowały tyle samo. A więc – w przeliczeniu na 300 g – mamy na rachunku: chleb zwykły za 1,7 zł, chleb bio – 4 zł, a chleb bezglutenowy – 10 zł.
Mleko – litr mleka krowiego UHT z zawartością 3,2% tłuszczu w kartonie kosztuje 2,5 zł. Litr mleka bio – 4,49 zł, a litr mleka bez laktozy – 3,75 zł. Jeśli chcemy zastąpić mleko krowie, musimy wydać więcej – litr bardzo zdrowego mleka koziego kosztuje ok. 10 zł (ale nie jest bio). Ewentulanie możemy wybrać mleko sojowe – ok. 8-9 zł za litr.
Mąka zwykła – 3,49 zł za kilogram. Mąka bio – 8 zł za kilogram. Mąka jest podstawowym składnikiem wielu potraw, jednak jest też podstawowym źródłem glutenu. Nie ma na szczęście problemu, by ją zastąpić, a od rodzajów mąki może zakręcić się w głowie: migdałowa, z ciecierzycy, ryżowa, ziemniaczana – wszystkie dostępne są w wariancie eko. Cena ok. 15-20 zł za kilogram. W tej cenie można też dostać substytut mąki glutenowej do pieczenia w cenie ok. 16 zł za kilogram.
Cukier – choć nie jest zdrowy, to jednak trudno się bez niego całkiem obyć w kuchni, a w odpowiednich (czytaj: niedużych) ilościach nie musi być szkodliwy. Kilogram zwykłego cukru – to ok. 3 zł. Nie znalazłem ofert polskiego cukru z buraków bio. Żeby słodzić ekologicznie trzeba kupić bio cukier trzcinowy – ok 28 zł za kilogram, ewentualnie przerzucić się na syrop klonowy, daktylowy albo z agawy – wszystkie dostępne w wariantach bio w cenie 30-90 zł za kilogram/litr. Jeśli wolimy klasyczną postać cukru, to firma Oxfam oferuje cukier bio i fair trade za 34 zł/kg.
Można też wybrać polskie złoto, czyli miód – lokalni bartnicy sprzedają dobrej jakości miody w cenie 30 zł kilogram. Miody ekologiczne (ale zwykle nie polskie) kosztują co najmniej dwa razy tyle.
Warzywa i owoce. Polskie owoce, nawet jeśli nie są z certyfikatem eko, to i tak prawdopodobnie są zdrowsze, niż owoce na Zachodzie Europy, czy w USA, bo Polscy rolnicy z oszczędności nie stosują tylu oprysków i ulepszaczy podczas uprawy. Opryski są jednak powszechne, a znajomy sadownik mówi wprost, że bez nich klienci nie chcieliby kupować tego, co wyrośnie na drzewach, bo owoce „eko”, są mniejsze i z wyglądu mniej apetyczne. I coś w tym jest. gdy spojrzy się na asortyment biowarzyw i owoców. Spójrzmy jednak na ceny.
Na początek koszyk „zwykły”. Kilogram ziemniaków – 3 zł, pomidory – 10 zł, ogórki długie – 14 zł, marchewka – 2,65 zł, cebula – 3 zł, kilogram jabłek – 3 zł, kilogram bananów – 5 zł. W sumie – mniej więcej 41 zł.
Ceny koszyka bio: ziemniaki – 6,5 zł, pomidory – 20 zł, ogórki długie – 25 zł, marchewka – 5 zł, cebula – 7,5 zł, jabłka – 8 zł, banany – 12 zł. W sumie – 84 zł, czyli mniej więcej dwa razy tyle, co „zwykłe”
Jaja – w naszych głowach zaszła wielka rewolucja jeśli chodzi o rodzaj kupowanych jaj. Zakup „trójek”, czyli jaj od kur z chowu w klatkach stał się powodem do wstydu. Takie jaja trudno już dostać w sklepach, bo pod naporem opinii publicznej kolejne sieci wycofały je ze sprzedaży, a rezygnują z nich nawet niektórzy producenci majonezu. Obecnie najbardziej popularne są jaja z chowu ściółkowego – 10 szt. za ok. 6 zł. Dla porównania: jaja bio kosztują 15-25 zł za 10 sztuk w zależności od wielkości.
Jest też opcja dla tych, którzy chcieliby zrezygnować z jajek – albo ze względu na trzymanie się przepisów kuchni wegańskiej, albo ze względu na uczulenie na białko jaja kurzego. W sprzedaży dostępny jest zamiennik jajek vEggS w proszku (m.in. tapioka, mąka ziemniaczana). Opakowanie w cenie 17 zł powinno starczyć jako substytut 20 jajek.
Olej – zwykły polski olej rzepakowy kosztuje ok. 7 zł za litr. Olej rzepakowy ekologiczny – 30-40 zł za litr. Jeśli ktoś preferuje oliwę to ekologiczna kosztuje od ok. 50 zł za litr.
Majonez – pod tym względem w Polsce panuje prawdziwe rozbicie dzielnicowe. Są rejony, gdzie królują Winiary, Kętrzyński, Napoleoński, czy Kielecki. Ich ceny są podobne – w przeliczeniu na 300-gramowy słoik wychodzi ok. 20 zł za kg czyli 5 zł za opakowanie (to mocno uśredniona stawka).. Majonez to jednak bomba cholesterolowa i warto zastąpić go czymś zdrowszym. Nie brakuje majonezów „wege” czyli bez jajek. Ceny – za opakowanie o podobnej pojemności wychodzi 30-40 zł/kg.
Ser żółty – kilogram sera Gouda kosztuje mniej więcej 23-26 zł. Ale taki ser jest tłusty, zawiera mnóstwo laktozy. Dobrym zamiennikiem, ale nie wegańskim jest ser kozi. Kilogram bio sera koziego kosztuje 135 zł. Jeśli trzymalibyśmy się diety wegańskiej, to bio tofu można kupić już od 40 zł za kilogram
Herbata – zwykła herbata w torebkach kosztuje ok. 20-25 zł za 100 torebek. Zielona herbata bio sprzedawna jest w opakowaniu po 20 torebek w cenie 13 zł. Czyli 100 torebek kosztuje 65 zł.
Makaron – zwykły glutenowy makaron kosztuje ok 3-4 zł za 500 g. Marakon bezglutenowy (np. z mąki kukurydzianej) kosztuje dwa razy więcej. Bardziej wysublimowane makarony z ciecierzycy, zielonego groszku, czy quinoi kosztują nawet 5 razy więcej niż zwykły makaron z pszenicy durum.
Chipsy – bardzo niezdrowa, ale bardzo dobra przekąska. Zwykłe, ziemniaczane smażone na oleju kosztują ok. 6 zł za 140-gramowe opakowanie (ok. 43 zł za kilogram). Zdrowa alternatywa to chipsy suszone z jabłek, bananów, ananasów albo innych owoców. Cena – od 130 zł za kilogram wzwyż. Producenci nawet nie robią tak dużych gramatur, np. chipsy jabłkowe w opakowaniu 20 g kosztują 3,29 zł.
Lody – na naszej liście nie mogło zabraknąć też takich przysmaków. Litr zwykłych lodów kosztuje 15 zł, marki nieco bardziej jakościowe takie jak Grycan kosztują 20 zł, a lody premium Haagen-Dazs czy Ben & Jerry’s – 40-50 zł. Rozstrzał cenowy jest duży, ale wszystkie te produkty zawierają mleko i jaja. Dla porównania: lody wegańskie Ben & Jerry’s kosztują tyle samo, co zwykłe tej marki, czyli ok. 50 zł za litr, 25 zł za opakowanie. To jednak nawet dwa razy więcej niż zwykle lody.
Podsumowując, w przeliczeniu na ceny w opakowaniach, „przy kasie” za koszyk zwykły zapłaciłbym: chleb 1,7 zł, mleko 2,4 zł, mąka 3,49 zł, cukier 3 zł, koszyk warzyw i owoców: 40,65 zł, jaja 6 zł, olej 7 zł, majonez 5 zł, ser żółty – 4 zł, herbata 15 zł, makaron – 3,5 zł, chipsy 6 zł, lody 12 zł. Razem: 94,74 zł
A teraz koszyk ekologiczny. Chleb 10 zł, mleko 10 zł, mąka 8 zł, cukier 30 zł, koszyk warzyw i owoców 84 zł, 10 jaj – 20 zł/ zamiennik 17 zł, olej 30 zł, majonez Wege – 8 zł, ser kozi w plastrach – 10 zł. Zamiennik tofu – 8 zł, zielona herbata bio – 65 zł, makaron bezglutenowy 8 zł, chipsy jabłkowe 3x20g 10 zł, lody 25 zł. Razem: 326 zł
Zsumowanie koszyków dobrze oddaje jednostkowe różnice w cenach – zwykle produkty ekologiczne albo zamienniki niezdrowych produktów są 2-3 razy droższe niż ich niezdrowe pierwowzory. To odpowiedź dlaczego z jednej strony odżywiamy się źle – bo jest tanio. Albo przynajmniej taniej.
Jestem ciekaw Waszych doświadczeń z ekologicznymi zakupami? Macie jakieś tańsze alternatywy na wybrane produkty? Ulubione sklepy? Triki na ścięcie kosztów i zdrowe odżywianie? Piszcie w komentarzach.
źródło zdjęcia: PixaBay