Śmierć żołnierzy, którzy nie wypracują PKB i zniszczony sprzęt wart miliardy dolarów. Utracone korzyści z handlu. Utrata rezerw walutowych banku centralnego i spadek realnej wartości majątku Rosjan. Bojkot kraju przez większość światowych korporacji i konsumentów – to krótki przegląd konsekwencji wojny dla Rosji. Ale to wszystko będzie rozłożone w czasie. Najdotkliwsze punktowo sankcje to te, które dotyczą rosyjskich bogaczy. Ich straty z każdym dniem są większe. Ile kosztuje Rosje ta wojna? Jaką część swoich majątków już stracili jej najbogatsi obywatele?
Minęły ponad dwa tygodnie, od kiedy wojska rosyjskie, naruszając prawo międzynarodowe, wkroczyły na terytorium Ukrainy. Zachód ostrzegał wielokrotnie Rosjan, że jakakolwiek agresja będzie wiązać się z wprowadzeniem niespotykanych sankcji ekonomicznych. I okazało się, że nie rzucał słów na wiatr. Na szczeblu rządowym i ponadnarodowym zostały wdrożone bolesne restrykcje, które prowadzą do izolacji Rosji, a przy tym stawiają w kłopotliwym położeniu całą gospodarkę.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ile będzie kosztowała Rosję ta wojna? Każdy tydzień wojny cofa ten kraj o…
Na tyle kłopotliwym, że wielu ekonomistów zapowiada długotrwałą recesję gospodarczą w największym obszarowo kraju na świecie. Najstarszy brytyjski niezależny think-tank National Institute of Economic and Social Research (NIESR) ocenił, że rosyjski PKB zmniejszy się o 1,5% w tym roku, a w 2023 r. o 2,5%. Do tego recesji będzie towarzyszyć wysoka inflacja. Zdaniem NIESR ma przekroczyć 20% w tym roku. Z całością opracowania zapoznasz się tu: https://www.niesr.ac.uk/wp-content/uploads/2022/03/PP32-Economic-Costs-Russia-Ukraine.pdf.
To szacunki, które mogą się zmienić. Sporo zależy od tego, jak długo potrwa jeszcze wojna w Ukrainie. A coraz powszechniejsza staje się teza, że konflikt wydłuży się i liczyć go należy w miesiącach. Z raportu CIVITTA/EasyBusiness/CER wynika, że dzienny koszt prowadzenia działań zbrojnych strony rosyjskiej to 20-25 mld dolarów. W tej kwocie jest koszt śmierci ponad 10 000 żołnierzy (i utracone z tego tytułu PKB), koszt zniszczonego sprzętu – kilkanaście miliardów dolarów – a przede wszystkim bezpośredni koszt embarga gospodarczego (szacowany na 150 mld dolarów).
Do tego dochodzi koszt zamrożonych aktywów banku centralnego Rosji (ponad 300 mld dolarów), a także koszt gospodarczy recesji, która ogarnie Rosję w najbliższych latach, jak również wolniejszego rozwoju kraju w przyszłości (w wyniku izolacji gospodarczej). Uwzględniając dolną granicę widełek wynikających z raportu, okazałoby się, że każdy tydzień wojny będzie Rosję kosztował – bezpośrednio i pośrednio – 150 mld dolarów. To 10% wartości wszystkich dóbr i usług, które ten kraj wypracowuje przez cały rok!
A biorąc pod uwagę, że w poprzednich latach gospodarka Rosji – mierzona przyrostem krajowego PKB – przyrastała o 1,5-2% rocznie, można przyjąć, że każdy tydzień ludobójczej wojny – biorąc pod uwagę wszystkie konsekwencje, które nadejdą w przyszłości – cofnie Rosję w rozwoju o cztery-pięć lat.
Poziom sankcji użytych przeciw Rosji jest rzeczywiście bezprecedensowy. Zwłaszcza jeżeli porówna się je z tymi, które zostały wprowadzone w 2014 r. po aneksji Krymu i walkach w Donbasie. Z danych Correctiv wynika, że od 22 lutego 2022 r. ogłoszono restrykcje wymierzone w blisko 1300 instytucji, firm i osób fizycznych w Rosji. W 2014 r. sankcji było o wiele mniej – można je było policzyć co najwyżej w setkach.
Nie ma dnia, by wobec eskalacji wojny w Ukrainie, na której coraz bardziej cierpi ludność cywilna, nie były nakładane nowe obciążenia na gospodarkę rosyjską. Sygnał do zaostrzenia postawy dały Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, jednak obecnie najostrzej (pod względem liczby restrykcji) zareagowały Unia Europejska i Szwajcaria. A sankcje naprawdę uwierają. Przyznał to zresztą prezydent Putin, który powiedział, że są one podobne do wypowiedzenia wojny.
Najwięcej, bo ok. 1000, sankcji dotyczyło osób fizycznych – zazwyczaj decydentów, sprzyjających agresji na Ukrainę, ale także przedsiębiorców, z których wielu jest określanych mianem oligarchów. Termin nie przywodzi dobrych skojarzeń, ale kim właściwie są rosyjscy oligarchowie?
Oni już stracili najwięcej. Skąd się wzięli rosyjscy oligarchowie?
Jeden z najlepszych znawców tematyki Stanislav Markus, profesor Moore School of Business przy Uniwersytecie Południowej Karoliny, uważa, że oligarchowie to ultrabogate elity biznesowe posiadające nieproporcjonalnie dużą władzę polityczną. Klasa powstała w dwóch rzutach. Pierwsza grupa oligarchów wyłoniła się w wyniku prywatyzacji w latach dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia po zmianie systemu, a szczególnie w efekcie sprzedaży największych firm państwowych za gotówkę po 1995 r.
Proces ten był dotknięty znaczną korupcją, a jego kulminacją był program „pożyczki za akcje”. W ramach tej inicjatywy rosyjski rząd przekazał zazwyczaj mniejszościowe pakiety udziałów w 12 dużych korporacjach państwowych wybranym biznesmenom w zamian za udzielone przez nich pożyczki dla budżetu federalnego w wysokości ok. 800 mln dolarów. Biorąc pod uwagę majątek firm lub posiadane przez nie zasoby surowców, można byłoby powiedzieć, że była to nie lada promocja.
„W ramach programu pożyczek za akcje z lat 1995-1996 udziały w przedsiębiorstwach państwowych wycenione przez rynek na około 1,5-1,9 miliarda dolarów sprzedano mieszaninie zuchwałych prywatnych przedsiębiorców (oligarchów) i menedżerów przemysłowych z czasów sowieckich (czerwonych dyrektorów) za około 850 milionów dolarów”
– ocenił Daniel Treisman, profesor z Uniwersytetu Kalifornii. W gronie tych firm były m.in. energetyczne Surgutnieftiegaz, Łukoil, Jukos, Sidanko i Sibneft, producent niklu Norilsk Nickel oraz zakłady hutnicze Mechel i Novolipetsk Steel. Jeśli rząd nie spłaciłby pożyczek do września 1996 r., wierzyciele mogli sprzedać akcje na aukcji i zatrzymać 30% zysku z transakcji. Rząd celowo nie spłacał swoich pożyczek, co pozwoliło jego wierzycielom – przyszłym oligarchom – sprzedać na aukcji udziały w firmach zazwyczaj sobie lub osobom podstawionym.
Druga fala tworzenia się klasy oligarchicznej zaczęła się w 2000 r. wraz z dojściem do pełni władzy przez Władimira Putina. W tym przypadku prezydentura sprzyjała zawieraniu mało przejrzystych kontraktów państwowych z wybranymi przedsiębiorcami.
„Prywatni dostawcy w wielu sektorach, takich jak infrastruktura, obronność i opieka zdrowotna, narzucali rządowi ceny wielokrotnie przewyższające stawki rynkowe, oferując łapówki urzędnikom państwowym. W ten sposób Putin wzbogacił nowy legion oligarchów, którzy zawdzięczali mu swoje ogromne fortuny”
– zauważył Treisman. Dane NBER jednoznacznie pokazują, że czasy rządów Władimira Putina (zwłaszcza początkowe lata) to okres eldorado dla najzamożniejszych rosyjskich przedsiębiorców. W 2000 r., gdy do władzy doszedł obecny prezydent Federacji, majątek multimiliarderów z listy Forbesa nie przekraczał 5% dochodu narodowego. Kolejne lata to już eksplozja wzrostu wartości ich aktywów. W drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku wskaźnik ten doszedł już do ok. 40%. Dla porównania: w Polsce wynosi 3%.
Z grubsza można powiedzieć, że istnieją trzy odmiany oligarchów. Pierwsza to bliskie otoczenie Władimira Putina. Wielu z jego przyjaciół, w tym szczególnie z czasów, gdy działał w Sankt Petersburgu lub w KGB, w błyskawicznym tempie doszło do ogromnego bogactwa. Przykładem takich przedsiębiorców mogą być Jurij Kowalczuk, czasami nazywany „osobistym bankierem Putina”, Giennadij Timczenko czy bracia Rotenberg (Arkadij i Borys).
Druga grupa obejmuje niektórych przywódców rosyjskich służb bezpieczeństwa, policji i wojska („siłowki”), którzy wykorzystali swoje sieci kontaktów do zgromadzenia ogromnego majątku osobistego. Czasami mówi się na nich „siłowarchowie” (zbitka wyrazowa od słów „siłowiki” i „oligarchowie”). Człowiekiem, którego uważa się za nieformalnego przywódcę tej grupy, jest Igor Sieczin, prezes giganta naftowego Rosnieft. Media nadały mu przydomek Darth Vader – na wzór jednej z głównych postaci sagi filmowej Gwiezdne Wojny. Darth Vader uosabiał siły ciemnej strony mocy.
Wreszcie ostatnią, najbardziej liczebną grupą, są oligarchowie, którzy dorobili się gigantycznych majątków w szalonych latach 90-tych. Nie mają oni bezpośrednich powiązań z Putinem ani ze służbami bezpieczeństwa. W tej grupie znajdują się przykładowo Władimir Potanin czy Oleg Deripaska.
Dziesiątki miliardów dolarów rosyjskich oligarchów poszło z dymem w wyniku sankcji
To, że sankcje narzucone przez Zachód bolą najzamożniejszych Rosjan nie jest tajemnicą. Ale jak bardzo? Sprawdzam. Wyjściem dla oceny, jak ogłoszenie sankcji wpłynęło na majątki najzamożniejszych Rosjan, były doroczne rankingi przygotowywane przez magazyn Forbes. Istnieje wprawdzie konkurencyjne zestawienie Bloomberga (Bloomberg Billionaires Index), lecz ma ono o wiele krótszą historię, a ponadto koncentruje się wyłącznie na biznesmenach z najwyższej majątkowej półki (multimiliarderzy).
Według ostatniego rankingu Forbesa w Rosji było 118 miliarderów (dla porównania w Polsce 8, a w Ukrainie 7). Ci rosyjscy miliarderzy łącznie mieli majątek wyceniany na ok. 586 mld dolarów (polscy najbogatsi ludzie posiadali aktywa warte ok. 20 mld dolarów, zaś ukraińscy ok. 19 mld dolarów).
To jednak tylko dane obejmujące najbogatszych. Istnieje z pewnością o wiele bardziej liczebna grupa milionerów, z których część posiada swoje aktywa poza granicą. NBER oszacował, że w 2017 r. majątek warty ok. 800 mld dolarów były wytransferowany poza Rosję i w dużej mierze ulokowany w najłaskawszych podatkowo jurysdykcjach.
Państwa Zachodu rekwirują aktywa najbogatszych, którzy są wpisani na listy sankcyjne. Wśród aktywów są m.in. luksusowe jachty czy nieruchomości. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, a wytropienie aktywów wcale nie jest takie proste. Świadczy o tym fakt, że administracja Joe Bidena wystąpiła do Kongresu z prośbą o wsparcie kwotą ponad 50 mln dolarów służb odpowiedzialnych za zidentyfikowanie majątku podmiotów, wobec których zastosowane zostały sankcje.
Wracając do wątku miliarderów, z analizy wynika, że od ostatniego rankingu Forbesa majątek przeszło setki najzamożniejszych skurczył się o 82 miliardy dolarów (-14%) – z 586 do 504 mld dolarów. Kwota potężna. To o ponad połowę więcej, niż wyniosły w 2021 r. wydatki budżetowe Rosji na mieszkalnictwo, ochronę środowiska, edukację, kulturę i sport, mass media, służbę zdrowia. Szczątkowe dane dotyczące niektórych miliarderów pokazał ostatnio infograficzny serwis Statista:
Ponad 80 miliardów dolarów uszczerbku majątkowego to najnowsze dane. Warto przyjrzeć się, jak to wyglądało przed laty, gdy w 2014 r. nastąpiła pierwsza odsłona napięć rosyjsko-ukraińskich (Krym, Donbas), a sankcje nie były tak dotkliwe jak obecnie. W tym celu zbadałem, jak zachowywały się aktywa najbogatszych obecnie i przed kilkoma latami. Grupa statystyczna była nieco węższa (72 przedsiębiorców). W rankingach Forbesa następuje rotacja, w związku z tym, aby ocenić, jak zmieniał się majątek miliarderów, musieli oni być uwzględniani w zestawieniu nieprzerwanie co najmniej od 2013 r.
W pierwszym roku po eskalacji na Krymie i Donbasie majątki miliarderów zmniejszyły się o 55 miliardów dolarów (-15%), a w ciągu dwóch lat o 88 mld dolarów (-24% przez dwa lata). Później nastąpił okres powolnej odbudowy wartości aktywów. Według najnowszych danych ta grupa biznesmenów straciła już ok. 71 mld dolarów (-15% od poprzedniego rankingu Forbesa) – spadek z 458 mld do 388 mld.
To majątek porównywalny z tym, który mieli najbogatsi Rosjanie w 2014 r. Można więc powiedzieć, że za sprawą inwazji na Ukrainę miliarderzy cofnęli się do punktu wyjścia sprzed blisko 10 lat. I to nominalnie, ponieważ gdyby skorygować te dane o inflację, to byliby pod kreską.
Na liście Forbesa nie brakuje przedsiębiorców mających 7-10 dzieci. Skrajnym przypadkiem jest Roman Awdiejew, potentat w dziedzinie bankowości komercyjnej, detalicznej sprzedaży leków, budownictwa, przemysłu drzewnego czy przetwórstwa ropy naftowej. Miliarder ma 23 dzieci, z czego 19 zostało adoptowanych. Tak znaczący uszczerbek na majątku może być zatem powodem do zmartwień także bliskich, zwłaszcza dziedziców.
Zresztą zestawienie Forbesa dostarcza innych ciekawych wniosków. Przeciętny wiek miliardera to 57 lat. Raptem cztery osoby były przed czterdziestką (ok. 3% całej zbiorowości). Do tego niewielu wśród nich działało w tzw. nowej ekonomii. Dominowali przedstawiciele przemysłu surowcowego, energetycznego, metalowego, chemicznego i spożywczego. Uzupełniały to finanse i nieruchomości.
Na dobrą sprawę tylko kilka osób było związanych z nową ekonomią. Paweł Durow jest twórcą aplikacji komunikacyjnej Telegram. Tatiana Bakalczuk prowadzi firmę e-commerce – odzieżowy Wildberries. Bracia Buchman zarządzają firmą gamingu online Playrix. Siergiej Dmitriew i Walentin Kipjatkow są właścicielami Jet Brains (software IT). Jewgienij Kasperski słynie ze sprzedaży oprogramowania antywirusowego (Kaspersky Lab). Arkadij Wołoż to z kolei twórca wyszukiwarki Yandex. Całość zamykał Siergiej Gordiejew, znany z inwestycji w Hyperloop One.
Tłum korporacji kończy współpracę z rosyjskim biznesem. To też część sankcji
A to może nie być koniec problemów majątkowych najzamożniejszych. Z jednej strony sankcje na szczeblu rządowym uderzają w oligarchów. Z drugiej zaś strony niekorzystne dla ich biznesów jest to, że Rosja stała się trefnym krajem w oczach społeczeństw wielu państw na świecie. Skutkiem takiego postrzegania są decyzje licznych korporacji, które mają najbardziej rozpoznawalne przez konsumentów globalne marki o wycofaniu się z rynku rosyjskiego.
Nie ma dnia, żeby nowa spółka nie informowała o rezygnacji z biznesu w Rosji. Zamykane są punkty sprzedaży detalicznej, wstrzymywane są dostawy produktów i usług. A według najnowszych wyliczeń Yale School of Management (z 8 marca) z Rosji zrezygnowało od rozpoczęcia inwazji około 250 korporacji. Pełna ich lista znajduje się tutaj: https://som.yale.edu/story/2022/over-200-companies-have-withdrawn-russia-some-remain.
Nawet jeżeli sprzedaż z rynku rosyjskiego ma istotne znaczenie dla całości przychodów firmy, to i tak często jest ona zmuszona do rezygnacji z biznesu na Wschodzie. W przeciwnym razie może odczuć bojkot konsumencki klientów z innych państw, a to już wiązałoby się najczęściej ze znacznie poważniejszym uszczerbkiem na sprzedaży.
Prowadzi to do izolacji Rosji na arenie międzynarodowej, a skutki ponosi niemal każdy mieszkaniec kraju. Część wycofanych produktów może być zastępowana. Pewnie da się pić sok z brzozy zamiast markowych napojów chłodzących. Zamiast cieszyć się z jazdy nowym niemieckim pojazdem można postawić na wehikuł rosyjskiej myśli motoryzacyjnej. Zamiast kupować brandową odzież w zagranicznych sieciach detalicznych pewnie da się kupić mniej luksusowe produkty, lokalne marki czy nawet je samodzielnie uszyć.
Gorzej, że nie wszędzie występuje zjawisko substytucji. Część produktów, zwłaszcza w branży high tech (półprzewodniki, hardware, oprogramowanie) jest zwyczajnie niezastępowalna, gdyż nie są one wytwarzane na terenie Rosji. Ewentualne dostawy od przyjaznych Federacji partnerów handlowych albo wiążą się z ryzykiem kiepskiej jakości, albo mogą być realizowane jedynie w ograniczonym zakresie.
To z kolei prowadzi do tego, że poważnie zakłócone mogą zostać zdolności rosyjskich przedsiębiorstw do prawidłowego prowadzenia działalności. Urządzenia mają to do siebie, że wraz z czasem eksploatacji starzeją się. W efekcie sankcje dobrowolne na poziomie korporacji sprawiają, że wyzwaniem stają się inwestycje o charakterze odtworzeniowym, nie mówiąc o rozwojowych.
„Wszyscy oligarchowie powinni zostać objęci sankcjami, chyba że publicznie wystąpią przeciwko Putinowi. Nie mogą wybrać jednocześnie popierania Putina i posiadania pieniędzy – powinni zdecydować się na jedną z tych rzeczy. Putin sprawia, że Rosja przez wiele lat będzie nieatrakcyjna i już osiągnęła status pariasa. To co widzimy to niewiarygodne załamanie systemu państwa, w tym finansowego. Nie pamiętam tak sejsmicznego upadku państwa w tak krótkim czasie – od poziomu inwestycyjnego na poziomie instrumentów dłużnych (obligacje skarbowe i korporacyjne) do poziomu śmieciowego i prawdopodobnego bankructwa kraju”
– powiedział mi kilka dni temu Tim Ash z BlueBay Asset Management. A państwa przeciwne agresji rosyjskiej jeszcze nie powiedziały ostatniego słowa. Wciąż mają w zanadrzu pokaźny arsenał sankcyjny, który mogą wykorzystać przeciwko najzamożniejszym. Najcięższą bronią – która jednak, jak wszystko na to wskazuje, nie zostanie użyta, jest całkowite embargo na rosyjskie towary, obejmujące ropę naftową, gaz, węgiel, uran, pallad, platynę, diamenty, pszenicę, kukurydzę… To byłaby ekonomiczna broń atomowa.
Czytaj też: Dokładnie 20 lat temu upadł Enron. Czy wyciągnęliśmy z tego wnioski? (subiektywnieofinansach.pl)
Czytaj też: Jak nie dać się oszukać zarządom spółek giełdowych? Jacek Welc radzi (subiektywnieofinansach.pl)