Ceny masła na rekordowych poziomach nie napawają optymizmem przed zbliżającymi się świętami. W ciągu roku masło podrożało o ponad 40%. Politycy oskarżają się wzajemnie o winę za „maślaną drożyznę”. Z czego tak naprawdę wynika gwałtowny wzrost cen masła w sklepach? Czy masło będzie nadal drożało? Czy można coś z tym zrobić? Analizuję
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Od kilku tygodni media (nie tylko w Polsce) zwracają uwagę na rosnące ceny masła. We wrześniu ceny masła na giełdach przekroczyły 8 000 euro za tonę, a więc przebiły rekordowe poziomy z początkowych okresów wojny w Ukrainie. Obecnie ceny trochę się ustabilizowały, ale to wcale nie musi być oznaczać końca podwyżek cen masła.
Rekordowe ceny masła na giełdach, więc i w sklepach
Jeżeli spojrzymy na hurtowe ceny masła, to poprzedni rok był bardzo korzystny z punktu widzenia konsumentów, którzy szukają najtańszych kostek masła w sklepach. Przez większość roku ceny masła plasowały się poniżej 5000 euro za tonę. W 2024 r. coś się jednak zmieniło. Od początku tego roku ceny masła wzrosły o ponad 2v000 euro za tonę, a więc o jakieś 40%. Na giełdzie EEX Europejski Index Masła osiągnął we wrześniu rekordowy poziom 8 260 euro, a obecnie wyceniany jest na 7 760 euro.
Rynek mleczarski zawsze był sezonowy. Wiosną i latem są najlepsze okoliczności do produkcji mleka (warunki klimatyczne, dostępność pastwisk, „wydajność” krów itd.). Wszyscy byli do tego przyzwyczajeni i potrafili w miarę się zorganizować i przygotować (kontrakty terminowe, handel zagraniczny, magazynowanie itd.).
Problem w tym, że po wybuchu wojny w Ukrainie wszystko się rozchromoliło. W 2022 r. błyskawicznie nastąpił znaczny wzrost cen energii i nawozów. Ledwo zdążyliśmy zareagować, a ceny zaczęły gwałtowanie spadać. Rekordowe wzrosty, szybkie spadki – rolnicy nie potrafili się w tym odnaleźć i protestowali (pisaliśmy o tym chociażby tutaj).
Powyżej widzicie wykresy dotyczące mleka i produktów mlecznych z raportu AGROmapa przygotowywanego przez Credit Agricole. Warto zwrócić uwagę, że pogłębia się wzrost cen masła względem pozostałych produktów mlecznych. Autorzy raportu argumentują to m. in. ograniczoną podażą masła na rynkach eksportowych (szczególnie ze strony Nowej Zelandii, która odpowiada za 48% światowego eksportu masła).
Jeżeli chodzi o Polskę, to weźmy biuletyn „Rynek mleka” przygotowywany przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Średnia cena sprzedaży masła konfekcjonowanego wyniosła na początku grudnia 38 540 zł za tonę i była niemal 50% wyższa niż rok temu.
Dlaczego ceny masła rosną? Pięć powodów
Masło jest podstawowym składnikiem w kuchni dla większości gospodarstw domowych w Polsce. Dlatego nie może dziwić, że pojawiają się pytania o przyczyny rekordowych cen masła. Oto pięć najważniejszych. Po pierwsze, zmiany klimatu. Europa jest nękana przez coraz bardziej ekstremalne zjawiska pogodowe. Regularnie słyszeliśmy o najcieplejszych dniach, najcieplejszych nocach, pożarach, suszach czy powodziach.
Cierpicie podczas upałów prawda? No więc zwierzęta i uprawy (pasza) też cierpią. W rezultacie rosną koszty produkcji, ponieważ krowy są droższe w utrzymaniu (trzeba chociażby uzupełniać ich dietę, a susza zmniejszyła dostępność paszy) i produkują mniej mleka (stres cieplny – zwierzę nie jest w stanie skutecznie się schłodzić). Ulewne deszcze natomiast ograniczają czas, w którym można wypasać krowy na świeżym powietrzu.
Po drugie, choroby zwierząt. Europa została dotknięta epidemią choroby niebieskiego języka (BTV, pryszczyca rzekoma), czyli zakaźnej choroby m. in. bydła. Jej ogniska pojawiły się w wielu krajach Europy (w tym w Polsce – w listopadzie potwierdzono pierwsze ognisko tej choroby w naszym kraju).
Czytałem że sama choroba nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia ludzi. Natomiast ma realny wpływ na produkcję mleka. Spada ogólna kondycja zwierząt, a osłabione krowy produkują mniej mleka. Pojawiają się też ograniczenia w handlu bydłem, a czasami hodowcy są zmuszeni do zmniejszenia liczebności hodowli.
Po trzecie, decyzje producentów. Stosunkowo niskie ceny masła w 2023 r. i ograniczona podaż mleka wpłynęły też na wybory samych producentów. Wielu z nich podjęło decyzję o produkcji bardziej dochodowych produktów (np. serów). To ekonomicznie uzasadnione – skoro mleka jest mało, a można z niego wytworzyć różne produkty, to racjonalni producenci w pierwszej kolejności będą produkować te bardziej dochodowe.
To działa w obie strony. W rezultacie ceny masła na giełdach wzrosły do rekordowych poziomów, a jego produkcja stała się bardziej dochodowa. Mleko ponownie „popłynęło” tam, gdzie można było na nim znowu zarobić, czyli w tym wypadku do produkcji masła, co ostatnio ustabilizowało ceny hurtowe.
Po czwarte, rosną koszty produkcji masła. Główny Urząd Statystyczny podał, w tzw. szybkim szacunku, że inflacja w listopadzie wyniosła 4,6% w skali roku i 0,4% w skali miesiąca. Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 4,8% a nośniki energii o 11,7% w skali roku. Wysokie koszty energii, transportu i generalnie wszystkiego wpływają na podwyżki cen na każdym etapie produkcji masła.
Po piąte, sytuacja geopolityczna. Nie bez znaczenia jest niepewność, która wzrosła na świecie po wygranej Donalda Trumpa w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nie wiadomo w jakim kierunku potoczą się: wojna w Ukrainie oraz relacje handlowe na linii Europa – Stany Zjednoczone. Jednocześnie ceny mogłyby być jeszcze wyższe, bo w 2024 r. było widoczne osłabienie popytu na produkty mleczne największych importerów (np. Chiny ograniczyły zakupy aż o 11,2%).
Musimy przyzwyczaić się do masła za 10 zł?
Co z tego wszystkiego wynika dla nas? Spore zawirowania na rynku masła, z pewnym opóźnieniem, będą mieć dotkliwe skutki także dla konsumentów. Już teraz możemy odczuć to podczas codziennych zakupów – w niektórych sklepach cena kostki masła przekroczyła psychologiczną barierę 10 zł (za 200 g, bo przypomnę, że kiedyś kostka masła ważyła 250 g).
Masło jest ważnym produktem w koszyku zakupowym wielu Polaków, co dobrze widać w sklepach, gdy pojawia się jakaś promocja na masło. A sieci handlowe zdają sobie z tego sprawę i skrzętnie to wykorzystują. Przyciągają do siebie klientów głośnymi promocjami na chodliwe produkty. A masło jest takim produktem (chociaż ostatnio słyszałem, że promocji na masło jest coraz mniej i zostało ono wyłączone z wojny cenowej).
W rezultacie pomimo tego, że cena masła oscyluje w okolicach 8-9 zł a kostkę, to w promocji można je kupić poniżej 5 zł. I wszyscy są zadowoleni. Klienci korzystają z atrakcyjnej ceny, a przy okazji (skoro i tak są już w sklepie) robią standardowe zakupy i wrzucają do koszyka inne, nieprzecenione produkty. Co cieszy właścicieli sklepów, którzy zarabiają na całej promocji.
Jeżeli martwią Was wysokie ceny masła, to mam dla Was dwie dobre wiadomości i jedną złą. Zacznijmy od dobrych. Kiedyś ktoś mi powiedział, że może zainteresowałby się cenami masła, gdyby „jadł go tonę rocznie”. I coś w tym jest. Nawet jeżeli jesteście wrażliwi na ceny masła, bo np. sporo go zużywacie w ciągu roku, to masło stanowi jednak relatywnie mały procent domowego budżetu. Weźmy skrajny przykład osoby, która zużywa sześć kostek masła miesięcznie. Roczna różnica pomiędzy ceną 8 zł za szt. a 5 zł za szt. wynosi 216 zł. Kwota zauważalna, ale nie zwalająca z nóg.
Po drugie, masło nadal można kupić w promocyjnej cenie. Można je też zamrozić. Jeżeli zużywacie duże ilości tego produktu, to polecam śledzić gazetki sieci handlowych. W zasadzie co tydzień mamy do czynienia z jakąś obniżką ceny masła. Wystarczy kupić wtedy więcej kostek (jeżeli jest wymagana karta lojalnościowa, to skorzystać z pomocy domowników) i zamrozić na przyszłość.
Gorsza wiadomość jest taka, że masło jest produktem wykorzystywanym w wielu dziedzinach kulinarnych (i nie tylko). W rezultacie jest bardzo prawdopodobne, że odczujecie ten giełdowy wzrost cen masła nawet wtedy, gdy go sami nie zużywacie. Innymi słowy – wzrosną ceny ciast, deserów, pieczywa, kremów, sosów itd.
Zdjęcie główne: Freepik